Выбрать главу

– Jest zamknięty w magazynie.

Moore czekał, uznając, że nie musi już mówić nic więcej. Singer westchnął wymownie i sięgnąwszy do biurka po klucze, Podniósł się z miejsca.

– Domyślam się, że potrzebuje pan go natychmiast, prawda?

Wydobył z magazynu wózek z magnetowidem i telewizorem i zaciągnął go do pokoju, w którym pracował Moore. Włączył kable i uruchomił sprzęt, pomrukując z zadowoleniem, gdy wszystko zaczęło funkcjonować.

– Dzięki – powiedział Moore. – Będzie mi zapewne potrzebny przez parę dni.

– Odkrył pan już jakieś rewelacje? – W jego głosie pobrzmiewał niewątpliwie sarkazm.

– Dopiero zabieram się do pracy.

– Widzę, że ma pan taśmę z mieszkania Capry. – Singer pokręcił głową. – Ależ tam był burdel!

– Przejeżdżałem wczoraj wieczorem obok miejsca, gdzie mieszkał. Jest tam teraz tylko pusta działka.

– Dom spłonął jakiś rok temu. Po tej historii z Caprą właścicielka nie była w stanie wynająć nikomu mieszkania na piętrze. Zaczęła więc pobierać opłaty za jego zwiedzanie i, o dziwo, miała sporo chętnych. Do jaskini potwora ciągnęły pielgrzymki świrów. Zresztą ta kobieta też była trochę stuknięta.

– Muszę z nią pomówić.

– Jeśli potrafi pan rozmawiać ze zmarłymi…

– Zginęła w pożarze?

– Przesadziła z marihuaną. – Singer zaśmiał się ironicznie. – Udowodniła, że palenie jest szkodliwe dla zdrowia.

Moore zaczekał, aż Singer wyjdzie, po czym włączył kasetę z napisem Mieszkanie Capry.

Pierwsze zdjęcia kręcono na zewnątrz, przy dziennym świetle. Przedstawiały front domu, w którym mieszkał Capra. Moore rozpoznał drzewo ze zwisającym z konara mchem. Budynek był brzydki, piętrowy, wymagał odmalowania. Głos kamerzysty podawał datę, godzinę i miejsce nakręcenia filmu. Przedstawił się jako detektyw z Savannah, Spiro Pataki. Sądząc z natężenia światła, filmował dom wczesnym rankiem. Pokazywał przez chwilę panoramę ulicy. W obiektywie mignęła twarz biegacza, wpatrzonego ciekawie w kamerę. Na jezdni panował spory ruch (pora dojazdów do pracy?), a kilku sąsiadów stało na chodniku, gapiąc się na kamerzystę.

Teraz na ekranie był znowu budynek. Drżący obraz ukazywał jego frontowe drzwi. Wszedłszy do środka, detektyw Pataki sfilmował pobieżnie parter, gdzie mieszkała właścicielka domu, pani Poole. Moore dostrzegł wypłowiałe dywany, ciemne meble, popielniczkę przepełnioną niedopałkami – świadectwo fatalnego nałogu. Kamerzysta ruszył następnie po wąskich schodach, przez drzwi z żelaznym ryglem, do położonego na piętrze mieszkania Andrew Capry.

Moore na sam jego widok doznał uczucia klaustrofobii. Piętro zostało podzielone na malutkie klitki i ktokolwiek dokonał tej „renowacji”, musiał uzyskać promocyjną cenę od producentów boazerii. Wszystkie ściany były oklejone ciemnym fornirem. Kamera pokazywała korytarz, który był tak wąski, że przypominał tunel. „Sypialnia po prawej stronie” – oznajmił do mikrofonu Pataki, kierując obiektyw na starannie posłane dwuosobowe łóżko, nocną szafkę i toaletkę – całe umeblowanie, jakie mieściło się w tej mrocznej norze.

„Idę w kierunku salonu na końcu korytarza” – wyjaśnił Pataki, posuwając się znowu wzdłuż tunelu. Po chwili kamera pokazała większy pokój, w którym stali ludzie z ponurymi twarzami. Moore dostrzegł przy szafie Singera. Tu było centrum akcji.

– Te drzwi były zamknięte na kłódkę – oświadczył do kamery Singer. – Musieliśmy je wyważyć. Wewnątrz znaleźliśmy to. – Otworzył szafę i włączył światło.

Obraz był przez chwilę nieostry, a potem wypełniła ekran wyraźna czarno-biała fotografia twarzy kobiety. Miała szeroko otwarte, martwe oczy, a na szyi tak głęboką ranę, że widać było tchawicę.

– To chyba Dora Ciccone – stwierdził Singer. – W porządku, pokaż teraz następną.

Obiektyw kamery przesunął się w prawo, demonstrując zdjęcie kolejnej kobiety.

– To pośmiertne fotografie czterech ofiar. Przedstawiają, jak sądzę, Dorę Ciccone, Lisę Fox, Ruth Yoorhees i Jennifer Torregrossa.

Była to prywatna galeria Andrew Capry. Zacisze, w którym rozkoszował się wspomnieniami swoich zbrodni. Bardziej nawet niż same zdjęcia przerażała Moore’a pusta przestrzeń na ścianie i pudełko z pinezkami na półce. Miało być tych fotografii dużo więcej.

Kamera pokazała znowu pokój. Pataki obracał się powoli, filmując kanapę, telewizor, biurko, telefon i półki wypełnione podręcznikami medycyny. Gdy doszedł do aneksu kuchennego, zrobił zbliżenie lodówki.

Moore pochylił się w kierunku ekranu. Zaschło mu nagle w gardle. Wiedział już, co jest w lodówce, ale widząc, jak Singer się do niej zbliża, poczuł przyspieszony puls i skurcz w żołądku. Singer przystanął i spojrzał w obiektyw kamery.

– Oto, co znaleźliśmy w środku – powiedział, otwierając drzwiczki.

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

Moore przeszedł się wokół budynku, tym razem nie zauważając niemal upału, tak bardzo zmroziło go to, co zobaczył na wideo. Opuścił z ulgą salę konferencyjną, która teraz budziła w nim koszmarne skojarzenia. Nawet samo miasto, ze swym gęstym jak syrop powietrzem i mdłym zielonym światłem, wprawiało go w niepokój. W Bostonie wszystko miało wyraziste kontury: każdy budynek, każda twarz. Człowiek czuł, że żyje, choćby z powodu wiecznego rozdrażnienia. Tutaj widział świat jak za mgłą. Zastanawiał się, jakie mroczne tajemnice kryją się za uprzejmymi uśmiechami i sennymi głosami mieszkańców Savannah.

Kiedy wrócił do biura, Singer pisał coś na laptopie.

– Chwileczkę – powiedział, wystukując opcję sprawdź pisownię. Broń Boże, żeby w jego raporcie pojawił się jakiś błąd. Po chwili spojrzał z zadowoleniem na Moore’a. – Słucham?

– Czy trafiliście na notatnik Capry?

– Jaki notatnik?

– Ludzie trzymają zwykle obok telefonu notes z adresami. Nie zauważyłem go na taśmie wideo ani na liście znalezionych u niego rzeczy.

– Minęły już ponad dwa lata. Jeśli nie mamy go na liście, to znaczy, że nie miał takiego notesu.

– Albo zabrano go z mieszkania, zanim tam dotarliście.

– Czego pan właściwie szuka? Sądziłem, że chciał pan poznać metody działania Capry, a nie rozpoczynać na nowo śledztwo.

– Interesują mnie jego przyjaciele. Ludzie, którzy go dobrze znali.

– Nikt naprawdę go nie znał, do cholery! Przesłuchiwaliśmy lekarzy i pielęgniarki, z którymi pracował, właścicielkę mieszkania i sąsiadów. Pojechałem nawet do Atlanty, żeby porozmawiać z jego ciotką, jedyną żyjącą krewną.

– Tak, czytałem te zeznania.

– Więc pan wie, że wszyscy dali się zwieść pozorom. Słyszałem wciąż te same uwagi: „Taki troskliwy lekarz! Taki uprzejmy młody człowiek!” – Singer prychnął pogardliwie.

– Nie mieli pojęcia, kim Capra był naprawdę.

Singer odwrócił się z powrotem do klawiatury.

– Do diabła! Potwory zawsze dobrze się maskują.

Nadeszła pora na ostatnią kasetę. Moore zostawił ją celowo na sam koniec, bo nie był wcześniej gotowy do jej obejrzenia. Starał się nie ulegać emocjom, robiąc notatki na temat tego, co zarejestrowano w sypialniach Lisy Fox, Jennifer Torregrossa i Ruth Yoorhees. Oglądał wielokrotnie ślady krwi na ścianach, węzły na nylonowych żyłkach, krępujących przeguby ofiar. i ich martwe, zamglone oczy. Mógł patrzeć na to wszystko beznamiętnie, bo nie znał tych kobiet, nie brzmiały mu w uszach ich głosy. Nie koncentrował się na ofiarach, lecz na ucieleśnieniu zła, które nawiedziło ich domy. Wyjął z magnetowidu kasetę z filmem nakręconym w sypialni Ruth Yoorhees i położywszy ją na stole, sięgnął niechętnie po kolejną taśmę. Na etykiecie widniała data, numer sprawy i słowa Mieszkanie Catherine Cordell.