Papież dla mnie jest synonimem Jana Pawła II. – powiedział przed chwilą młody człowiek w TV. Przez 26lat było kilku mistrzów Formuły 1, ale dla mnie Papież zawsze miał Pole Position. – Ludzie dzwonili i prześcigali się w papochwalczych tekstach. Jakby za najlepszy wierszyk, sentencję, myśl była jakaś nagroda copywriter'owa. Brakowało tylko kibola krzyczącego:
C-W… C-W-K… C-W-K-S… PAPIEŻ!!!
albo konkursu audiotele: Czy Papież to:
A – Ojciec Święty
B – Matka Władka
C – Ciotka Migotka.
Wyślij SMSa na numer 7230 o treści A, B lub C. Do wygrania biblia z autografem.
Wczoraj kapitał na Jego śmierci zbijały media – która TV prędzej doniesie, że zmarł, który wóz transmisyjny stanie bliżej Bazyliki, pokaże Jego ciało, itp. Dziś kapitał na Jego śmierci będą próbować zbić politycy, a od następnego tygodnia sprzedawcy dewocjonaliów, naklejający podobniznę papieża na wszystko, co się da. Co pewien czas dostaję jakiś link, na stronę, na której ktoś umieścił księgę kondolencyjną, a pod spodem statystykę.
Co chwilę dostaję na GG łańcuszek papieski. Znicz z przecinków, krzyż z plusików, albo "spontaniczne" teksty, które należy ustawić w opisie GG danego dnia o danej porze. CYRK!
No i te przeliczenia, które tak drażniły, gdy przeliczałam gości mojego bloga. A Ojca Świętego obejrzało już milion ludzi. Nikt się nie czepi,że przy takiej ilości, każdy miałby zaledwie 83milisekundy na Jego obejrzenie. Nikt się nie czepi, że Polacy chcą wycharatać Jego serce, by wróciło do Polski? A jak wróci do do jakiego miasta? Kraków? Wadowice? Lublin? Warszawa? Może Religa powinien pokroić Jego serce by nie było waśni narodowych?
Itp. itd. Nalot na mnie w sile prawie 50 "bombowców" pod poprzednią notką spowodował, że mimo łagodności tonu, musiałam doprecyzować moje rozważania teologiczne. Chcielibyście mnie roznieść na strzępy, bo co? Bo nie padłam na kolana po śmierci Pana o łagodnym spojrzeniu i miłym uśmiechu? O dobrym sercu niezależnie przed kim otwartym? O zniewalającym sposobie wspominania pomaturalnych kremówek?
Mam Was odpytać ze znajomości Papieża? Odpowiedźcie od razu, bez namysłu albo google:
– Którego dnia umarł Papież?
– Wymieńcie myśl przewodnią choć jednej Jego homilii.
– Wymieńcie tytuł chociaż jednej Jego książki.
– A może treść lub ulubiony cytat z jakiejś Jego książki?
Prymas Glemp na wieść o śmierci Papieża co zrobił? NIC! Dalej sobie zwiedzał Argentynę. Wietrzył sutannę i opalał uszka. Jesteście bardziej święci od prymasa? Od Papieża? Czemu właśnie i pewnie tylko na moim blogu staracie się to udowodnić…?
skomentuj (66)
2005-04-07 00:15:15 ›› Napiszę prosto…
Napiszę prosto, by wszyscy zrozumieli.
W pierwszej notce o Papieżu, uczciłam na swój sposób Jego śmierć. Śmierć człowieka, którego w jakiś dziwny sposób będzie mi brakować, mimo, że nigdy nie czułam, że był blisko. Nie zrozumieliście. Wzięliście to za bluźnierstwo, bo swego żalu nie napisałam pięknymi słowami, łaciną. Nie nazwałam Go Ojcem Święty czy Przenajświętszym, itp. Nie napisałam, że jest święty, bo nie został beatyfikowany. Nie nazwałam Go głową kościoła, bo głową kościoła jest Chrystus, a Papież co najwyżej głową Kolegium Biskupów, itp. Resztę rozważań zostawmy teologom, badaczom i tłumaczom Pisma świętego, ewentualnie znawcom języka polskiego. Czy można to napisać prościej?
W drugiej notce próbowałam dociec, czemu zaledwie dwie godziny po śmierci Papieża, gdy każdy normalny zastygał przed ołtarzem, świętym obrazem, ewentualnie przed telewizorem w żałobnej zadumie, mi oberwało się za pierwszą notkę? Siedziałam przed TV z rodzicami, szkliły się nam oczy, ale żadne z nas nie "pękło".
– Wreszcie przestanie cierpieć – powiedziała mama.
– No i już się Go nie doczekamy – powiedział tata.
– Pójdę do siebie powiedziała Weronika. I poszła. Po co i na co, niech pozostanie zagadką. Nie było to bynajmniej skakanie myszką od bloga do bloga, by zobaczyć, kto, jak i o której godzinie napisze o tym, co się stało. Zauważcie, że ja pożegnałam się z Nim 3godziny wcześniej. Bez fleszy, przerwanych transmisji TV, zaczernionych stron portali internetowych…
Notka trzecia to moja reakcja na to, co zaczęto robić 2kwietnia 2005 po godzinie 21:57. Kto pierwszy doniesie o Jego śmierci, kto pierwszy napisze dlaczego, kto bliżej umieści swego korespondenta. Kto o kilka sekund przed konkurencją doniesie: na co zmarł, jakie były Jego ostatnie słowa. Replay, replay! Bis, bis! Widzę tych niecierpliwiących się realizatorów i prawdziwą twarz dziennikarzy, gdy wyłączane są kamery. A przede wszystkim widzę Was. I to jest najgorszy widok nad Jego katafalkiem, a później i trumną…
Dajmy sobie wszyscy dziś na wstrzymanie. Nie przez wzgląd na mnie, a na Niego. Wszystko zostało już napisane, powiedziane. Niech zostanie cisza, która w takich przypadkach jest złotem.
skomentuj (50)
2005-04-09 17:15:33 ›› Rok prowadzenia bloga…
Ciekawe, kto prócz mnie zauważył, że mojemu blogowi wybił już rok istnienia. Zaczęłam go pisać w Wielkanoc 2004. Była to niedziela, były to święta, a ja zaczęłam pisać BLOG. Czy oznacza to moją chroniczną samotność? A może bluźnierczą bezbożność? Szczególnie, że BLOGa zaczęłam notką:
Jest niedziela. Jedyny dzień w tygodniu w który mam czas porozmyślać nad sobą. Za pół roku kończę 17lat. Będe pełnoletnia… Może uda mi się do tego czasu ustatkować, "znormalnieć", przestać robić to, co robię, bo stanę się już dla nich starą dupą… Jak Angelika w "Psach" dla Franca Maurera.
Zmienię numer telefonu, adres e-mail przez który się z nimi kontaktuję. Przestanę się ubierać w to, co podarowali mi ci dobrzy panowie, którzy tak lubieli ściągać później ze mnie swoje prezenty. Dają mi to wszystko zapewniając, że to znikomy prezent od nich, bo prawdziwym prezentem to jestem dla nich JA. Lubią mnie rozbierać z tego "opakowania" i później przez kilkadziesiąt minut, czasem kilka godzin, a niekiedy i całą noc, cieszyć się z tego, co znajdą pod nim. 17letnie ciało.
Jedni wyglądają przy mnie jak starsi bracia. Inni jak dobrzy wujkowie. Jeszcze inni w ogóle nie wyglądają, bo się ze mną nie pokazują publicznie – wszystko odbywa się za przyciemnianymi szybami ich aut… Kilka minut i już mam na kilka nowych ciuszków. Na zabawę, odreagowanie, na przyszłość.
EASY MONEY ktoś powie? Na tym blogu postaram się udowodnić, że nie zawsze Easy:(
Napisałam tę notkę, jak i kolejne w dobrej wierze, w dniu szczególnym dla wszystkich wiernych, ale tę wiarę szybko mi odebrano. Wiarę w moją prawdomówność (prawdopiśmienniczość), w moją autentyczność, a przede wszystkim wiarę w komentatorów mojego bloga. Może jeszcze nie wszyscy dojrzeli do takich treści. Może to ja nie dojrzałam do ich wyrażania. Może nie powinnam w ogóle pozwolić na komentowanie, by nie musieć później wszystkim razem i każdemu z osobna tłumaczyć, kto, co i dlaczego właśnie tak. Wiele się nauczyłam. Wiele i o wszystkim. Nawet o tym, jak wolne jest w Polsce słowo, które już po miesiącu prowadzenia bloga zostało mi zabrane Blog został zablokowany, mimo, że nie złamałam żadnego punktu regulaminu. Pewnie jakaś dewotka napisała do administratorów portalu blog.pl, że tak być nie może, że 17latka może się pieprzyć i co gorsza nie za grosze. Teraz wiem, co boli polskie społeczeństwo. Wszystko boli, bo jest to społeczeństwo hipochondryczne.