Выбрать главу

Burris ochłonął pierwszy. Nawet oddychanie oznaczało ogromny wysiłek. Poruszenie ustami i językiem zdawało się zadaniem ponad siły. Zaczął odzyskiwać władzę w członkach. Dotknął Lony rękami. Była blada jak śmierć, znieruchomiała. Kiedy jej dotknął, zdawało się, że wstępują w nią nowe siły.

— Nie możemy tu zostać dłużej — powiedział łagodnie.

Odeszli powoli, jak staruszkowie, ale z każdym krokiem, gdy schodzili po kryształowych szczeblach, stawali się młodsi. Wracała żywotność. Minie jeszcze wiele dni, zanim w pełni odzyskają energię, ale przynajmniej nigdy jej już nie utracą.

Nikt nie zatrzymywał ich, kiedy opuszczali budynek. Zapadła noc. Zima minęła. Miasto otulone było szarą mgiełką wiosennego wieczoru. Gwiazdy zaledwie widoczne. Panował lekki chłód. Żadnemu jednak nie przeszkadzał.

— Nie ma dla nas miejsca na tym świecie — powiedział Burris.

— Będzie chciał nas zniszczyć, jak już raz próbował.

— Pokonaliśmy Chalka, ale całego świata nie pokonamy.

— Dokąd pójdziemy?

Burris spojrzał ku gwiazdom.

— Pojedź ze mną na Manipool. Wpadniemy do demonów na niedzielną herbatkę.

— Mówisz poważnie?

— Tak. Pojedziesz ze mną?

— Pojadę.

Podeszli do samochodu.

— Jak się czujesz? — zapytał.

— Bardzo zmęczona. Tak jestem zmęczona, że ledwo mogę się ruszać. Ale czuję, że żyję. Żyję z każdym krokiem coraz mocniej. Po raz pierwszy czuję, że naprawdę żyję, Minner.

— Tak, jak ja.

— Twoje ciało. Czy boli?

— Kocham moje ciało — powiedział.

— Pomimo bólu?

— Ze względu na ból. On jest dowodem, że żyję, że czuję…

Odwrócił się do niej i wyjął z jej rąk kaktus. Właśnie w tej chwili chmury rozwarły się i kolce zalśniły w świetle gwiazd.

— Żyć… czuć… nawet czuć ból… jakież to ważne, Lono!

Oderwał małą cząstkę rośliny i wbił w jej dłoń. Kolce wbiły się głęboko. Drgnęła pod wpływem bólu. Pojawiły się drobne kropelki krwi. Oderwała inny kawałek. Przycisnęła do jego ręki. Trudno było przebić się przez jego odporną skórę, ale w końcu kolce wbiły się. Uśmiechnął się na widok płynącej krwi. Przytknął jej skaleczoną dłoń do ust. Ona ucałowała jego rękę.

— Krwawimy — powiedziała — czujemy, żyjemy.

— Ból jest pouczający — powiedział Burris i ruszyli szybciej.