Выбрать главу

– Przecież nas nie opuściłeś – wtrącił Jonathan półgłosem.

– Nie opuściłem. Ale nadszedł czas zapłaty. Kiedy chłopiec skończył cztery lata, do jego pokoju przyszły czarne anioły. Byłem tam wówczas sam, lecz Nataniel je słyszał, słyszał te szelesty i hałasy, które zawsze towarzyszą czarnym aniołom, więc pobiegł do pokoju. Kiedy zobaczył, że anioły zabierają mnie, był zrozpaczony.

– Tak, rzeczywiście, słyszeliśmy hałasy – potwierdziła Christa. – O mało nie oszalałam wtedy ze strachu, lecz wielkie wilki zagradzały nam drogę do pokoju Nataniela.

– Tak. Nataniel widział, co się stało, ale one wymazały wszystko z jego pamięci. Wyjęły mnie ze szkatułki i przemawiały do mnie przyjaźnie.

– Ile ich było? – zapytał Rikard, który tamtego dnia również stał bezradnie za drzwiami.

– Tylko dwa. W pokoju tylko dwa. A na schodach jeszcze dwa pod postacią wilków. Czarne anioły wyjaśniły mi, że nadszedł czas zapłaty, czas wynagrodzenia za moją długą i wierną służbę u Ludzi Lodu. Ich władca, Lucyfer, polecił im, by przyszły do pokoju Nataniela i zabrały mnie.

Bałem się trochę, to oczywiste, nie wiedziałem, co ma się stać. Przez chwilę musiałem leżeć sam na podłodze, bo anioły zajmowały się Natanielem, kiedy wszedł już do pokoju. Ulokowały go w kącie. Wemknął się, zanim zdążyły na schodach postawić stróżujące wilki.

Ogarnęło mnie straszne gorąco.

Po chwili przeniknął mnie dotkliwy ból. Czy to ma być ta nagroda? pomyślałem z goryczą.

I wtedy, poprzez straszną udrękę, stwierdziłem, że coś się ze mną stało. Zrobiłem się duży, cały pokój się zmienił, jakby podszedł bliżej do mnie. Niewiele widziałem, bo ogień mącił mi wzrok, który i tak nigdy nie był specjalnie dobry. Zauważyłem jednak w tym morzu płomieni czarne anioły i stwierdziłem, że jestem prawie tak duży jak one. Powoli wzrok mi się poprawiał, widziałem coraz lepiej! Tak jak widzą ludzie. Słyszałem ogłuszające uderzenia i trzaski, co sprawiało mi taki ból w całym ciele, że mógłbym krzyczeć, gdybym miał głos.

Coś się łamało i rwało w moim ciele, przeczuwałem, że to wykształcają się moje ludzkie członki, wkrótce mogłem podnieść ramię i mogłem myśleć wyraźniej niż przedtem. Słuch stał się lepszy, zacząłem rozróżniać zapachy, czego przedtem nie potrafiłem. Zresztą przedtem też wcale nie odczuwałem bólu, w każdym razie nie w taki okropny sposób. Byłem oszołomiony, nie pojmowałem nic a nic, a z moich oczu płynęły łzy. Tak, bo nagle poczułem, że mam oczy, mogłem widzieć swoją twarz i włosy, dostrzegałem kikuty palców…

I wtedy ogień zniknął. W pokoju zapanowała cisza. „Witaj w człowieczym świecie, alrauno!” – powiedziały do mnie anioły z uśmiechem. Słyszałem, jak mały Nataniel gorzko szlocha w swoim kącie, słyszałem, jak anioły mówią: „Twoja alrauna pójdzie z nami”, a on protestował gwałtownie, ale jeden z aniołów podszedł do chłopca i pogładził go po twarzy, by wymazać te wydarzenia z jego pamięci. Potem wywiodły mnie przez okno, a wielkie wilki opuściły dom i udały się za nami. Nataniel pozostał sam.

Płynąłem w powietrzu na jednym z wilków.

„Dlaczego to zrobiłyście?” – krzyczałem.

„Nie jesteś rad z nagrody?” – śmiały się.

„Tak, ale nie rozumiem…”

„To było niezbędne” – odparły. – „Jeden z dotkniętych Ludzi Lodu stanie niebawem na drodze Tengela Złego. Ten człowiek jest zupełnie bezbronny, będziesz musiał być przy nim i chronić go przed atakiem złego. Bo tym razem to nie będzie duch Tengela, to będzie on sam!”

– Jonathan – szepnął Andre. – To Jonathana miałeś ochraniać, Rune. W czasie wojny.

– Tak, Tengel Zły wcielił się w postać szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, Heydricha, i ich drogi, jego i Jonathana, przecięły się. Czarne anioły przewidziały to.

– Bez ciebie nie przeżyłbym tej wojny – powiedział Jonathan. – Teraz jednak rozumiem, dlaczego Heydrich odskoczył z obrzydzeniem i przerażeniem, kiedy cię zobaczył. Tengel Zły w jego duszy znakomicie pojmował, kim jesteś. I wrzeszczał histerycznie: „Zastrzelić go!” Ale, Rune, Niemcy cię przecież zastrzelili! Umarłeś i ja na to patrzyłem!

Rune próbował się uśmiechnąć:

– Jonathanie, ja wyniosłem z Edenu pewną właściwość. Mianowicie nie mogę umrzeć. Jeśli więc Niemcy sądzili, że mnie zlikwidowali, to byli w błędzie. Kiedy zostałem sam, przyszli po mnie moi przyjaciele, czarne anioły. Byłem przecież ich wysłannikiem, niekiedy również wysłannikiem przodków Ludzi Lodu.

Teraz wstała Karine.

– Och, Rune, teraz wiem, co mnie tak dziwiło wtedy, kiedy przytulałeś mnie do siebie. W pociągu, pamiętasz?

– Tak. A co takiego? – uśmiechnął się niepewnie.

– Ja nie słyszałam bicia twego serca.

Rune odwrócił się szybko, jakby nie chciał jej odpowiadać, i wtedy na podium wszedł jeden z czarnych aniołów.

– To się zgadza, Karine – powiedział. – Nie mogłaś słyszeć bicia serca, bo gdyby Rune miał serce, byłby śmiertelny. Nie mogliśmy ryzykować.

Tova zawołała głosem, w którym słychać było wstrzymywany płacz:

– Ale to, że się nie ma serca w fizycznym sensie, nie musi chyba oznaczać, że się jest pozbawionym uczuć?

Rune uśmiechnął się do niej i przejęty potrząsał głową. Odpowiedział jednak czarny anioł:

– Czy któreś z was kiedykolwiek wątpiło w zdolność alrauny, czy też Runego, do odczuwania?

Nikt się nie odezwał.

– Rune, ale powiedz mi, jak ci się powodziło przez cały ten czas? – dopytywał się Nataniel. – Zanim pojawiłeś się tutaj jako Rune i po tym, jak „umarłeś”?

– To, mój drogi przyjacielu, są pytania, których nie powinieneś zadawać.

– Ach, tak – westchnął Nataniel. – Ale czy pozwolisz, bym zgadywał, że w tym czasie bardzo często spotykałeś Marca?

– Zgadywać ci, oczywiście, wolno.

I więcej już się od niego nie dowiedzieli.

Główne miejsce na podium zajęła znowu Tula.

– Tak więc możemy uznać, że cała historia Ludzi Lodu została opowiedziana. Tak dokładnie, jak to tylko było możliwe. Ale nie skończyliśmy jeszcze tej części naszego spotkania… – nuciła niepewne spojrzenie na tylne rzędy, a wszyscy inni poszli za jej przykładem.

Gabriel wciągnął głęboko, z drżeniem, powietrze. Skulił się na swoim krześle i tak przygotowany czekał, co teraz nastąpi.

ROZDZIAŁ V

– Chwileczkę! – zawołała Dida, która przez cały czas siedziała w pobliżu podium. – Słuchałam historii Runego z takim zainteresowaniem, że całkiem zapomniałam zapytać, gdy była o tym mowa. Chodzi o flet, o tamten pierwszy, który nasz straszny przodek dostał od Shamy.

– Tak? I co chciałabyś wiedzieć? – zapytała Tula.

– Przez cały czas w Dolinie Ludzi Lodu tkwiło we mnie jakieś dziwne przekonanie, dotyczące tego fletu, ale nie wiedziałam, co to takiego. I nagle uświadomiłam to sobie dzisiejszej nocy: ten flet miał moc przywracania do życia! Pomyślcie, ile różnych wspaniałych rzeczy moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy sobie wtedy zdawali sprawę, że… Może mogłabym odzyskać moje zaginione dzieci, i wszyscy inni, którzy przez wieki utracili swoich ukochanych, mogliby po prostu dmuchnąć w flet…

Wstał Tengel Dobry.

– Brzmi to bardzo kusząco, Dido, są jednak w tym pomyśle pewne braki. Bo, po pierwsze, był to flet Tengela Złego, on zaś powinien spać jak najdłużej. Grając na flecie natomiast obudzilibyśmy przede wszystkim jego. Po drugie, flet zginął w Eldafordzie, zanim ty dorosłaś na tyle, by móc coś zrobić, Dido. Po trzecie wreszcie, nie zawsze jest dobrze budzić umarłych do życia. Nie! Myślę, że najlepsze jest to, co się stało, to znaczy że Shira zniszczyła flet po drodze z Eldafordu.