– Nie wiemy zresztą, ile ludzi ten flet mógłby obudzić – dodał Heike. – Moglibyśmy sprowadzić na świat wielkie nieszczęście.
– Ale, o rany! Ile cudów można by dokonać za pomocą takiego fletu! – wykrzyknęła Sol klaszcząc w dłonie.
– Cieszę się, że nie wpadł w twoje ręce – powiedział Tengel Dobry sucho.
– Masz rację, ale myśl jest kusząca – broniła się Sol.
Po tej krótkiej wymianie zdań na sali ponownie zaległa cisza. A wtedy głos zabrała Tula:
– Jak wiecie, Ludzie Lodu mają dziś u siebie wielu gości i sojuszników. Musieli oni długo czekać…
Długo? zastanawiał się Gabriel. Prawie nie zauważał upływu czasu, miał wrażenie, że spotkanie w Górze Demonów trwa nie dłużej niż godzinę.
Tula mówiła głośno:
– Najwyższa Rada wzywa Tamlina z rodu Demonów Nocy i Demonów Wichru, rycerzy Czarnych Sal.
Oj, pomyślał Gabriel. Oj, oj!
Na podium wszedł młody mężczyzna, Gabriel nie spuszczał z niego oczu. Fascynujący człowiek! Był bowiem teraz bardziej człowiekiem niż demonem, Gabriel jednak wiedział, że dawniej była to istota zielonkawym kolorze, wyposażona w ogon, szpony, wężowy język i… W dalszym ciągu można było dostrzec zielonkawy połysk na skórze i we włosach. Rysy twarzy z tymi podłużnymi oczyma sięgającymi aż do skroni wyraźnie wskazywały, że nie ma się tu do czynienia ze zwyczajnym śmiertelnikiem. Obrazu dopełniały spiczaste uszy wystające spod lekko kędzierzawych włosów. Gabriel zwrócił uwagę, że Tova ukradkiem poprawiła fryzurę. Na ogół nie pamiętano, że ona również ma uszy trolla, które ukrywa pod włosami. Wszyscy w rodzinie o tym wiedzieli.
Ku scenie krokiem lunatyczki szła Christa. Nie była w stanie oderwać od Tamlina wzroku.
– O tej chwili marzyłam od dawna – mówiła niemal bezgłośnie. – Tęskniłam do niej, fantazjowałam na temat, jak to będzie…
Tamlin zrobił parę kroków w jej stronę. Z głębi sceny wyłoniła się jeszcze jedna postać i również się do nich zbliżała; Vanja, która tu już raz była tej nocy.
– Jesteś jeszcze piękniejszy, niż sobie wyobrażałam – powiedziała Christa. – Ty wiesz, kim ja jestem, prawda?
– Oczywiście – uśmiechnął się Tamlin. – Ja również tęskniłem do tej chwili. I twoja mama…
Wyciągnął rękę, którą Vanja ujęła w dłonie. Oboje przytulali swoje jedyne dziecko, które wyglądało starzej niż oni. Ale przecież oni są nieśmiertelni.
– Ojcze – wykrztusiła Christa przez łzy. – Nareszcie mogę tak kogoś nazywać i wierzyć w to, co mówię.
– Nie mogliśmy towarzyszyć ci w życiu – powiedział Tamlin – lecz nieustannie byłaś w naszych myślach. Marco zapewniał nas, że jest ci dobrze. Czy mogłabyś poprosić tu swego syna?
Nataniel przybiegł natychmiast.
– Myśmy się już kiedyś spotkali, dziadku – powiedział bezceremonialnie do Tamlina. – Pamiętasz?
– Pamiętam. Nad Dan-no-ura – potwierdził tamten z uśmiechem. – Wplątałeś się wtedy w niezłą kabałę. Ale że też wiedziałeś, kto za tobą siedzi! Jak się tego domyśliłeś?
– Widziałem twoje ręce. Mieniły się zielonkawo. Ale pewny nie byłem, zgadywałem tylko. Dziękuję ci za pomoc!
Tamlin wziął wnuka w ramiona i przytulił mocno i serdecznie.
– Jesteśmy z ciebie dumni, Vanja i ja – powiedział.
– Dlaczego? – zapytał Nataniel zdziwiony. – Przecież niczego jeszcze nie dokonałem.
– Po prostu niewiele wiesz sam o sobie.
Tula znowu wkroczyła na podium.
– Musimy kończyć tę rodzinną idyllę – powiedziała. – Wracajmy do spraw. Tamlinie, my uważamy cię za członka naszej rodziny. Podobnie jak wszystkich, który się, że tak powiem, do nas wżenili. Co robiłeś po tym, kiedy oboje z Vanją opuściliście ziemię?
Uśmiechnął się szeroko, a wszyscy raz jeszcze pomyśleli, jak bardzo jest czarujący.
– Czekałem na tę chwilę – powiedział ciepło. – I przygotowywałem się do walki. Tengel Zły dostanie za wszystko, co robił wam, co zrobił Demonom Nocy i za to, co zrobił mnie. Uczynił mnie swoim niewolnikiem i chciał kiedyś unieszkodliwić na skraju Lodowej Doliny. Moja długa emigracja w pustej przestrzeni to też z jego powodu. Zapewniam was, że macie we mnie gorącego i zdecydowanego na wszystko sojusznika.
– Będziesz nam bardzo potrzebny!
– Poza tym jednak wiodło mi się znakomicie w Czarnych Salach, gdzie przebywałem razem z Vanją. A Marco był dla mnie niczym brat.
– Wspaniale! Sądzę zatem, że możemy pozostać przy rodzinie. Przy twojej rodzinie, Tamlin.
Tula zwróciła się ku sali:
– Nie wiem, czy kiedykolwiek policzyliście czarne anioły? Było ich dziesięć, a ponadto dziesięć przemienionych w wilki. Najwyższa Rada pozwoli również, by dwadzieścia Demonów Wichrów uczestniczyło w dzisiejszym spotkaniu, a później brało udział w walce z największym wrogiem świata. Rada wzywa ojca Tamlina, Tajfuna z rodu Demonów Wichrów, wraz z jego dziewiętnastoma wybranymi krewnymi!
Serce biło Gabrielowi tak, że z trudem oddychał. Spojrzał w górę i zobaczył coś bardzo dziwnego. W stronę podium zmierzał ktoś, kogo początkowo nie umiał zidentyfikować. Szumiało i świstało, jakby tłumione porywy wichru tańczyły wokół kilkunastu postaci, które przypominały postrzępione, na wpół przezroczyste chmury. Po chwili znalazły się w kręgu światła i Gabriel mógł im się przyjrzeć dokładniej. Były, jeśli tak można powiedzieć, nieco bardziej zwartej konsystencji, niż początkowo sądził, kształty widać było wyraźnie, rysy twarzy też zaznaczały się ostro. Zdawało się przy tym, że przez cały czas znajdują się w jakimś wirowym ruchu, jakby przewiewane wiatrem z różnych kierunków. Najdziwniejsze w tym było jednak to, że te niezwykłe istoty wciąż stały spokojnie.
Wyglądały dosyć strasznie, z dzikimi oczyma i rozwianym włosem. Wielkie i prawdopodobnie wybrane spośród najbardziej rosłych, z tych, którym podlegają największe sztormy. Rzeczywiście, wiosennym wiatrem nie powiało wraz z ich wejściem na salę.
Wprowadził je Tajfun i on też przemawiał w imieniu wszystkich. Jego głos brzmiał niczym wycie wichru w głębokim tunelu.
– Pozdrawiamy was i dziękujemy za zaproszenie! Dla mnie osobiście to również wielka radość, móc spotkać mego zaginionego syna i dowiedzieć się, iż przebywa w Czarnych Salach. To wielki zaszczyt dla demona! Większy chyba nie mógłby go spotkać!
Ojciec i syn uśmiechnęli się do siebie powściągliwie, w tym przypadku o wylewności uczuć raczej nie było mowy. Tajfun mówił dalej:
– Dla nas, demonów, jest sprawą honoru walczyć zawsze i wszędzie z tą gadziną, która dostała się do Źródeł Życia. W przeciwieństwie do…
– No, no – upomniała go Tula półgłosem.
Tajfun zrozumiał ostrzeżenie i przełknął słowa, które zamierzał wypowiedzieć, a w ich miejsce oświadczył:
– W przeciwieństwie do tych hord demonów, które go zawsze otaczały.
Wielu na sali odetchnęło z ulgą. W kronikach Ludzi Lodu można przeczytać, że Demony Nocy nie zawsze opowiadały się po właściwej stronie.
Wstał Tengel Dobry.
– Witaj Tajfunie, Demonie Wichrów! Może ty będziesz umiał rozwiązać zagadkę, nad którą od dawna się trudzimy. Mianowicie, kim są sojusznicy Tengela Złego?
Tajfunowi najwyraźniej sprawiało przyjemność to, że zwracają się do niego o radę.
– Niektórych znam – odparł. – Ale nie wszystkich. Zdam Najwyższej Radzie sprawę z tego, co wiem. Nie ma potrzeby niepokoić całego zgromadzenia, zwłaszcza że tylko nieliczni z was staną do walki.
– Bardzo rozsądne – pochwalił Tengel Dobry. – Dziękujemy ci, Tajfunie! Ale ty, który wędrujesz po ziemi tak szybko, że oko nie jest w stanie cię śledzić, ty znasz pewnie wiele różnych spraw, które przed nami są zakryte?