Jeden z pawi krzyknął nieprzyjemnie ludzkim głosem. To odezwała się Heather? Sunny nigdy nie była tak mocno przekonana o dobrej woli siostry, jak matka.
Ale wszystkie te rozmowy miały nastąpić później. Teraz stały w galerii, wciąż trochę sobie obce i skrępowane, a Miriam nagle wykrzywiła się nieuprzejmie nad głową marudnej klientki, przewróciła oczami i pokazała język. Ja robię taką minę, uświadomiła sobie Sunny, kiedy ktoś ściąga pirackie programy, zawiesza system, a ja muszę to naprawiać.
– Tak, wdała się w ojca – przyznała matka. – To jej pierwsza podróż do Meksyku, a na święta wyruszamy do Cuernavaca, będziemy mieszkać w Las Mafianitas.
– Nie pojechałabym do Cuernavaca za żadne pieniądze – odparła kobieta. – A Las Mafianitas jest za drogie.
Odepchnęła się od lady jak od stołu po ciężkim posiłku, który jej nie smakował, i wymaszerowała ze sklepu bez żadnego „dziękuję” ani „do widzenia”„.
– I pomyśleć – powiedziała Miriam, wychodząc zza lady, by uściskać córkę – że miałam to na końcu języka. Zaproszenie dla tej uroczej pani, żeby pojechała z nami. Jak tam twoja podróż, Sunny? Jesteś zmęczona? Chcesz pojechać do mojej casita i się zdrzemnąć czy najpierw coś zjemy? O której rano wstałaś? Ile ci zajęło dojechanie tutaj?
Tylko trzydzieści lat, chciała powiedzieć Sunny. I pomogła mi w tym plama oleju na autostradzie.
Zamiast tego wybrała prostszą odpowiedź, taką, jaką matka na pewno mogła zrozumieć. Jak Maks z dziecięcej powieści zmęczyła się jazgotem dziczy, przypłynęła do domu i zdjęła wilczą skórę. Chciała być tam, gdzie ktoś ją kochał, nawet jeśli wierzyła, że dawno temu zaprzepaściła prawo do bezwarunkowej miłości.
– Jestem głodna – powiedziała. – W samolotach nie dają już porządnych posiłków, w autobusach też nie. Nie leciałam samolotem od czasu, kiedy jako dziecko byłam z tobą w Ottawie.
Wspomnienie dziewczynek w takich samych sukienkach. Sunny wysmarowana czekoladą, Heather nieskazitelnie czysta i schludna. Cholera, Heather wiedziała nawet, że Tony jest podejrzany, od razu, jak tylko go zobaczyła. Jedenastolatka, prawie dwunastolatka, była o wiele mądrzejsza od swojej piętnastoletniej siostry.
– Możemy zjeść na mieście?
Wzięły się pod ramię i wyszły na jasną, pogrążoną w chaosie ulicę, gdzie Javier musiał przekrzykiwać ryk przejeżdżającego autobusu. Sunny nie rozumiała ani słowa, ale biorąc pod uwagę jego zamaszyste gesty, chyba się upierał, że są do siebie bardzo podobne – takie piękne, matka i córka, wreszcie razem. Splótł palce dłoni, pokazując to, co je łączy.
Spojrzała mu w oczy. Już nie bała się widoku jego twarzy, bo wiedziała, czego tam brakowało. Gdyby tylko tak samo łatwo mogła pokazać światu swoje kalectwo. Kto odwróciłby oczy od jej twarzy, kto nie zdołałby popatrzeć jej prosto w oczy?
– Gracias. – Przypomniała sobie najważniejsze słowo, jakie można usłyszeć. Tak wiele dla niej znaczyło, nawet jeśli było fałszywe i niezasłużone, zupełnie niewłaściwe. Udając Heather, w jakiś sposób ją ożywiła, wraz z jej doprowadzającą do szału pewnością siebie. I tego jednego nigdy nie żałowała. Ze wszystkich osób, którymi była lub miała być, najbardziej lubiła Heather Bethany.
– Gracias, Javier.
Laura Lippman