Выбрать главу

– Och, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – odparł Richard. – Jeśli go przyłapią, odeślą albo do domu, albo do poprawczaka. A tego byśmy nie chcieli, no nie? – dodał, spoglądając z uśmiechem na lodówkę.

Zaczęli zastanawiać się nad tym, jak mógłbym zarobić trochę pieniędzy, a ja znienacka pomyślałem o Gemmie. Właśnie zdałem sobie sprawę… że znalazłem dla nas miejsce! W końcu tutaj mogłaby mieszkać. A oni pomogliby jej, tak jak mnie, i mielibyśmy tych samych wspaniałych przyjaciół, właściwie rodzinę… Naprawdę, wszystko tu na nią czekało.

Od razu opowiedziałem im o niej i… no tak, to mnie trochę rozczarowało, ponieważ nie byli tak entuzjastyczni jak ja.

Częściowo to moja wina, gdyż nie byłem pewien, czy przyjedzie tylko mnie odwiedzić, czy już na dobre, ale miałem nadzieję, że raczej na dobre. Chciałem, żeby pomogli mi ją przekonać. Opowiedziałem im o kłopotach, które będzie miała w domu, a oni…

– Problem polega na tym, Smółka, że wiele od niej żądasz. Zgadza się? – podsumował Jerry. – Ma zostawić szkołę, rodziców, wszystko… dla ciebie.

– To nie tak – zaoponowałem. Ale czy była to prawda?

Zacząłem znów mówić o jej rodzicach, a wtedy Vonny przerwała mi.

– Ja też kłóciłam się z rodzicami, lecz nie musiałam uciekać z domu.

Poczułem się potwornie przygnębiony. Tak bardzo pragnąłem, żeby Gemma była ze mną i nigdy dotąd nie spojrzałem na to w ten sposób. Chyba okazałem się samolubny.

– Czy bardzo zależy ci na tym, by do ciebie przyjechała? – zapytała Vonny.

Prawie płakałem.

– Kocham ją – odrzekłem.

Usłyszałem, jak Jerry parsknął śmiechem. Nie wiem, dlaczego miałby mi nie wierzyć. Vonny też wyglądała tak, jakby miała wątpliwości. Ale myślę, że uwierzył mi Richard.

– Zobaczymy, jak to z nią jest – obiecał. -Teraz jesteś jednym z nas – oznajmił i uśmiechnął się, patrząc gdzieś ponad moją głową.

– On ma dopiero czternaście lat, Richardzie – zauważyła odrobinę cierpko Vonny.

– Zakochać się można w każdym wieku – odparł Richard. – Ja bez przerwy zakochiwałem się jako czternastolatek.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Później powiedziałem im, że chciałbym zatelefonować do mamy. I wiesz co? Zrzucili się po funcie, tak że mogłem sobie z nią porządnie pogadać.

Wiem, co możesz sądzić o mnie i mojej mamie. Że trzymałem się spódnicy. Ale to nie tak. Myślę, że to nie było tak.

Ludziom się wydaje, że mój tato był gorszy, bo mnie bił, ale naprawdę gorsza była mama. Z nim to łatwa sprawa, po prostu go nienawidzę. Nienawidzę go, bo sam wszystko psuje, a potem oskarża wszystkich naokoło i nie robi nic, żeby to naprawić. I dlatego, że traktuje mnie i mamę jak śmieci. Sądzę, że mamy także nienawidzę. Problem w tym, że również ją kocham.

Tato chadzał do pubu i pił całymi wieczorami. Mimo to tylko bywał pijany. Mama tkwiła w tym na okrągło. Nikt o niczym nie wiedział… nawet tato nie zorientował się przez całe lata. Po prostu pijąc pamiętała o tym, żeby utrzymać się na nogach. Dopiero kiedy zrobiło się gorzej i po powrocie do domu zastawał ją zalaną, zaczął coś kumać.

Na razie nic się nie działo. To znaczy – było fatalnie, ale nie przerażająco. To nawet miało swój urok, kiedy była wstawiona… jakaś taka roztrzepana i rozchichotana. Lecz potem zaczęło się dziać coraz gorzej i gorzej, i ona stała się odrażająca w tym stanie. Przewracała się, szlochała, jęczała i rzygała.

Tato powinien był dostrzec, że jest chora, że nie daje sobie rady, ale on tylko się wściekał. Wracał do domu, który przypominał wysypisko śmieci, z mamą szwendającą się wśród bluzgów i wyzwisk albo leżącą bez czucia na podłodze. Potwornie się kłócili. Były to naprawdę straszne, przygnębiające kłótnie, podczas których wrzeszczeli, obiecując sobie wzajemnie, że się pozabijają. I rozwalali co popadło. Coś strasznego. Tyle że z początku żadne nawet nie dotknęło drugiego, chyba że przez przypadek.

Starałem się jakoś pomóc. Wracałem ze szkoły, robiłem zakupy i przygotowywałem herbatę albo próbowałem jako tako posprzątać. Chciałem, by to wyglądało, że coś robiła, zamiast całymi przedpołudniami leżeć w łóżku, a po południu się zalewać. A tak właśnie było w rzeczywistości.

Właściwie byliśmy tylko we dwoje, ja i mama. Tato wychodził rano i wracał późnym wieczorem. Nic go nie obchodziło, o ile dostawał swoją kolację. Zawsze mi powtarzała, że nie wie, jak zniosłaby to wszystko beze mnie. Brała mnie pod włos. Lubiłem to. I wszystko jakoś by się toczyło, gdyby… ach. Moja mama jest taka cwana.

To dlatego – rozumiesz – że nie musiała się tym wszystkim przejmować. Z początku po prostu starałem się pomóc, ale… Zaczęło być tak, że ja wracałem do domu, a ona leżała pijana w sztok na sofie obok sterty rzeczy do prasowania czy czegoś takiego i błagała mnie, żebym coś z tym zrobił, bo tato musi mieć uprasowane koszule i wścieknie się, jeśli ona tego nie zrobi. Nie chodziło o mój wysiłek, tylko o to, że uświadomiłem sobie, iż jestem wykorzystywany. Najbardziej wkurzające było to, że kiedy miała gdzieś wyjść albo gdy ktoś do nas przychodził, to udawało jej się jakoś pozbierać. I nawet dom był posprzątany. I zakupy zrobione. Ale gdy byliśmy tylko ja i tato, nigdy nawet nie kiwnęła palcem.

W końcu zacząłem przez to popadać w kłopoty. Pewnego dnia na matmie układałem listę zakupów, kiedy przyłapał mnie nauczyciel, pan Webster.

– No cóż, przynajmniej potrafisz dodawać – powiedział. Myślę, że zorientował się, o co chodzi, bo uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. Ale musiał wspomnieć o tym dyrektorowi czy komuś, i ten ktoś zapewne spotkał się z mamą i tatą.

Jakieś dwa dni potem wróciłem później do domu i zastałem ich oboje czekających na mnie i kompletnie pijanych. Byli wściekli. On napadł na mnie za to, że odwalałem jej robotę i przez swoje wtrącanie się zachęcałem ją do picia. Na nią naskoczył, że traktuje mnie jak parobka i przeszkadza mi w nauce. Ona wrzeszczała na niego, że wtrąca się w sprawy między nią a jej synem, a mnie zapewniała, że polega na mnie i potrzebuje mnie, dopóki jest chora.

Była naprawdę pijana. Zaczęła kleić się do mnie. Zawsze tak robi. Objęła mnie i jęczała, płakała i mówiła, jak bardzo mnie kocha i że muszę jej pomóc podnieść się z tego. To było potworne. A potem… tacie po prostu puściły nerwy. Nagle zaczął na nas nacierać z wyciągniętymi rękami i obłąkanym wzrokiem. Myślałem, że ją zamorduje. Schowała się za mnie, a ja poczułem uderzenie w twarz. Trafił mnie w przelocie. Podniosłem głowę, żeby zobaczyć, czy nic się nie stało mamie, i wtedy spostrzegłem, że szykuje się do kopniaka…

To ja byłem obiektem ataku. Przez cały czas! Nie mogłem uwierzyć. Nie mogłem zrozumieć. Dosłownie mnie wtedy skopał. Mama leżała pod stołem, kiedy to się działo. Widziałem, jak znalazła puszkę piwa i pociągnęła łyk. Potem ruszyła na niego, a on zostawił mnie i wybiegł. Chwilę później usłyszałem, jak wychodzi z domu i zapala silnik. Mama przecierała moje rany chustką. Przez tydzień nie chodziłem do szkoły, ale kiedy pojawiłem się w następny poniedziałek, wciąż jeszcze byłem posiniaczony. Od tamtej pory nikt już nie rozmawiał o mnie z mamą i tatą.

Nigdy nie byłem w stanie pojąć, dlaczego popadło na mnie. Jeśli chodzi o mamę, to byłoby normalne. Nie mówię, że chciałbym, aby się jej czepiał, ale przynajmniej mógłbym zrozumieć, o co chodzi. Ale dlaczego ja?

W dalszym ciągu nie mogę dać sobie z tym rady.

Na jakiś czas zrobiło się znośniej, ale potem znów się zaczęło. Tato z jakichś sobie tylko znanych powodów nie cierpiał, kiedy zajmowałem się domowymi pracami, więc starałem się z tym uporać przed jego przyjściem. Tak, by myślał, że to wszystko robi ona. A mama zwalała na mnie coraz więcej i więcej i upijała się coraz wcześniej, a ja czułem się winny, że zostawiam jej za mało do zrobienia. Między nimi dochodziło bez przerwy do kłótni, a ja obrywałem coraz częściej…