Выбрать главу

Zablokowali przejścia po obu stronach nasypu. Mieli ludzi na górze i na dole. Z powodu alkoholu wartego pięćdziesiąt funtów zorganizowali operację, która musiała kosztować tysiące. Gdyby dali mi połowę tych pieniędzy, nie popełniałbym nowych przestępstw przez długie miesiące. Mieli nawet megafon.

– Wiemy, że tam jesteście… wychodźcie, chłopcy, to zobaczymy, co da się dla was zrobić.

Aha, pewnie.

Schowaliśmy się w krzakach i chichotaliśmy. Prawdę mówiąc, przez moment ogarnęła mnie panika i pomyślałem że lepiej byłoby się poddać. Znasz ich sposoby: tak będzie lepiej dla ciebie, magistrat spojrzy przychylniej, mamy zamiar wypuścić psy…

Rob i Col wiedzieli, co robić. Przywykli do takich rzeczy. Po prostu siedzieliśmy cicho. Po jakimś czasie gliniarze się znudzili albo pomyśleli, że daliśmy nogę. Więc sobie poszli. A kiedy oni odeszli, my zrobiliśmy to samo.

Ze strachu miałem mokro w gaciach – naprawdę – ale z perspektywy czasu wydaje się to zabawne. Od miesięcy nie robimy takich rzeczy. To zbyt ryzykowne. Gdyby przyszli do naszych domów, sprawa wyglądałaby poważnie. Oprócz tego, że zajmuję się trochę dealerstwem, to by mogło wykończyć Lily. Zaszła nieco za daleko – jeśli już o to pytasz – chociaż nikt z nas głośno o tym nie mówi.

No, nie jestem pewien. Może ona wie, co robi. Słowo daję, czasem poważnie myślę, że Lily ma szczególną moc. Pamiętasz tę książkę, którą mi ofiarowali? Wciąż ją mamy. Trzymam ją w szufladzie. Jest tam pudło na sztućce, które znaleźliśmy na śmietniku – stare, drewniane z jedwabną wyściółką. W środku leży kawałek jedwabiu, jakby chusta czy coś takiego. Jest bardzo stara. To też znaleźliśmy na śmietniku. Piękny przedmiot. Może mieć siedemdziesiąt albo nawet sto lat. Jakaś kobieta nosiła ją, kiedy ona i on byli młodzi i piękni, w latach dwudziestych albo jeszcze dawniej. Zestarzeli się, ale przechowywali ją troskliwie, bo dla nich była pełna wspomnień. Potem umarli, a ludzie, którzy po nich przyszli, wyrzucili ją.

Myśmy jednak ją znaleźli, więc się nie zmarnowała. Zawinęliśmy w nią książkę. Lily nazywa ją Niebiańską Biblią, ze względu na moje słowa, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem. Rob stale to powtarzał: „To tak jakby mieć niebo na własność”.

Lily zapala trociczki i świece. Pokój wypełnia się dymem i światłem. Następnie wyjmuje książkę bardzo powoli, bardzo delikatnie.

– Niebiańska Biblio, co powinniśmy dzisiaj uczynić?

I pozwala książce się otworzyć. Ostatnim razem było to zdjęcie nagiej kobiety. Niemłodej. Raczej starej i obwisłej. Siedziała w fotelu paląc papierosa i wyglądając przez okno. Dym wił się w splotach po całym pomieszczeniu. Nic ładnego w zwykłym sensie tego słowa, ale fotografia była naprawdę piękna. Tak w każdym razie uważam.

– Co to oznacza, Lily? – zapytała Gemma.

– Uprawiać seks w fotelu? – rzucił Rob. On traktuje takie sprawy nieco nonszalancko, co złości Lily.

Lily przewraca oczyma i zastanawia się głęboko. Potem oświadcza: „Dosyć. Ona mówi, że mamy dzisiaj wziąć heroinę…”

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lecz Lily naprawdę tak myślała. Była nawet trochę zirytowana.

– Dziwne. To samo mówiła ostatnim razem – powiedziałem.

Lily poklepała książkę.

– Niebiańska Biblia wie, jak się cieszyć – zaintonowała. Nigdy nie mogłem dociec, czy to gra, czy nie. Ale myślę, że jeśli ktoś zna magię, to tylko Lily. To zabawne – niekiedy jest zdecydowanie przeciw wszelkiemu hokus-pokus, innym razem zachowuje się tak, jakby była królową czarownic. Nigdy nie wiadomo, jak zachowa się Lily. Czasem mnie to martwi. Uważa, że wszystko, co przyjdzie jej do głowy, jest fantastyczne. A problem z Gemmą polega na tym, że uznaje za fantastyczne wszystko, co wymyśli Lily.

Próbowałem porozmawiać o tym z Gemmą któregoś dnia, lecz tylko ją zdenerwowałem. Pomyślała, że zaczynam miewać lęki. Powiedziała, że powinienem odstawić herę. Nie martwię się o siebie. Nigdy nie biorę hery dzień po dniu. Po prostu dlatego, że chcę udowodnić samemu sobie. Ale martwię się o Gemmę. Ja mogę wziąć albo nie, ona nigdy nie mówi nie.

Jeden z problemów polega na tym, że wszyscy robimy to samo. Zawsze któreś z nas chce powąchać. Oczywiście nigdy nie używamy igieł, mamy dość rozsądku… kiedy jednak ja chciałbym odstawić, wtedy przychodzi ochota Gemmie. A kiedy oboje zdecydujemy się zrobić przerwę, to jest jeszcze Lily albo Rob, albo Sally…

Jakbyśmy się zarażali jedno od drugiego.

Będzie dobrze. Muszę tylko pamiętać, że uciekłem od mamy i taty. Jeśli potrafiłem uciec od tamtego, mogę uciec od wszystkiego.

ROZDZIAŁ 17

Gemma

Kiedyś będę miała dzieci. Pewnego dnia przeprowadzę się na wieś, będę hodować kwiaty i warzywa. Może będę miała małą kwiaciarnię. Może będę sprzedawać to, co wyhoduję. A latem, gdy odczuję potrzebę szaleństwa, będę jeździła na festiwale i odwiedzała przyjaciół.

Kiedyś. Ale teraz jestem dziewczyną z miasta. Wszystko jest tutaj, na przestrzeni pół mili kwadratowej. Masz to pod nosem. Możesz się schylić i to wziąć, cokolwiek zechcesz.

W mieście trzeba mieć pieniądze. Przez pierwsze sześć miesięcy żyliśmy z niczego, ale potem… no cóż, potrzebujesz pieniędzy na wszystko. Potrzebujesz pieniędzy na autobus, żeby iść na koncert, żeby kupować sobie rzeczy. Jedyny kłopot to znalezienie łatwego sposobu ich zarabiania. Pracować w fabryce czterdzieści godzin tygodniowo? Nie, dzięki. Raczej wolałabym zagłodzić się w domu na śmierć.

Pieniądze są łatwe. To kolejna rzecz, której nauczyła mnie Lily. To było – czy ja wiem – ostatniej wiosny? Wszyscy byliśmy na głodzie. Poszaleliśmy sobie w poprzednim tygodniu. Może rzeczywiście przesadziliśmy, ale miło jest przesadzić raz na jakiś czas.

Na początku tygodnia mieliśmy parę gramów. Potem wróciła Sally. To było w czasie, kiedy pozbyła się Cola i tęskniła za nim, ale nie chciała przyjąć go z powrotem. Pojechała do Manchesteru w odwiedziny do brata, więc przez tydzień była czysta i ledwie zipała. Kupiła parę gramów. Zawsze dzielimy się wszystkim, więc wykończyliśmy to razem.

To jeszcze nic szczególnego, ale akurat wtedy Dev wrócił z Amsterdamu.

Po prostu w jednym tygodniu trafiły się dwie okazje. Miał… no, nie wiem ile. Zawsze ma pełną torbę po powrocie. Nie mam nawet pojęcia, jak długo to trwało…

Po takim szaleństwie z heroiną poczujesz to. Gęsią skórkę. Coś potwornego. Gdyby to była szkarlatyna albo grypa, mógłbyś pomyśleć: cóż, jestem chory, to nie potrwa długo. Głód narkotykowy nie jest niczym gorszym, lecz w odróżnieniu od grypy wiesz, że wszystko, co musisz zrobić, to wciągnąć trochę i zamiast czuć się jak gówno, poczujesz się lepiej niż ktokolwiek na świecie.

I z tego powodu to jest takie trudne. Wszystko, o czym potrafisz myśleć, to hera, hera, hera.

Gdyby Dev był na miejscu, zadbałby o nas, ale tamtego ranka zmył się. Powinniśmy byli poprosić go, żeby trochę zostawił, tak że zeszlibyśmy stopniowo. On jednak wyszedł bardzo wcześnie, a poprzedniego wieczoru zapomnieliśmy go poprosić. Nasz dealer wyjechał na weekend, w przeciwnym wypadku dostalibyśmy coś na kredyt. To było okropne. Wtedy miałam to pierwszy raz. Nigdy do tej pory nie odczuwałam głodu tak mocno, ale wówczas – nie wiem – po prostu wydawało się, że z każdą chwilą jest coraz gorzej. Brałam amadin i wszystko inne, lecz nic nie pomagało. Jest tylko jeden sposób, który może sprawić, że się dobrze poczujesz, kiedy dostajesz gęsiej skórki. Więcej hery.

Lily znosiła to gorzej niż reszta z nas. „Skręca mnie, moja głowa nie może sobie z tym poradzić”, skarżyła się bez przerwy. Lily nienawidzi źle się czuć. Złe samopoczucie kłóci się z jej religią.