Выбрать главу

Nie mam z nimi wiele wspólnego. Widuję ich tylko. Mam do przeżycia własne życie.

Któregoś dnia wpadł Richard, żeby się pożegnać. Jedzie na wyprawę do Azji Południowo-Wschodniej. Do Tajlandii, na Bali, a potem do Australii. Chciał, bym z nim pojechał. Roześmiałem się. Za co? Nie mam pieniędzy.

– Pożyczę ci – zaproponował. Potrząsnąłem głową.

Czasem zdumiewam sam siebie. On uważa, że jestem wart prezentu za tysiąc funtów. Wiem, że mówił o pożyczce, ale obaj zdajemy sobie sprawę, że nigdy nie mógłbym jej zwrócić, niezależnie od dobrych intencji.

Wiedziałem oczywiście, co się za tym kryło. Myślał, że gdybym z nim pojechał, mógłbym odstawić herę. Przychodził regularnie i nalegał.

– To cię zabije. To już cię zabija. Jesteś już nudny z tym swoim uporem – powiedział.

– Ty też – odparłem. Tylko potrząsnął głową.

– Nie muszę uciekać do Azji, żeby wydać się interesujący samemu sobie – oświadczyłem.

– Mam nadzieję, że bycie martwym wyda ci się równie interesujące jak życie – odrzekł.

To problem większości ludzi. Chcą żyć wiecznie. Kiedy zwracasz się do nich mówiąc, że po prostu żyjesz własnym życiem – a jeśli to oznacza, że będziesz martwy za trzy lata, to nie widzisz w tym nic strasznego – oni nie potrafią tego znieść. Na to nie ma odpowiedzi. Jeżeli nie zamierzasz dożyć dwudziestki, nie ma żadnego argumentu przeciw heroinie, prawda?

Trzeba stanąć twarzą w twarz z faktami. Ta historia z Alanem i Helen, naprawdę przerażająca historia. Właśnie zaczynałem lepiej ich poznawać. Nie mogę przypomnieć sobie, gdzie ich spotkałem, ale pojawiali się u nas, żeby kupować drągi. Potem sprzedawali trochę sami. On był najprzystojniejszym facetem, jakiego znałem. Bardzo owłosiony brunet. Porośnięta klata, czarny zarost na ramionach. Musiał golić się dwa razy dziennie. No cóż, oczywiście nigdy tego nie robił, ale by musiał, gdyby chciał być zawsze porządnie ogolony. Miał piękne oczy, jak płynne złoto, i w ogóle wywierał wrażenie. Mógłby być modelem, może nawet był nieco za przystojny. Ludzie zwracali na niego uwagę. Ja też. A on, kiedy zorientował się, że ktoś na niego patrzy, odrzucał głowę do tyłu i rozkładał ramiona w pozie modela.

To było zabawne. Zawsze zdobywał poklask, pozując jak model z magazynu. Nosił idiotyczną koszulę z wizerunkiem smoka na piersiach, ozdobioną czarodziejskimi ognikami. Czasem, kiedy robiło się ciemno, zaczynał prezentować tę swoją koszulę. Siedząc odchylał głowę jak wiking Eryk, a ta kretyńska koszula błyszczała w półmroku.

Helen miała jasne, kręcone włosy. Była całkiem ładna, z zadartym nosem. Zdaje się, że pochodziła z Birmingham. Tryskała energią. Naprawdę nie wiedziałem, dlaczego żyła z Alanem, ponieważ on był trochę mułowaty. Pewnie po prostu myślała, że to nie ma znaczenia, bo był przystojny i zarabiał całkiem spore pieniądze.

W każdym razie Rob ubił z nimi jakiś interes. Akurat było krucho z towarem. Ja i Gems mieliśmy trochę, ale nie chcieliśmy się dzielić, ponieważ było tego niewiele, naprawdę odrobina. A oto co się wydarzyło. Byli na mieście organizując towar i zadzwonili do Roba wieczorem z wiadomością, że wszystko zostało załatwione i może przyjechać po swoją działkę. Poszedł do nich od razu. Paliło się światło, ale nikt nie odpowiadał. Walił w drzwi i krzyczał… I nic. Mieszkali na Brook Road, tuż za rogiem. Nie chciał robić za dużo zamieszania. To nie należy do dobrych obyczajów – rozumiesz – żeby robić zamęt pod drzwiami dealera, więc wrócił do domu i czekał.

– Telefonowali do mnie zaledwie pół godziny temu i wcale nie mówili, że gdzieś się wybierają – powiedział. Wyglądał okropnie, czekając w napięciu i obgryzając paznokcie do skóry.

– Może ich nakryli – podsunęła myśl Lily. Siedziała na podłodze obejmując kolana, owinięta swetrem.

Oboje naprawdę ciężko to przechodzili. Współczułem im. Brrr. To takie uczucie, że nawet najmniejsza rzecz, jaka cię spotyka, to już zbyt wiele. Czasem odczuwasz fizyczny ból, kiedy ktoś mówi ci „cześć”.

Posiedział pół godziny, a potem poszedł z powrotem. To samo – bez odpowiedzi. Zaczęliśmy się nieco niepokoić. Alan i Helen nigdzie nie wychodzili. Wszyscy myśleli o tym samym. Widzisz, to nie było za bardzo prawdopodobne, że ich przymknięto, bo policja kręciłaby się tam jeszcze pół godziny potem, jak dzwonili. Z drugiej strony… cóż, wszyscy wiemy, że można przedawkować. Słyszało się o tym. Ale… Rob zaczynał popadać w paranoję, bo bał się tam wracać, jeśli ich rzeczywiście aresztowano i miejsce było obserwowane. Poszedłem tam mijając dom, żeby rzucić okiem, ale nie odważyłem się zapukać. Kiedy wróciłem, Lily zaczynała się złościć. Miała pretensje do Roba, a ja i Gems podpadliśmy jej tylko dlatego, że w przeciwieństwie do nich mieliśmy odrobinę. Chciała, żeby ktoś tam poszedł i włamał się do środka. Z tyłu domu było otwarte okno, ale znajdowało się na piętrze, co oznaczało wspinaczkę po rynnie.

– Zrobisz to, Smółka. Ty dasz radę – powiedział Rob.

– Nie ma mowy. To twoja sprawa.

– Ty dasz radę. Jak twoim zdaniem można się włamać do cudzego domu w moim stanie?

Zaczęliśmy się kłócić, aż w końcu Lily straciła cierpliwość.

– Niech ktoś, do jasnej cholery, pójdzie i to załatwi, dobra?! – wrzasnęła i zaczęła krążyć po pokoju, kopiąc co popadło.

Naprawdę była bliska obłędu. Waliła pięścią w drzwi i rozdrapywała sobie ręce. Rob i ja popatrzyliśmy na siebie i zdecydowaliśmy się pójść razem.

W końcu nie musieliśmy się wspinać. Gemma przypomniała sobie, że inny nasz kumpel, który mieszkał kilka budynków od Alana i Helen, miał na wszelki wypadek klucz do ich domu. Najpierw nie chciał nam go dać, ale kiedyśmy mu wytłumaczyli, zgodził się.

– Możesz wejść z nami, jeśli chcesz mieć pewność, że to czysta sprawa – zaproponował Rob.

O dziwo, ten gość wcale nie chciał.

Po prostu otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Wszystko wydawało się normalne. Siedzieli obok siebie na sofie. Helen oparta o niego, a on wpatrzony w coś ponad naszymi głowami, jakby się zamyślił. Trochę dziwnie pachniało. Ona wyglądała, jakby zasnęła. On miał oczy szeroko otwarte. Rob odezwał się:

– Wszystko w porządku?

Pomyślałem, że mówi do mnie, ale było inaczej. Po chwili zobaczyłem igły w ich przedramionach.

Rob popatrzył na mnie. Potem wszedł do pokoju i zaczął szperać, otwierając szuflady i zaglądając na półki.

Podszedłem bliżej, żeby się im przyjrzeć. Dotknąłem ramienia Alana, które okazało się zupełnie zimne. Za mną krzątał się Rob, coraz bardziej nerwowo. Chyba był wystraszony, ale nie bardzo się nim przejmowałem. Wyglądali jak zwykle, tyle że się nie poruszali. Alan wciąż był wspaniały. Ona ostatnio trochę schudła. To do niej nie pasowało. On też schudł, ale dzięki temu był jeszcze przystojniejszy. Chciałem pocałować ją w policzek, bo wiedziałem, że nie może się obudzić. Była jak Śpiąca Królewna.

Wszystko wyglądało tak realistycznie. Cały czas oczekiwałem, że się poruszą, a potem, że poruszy się ona, później znów on, ale nie zrobili tego. Dotknąłem jej policzka. Przyszło mi na myśl zimne mięso.

– Zostaw ich w cholerę i pomóż mi – syknął Rob. Zaczęliśmy wyciągać rzeczy z szuflad i biegać naokoło.

Znalazł to w końcu – dwie torebki, musiało tego być ponad uncję. To było całe mnóstwo hery. Więcej, niż dotąd widziałem.

– Prawdopodobnie jest zabójczo czysta – stwierdził Rob, wskazując ruchem głowy Alana i Helen.