Выбрать главу

Rozpętała się burza. Tamtego dnia wywiązała się prawdziwa kłótnia. Siedziałem tylko i słuchałem, czekając na swoją kolej. Niektóre kobiety poczuły się naprawdę urażone.

– Mówimy o mężczyźnie, który bije kobiety. Mówimy o mężczyźnie, który bije własną żonę i syna.

– Jasne, ale co ona mu zrobiła? Zaręczam, że to cwana sztuka, jeśli chodzi o te stare gierki… Zaręczam, że wiedziała, jak owinąć go sobie wokół małego palca, bo mówię wam, spotkałem się z takimi kobietami już wcześniej i, mówię wam, nie są wcale bezbronne. W rzeczywistości gotów jestem się założyć, że to ona nosiła spodnie w tym domu.

– To nie to samo! – krzyknęła jedna z kobiet. Naprawdę była wściekła.

Moderator próbował dać mi głos, ale ja po prostu nie miałem na to żadnej odpowiedzi. To była prawda. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale to mama była szefem. On mnie bił, a ona żyła w strachu przed jego powrotami do domu. Ale to ona była szefem, zgadza się. Owinęła mnie wokół małego palca, a jego owinęła sobie wokół drugiego.

– Co ty na to, Davidzie? – spytał Ron, przechylając się z uśmiechem w moim kierunku. – Co byś powiedział na to, by tam wrócić i spuścić staruszce dobre lanie…? Tak jak twój ojczulek? Co? Może miał dobry pomysł… co?

Trzeba było słyszeć, jakim tonem to wypowiadał.

– To nie jest sposób na rozwiązanie jego problemu.

– Tego nie powiedziałem. Nie mówiłem, że powinien to robić. Po prostu zapytałem, czy nie chciałby tego zrobić… Dobra, posłuchaj… Biłem już kobiety i mogę to zrobić jeszcze raz.

– Grozisz mi? Grozisz mi?

– Nie, posłuchaj… nie, wcale nie… Mówię, że… Robiło się gorąco. Ludzie wrzeszczeli i kłócili się. „Nie, posłuchaj, oczekujemy współczucia, więc dlaczego nie w stosunku do ojca Smółki? Dlaczego by nie miał doznać odrobiny współczucia? To znaczy, chyba warto o to zapytać, nie? To znaczy, że nie przestajesz być ludzką istotą, jeśli uderzysz kobietę, czy może się mylę? A może nie wolno mi zadawać pytań? Zrozumiałem, że to miała być swobodna wymiana myśli…”

Ta kobieta, na imię miała Sue, była już naprawdę wściekła. Wciąż i wciąż była bita przez swojego męża. Przykro mi było z jej powodu, bo właśnie uczyła się, jak stanąć na własnych nogach, a tu Ron wyskoczył z czymś takim.

Powiedział, że powinienem zadzwonić do taty i dowiedzieć się, jak się czuje i co u niego.

To mnie całkowicie rozstroiło.

– W porządku, on ma mięśnie. Od czasu do czasu traci cierpliwość i robi z nich użytek, ale dlaczego? W jaki sposób on jest maltretowany? Hej… mam pomysł. Może ona chce, żeby ją bił. Może to jej pasuje…

Te słowa rzeczywiście rozsierdziły parę osób. W tym mnie. Siedziałem obok Nancy i obserwowałem ją, żeby się dowiedzieć, co ona o tym myśli, ale tylko potrząsnęła głową. Później stwierdziła, że jej zdaniem Ron chciał tylko namieszać, ale… sam nie wiem. Nie wiem, czy to, co powiedział, było prawdą, uzmysłowiło mi jednak pewną sprawę. Nigdy przedtem właściwie nie myślałem o tacie i o sobie. Pewnego dnia, kiedy to będzie już poza mną, zadzwonię i pojadę go odwiedzić… być może. I mamę. Ale nie teraz. To wszystko jeszcze trwa. Zaczekam. W tym momencie potrzebuję wszystkich swoich sił dla Gemmy.

Nie wierzę już w nic. Nie wierzę w siebie. Nie wierzę w przyjaciół. Nie wierzę w Gemmę. I nie ma to nic wspólnego z cynizmem. Muszę jedynie pamiętać, że ja jestem słaby i oni są słabi. Nie mogę tego dokonać samotnie. Jeśli jesteś osobowością skłonną do uzależnień, to potrzeba ci pomocy z zewnątrz. Niekoniecznie jakiejś osoby albo organizacji. Czegoś głębszego niż to. Jakiejś siły poza tobą i silniejszej od ciebie, do której możesz się odwołać w chwili słabości.

Nie wiem, co oni mają na myśli, kiedy o tym mówią, ale ja zaczynam wyrabiać sobie pewną ideę na ten temat. To coś poza tobą jest dla każdego czymś innym. Wiem, że nigdy nie mogę już zaufać samemu sobie. Wiem, że nie mogę także zaufać Gemmie. Jest silniejsza ode mnie, ale mimo to wciąż słaba. A co z miłością?

Szukałem listu, który napisała do mnie któregoś dnia, i tych słów u dołu kartki: „Mleczu, kocham cię…” I pomyślałem, że to jest magia. Kochać kogoś. To nie jesteś ty i nie są to oni. To nie jest w tobie, to jest pomiędzy tobą.

To jest większe i silniejsze od ciebie.

To właśnie mam. To wszystko, co mam, gdy o tym myślę. Moja osobowość nieomal się rozpłynęła, kiedy byłem na heroinie. Skończyłem z tym, ale nie wiem, kim jestem. Wiem tylko, że jestem słaby i Gemma jest słaba. I że kocham Gemmę. I wiem, że ona mnie kocha.

Mlecz, mlecz. W to wierzę. To jedyne, co może mi teraz pomóc.

– Kiedy wrócisz do domu, będziesz wiedział pierwszego dnia, czy przetrwasz ten tydzień – powiedział mi Steve.

– Przetrwam – odparłem.

Mówiłem to już przedtem. Tym razem wiedziałem, że nie mam nic, czemu mógłbym zaufać.

ROZDZIAŁ 24

Sally

To miało być przyjęcie weselne, to miał być miodowy miesiąc. Tak czuła się Gemma. Skakała i całowała go i tuliła. Zaczerwienił się. Całkowicie się zmienił, całkowicie. Wyglądał znacznie lepiej. Byłam dość sceptyczna, jeśli chodzi o ten cały eksperyment, ale trzeba mieć otwarty umysł albo nigdy nic się nie zmieni.

Później zaczął opowiadać o tych wszystkich rzeczach, których go nauczono. Że nie może polegać na sobie, że potrzebuje pomocy z zewnątrz, cokolwiek by to było. Lily się krzywiła. Powiedziała: „Pranie mózgu. Tak, to jest dopiero narkotyk. Wyciągnęli go z jednego narkotyku i przestawili na inny. Dobrze wykonali swoją robotę, przyjacielu…”

No cóż, miała rację, ale nie musiała tego mówić. Może on potrzebował prania mózgu. Biedny poczciwy Smółka. Szturchnęłam ją i upomniałam: „Zostaw go, robi co należy”.

– Tak, wsadzili cię do więzienia. Świetnie. Zamknęli cię we wnętrzu twojej własnej głowy, a potem dali ci klucz. No i jak teraz się wydostaniesz? Zrobili z ciebie twojego własnego dozorcę. Tak im wychodzi taniej…

Byłam na nią zła. Naprawdę zachowywała się nieznośnie. On tego potrzebował. Siedział sobie popijając musujące wino.

– Możesz myśleć, co chcesz, Lily. Ty jesteś na herze, a ja nie – mówił.

Nienawidziła tego. Później poszła do łazienki i wróciła z mydłem połamanym na kawałki. Zaczęła wkładać mu to do uszu i nosa.

– Przestaniesz, Lii? – zaczynało go to irytować.

– Wszystko po to, byś miał czysty mózg – odparła.

Nie sposób było się nie roześmiać. Biedny Smółka! Lily jest po trosze misjonarką. Nie lubi żadnej religii oprócz własnej.

Gemma była tego dnia znowu sobą. Podskakiwała z emocji. Chciała pokazać światu, jak bardzo jest szczęśliwa, że znów ma go dla siebie. Zagarniała go całkowicie.

Poprzedniego dnia było trochę inaczej. Poszłam pomagać jej w przygotowaniach do imprezy. Przyrządzała sałatkę ryżową i wyglądała naprawdę okropnie. Nie odzywałam się. Rozumiesz? Twój chłopak wraca z detoksu, a tu ktoś wchodzi i mówi: „Chryste, wyglądasz dziś okropnie…” Miałam trochę przy sobie, bo pomyślałam, że może tego potrzebować, żeby się uspokoić. Zaproponowałam jej, ale odmówiła. To była dla niej wielka sprawa, żeby niczego nie brać, wszyscy wiedzieliśmy jednak, że cały czas jest na granicy załamania. Istota rzeczy polega na tym, że ludzie mówią, iż to przyjaciele nie pozwalają ci przestać, ale ty przestaniesz, kiedy nadejdzie właściwy czas. Jeśli będziesz upierać się w złym czasie, jedynie się umęczysz i będzie jeszcze gorzej.