Выбрать главу

Powietrze zawsze pachniało tu słodko. Rośliny dr. Christiana żyły w symbiozie z ludźmi – oddychały dwutlenkiem węgla, ludzie zaś tlenem. Na parterze zawsze było o parę stopni więcej niż w sypialniach na wyższych piętrach, ponieważ ciepło wydzielały rośliny i pozornie zimne światło, którego nigdy nie wyłączano. Na parter szedł prawie cały cenny przydział elektryczności i dosłownie cała racja gazu do ogrzewania, oszczędzana na czasy, kiedy będzie tak zimno, że tylko energia promienista zdoła utrzymać rośliny przy życiu. Rodzina spędzała na parterze wolny czas; na dwóch wyższych piętrach były wyłącznie sypialnie.

Każdą niedzielę klan Christianów poświęcał roślinom – podlewaniu, nawożeniu, myciu, usuwaniu zeschłych liści i łodyg, wyrywaniu chwastów i eliminowaniu szkodników. Wszyscy uwielbiali to zwolnione odświętne tempo. Nikt nie uważał tego za uciążliwy obowiązek, bo nagrodą była wspaniała oranżeria. W niedziele przenosili również do numeru 1047 rośliny, które tydzień stały w klinice, a inne wymieniali na ich miejsce.

Ten dzień był dla dr. Christiana jednym z najczarniejszych dni w miesiącu. Należało wypełnić różne formularze i wysłać je do Holloman, Hartford i Waszyngtonu, aby zaspokoić apetyt biurokratów na sprawozdania. Był to dzień opłat wszystkich podatków i uporządkowania ksiąg rachunkowych. Zwykle nie odwiedzał kliniki w tym dniu, który nazywał Dniem Pokuty, ale kryzys w gronie Pat-Patek pojawił się zupełnie niespodziewanie i doktora ciekawiło, co inni sądzą o wypadkach, jakie zaszły w salonie Pat-Patki numer pięć.

Mama podała mu filiżankę kawy, James kieliszek koniaku. Dla dr. Christiana jedzenie – nawet to przyrządzone przez mamę mogło istnieć lub nie. Ale połączenie naprawdę doskonałej kawy z koniakiem – pomyślał, rozkoszując się z przymkniętymi oczami bukietem Bisąuit Napoleona – z całą pewnością może rozgrzać człowieka od pępka aż po kość ogonową. W tych czasach jest to najlepsza rzecz, którą można zrobić przed pójściem do łóżka. Prawdopodobnie dlatego spożycie wysokoprocentowego alkoholu po posiłkach tak wzrosło w ostatnich latach, a zwyczaj picia drinków przed obiadem zupełnie zanikł.

Pradziadek i dziadek ze strony ojca byli hurtownikami francuskich win i koniaków – a także ich smakoszami; dlatego też wyposażyli piwnice w imponujące zapasy. Oczywiście z biegiem lat wina skwaśniały. Piwnica była zbyt zimna, co równie szkodziło, jak ciepła spiżarnia. Ale koniaki zachowały się i chociaż przez Kanadę, Rosję, Skandynawię i Syberię pełzły lodowce z przerażającą szybkością, Francja nadal produkowała koniaki i armaniaki. Zapasy rodziny Christianów zatem uzupełniono. Nikt z rodziny nie pił zbyt wiele wina; koniak miał większą wartość.

– Nasza Patti Pat-Patka nieźle się dzisiaj spisała – powiedział dr Christian.

– Cholernie dobrze! – potwierdziła Miriam z dumą.

– Zwolniłem ją z dalszego leczenia.

– Świetnie! Powiedziała ci, że z mężem zamierzają złożyć podanie o przeniesienie? Teksaskie A & M ubiegało się o Boba Fane, ale on kurczowo trzymał się uniwersytetu Chubb. Ze zwykłych przyczyn – tylko szczury uciekają z tonącego statku, a Jankes nie ufa żadnej części kraju z wyjątkiem Nowej Anglii. Chubb twoim drugim domem – no i Patti bała się zostać pierwszą Pat-Patką, która opuści Holloman i rozbije całą grupę – powiedział Andrew swoim monotonnym głosem, dziwnie nie pasującym do jego młodości i urody.

– Te Pat-Patki fascynują mnie – stwierdził James. – Rzadko zdarza się, żeby związek kobiet nie połączonych więzami krwi miał pierwszeństwo nawet przed małżeństwem. Dzięki Bogu, wreszcie jedna z nich zdołała spojrzeć na grupę z zewnątrz i zobaczyć ją prawdziwą. A wyjazd to znakomity sposób, by się uwolnić. Dziwię się, że żaden z mężów już dawno nie wpadł na to, iż przeniesienie to wyjście z sytuacji…

– Ta wyprowadzka to naprawdę duży krok – powiedziała Mary poważnie. – Nikogo nie winie za brak zdecydowania. Zwłaszcza że wszyscy pracują na uniwersytecie Chubb, mająposady i miejsce w życiu.

Dr Christian nie zamierzał zmieniać głównego tematu, więc zignorował Jamesa i Mary. Zareagował jedynie na słowa Andrew.

– Nie, nie wyjawiła mi, że złożyli podanie. Bardzo dobrze! Najwyższy czas, żeby przedkładała potrzeby i dobro rodziny ponad PatPatki. Czy przyznała, że bała się zdradzić Pat-Patki?

– Tak. Uczciwie i otwarcie. Ale teraz nie ma już wątpliwości.

Cieszę się, że wieść o drugim dziecku Margaret Kelly zdarła kilka masek. To, co Patti ujrzała pod nimi, skłoniło ją do podjęcia decyzji i pomogło zrozumieć, że tą ich ligę powinni rozwiązać w chwili, gdy wszystkie skończyły studia – jeśli nie liceum.

– One tylko próbowały zachować wspomnienia młodości – powiedziała Mary. – Nie tak łatwo być dorosłym w dzisiejszych czasach.

– Ja tak lubię Patti Fane! – odezwała się niespodziewanie Martha.

Dr Christian pochylił się, uśmiechając do szarych, szeroko otwartych oczu, hipnotyzując je spojrzeniem. Od wczesnego dzieciństwa potrafił narzucać ludziom swoją wolę, dosłownie zmuszając ich do spojrzenia sobie w oczy.

– Jak to, Myszko, czyżbyś nie lubiła wszystkich naszych pacjentów? – zapytał z wyrzutem.

Zaczerwieniła się aż do bólu, przyszpilona jego wzrokiem.

– Och, lubię… oczywiście… – wyszeptała.

– Przestań znęcać się nad Myszką, Joshua – warknęła Mary, zawsze gotowa bronić Marthy.

– Ciekawe, że żadna z tych podrabianych sióstr nie przyznała się, że co roku wysyłała podanie do KSDD – mruknął James. Z tego widać, jak intymny jest dla kobiet ten problem.

– No cóż. Pomijając już szansę wygrania i przejścia przez testy oceniające sytuację finansową, KSDD to ucieleśnienie poczucia winy.

Dr Christian zabierał się właśnie – nie po raz pierwszy – do rozwinięcia tematu, ale wtedy do pokoju weszła mama, łaknąca słów pocieszenia. Oprócz wysłuchiwania nocnych rozmów o pacjentach, jej działalność dla kliniki polegała na oprowadzaniu pacjentów po dolnym piętrze numeru 1047. Dr Christian uważał, że każdy pacjent powinien zobaczyć i zrozumieć, co można zrobić z nie ogrzewanym, pozbawionym na długie miesiące naturalnego światła i dopływu powietrza domem.

– KSDD to ohyda! – krzyknęła mama z oczami pełnymi łez. Co te pozbawione serca wraki w Waszyngtonie mogą wiedzieć o potrzebach kobiet?

– Mamo, mamo, dlaczego ciągle wygadujesz takie rzeczy powiedział z rezygnacją dr Christian. – A czemu nie mieliby wiedzieć, na litość boską? A poza tym, skąd wiesz, że to mężczyźni?

Czyżby moja klinika była pełna kobiet? Tak? Mamo, w domu obok czeka na mnie tyle samo pacjentów co pacjentek. A użalanie się na los nie jest żadnym rozwiązaniem. Komisja do Spraw Drugiego Dziecka to nagroda, którą rzucili nam po podpisaniu traktatu w Delhi. Ale sądzę, że KSDD położyła kres najgorszej z cech tej żałosnej, upokarzającej dekady. Powinnaś pamiętać te czasy o wiele lepiej niż ja, bo byłaś wtedy dorosłą kobietą, a ja tylko dzieckiem.

– Augustus Rome sprzedał nas – warknęła przez zaciśnięte zęby.

– Och, mamo! Sami się sprzedaliśmy! Wystarczy posłuchać, co mówią ludzie z twojego pokolenia. Można by przysiąc, że to wszystko spadło na nas jak piorun z jasnego nieba. Nieprawda! Już dawno zasialiśmy ziarno traktatu w Delhi. Dziewięćdziesiąt lat temu, kiedy nasza populacja liczyła sto pięćdziesiąt milionów i byliśmy u szczytu potęgi. Mieliśmy wszystko. I co z tym zrobiliśmy? Szastaliśmy pieniędzmi na prawo i lewo, jak to mieliśmy w zwyczaju, a świat nienawidził nas za to. Narzucaliśmy innym nasz sposób postępowania i nie znoszono nas również za to. Daliśmy narodom tego świata styl życia, na który nie mieli środków ani możliwości, by go naśladować.