Выбрать главу

Zmienił temat. Wydał mi się bardzo okrutny. Przez tyle lat nie przyszło mi do głowy, że tak właśnie sprawy się miały. Jego słowa wprawiły mnie w niepokój.

2

Często wędrowaliśmy z Kiwi po mieście, zatrzymując się od czasu do czasu w jednej z restauracji prowadzonych przez ludzi z Zachodu. Czasem siedzieliśmy w domu, piliśmy, słuchaliśmy muzyki albo oglądaliśmy telewizję. Czasem kochaliśmy się przed lustrem, i było nam dobrze. Co prawda, wymyśliłam kilka innych metod uprawiania miłości, ale Kiwi odparł, że lubi robić to ze mną właśnie w ten sposób, ponieważ sama powiedziałam kiedyś, że długo tęskniłam za takimi ustami. Powiedział, że właśnie te słowa sprawiły, że zaczęłam go pociągać.

Nasze zauroczenie było obustronne i miało tajemniczą naturę. Powiedziałam sobie, że są rzeczy, których nie muszę próbować zrozumieć, zwłaszcza że zazwyczaj się mylę. Oboje nie potrafiliśmy nawet wymieniać zwykłych uprzejmości bez popadania w smutek, tym bardziej więc nie próbowaliśmy rozmawiać o przeszłości. Nie znał mojej historii i nigdy o nią nie pytał.

Pewnego dnia poczułam wielki niepokój. Na środku ulicy krzyknęłam: „Kochaj mnie! Nigdy nie znajdziesz drugiej takiej kochanki jak ja”.

Ze wszystkich stron otaczał mnie alkohol, narkotyki, muzyka i mężczyźni. Traciłam orientację.

Mój nastrój był podobny do włosów mojego kochanka. Miłość po części była dla mnie właśnie nastrojem, przypominała tę ogłupiającą, idiotyczną muzykę, której czasem lubiłam słuchać. Przez nią stawałam się podminowana, ale napięcie sprawiało mi przyjemność. Kiedy byłam spięta, musiałam jeść czekoladę. Młodość jeszcze się nie skończyła, mój los nie zamierzał mnie opuścić. Moja młodość i moje nerwy były sobie tak bliskie jak własne cienie. Moim przeznaczeniem od zawsze było jeść czekoladę, a każdy kawałek, który kiedykolwiek zjadłam, będzie żył wiecznie w drogich memu sercu wspomnieniach!

Kiwi wpadł na dziwaczny pomysł. Zamierzał znaleźć zawodowego kamerzystę, który nakręci nas na wideo, kiedy się kochamy. Powiedział, że ten film ma być wyrazem poszukiwań ducha czasu, że powinien mieć formę, która autentycznie poruszy odbiorcę, oraz że ma przedstawiać twarze i inne części ciała. Jego koncepcja wydawała mi się trochę podejrzana i przypuszczałam, że po prostu szuka podniety, a coś tak prywatnego można przecież nakręcić samodzielnie. Kiwi jednak uparcie nalegał, że potrzebny mu profesjonalny wideograf. Powiedział, że zgłębia naturę koloru i subtelnych związków między kolorem i światłem. Uznałam, że jest niemożliwie pretensjonalny.

Według mnie, próbował stworzyć coś z niczego, a poza tym zachowywał się nieco samolubnie. Starałam się z tego wykręcić, jak tylko mogłam, ale nie potrafiłam znaleźć wymówki. Przyszło mi do głowy, że być może lada chwila się w nim zakocham, i może właśnie dlatego tak się staram go zadowolić. Myśl ta wywołała przypływ najsłodszych uczuć. Moja wątła dusza doznała wstrząsu, a serce przestało już być takim opustoszałym miejscem.

Postawiłam jedyny warunek: ja wybiorę kamerzystę. Spotkałam się z Jabłkiem.

Jabłko był naszym dawnym kolegą z klasy. Poinformowałam go, że Kiwi wrócił z zagranicy, opowiedziałam o jego planach i o moim związku z nim. Zdradziłam mu mnóstwo szczegółów; Jabłko był wielce zaintrygowany. Kiedy miałam siedemnaście lat, durzyłam się w nim, póki się nie dowiedziałam, że jest gejem. Zawsze byliśmy w kontakcie; był pierwszą osobą, do której się zwróciłam po wyjściu z odwyku. Zabierał mnie na ulicę Huaihai, gdzie włóczyliśmy się po nowych domach towarowych, i opowiadał o wszystkich najnowszych trendach. Brał do ręki jakiś ciuch i mówił coś w rodzaju: „Plastik. To z Anglii – tkaniny powlekane plastikiem są teraz na topie”. Zabierał mnie do klubów, takich, gdzie zespoły grały na żywo. W tamtym miasteczku na południu nie było wielu klubów z muzyką na żywo. Jabłko prowadzał mnie wszędzie, gdzie działo się coś fajnego. Dał mi nowe ciuchy. Spędzaliśmy masę czasu w jego pięknej kuchni, wypróbowując nowe przepisy.

Szanghaj był zupełnie odmieniony. Nie miał w sobie nic ze starego Szanghaju. Stawał się coraz piękniejszy i jednocześnie coraz bardziej pusty. Na szczęście miałam Jabłko i Żuczka – sama nijak nie potrafiłabym zbudować związku z tym nowym miastem.

Zaczęłam lubić Szanghaj, podobały mi się te wszystkie nowe nazwy, pełne obcojęzycznych słówek. Niektórzy cudzoziemcy urządzali mnóstwo imprez; atmosfera na nich była miła i fałszywa zarazem, jakby wszyscy w ciągu jednej nocy zostali „białymi kołnierzykami”. Bywały tam modelki, piosenkarze i miejscowi artyści, prawdziwi i udawani; szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla mnie. Wszyscy rozmawiali po mandaryńsku albo po angielsku, szanghajskiego prawie się nie słyszało.

Tak więc Saining stał się dla mnie przyjacielem z innego świata. Nie chciałam, żeby spędzał zbyt dużo czasu w Szanghaju, nie próbowałam też ukrywać przed nim związku z Kiwi.

– Kocham cię, to się nigdy nie zmieni – powiedział Saining.

– Kłopot w tym, że ja już cię nie pożądam. Czy mogę mieć ochotę na seks bez pożądania? W dodatku jeszcze nigdy mi nie powiedziałeś, że jestem ładna. Ty też mnie nie pożądasz.

– Nie bądź głupia. Wciąż chcę śpiewać dla ciebie. Jak mógłbym cię nie pożądać?

– Heroina, ta idiotyczna, gówniana heroina. Gdybyś ułożył w rządek całą heroinę, jaką kiedykolwiek wciągnęłam, byłby on dłuższy niż Wielki Mur. Te ataki astmy, chowanie się w stertach śmieci wśród biegających wszędzie szczurów i czekanie na narkotyki, zadawanie się z najróżniejszymi ludźmi i zażywanie najrozmaitszych substancji, golenie głowy. Raz, kiedy uciekałam przed policją, wetknęłam sobie towar w szparę. Byłam tak przerażona i ogłupiała, że ten mały nożyk, którym dzieliłam proszek na działki, też sobie tam wsadziłam. Mówię ci to wszystko, żeby cię nastraszyć. Chcę, żebyś się bał. Widzę, że nie potrafisz zrozumieć, że to wszystko wymazało całe pożądanie, jakie kiedykolwiek czułam do ciebie czy też do tego, co sobą reprezentujesz. Potrzebne mi zupełnie nowe życie.

Jabłko zgodził się sfilmować mnie i Kiwi. Był artystą konceptualnym i robił rozmaite projekty wideo.

Czułam, że jest najodpowiedniejszym kandydatem na wideografa. Był zawodowcem, jak chciał Kiwi. Był gejem, więc przy nim nie czułabym się nadmiernie skrępowana, a ponieważ nasza znajomość trwała już kilkanaście lat i autentycznie troszczyliśmy się o siebie nawzajem, ufałam, że będzie dyskretny i dochowa naszej tajemnicy. On także był trochę ekscentryczny i nieco szalony – ciekawiło mnie, jaka też okaże się jego wizja.

Musieliśmy wkrótce zaplanować kręcenie, a Kiwi ciągle naciskał, żebym umówiła się na konkretną datę. Kiedyś podczas naszych spotkań nigdy nie starczało nam czasu, żeby powiedzieć wszystko, co mieliśmy sobie do powiedzenia. Seks był tylko częścią naszych wzajemnych relacji. A teraz rozmawialiśmy znacznie mniej. Czasem miał taki wyraz twarzy, jakby tracił nad sobą kontrolę. Pewnego razu, kiedy patrzył na mnie w lustrze, rozpłakał się; innym razem wtulił głowę w moje piersi i powiedział: „Kocham cię, nie opuszczaj mnie”. Zaczęłam odczuwać trudną do opisania mieszaninę szczęścia i niepokoju; byłam coraz bardziej zagubiona.

3

Nasze pierwsze spotkanie w sprawie nagrania odbyło się w kawiarni Moti na ulicy Ruijin. Obok wejścia na schody prowadzące do lokalu widniał napis: „Jeśli nie ma mnie w domu, jestem w kawiarni albo w drodze do kawiarni”.

Gdy spotykaliśmy się we trójkę, nigdy nie mówiliśmy po szanghajsku; będąc sam na sam z Kiwi albo Jabłkiem, też nie używałam tego języka. A teraz siedzieliśmy we troje i rozmawialiśmy o pracy.

Oznajmiłam, że poszukuję sposobu pisania tak bliskiego ciału, jak to możliwe.