Выбрать главу

Plan, który mi przedstawili, stanowił wizję misji samobójczej z potencjalną liczbą ofiar idącą w tysiące, jeśli coś pójdzie nie tak. Naukowcy Enklawy potwierdzili, że RepTek szykuje się do wprowadzenia Aktualizacji 2.0. Gart miał rację, planowali eksperyment nad zmianą behawioralną u ludzi poprzez nowy soft. Nie wiadomo, co chcieli zrobić po pozbawieniu mieszkańców wolnej woli, być może zamierzali sprzedać tę technologię. Rada schronu twierdziła, że może z naszą pomocą zatrzymać ten proces, a przy okazji ugrać coś dla siebie. Marzył im się powrót Operatywności do Polis, jako wyzwolicieli. Ten szczytny cel motywowany był faktem, że liczba miejsc w Enklawie była ograniczona. Już od dawna jej mieszkańcy musieli starać się o pozwolenie na dziecko, kontrola urodzeń była koniecznością. Gdyby zdołali wrócić do Miasta, ten problem automatycznie by zniknął. Oczywiście ubrali to dodatkowo w różne mitologiczne argumenty, padały podniosłe słowa, takie jak „misja”, „przeznaczenie” czy „ocalenie”.

Co do samych założeń, nie miałem żadnych zastrzeżeń. Skoro w Enklawie panowała demokracja, gorsi od RepTeku na pewno nie będą. Przynajmniej nie chcieli ubezwłasnowolnić obywateli. Gart i Ulep mieli dostęp do schronu i nie dopatrzyli się niczego niepokojącego, zatem nie miałem powodu, żeby nie wierzyć w dobre intencje Rady.

Realizacja tego planu to już inna sprawa. Norson i Kirsten zgodnie twierdzili, że tutejsi jajogłowi są w stanie wprowadzić coś do mojej instalacji. Rodzaj wirusa czy może raczej exploitu. Miałem tylko wrócić do Polis i podpiąć się do sieci. Mój cyfrak zajmie się zabezpieczeniami (czyli zwyczajnie rozniesie je w drebiazgi), a wtedy program się aktywuje. Według ich zapewnień wyciągnie ze mnie CBZ i zniszczy go, nim ten przeniknie do miejskiej sieci. W ten sposób podobno pozbędę się go bez zagrożenia życia. Podobno. Ich kod zrestartuje całą sieć RepTek Polis i pozwoli DTekowi na jej przejęcie. Hakerzy mieli rozbroić korporację, odcinając siły porządkowe od broni oraz dezaktywując systemy obronne. Następnie otworzyć bramę, przyjąć delegację z Enklawy i wspólnie wezwać firmę do poddania się. Idealistycznie to wyglądało, sądziłem, że w trakcie należało spodziewać się zamieszek, nawet jeśli od razu ujawnią zbrodnicze plany RepTeku. Część ludzi im nie uwierzy, część będzie walczyć o zachowanie starego porządku.

Ja jednak nie wybiegałem myślami aż tak daleko. Martwiła mnie pierwsza część planu. Wpuszczenie do mojego systemu kolejnego kodu było niebezpieczne. Już samo podpięcie się stanowiło duże ryzyko. Kirsten twierdziła, że nic mi nie grozi, ale nie mogła tego wiedzieć z całą pewnością. Naukowcy Enklawy nie spotkali się wcześniej z przypadkiem takim jak mój. Do tego jeszcze rajd na uzbrojony Mur, podłączenie do starego multiterminala, włam z nadzieją, że cyfrak podda się programowi i opuści moje ciało. Wiele momentów, kiedy coś może pójść źle, a każda pomyłka ma potencjalnie tragiczne konsekwencje.

Kirsten westchnęła ciężko, wyraźnie już zirytowana faktem, że kolejny raz głośno artykułowałem swoje wątpliwości i obawy.

– Tak jak powiedziałam, nasza decyzja jest ostateczna – stwierdziła, mierząc mnie wzrokiem. – Zresztą nie bardzo macie inne wyjście. Pomyślmy. Ulep chce dostać azyl w Enklawie. Naszym warunkiem jest jego udział w akcji, na co już się zgodził. – Mechanik gorliwie pokiwał głową, biust tej jego Kimei naprawdę musiał być epicki. – Gart chce ocalić mieszkańców Polis, w tym swoich bliskich, a podobno jego siostra również dla ciebie wiele znaczy. – Spiorunowałem skrzypka spojrzeniem. Po jaką cholerę to wypaplał? – Jego obecność jest konieczna, możliwe, że będzie trzeba obejść ręcznie jakieś blokady systemowe albo inne zabezpieczenia. Poza tym jest teraz naszym oficjalnym kontaktem w DTeku. Jeśli chodzi o twoją sytuację, sprawa wygląda jeszcze prościej. Jeśli tego nie zrobisz, cyfrak ostatecznie cię zabije.

– Oczywiście moglibyście go wyciągnąć już teraz, tutaj – wszedłem jej w słowo.

– Rada uznała, że to zbyt cenny atut. To najlepsza okazja od początku naszej historii, aby Operatywność mogła wrócić do Polis.

– Dlatego postanowiliście wykorzystać fakt, że nie mam wyboru. Coraz mniej podoba mi się ta wasza demokracja – burknąłem.

– Nie jesteś obywatelem, zatem nie masz prawa głosu. – Kirsten wstała, dając sygnał, że rozmowę uważa za skończoną. – Szczegóły techniczne omówicie z Norsonem.

Skinęła nam na pożegnanie i wyszła. Nie pytała, czy się zgadzam, uznała, że podejmę jedyną słuszną decyzję. Choć buzowała we mnie złość, musiałem przyznać, że miała rację. Stałem pod murem i doskonale o tym wiedziałem. Życie już dawno nauczyło mnie, że nie ma nic za darmo. Także w Enklawie pomoc bliźniemu miała swoją cenę.

– Burza powoli słabnie – zaczął Norson pozornie bez związku. – Według naszych prognoz potrwa jeszcze góra dobę. To jedna z najdłuższych od lat. Najlepiej będzie, jeśli wyruszycie zaraz po niej. Misja ma kryptonim „Aktualizacja ostateczna”.

– Pięknie, czadowa nazwa. Kojarzy się ze sprawami ostatecznymi, jak śmierć czy podatki – błysnąłem czarnym humorem. – Jak właściwie to sobie wyobrażasz? – Nie pytając o pozwolenie, zapaliłem papierosa. W paczce zostało już tylko kilka sztuk, nie wiedziałem, czy w Enklawie mają moją ulubioną truciznę.

– Dostaniecie nasz transporter – odparł szybko. – Królowa może by sobie poradziła, ale warunki będą trudniejsze, niż gdy jechaliście do nas.

– Działa na Murze rozniosą nas na strzępy – odparłem. Jadąc do Enklawy, postanowiliśmy nie układać szczegółowego planu powrotu. Mieliśmy jednak kilka pomysłów. – Skoro i tak wcześniej musimy skontaktować się z DTekiem, możemy ich poprosić o wywołanie zamieszania w sieci. Uzbrojenia nie wyłączą, ale może chociaż opóźnią namierzanie. – Postanowiłem, że skoro już i tak biorę udział w tym szalonym przedsięwzięciu, mogę chociaż zwiększyć nasze szanse.

– Dobry pomysł. Zresztą część czujników i kamer będzie pewnie uszkodzona po burzy – zgodził się gospodarz. – Pojazd jest wyposażony w zmodyfikowany emiter elektromagnetyczny EMP. Nie uszkadza osobistych instalacji, ale zagłusza działanie wszystkich innych systemów. Oślepią Polis na chwilę.

– Jak długo? – zainteresował się Ulep.

– Dwie, góra pięć minut. – Mina Norsona doskonale świadczyła o tym, że wie, jak trudnym wyzwaniem będzie ta misja. – W dodatku to broń jednorazowa, no i wymaga, żebyście podjechali dość blisko.

– Planowaliście to już wcześniej. Powrót, czy raczej przejęcie Miasta – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem, a Norson wyraźnie się zmieszał. – Dlatego wyposażyliście transporter w EMP i szukaliście kontaktu z hakerami.

– Tak – powiedział po chwili. – Nasi przodkowie zobowiązali nas do tego, ocalenie obywateli Polis jest naszym przeznaczeniem.

– A przy okazji zyskacie nową przestrzeń do życia – wtrąciłem, ale zignorował moją uwagę.

– Snuliśmy plany, prowadziliśmy przygotowania, ale okazja się nie nadarzała. Nie mamy zbyt wiele broni ofensywnej ani środków, żeby przeprowadzić bezpośredni atak. Teraz to się zmieniło, dzięki wam. – Jego śpiewny akcent wyraźnie się nasilał, gdy Norson był przejęty, i nadawał wzniosłym zdaniom nieco śmiesznego wydźwięku. – Enklawa boryka się z kilkoma problemami. Jednym z nich jest konieczność stałej kontroli urodzeń. Z informacji, które przekazywał nam DTek, wynika, że populacja Polis stale maleje, pojawiają się problemy z płodnością. Naszym zdaniem to wynik ciągłych zbrodniczych eksperymentów RepTeku. Możemy wam pomóc. Jak powiedziała Kirsten, każdy wygrywa.

Nie było sensu z nim o tym dyskutować, nawet jeśli uważałem, że jedni wygrywają znacznie więcej niż inni. Decyzja została już podjęta.

– Czyli ma to wyglądać tak. – Ulep wrócił do konkretów. – Dajecie nam transporter wyposażony w broń elektromagnetyczną. Zaraz po burzy jedziemy w stronę Miasta, walimy impulsem, dopadamy do Muru. Neth się podpina, DTek przejmuje kontrolę, otwiera nam najbliższą bramę.

– Później hakerzy czekają na kolejne instrukcje i przyjazd naszego transportera – kontynuował Norson. – Plan kompletnego przejęcia władzy jest w trakcie przygotowań, chcemy to zrobić tak, by zminimalizować straty w ludziach. Główną rolę odegrają tu nasi komputerowcy i członkowie DTeku.