Выбрать главу

– Ach, tak. A więc w miejscach zbrodni w dane dni znajdowali się również bokserzy Jima Chiversa. Ale w jego zespole jest chyba wielu bokserów, którzy znali Andrew.

– Andrew przedstawił mnie tylko jednemu. Powinienem też był zrozumieć, że nie zaciągnął mnie do Lithgow jedynie po to, żebyśmy przyjrzeli się gwałtowi, który nie ma związku z naszą sprawą. Andrew traktował go jak syna. Mieli tak wiele podobnych doświadczeń i łączyły ich tak silne więzy, że być może był jedynym człowiekiem, z którym podrzutek Andrew Kensington naprawdę czuł się spokrewniony. Chociaż Andrew nigdy by nie przyznał, jak silne uczucia żywił dla swego narodu, to myślę, że Toowoombę kochał ponad wszystko. Właśnie dlatego, że wywodzili się z tego samego narodu. Sam więc nie mógł go aresztować. Cały jego zestaw wyuczonych, a być może wrodzonych pojęć moralności, zderzył się z lojalnością wobec własnego narodu i z miłością do Toowoomby. Nie wiem, czy ktoś potrafi sobie wyobrazić, jak potworny konflikt przeżywał. Musiał znaleźć jakiś sposób, by go powstrzymać, nie popełniając przy tym synobójstwa. Dlatego potrzebował mnie, osoby postronnej, którą mógł naprowadzić na cel.

– Na Toowoombę?

– Na Toowoombę. Andrew odkrył, że to on popełnił wszystkie morderstwa. Być może zrozpaczony kochanek, Otto Rechtnagel, powiedział Andrew o wszystkim, kiedy Toowoomba go porzucił. Może Andrew nakłonił Ottona do przysięgi, że nie pójdzie na policję, a w zamian obiecał mu takie rozwiązanie sprawy, w które oni dwaj nie zostaną wmieszani. Sądzę jednak, że Otto już pękał. Słusznie zaczął obawiać się o własne życie, kiedy zrozumiał, że Toowoomba zechce pozbyć się ekskochanka, który mógłby go zdradzić. Toowoomba wiedział, że Otto kontaktował się ze mną i że gra już niedługo się skończy, dlatego zaplanował zamordowanie Ottona podczas przedstawienia. Ponieważ jeździli razem z niemal identycznym programem, Toowoomba doskonale wiedział, w którym momencie przedstawienia może uderzyć.

– Dlaczego nie zrobił tego w mieszkaniu Ottona? Miał przecież klucze.

– Sam sobie zadawałem to pytanie. – Harry wykręcał się od odpowiedzi.

McCormack machnął ręką.

– Harry, to, co mi powiedziałeś do tej pory, to i tak okropnie dużo do przełknięcia nawet dla starego policjanta. Kolejna teoria mniej czy więcej naprawdę nie ma już znaczenia.

– Czynnik koguta.

– Koguta?

– Toowoomba jest nie tylko psychopatą, lecz również kogutem. A próżności koguta nie wolno nie doceniać. Popełniane przez niego morderstwa na tle seksualnym trzymają się schematu przypominającego natręctwa, natomiast „zabójstwo klauna” to zupełnie coś innego, a mianowicie zbrodnia nakazana przez rozsądek. Przed dokonaniem tego morderstwa po raz pierwszy miał pełną swobodę. Nie ograniczały go psychozy określające przebieg wydarzeń w innych zbrodniach. Nagle miał możliwość zrobić coś naprawdę spektakularnego, ukoronować dzieło swego życia, i można powiedzieć, rzeczywiście mu się to udało. „Zabójstwo klauna” będzie się pamiętać jeszcze długo po tym, jak zamordowane dziewczyny odejdą w zapomnienie.

– No dobrze. I Andrew uciekł ze szpitala, żeby powstrzymać policję, gdy zrozumiał, że chcemy aresztować Ottona?

– Domyślam się, że poszedł prosto do mieszkania Ottona, by z nim porozmawiać, przygotować go na aresztowanie i wbić mu do głowy, jak ważne jest milczenie o Toowoombie, aby nie mieszać ich dwóch jeszcze bardziej. Może chciał go uspokoić, mówiąc, że Toowoomba zostanie złapany zgodnie z planem, że sprawa wymaga tylko trochę czasu. Ze mnie potrzeba trochę czasu. Ale coś poszło nie tak. Co, nie mam pojęcia. Nie wątpię jednak, że to Toowoomba jest zabójcą Andrew Kensingtona.

– Skąd ta pewność?

– Intuicja. Zdrowy rozsądek. Oraz pewien drobny szczegół.

– Jaki?

– Kiedy odwiedziłem Andrew w szpitalu, powiedział mi, że Toowoomba ma przyjść z wizytą następnego dnia.

– I?

– W szpitalu St. Etienne wszystkich odwiedzających rejestruje się przed wejściem do recepcji. Poprosiłem Yonga, żeby zadzwonił do szpitala, i okazało się, że po mojej wizycie nie zanotowano żadnych gości ani żadnych telefonów do Andrew.

– Nie rozumiem cię, Harry.

– Gdyby Toowoombie coś przeszkodziło w wizycie, można chyba założyć, że zadzwoniłby do Andrew i uprzedził, że nie przyjdzie. A ponieważ tego nie zrobił, nie mógł wiedzieć, że Andrew nie ma już w szpitalu, dopóki nie stanąłby w recepcji. Po tym, jak zostałby już wpisany do dziennika odwiedzin. Chyba że…

– Chyba że zabił go dzień wcześniej.

Harry rozłożył ręce.

– Nie idzie się w odwiedziny do kogoś, kogo, jak wiadomo, już nie ma, sir.

Zapowiadał się długi i ciężki dzień. Cholera, już jest długi, pomyślał Harry. Siedzieli z podwiniętymi rękawami koszul w pokoju odpraw i próbowali być geniuszami.

– Więc zadzwoniłeś do niego na telefon komórkowy – powtarzał Wadkins. – I uważasz, że nie był w swoim mieszkaniu?

Harry pokręcił głową.

– On jest ostrożny. Przetrzymuje Birgittę gdzie indziej.

– Może znajdziemy u niego coś, co da nam wskazówkę, gdzie jej szukać? – podsunął Lebie.

– Nie – sprzeciwił się Harry. – Jeśli on się dowie, że byliśmy u niego w domu, to zrozumie, że doniosłem, i Birgitta będzie skończona.

– Żeby tak było, musi najpierw przyjść do domu, a my możemy tam na niego czekać.

– A jeśli wymyślił coś, co może zabić Birgittę nawet bez jego obecności? – denerwował się Harry. – Jeśli siedzi gdzieś związana, a Toowoomba nie powie nam, gdzie? – Rozejrzał się dokoła. – Jeśli na przykład siedzi na bombie zegarowej, którą trzeba wyłączyć przed upływem określonego czasu?

– Przestań! – Wadkins uderzył dłonią w stół. – Przenosimy się w świat z komiksów. Dlaczego, cholera, facet miałby nagle okazać się ekspertem od środków wybuchowych jedynie dlatego, że zabił kilka dziewczyn? Czas płynie, a my nie możemy dłużej siedzieć na dupie i tylko czekać. Uważam, że to dobry pomysł zajrzeć do domu Toowoomby. I zapewniam, jesteśmy w stanie przygotować pułapkę, która się zatrzaśnie, jeśli tylko on się tam zbliży.

– Ten facet nie jest głupi – protestował Harry. – Narażamy życie Birgitty, nie rozumiecie tego?

Wadkins pokręcił głową.

– Przykro mi, że muszę to powiedzieć, Holy, ale związek z porwaną osłabia twoją zdolność racjonalnej oceny sytuacji. Zrobimy tak, jak mówię.

Popołudniowe słońce świeciło między drzewami na Victoria Street. Niewielki ptaszek, kukabura, stał na oparciu długiej pustej ławki i rozgrzewał głos na wieczorny koncert.

– Z pewnością dziwi cię, że ludzie potrafią się dzisiaj uśmiechać – powiedział Joseph. – Że w tej chwili, wracając z plaży, z ogrodu zoologicznego czy od babci w Wollongong, myślą jedynie o niedzielnym obiedzie. Z pewnością przyjmujesz za osobistą urazę fakt, że słońce prześwieca przez liście w chwili, w której najchętniej widziałbyś świat strącony w przepaść nieszczęścia, zalany łzami. Co ci mogę powiedzieć, Harry, przyjacielu? Tak po prostu jest. Niedzielny stek czeka i tak już musi być.

Harry zmrużył oczy do słońca.

– Może jest głodna, może coś ją boli. Ale najgorsza jest świadomość, jak strasznie musi się bać.

– Będzie dobrą żoną dla ciebie, jeśli przetrwa tę próbę – stwierdził Joseph i gwizdnął do kukabury.

Harry popatrzył na niego zdziwiony. Joseph twierdził, że niedziela to jego dzień odpoczynku, i rzeczywiście był trzeźwy.

– Dawniej aborygeńska kobieta musiała przejść potrójną próbę, zanim mogła zostać wydana za mąż – wyjaśnił Joseph. – Pierwszą próbą była umiejętność panowania nad głodem. Musiała wędrować albo polować przez dwa dni bez jedzenia. Potem nagle zostawiano ją samą przy ognisku, gdzie czekała już przyrządzona pyszna pieczeń z kangura lub jakiś inny delikates. Próba polegała na zapanowaniu nad sobą, nad własnym łakomstwem i zjedzeniu tylko odrobiny, tak by i dla innych zostało dość pożywienia.