– Tego właśnie się obawiałem. – Szeryf westchnął ciężko.
– Niech pan wykryje niedoszłego zabójcę Sarah – powiedział Tony. – Może wystarczy znaleźć właściciela broni, z której strzelano.
Roń Gallagher uśmiechnął się blado.
– Obaj wiemy, jakie to będzie trudne w mieście, w którym prawie każdy dorosły człowiek ma co najmniej jedną strzelbę. Tutejsi ludzie wprost uwielbiają polowania.
Tony popatrzył na gęste drzewa okalające dom nad jeziorem. Dopiero teraz uświadomił sobie, że mieszkanie na takim pustkowiu może mieć także złe strony.
– Ten człowiek bardzo się boi. Jest z pewnością przerażony. Przekona się pan, szeryfie, że wkrótce popełni jakiś błąd lub nieostrożność. A kiedy to zrobi, dopadniemy go. Na pewno.
Roń Gallagher kiwnął głową na pożegnanie.
– W razie potrzeby niech pan do mnie dzwoni.
– Proszę działać bardzo ostrożnie i uważać na siebie – powiedział Tony. – I informować nas na bieżąco.
– Jasne – odparł Roń Gallagher i poszedł do samochodu.
Zanim zdążyły zniknąć światła odjeżdżającego wozu, Tony zaryglował drzwi i ruszył po schodach na górę.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Sarah była pod prysznicem, kiedy rozległo się pukanie do drzwi łazienki. Wychyliła głowę zza zasłony i zapytała:
– O co chodzi?
– Chciałem, abyś wiedziała, że już jestem na górze – oświadczył Tony. Natychmiast się uspokoiła.
– W porządku. I dziękuję – dodała. – Zaraz będę gotowa.
Szybko się opłukała, zakręciła wodę i sięgnęła po ręcznik. Był puszysty i gruby. Owinęła się nim, ponieważ jej szlafrok został niestety w Nowym Orleanie.
Gdy tylko wyszła z łazienki, Tony podał jej nocną koszulę. A kiedy zaczęła się ubierać, odwrócił się plecami.
– Jak widzisz, zachowuję się przyzwoicie.
Odwrócił się i zaczął lustrować twarz i ciało Sarah, wypatrując śladów po upadku. Na widok zdartej skóry na policzku zrobiło mu się przykro. Było to jednak niczym w porównaniu z faktem, że gdyby nie nachylił się w jej stronę, aby ją pocałować, pewnie już by nie żyła.
– Wiem, że jesteś przerażona – stwierdził łagodnym głosem. W odpowiedzi Sarah skinęła głową.
– Być może poczujesz się lepiej, jeśli przyznam, że i ja się boję.
– Czy nie postępuję egoistycznie, mieszkając pod twoim dachem? – zastanawiała się na głos. Naprawdę miała wyrzuty sumienia. – Przecież w ten sposób narażam cię na niebezpieczeństwo. Myślę, że chyba powinnam…
– Nawet o tym nie myśl – przerwał jej gwałtownie Tony. Wziął Sarah w objęcia. – Słonko, spróbuj się uspokoić. Pozwól mi, proszę, tak cię potrzymać. Jeszcze nie otrząsnąłem się z szoku, że mogłaś zginąć.
Złożyła głowę na jego piersi. Czuła pod policzkiem miękki sweter i słyszała głośne dudnienie serca.
– Tony…
– Słucham.
– Dziś ocaliłeś mi życie.
W pierwszej chwili w ogóle się nie odezwał, tylko przygarnął Sarah mocniej do siebie. Potem potarł delikatnie policzkiem po czubku jej głowy i roześmiał się cicho.
– Czy to oznacza, że jesteś mi winna coś w rodzaju bezwzględnego posłuszeństwa? Będziesz moją niewolnicą? Czy odtąd twoje życie należy do mnie i mogę z tobą robić, co mi się podoba?
– Wychowywałam się w Luizjanie, a nie na Dalekim Wschodzie – wymamrotała.
– Ogromna szkoda. – Tony westchnął lekko. – Wiedziałem, że to za piękne, aby było prawdziwe.
– Mimo to jednak spełnię jedno twoje życzenie – oświadczyła wspaniałomyślnie. Tony odsunął ją od siebie i z niedowierzaniem popatrzył jej w oczy.
– Naprawdę zrobisz to, czego zechcę? – zapytał.
– Niezupełnie…
Westchnął teatralnie i zrobił smutną minę.
– Wiedziałem od razu, że jest w tym jakiś haczyk – jęknął. – Zawsze jest.
– Uspokój się. Zaraz usłyszysz, co cię czeka. Przyrządzę ci jeden z trzech najbardziej wykwintnych i najwspanialszych deserów, jakie kiedykolwiek zdarzyło ci się jeść. Pierwszy to sernik w polewie czekoladowej, z musem malinowym, drugi to placek z orzechami laskowymi i dodatkami, których nie zdradzę. Trzeci deser nosi nazwę anielskiego ciastka. To duże bezy podawane z truskawkami i bitą śmietaną. A teraz wybieraj, który z nich chcesz.
– Ho, ho. – Po minie Tony'ego było widać, że jest pod wrażeniem. – Mówisz poważnie?
– Całkowicie serio.
– Przepadam za czekoladą i malinami, ale jeszcze nigdy nie jadłem beżów z takimi fantastycznymi dodatkami. Chętnie bym ich spróbował. No cóż, jeśli muszę wybierać… Skoro nie mogę mieć ciebie, to decyduję się na anielskie ciastko.
Sarah uśmiechnęła się z zadowoleniem.
– Świetnie. Zamiast zastanawiać się, kiedy padnie następny strzał, będę miała coś konkretnego do roboty.
Tony pokręcił głową, pełen podziwu dla hartu ducha tej kruchej kobiety.
– Wiesz co? Jesteś fantastyczna – oświadczył.
– Niby dlaczego? – spytała.
– Wygląda na to, że bez względu na okoliczności spadasz zawsze na cztery łapy.
– Bo nigdy nie żywię złudnych nadziei. Dzięki temu unikam bolesnych rozczarowań. Tony spochmurniał i zmarszczył czoło.
– To stwierdzenie wcale mi się nie podoba – przyznał. – Każda kobieta powinna mieć jakieś oczekiwania, choćby najskromniejsze.
– Czyżbyś zamierzał coś mi zaproponować?
– Och, nie, moja słodka dziewczyno. Bo gdybyś wiedziała, co chodzi mi teraz po głowie, dopiero byś się wystraszyła.
Zaintrygowana Sarah dostrzegła w oczach Tony'ego figlarne błyski. Uśmiechnęła się mimo woli.
– Skąd wiesz? Ja naprawdę nie należę do strachliwych.
– Czy pozwolisz pocałować się na dobranoc? – zapytał.
– Przedtem całowałeś bez pytania – wypomniała mu. – A teraz nagle pytasz, mimo że stałam się twoją dłużniczką po tym, jak ocaliłeś mi życie?
Przez chwilę Tony czekał w milczeniu. Brak odpowiedzi na zadane przed chwilą pytanie uznał za przyzwolenie.
Wiedziała, co teraz nastąpi. W gruncie rzeczy nie byłoby to nic nowego, bo przecież już raz zatracili się w namiętnym pocałunku. Teraz jednak była gotowa zrobić znacznie więcej.
Uniosła ku górze lekko uśmiechniętą twarz.
Tony tylko na to czekał. Nachylił się i jego usta odnalazły wargi Sarah. W tej właśnie chwili ulotnił się jego zdrowy rozsądek, którego miejsce zajęło pragnienie spełnienia.
Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, zarzuciła ręce na szyję Tony'ego. Przygarnął ją mocno do piersi i uniósł. Zaraz potem jednak zdumiona Sarah poczuła, że stopami znów dotyka ziemi. Tony odsunął się w chwili, kiedy zaczęła się zupełnie zatracać.
– No, więc… teraz już wiemy, że nie będzie nam łatwo – wymamrotał. Cofnął się jeszcze o krok. – Czas na mnie – oświadczył. – Mam do załatwienia kilka telefonów. Mogę w czymś ci pomóc, zanim pójdziesz spać?
– Nie ma jeszcze dziewiątej – odparła Sarah. – Nie chcę iść tak wcześnie do łóżka. Tony zacisnął odruchowo pięści i zaraz potem wsunął ręce do kieszeni. Jakże chętnie dotknąłby ponownie Sarah…
– W takim razie bądź tak uprzejma i ubierz się jakoś przyzwoiciej – poprosił. – Jestem twardym facetem, ale jeszcze kilka takich pocałunków i nie ręczę za siebie. Uważaj, dziewczyno, to robi się niebezpieczne.
– Ciocia Lorett mawia, że człowiek nie powinien wzniecać większego ognia niż ten, który potrafi ugasić.
– Jak na mój gust, twoja ukochana ciotka ma stanowczo zbyt wiele różnych złośliwych powiedzonek – stwierdził ponurym głosem. – Idę. Gdybyś mnie potrzebowała, będę w bibliotece.