Выбрать главу

    - Nim ów straszliwy widok ukazał się nam, wynurzając z wodnej otchłani - rzekł książę spokojnym już i jasnym głosem - stałem na pokładzie z kilkoma z was i rzekłem im właśnie, że nie wierzę w owe potwory, którymi straszono nas przed wypłynięciem! Rzekłem także, że nie wierzę, abyśmy zbliżali się ku krawędzi świata... Lecz teraz, gdy najdzielniejsi z nas poznali ową trwogę straszliwą, która  nawiedza człowieka, gdy staje naprzeciw nieśmiertelnych mocy, widzę, że moce owe sprzyjają nam, a potwór ów ukazał się jako ostrzeżenie. Tak bowiem tłumaczę sobie jego pojawienie się i niechęć do czynienia nam krzywdy... Być może nieśmiertelni bogowie widząc, że zbliżamy się ku krawędzi świata lub innemu miejscu niosącemu nam niechybną zagładę, a pragnąc nas uratować przed nią, nakazują nam, abyśmy nie posuwali się dalej, lecz zawrócili... Nie znamy ich woli i pragnień, winniśmy jednak ukorzyć się przed nimi, gdyż za ich zgodą pokonamy wszelkie przeciwności i niebezpieczeństwa, lecz bez niej zginiemy jak ptaki rażone na niebie ogniem błyskawicy i ślad nawet nie pozostanie po nas, a nie ocali żywota nikt, kto zaniósłby do ojczyzny wieść o tym, gdzie i jaką śmiercią zginęliśmy! - Urwał na chwilę i ciszej dokończył:

    - Radźmy więc, co należy nam odtąd czynić. Kto chce, niechaj przemówi.

    Milczeli długo, gdyż żaden z nich nie wiedział, co czynić trzeba, by przebłagać bogów, choć wszyscy pojmowali, że widok Angelosa płynącego ku krańcom świata musiał ich rozgniewać.

    Stali tak, myśląc rozpaczliwie i przestępując z nogi na nogę, gdy nagle wszystkie oczy zwróciły się w jedną stronę.

    Oto piękna Wasan uniosła rękę, a książę spojrzawszy na nią i rzuciwszy później okiem na stojących, czy żaden z mężów nie pragnie przemówić, skinął głową.

    - Mów, piękna żono Terteusa. Wysłuchamy cię, choć jesteś niewiastą. Obyś rzekła coś, co uspokoi nasze serca.

    - Panie - rzekła Wasan. - Wiem, że jestem jedynie niewiastą i nie ośmieliłabym się rzec słowa pośród zgromadzenia mężów, gdyby któryś z nich pragnął przemówić. Lecz milczą wszyscy, a jak rzekłeś, serca ich są strwożone, więc powiem, gdyż nie znam wielkiego świata i spraw między ludźmi a bogami. Otóż patrzyłam i ja, pełna przerażenia, gdy potwór ów okrążał nasz okręt. I widziałam go, gdy nie uczyniwszy nam żadnej krzywdy oddalił się na pełne morze ku południowi. Zniknął wreszcie sprzed naszych oczu, gdy blask słońca ukrył go przed nami, a może sam odszedł w głębiny, gdzie ma mieszkanie swoje. Jakkolwiek uczynił, wierzę jak i ty, książę, że to bogowie zesłali go nam jako ostrzeżenie. Lecz skoro nie rzucił się na nas, by roztrzaskać okręt, a okrążywszy go i przepłynąwszy przed dziobem, udał się na południe, kierując ku pełnemu morzu, wierzę, że uczynił tak, pragnąc nam wskazać kierunek, w którym mamy się udać, by ocalić nasz żywot. Podobnie, przepływając przed dziobem Angelosa, pragnął rzec nam, abyśmy nie posuwali się dalej ku północy...

    Zamilkła na chwilę, a pośród zgromadzonych przebiegi szmer i głowy poczęły skłaniać się potakując, tak słuszne i jasne wydały się im jej słowa. Lecz Wasan nie skończyła jeszcze.

    - W ojczyźnie mej starzy ludzie mówią, że poznawszy wolę bogów człowiek musi wykonać ją na j spiesznie j, gdyż nikt ze śmiertelnych nie wie, jak wiele czasu mu dano!

    Zamilkła.

    I wówczas wszystkie głowy zwróciły się ku widnemu z dala wejściu zatoki. Choć zbliżał się wieczór i głęboki cień otaczających gór legł na ziemi, tam gdzie stali, lecz na morzu nadal trwał słoneczny dzień, ujrzeli jasną powierzchnię wód. Wód, z których wynurzył się potwór i w których zapewne nadal przebywał, spoglądając może z głębin na skały, gdzie zniknęła jego zdobycz.

    A choć wielu pośród nich było nieustraszonych i nie lękali się śmierci w boju i podczas burzy morskiej, zadrżeli, a wszystkie oczy znów zwróciły się ku Wasan. Lecz ona cofnęła się już i skromnie skryła za potężnymi ramionami małżonka. Wówczas wzrok ich spoczął na księciu. On i syn jego byli potomkami Byka. i Wielkiej Matki, kogóż więc mieli wysłuchać w godzinie trwogi, jeśli nie ich?

    - Zawstydziła nas małżonka twoja, Terteusie... -rzekł bogom podobny Widwojos - która, gdy dzielność zbiegła z serc naszych, rzekła to, co rzec był winien każdy z nas! Gdyż słowa jej były prawdziwe. Jeśli bogowie sprzyjają nam i znak ów przerażający od nich pochodził, wówczas nie zwlekając winniśmy postąpić według ich woli. Jeśli jest inaczej, a przypuszczenia nasze zwiodły nas i musimy zginąć w tej krainie lub na morzu w paszczy owego potwora lub innych, straszliwszych jeszcze, wówczas i tak nie umkniemy naszemu losowi. Albowiem nie możemy pozostawać tu do końca dni naszych i musimy powrócić na morze. Wypłyńmy więc i choć przyjdzie nam walczyć z przeciwnym wiatrem, oddalmy się od tego lądu i pożeglujmy wprost ku domom naszym przez królestwo łaskawego Posejdona. A że nie wiemy, jak długo przyjdzie nam płynąć ani na jakich brzegach spoczną nasze oczy, gdy czas się dopełni, powierzmy się łaskawości bogów, przydając jej moc naszych ramion! Bowiem nic innego nam nie pozostało! Niechaj każdy z was odpowie, czy pragnie, abyśmy tak uczynili, aby później nie pomyślał, że choć uczynił to, co inni, doradzał jednak poniechania tego zamiaru.

    W milczeniu wszyscy pozdrowili bogów, a później każdy wzniósł prawe ramię na znak zgody.

    - Poszukajmy więc czystego źródła! - rzekł Widwojos. - A gdy nabierzemy w pithosy dość słodkiej wody, ruszajmy nie zwlekając.

    Gdy po pewnym czasie Angelos odepchnięty wiosłami odbił od brzegów półwyspu i skierował się ku skalnej bramie zatoki, książę z Terteusem stanęli na dziobie, wpatrując się z natężeniem w powierzchnię wód. Lecz nic nie zmąciło swobodnej gonitwy fal.

    Gdy znaleźli się na morzu, pojęli wnet, że wiatr południowy przycichł i przemienił się w łagodny zachodni powiew, co uznali za dobrą wróżbę, gdyż wioślarzom łatwiej było teraz pracować i tej nocy Angelos z pewnością przebędzie większą połać morza, jeśli...