Выбрать главу

– Żadnych, bo ten statek zniknie bez śladu – odparł Tongju z uśmiechem.

Nim zdążyła odpowiedzieć, odwrócił się na pięcie i odszedł. Zastąpili go dwaj komandosi, którzy wycelowali w rodzeństwo karabiny szturmowe.

– Chodźmy, siostro – mruknął Dirk. – Nie ma sensu dyskutować z psychopatą.

Dirk i Summer znów usadowili się w kokpicie „Starfisha" i operator dźwigu szarpnął ich brutalnie do góry. Kiedy byli w powietrzu, Dirk zobaczył przez kopułę kabiny, że komandosi wpychają Morgana do ładowni. Azjata na dźwigu uniósł masywną pokrywę włazu i ułożył na miejscu. Cała załoga została uwięziona pod pokładem. „Starfish" opadł gwałtownie do basenu wodującego i odczepiono hak.

– On chce zatopić „Sea Rovera" – powiedział Dirk, kiedy zaczęli powolne zanurzenie.

– Z załogą zamkniętą w ładowni? – Summer z niedowierzaniem pokręciła głową.

– Tak – odrzekł Dirk ponuro. – I nie mamy sposobu na wezwanie pomocy.

– Niestety. Podwodny system łączności do niczego się nie przyda, a na powierzchni nasz sygnał miałby za mały zasięg. Dotarłby najwyżej do kilku chińskich rybaków.

– Albo do kablowca, który pewnie jest statkiem wsparcia tych typów – dodał Dirk.

– Nasz wywiad nie docenił Japońskiej Czerwonej Armii – powiedziała Summer. – Ci faceci nie wyglądają na ekstremistów z dynamitem przypasanym do pleców.

– Nie. Sprawiają wrażenie dobrze wyszkolonych zawodowych żołnierzy. Ktokolwiek stoi za tą operacją, zna się na rzeczy i ma odpowiednie fundusze.

– Ciekawe, co chcą zrobić z bombami?

– Może planują zamach w Japonii? Nie, to mało prawdopodobne. Wydaje mi się, że planują coś na znacznie większą skalę. Ale nie mam pojęcia, co.

– Na razie mamy inny problem. Trzeba uratować naszą załogę.

– Naliczyłem ośmiu komandosów, ale bez wątpienia jest ich więcej. Nie pokonamy ich kilkoma śrubokrętami – odparł Dirk, sprawdzając zawartość skrzynki narzędziowej zamontowanej za jego fotelem.

– Będziemy musieli uwolnić część załogi, żeby nam pomogła.

– Dobry pomysł, ale jak otworzyć ładownię? Wątpię, żeby nasi przyjaciele w czerni pozwolili mi wejść na dźwig i odsunąć pokrywę.

– Może jest jakieś inne wyjście z ładowni? – zastanawiała się Summer.

– Nie – odparł Dirk. – Ładownię oddziela od śródokręcia basen wodujący.

– Wydaje mi się, że Ryan przeciągał kabel zasilający inną drogą niż przez właz.

Dirk pomyślał chwilę i coś sobie przypomniał.

– Masz rację. W przegrodzie jest mały wywietrznik. Tuż za basenem wodującym. Służy do wypuszczania szkodliwych oparów, gdy w ładowni są przechowywane chemikalia. Na pewno zmieści się w nim człowiek, ale problem w tym, że jest zamknięty od zewnątrz.

– Więc trzeba go otworzyć – powiedziała Summer.

Przeanalizowali kilka możliwości i w końcu ułożyli plan. Wymagał dobrej koordynacji, umiejętności i odwagi. Ale przede wszystkim szczęścia.

27

Dirk i Summer wyobrażali sobie w ponurym milczeniu, jak „Sea Rover" idzie na dno z całą załogą uwięzioną w ładowni. Gdy z ciemności wyłonił się 1-411, przestali snuć makabryczne wizje. Czas uciekał i musieli zabrać się do wydobycia dwóch ostatnich bomb.

Dirk wprowadził „Starfisha" do hangaru. Summer zaczęła manipulować mechanicznymi ramionami, a on obserwował na monitorze obraz z kamery wideo, która rejestrowała całą operację. Kiedy Summer ostrożnie podniosła pierwszą bombę i ułożyła w siatkowym koszu, włączył zasilanie „Snoopy'ego" i chwycił jego stery. Wypuścił ROV-a kawałek do przodu, obrócił o sto osiemdziesiąt stopni, oparł dziobem o płozy „Starfisha" i dał pełną moc. Mały pojazd nie mógł nigdzie popłynąć, ale strumień wody za jego pędnikami poderwał do góry chmurę osadu. Widoczność przed „Starfishem" spadła do zera.

– Co ty wyrabiasz? – zawołała Summer i unieruchomiła manipulatory.

– Zaraz zobaczysz – odrzekł. Sięgnął do sterowników Summer, poruszył nimi i wyłączył napęd ROV-a. Minęły dwie minuty, zanim woda znów zrobiła się przejrzysta i Summer mogła wrócić do pracy.

– Zamierzasz powtórzyć tę sztuczkę? – spytała, ułożywszy w koszu ostatnią bombę.

– Czemu nie? – znów włączył napęd ROV-a i jeszcze raz zmącił wodę przed obiektywem kamery.

Gdy odzyskali widoczność, wycofał pojazd głębinowy z okrętu i zaczęli się wznosić. W połowie drogi na górę zamienili się miejscami – Summer przejęła stery „Starfisha", Dirk obsługę manipulatorów.

– Podnoś nas – polecił. – Jak tylko postawią nas na pokładzie, musisz odwrócić ich uwagę.

Uruchomił lewe mechaniczne ramię, uniósł i wyprostował poziomo na całą długość. Sterczało teraz przed „Starfishem" jak lanca.

Wkrótce pojawiły się światła basenu wodującego. Summer skierowała „Starfisha" do otworu w dnie statku. Rozległ się metaliczny dźwięk haka i dźwig wyłowił pojazd głębinowy z wody. Summer spojrzała na Tongju i jego komandosów. Kątem oka dostrzegła, że Dirk obserwuje ruch pojazdu głębinowego i delikatnie poprawia ustawienie lewego manipulatora. Gdy niedoświadczony operator dźwigu opuścił ich na pokład, Dirk pchnął do oporu sterowniki mechanicznego ramienia. Chwytak manipulatora znieruchomiał blisko przegrody rufowej. Metr dalej był zamknięty wywietrznik ładowni.

– Kolega na dźwigu dobrze się spisał – mruknął Dirk.

– Czas na przedstawienie – odrzekła Summer.

Szybko zdjęła kombinezon. Pod spodem miała luźny T-shirt i skąpe bikini. Sięgnęła pod koszulkę, rozpięła górę kostiumu kąpielowego i zrzuciła na podłogę. Chwyciła dół T-shirta i związała nad pępkiem. Naprężony materiał uwydatnił jej pełny biust. Dirk pomógł jej otworzyć właz i natychmiast wrócił do sterowników manipulatora. Summer wyłoniła się z pojazdu.

Tongju rozmawiał z operatorem dźwigu, stojąc tyłem do „Starfisha". Summer podeszła do najbliższego komandosa, który gapił się na jej ciało.

– Zabieraj łapy, ty świnio! – wrzasnęła i wymierzyła mu taki policzek, że prawie się przewrócił. Po ataku na komandosa wszyscy spojrzeli w jej kierunku.

Wszyscy z wyjątkiem Dirka. Korzystając z zamieszania, uruchomił mechaniczne ramię i sięgnął chwytakiem do rygla na pokrywie wywietrznika. Przestawił go na pozycję otwarcia, cofnął manipulator i wyłączył zasilanie. Potem wysiadł z pojazdu i stanął swobodnie obok.

Tongju podszedł do Summer.

– O co chodzi? – wycedził, celując glocka w jej brzuch.

– Ten zboczeniec mnie napastował – wskazała kciukiem spoliczkowanego komandosa.

Tongju obrzucił go stekiem wyzwisk. Mężczyzna skulił się ze strachu. Tongju odwrócił się z powrotem do Summer i Dirka, który teraz stał za plecami siostry.

– Wracajcie do pojazdu – rozkazał i machnął lufą w kierunku „Starfisha".

– Jezu, człowiek nie może nawet rozprostować kości – poskarżył się Dirk, jakby to było jego największym zmartwieniem.

Idąc do „Starfisha", zauważyli, że japoński kablowiec podpływa do burty „Sea Rovera". „Baekje" był niewiele dłuższy od statku NUMA, ale miał znacznie wyższą nadbudowę i zdawał się górować nad „Sea Roverem" jak wieża. Ledwie się zbliżył, wielki dźwig na jego pokładzie rufowym obrócił się i nad statkiem NUMA zawisła pusta paleta kołysząca się leniwie na wietrze. Opuszczono ją na pokład obok pojazdu głębinowego. Dirk i Summer obserwowali z kokpitu „Starfisha", jak trzej komandosi w czerni wytaczają z pomocniczego laboratorium „Sea Rovera" kilka kontenerów i ustawiają je na palecie. W każdym była bomba umieszczona w wyściełanym pokrowcu.

Operator dźwigu „Baekje" przeniósł ładunek na japoński statek. Powtarzał tę czynność kilka razy, aż wszystkie bomby znalazły się na kablowcu. Na pustą paletę weszła pierwsza grupka komandosów. Potem dźwig zabrał następnych. Spod pokładu wyłonił się jeden z Azjatów i powiedział coś do Tongju. Ten uśmiechnął się, wskazał pojazd głębinowy i wydał jakiś rozkaz. Hak dźwigu odczepiono od palety i umocowano do „Starfisha".