– Tak. Jestem tego pewien. Biedna Jade! Mam wobec niej ogromny dług wdzięczności.
– Nie sądzę, by Jade chociaż przez chwilę myślała takimi kategoriami. Zrobiła to dla Anny, tylko dla Anny.
– Kogo polecili ludzie z Lime and Milliken?
– Sir Eustace'a Hythe – Bottomleya, sir. To wiekowy człowiek, ale jest prawnikiem królowej i najlepszym obrońcą w… no cóż, w całej Australii – wyjaśnił Summers.
Przed wyjazdem z Sydney do Kinross Alexander zrobił wszystko, co mógł. Razem z sir Eustace'em (który nie przewidywał innego zakończenia niż wyrok śmierci, chyba że oskarżona odwoła zeznania) wykorzystali swoje znajomości i dopilnowali, by sędzia prowadzący rozprawę był człowiekiem rozsądnym, a ogłoszenie wyroku odbyło się przy drzwiach zamkniętych w Bathurst, a nie w Sydney – tak szybko, jak to możliwe. Sir Eustace jechał prywatnym wagonem Alexandra aż do Lithgow, gdzie salonkę odczepiono i dołączono do pociągu do Kinross. Potem pierwszą klasą dotarł do Bathurst, podczas gdy jego liczny sztab tłoczył się w przedziale drugiej klasy i wciąż na nowo rozważał, w jaki sposób zastosować w kolonii prawo angielskie.
Rozmowa Alexandra z Jade w więzieniu w Bathurst nie przyniosła żadnego skutku. Niezależnie od tego, jak prosił, jak błagał, Chinka była nieugięta: nie odwoła zeznań, jest dumna z tego, co zrobiła – przynajmniej jej maleńka Anna została pomszczona.
Kiedy Alexander przyjechał do Kinross, na peronie czekała na niego Ruby.
Był zaszokowany jej widokiem. Czy ja też tak gwałtownie się postarzałem jak ona? – myślał. Jej włosy wciąż miały niespotykany kolor, ale tak bardzo przybrała na wadze, że jej oczy niemal całkiem zniknęły, nie widać było śladu talii, a dłonie przypominały tłuste rozgwiazdy. Mimo to Alexander pocałował ją, przytulił, a potem poprowadził przez poczekalnię.
– Idziemy do ciebie czy do mnie?
– Na razie do mnie – powiedziała. – Są rzeczy, o których musimy porozmawiać, a o których nie będziesz mógł pogadać ani z Elizabeth, ani z Nell.
Ku ogromnej uldze zauważył, że miasto, mimo zredukowania o połowę służb miejskich, wygląda dokładnie tak, jak powinno. Ulice były czyste i schludne, budynki dobrze utrzymane, kwietniki na Kinross Square tonęły w daliach, nagietkach i chryzantemach w pełni rozkwitu, jak na koniec lata przystało. Kwiaty tworzyły żółte, pomarańczowe, czerwone i kremowe plamy. To dobrze! Ogrodnicy Sunga Po zrobili to, co im kazał: to znaczy utworzyli sztuczną skarpę, w której umieszczono gigantyczny mechanizm. Napędzał on trzymetrową wskazówkę kwietnego zegara, który działał przez dwanaście godzin na dobę, czyli przez połowę dnia. Kolorowe liście i maleńkie kwiatuszki tworzyły rzymskie cyfry, tarczę zegara i wskazówki. Co więcej, zegar dobrze chodził: było wpół do piątej po południu. Pomalowano nawet estradę. Ciekawe, czy zrobił to O'Donnell, czy może ten pijak Scripps. Drzewa wzdłuż ulicy znacznie urosły, mirt był obsypany kwieciem, kora melaleucasów przywodziła na myśl liczne warstwy łuszczącej się farby… Och, daj spokój, sir Alexandrze, zacznij wymyślać metafory, które nie mają nic wspólnego z malowaniem!
Jak on tęsknił za miastem, które nosiło jego nazwisko, a jednocześnie jak bardzo chciał z niego uciec w chwili, gdy się w nim znalazł! Dlaczego ludzie nie postępują tak, jak powinni, nie żyją w sposób logiczny, zgodny ze zdrowym rozsądkiem? Dlaczego fruwają po świecie jak nasionko ostu, które wiruje i podskakuje w gorące letnie dni? Dlaczego mężowie nie mogą kochać żon, żony kochać mężów, dzieci kochać wszystkich? Dlaczego ważniejsze wydają się różnice między ludźmi zamiast tego, co ich łączy? Dlaczego ciała muszą się starzeć szybciej niż umysły, które nimi kierują? Dlaczego otacza mnie tylu ludzi, a mimo to jestem samotny? Dlaczego ogień płonie tak jasno, a jednak płomienie są ponure?
– Jestem gruba – oświadczyła, opadając na sofę w swoim buduarze i chłodząc się żółtym wachlarzem.
– Jesteś – przyznał, siadając naprzeciwko.
– Czy to cię drażni, Alexandrze?
– Tak.
– Po prostu ten interes wyjątkowo dobrze mi służy.
– Mieliśmy wśród nas potwora.
– Bardzo chytrego potwora – tak chytrego, że połowa miasta nadal nie wierzy, iż był potworem, i wciąż uważa go za nieszkodliwego majsterklepkę.
– Idol takich kretynek jak Theodora Jenkins.
– Oczywiście. Doskonale ją wyczuł, trochę poczarował, a to wystarczyło, by zaczęła go uwielbiać. Nie interesowały go podstarzałe dziewice ani wdowy, ale prawdopodobnie potrafił je skłonić do masturbacji i moczenia reform.
– Jak miewa się Elizabeth? I Nell?
– Elizabeth tak jak zwykle. Nell nie może się doczekać, kiedy zobaczy tatusia:
– Co z Anną?
– Termin porodu przypada mniej więcej za miesiąc.
– Przynajmniej wiemy, kto jest ojcem dziecka.
– Jesteś tego pewien?
– Summers nie ma cienia wątpliwości, że to Sam O'Donnell. Był przy tym, jak Anna pomyliła psa. Powiedział mi, że dostrzegł na twarzy Anny więcej niż Jade.
– Przeklęty Summers!
– Poradź mi, Ruby, jak mam powiedzieć Elizabeth, że Jade zawiśnie?
Jej twarz gwałtownie się zmieniła: skurczyła się i pofałdowała.
– Och Alexandrze, nie mów tak!
– Muszę je na to przygotować.
– Skąd… skąd masz taką pewność? Sięgnął do kieszeni i wyjął cygaro.
– Rzuciłaś palenie?
– Nie, daj mi jedno! Skąd masz taką pewność?
– Jade stała się politycznym pionkiem. Zarówno Free Traders, jak Protectionists – nie mówiąc już o związkowcach, którzy chętnie nazywają się laburzystami – chcą pokazać ludziom, że są przeciwni Chińczykom, a gdy nadejdzie odpowiednia pora, posłuchają ludu i pozbędą się bezbożnych żółtków. Jak łatwiej dać temu wyraz, niż wieszając biedną pół – Chinkę, niezależnie od faktu, że urodziła się w Australii, za coś, co sprawia wrażenie naprawdę okropnej zbrodni? Zbrodni przeciwko mężczyznom, Ruby. Nie zapominaj o tym, że Jade w rzeczywistości wykastrowała Sama. Obcięła mu przyrodzenie! Mężczyzna, któremu to zrobiła, był biały, a przeciwko niemu nie przemawia nic oprócz faktu, że moja upośledzona córka rozpoznała jego psa. Czy można wezwać Anne do sądu i skłonić ją do składania zeznań, nawet gdyby rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami i nie było ławy przysięgłych? Zdecydowanie nie! Przed wydaniem wyroku sędzia może wezwać przed swoje oblicze każdego, jeśli uzna, że jest taka potrzeba, ale wyciąganie zeznań od Anny byłoby parodią.
Łzy Ruby wydawały się płynąć z surowego ciasta. Alexandrowi zrobiło się niedobrze, nie potrafił myśleć o niej z pożądaniem. Nie zostawiaj mnie samego! – wołał w milczeniu, ale sam nie wiedział, do kogo skierowane są te słowa.
– Idź, Alexandrze – powiedziała Ruby, gasząc cygaro. – Proszę, idź już. To najstarsza córka Sama Wonga, a ja ją kocham.
Poszedł prosto do kolejki i wjechał na górę, po drodze spoglądając na Kinross. Jezioro błękitnych, liliowych i perłowych cieni, zasnutych przez dymy z kominów warstewką tak charakterystycznej szarości Morza Północnego. Farbą dokładnie w takim samym kolorze maluje się teraz najnowsze żelazne okręty wojenne. Wydawało mu się, że spogląda na inny świat, który zaledwie kilka miesięcy temu jeszcze go fascynował.
Elizabeth siedziała w jego bibliotece. To było coś nowego; nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wcześniej z niej korzystała. Ile ona ma teraz lat? We wrześniu skończy trzydzieści trzy. Alexander zaledwie kilka tygodni temu obchodził czterdzieste ósme urodziny. Teraz naprawdę była już mężatką przez ponad połowę życia. Wieczność, jak powiedziała. To prawda, jeśli wieczność jest rozciągliwa, ale kto powiedział, że nie jest? Czym się różnią rozważania na temat tego, jak długa jest wieczność, od próby określenia liczby aniołów, które mogą tańczyć na główce szpilki? Ot, zwyczajne dywagacje filozofów.