Выбрать главу

– Nieco ponad pół miliona funtów, sir.

Piękne czarne brwi się uniosły, uśmiech odsłonił olśniewająco białe zęby.

– Kochana, stara Apokalipsa! – westchnął Lee. – Co za ulga! Z drugiej strony pewnie jestem jedynym udziałowcem Apokalipsy, który bez przerwy wyjmuje pieniądze zamiast je deponować.

– W pewnym sensie tak, doktorze Costevan. Wpłaty na pańskie nazwisko przychodzą ze spółki regularnie. – Pan Thornleigh wyglądał na zaciekawionego. – Mogę spytać, w co pan inwestuje?

– W ropę naftową – odparł Lee lakonicznie.

– Och! To przemysł przyszłości, sir. Wszyscy mówią, że powozy z końmi wkrótce ustąpią miejsca wozom bez koni, w związku z czym weterynarze i hodowcy są nieco przygnębieni.

– Nie mówiąc już o rymarzach.

– Tak, to prawda.

Rozmawiali, póki nie pojawiła się kasjerka. Potem pan Thornleigh wstał i odprowadził klienta na zewnątrz.

– Właśnie rozminął się pan z sir Alexandrem Kinrossem – powiedział.

– Jest w Londynie?

– Zatrzymał się w Savoyu, doktorze Costevan.

Poszukać go czy nie? – zastanawiał się Lee, machając ręką na dorożkę. Co tam, do diabła, poszukam.

– Na Strand, proszę, do Savoya – powiedział, wsiadając. Nie miał drobnych, dał więc woźnicy złotego suwerena.

Mężczyzna w mgnieniu oka wrzucił go do kieszeni, udając, że to szyling. Bał się, że dostał tę monetę przez pomyłkę, ale Lee już nie było, dlatego niczego nie widział. Wszedł do hotelu i poprosił o pokój ugrzecznionego mężczyznę, który miał na sobie strój kamerdynera i chodził tam i z powrotem po foyer.

O rany! – pomyślał pracownik hotelu – jak zdołam taktownie wyjaśnić temu dziwnemu facetowi, że nie stać go na nasze usługi?

W tym momencie na schodach pojawił się Alexander w stroju wieczorowym i cylindrze.

– Witaj, Alexandrze! – zawołał Lee. – Widzę, że na stare lata stałeś się modnisiem!

Ważny Gość jednym susem pokonał dziewięć metrów, chwycił dziwnego faceta w objęcia i pocałował go w policzek.

– Lee! Lee! Pozwól, że ci się przyjrzę! Daleko mi do twojego stroju! – zawołał Alexander, uśmiechając się od ucha do ucha. – Mój drogi chłopcze, jesteś balsamem dla moich oczu! Mieszkasz gdzieś tutaj?

– Nie, właśnie prosiłem o pokój.

– Jeden z pokojów w moim apartamencie jest wolny, jeśli zechcesz uczynić mi ten zaszczyt.

– Z przyjemnością.

– Gdzie twoje bagaże?

– Nie mam bagaży. Jakieś tysiąc lat temu straciłem cały swój europejski majdan w drobnej potyczce z kilkoma Beludżami. Mam tylko to, co widzisz – powiedział Lee.

– To doktor Lee Costevan, Mawfieldzie – przedstawił go Alexander. – Jeden z dyrektorów Apokalipsy. Bądź tak miły i poproś mojego krawca, żeby przyszedł jutro rano, dobrze?

Potem ruszył w stronę schodów z ramieniem zarzuconym na plecy Lee.

– Nie jeździsz windą? – spytał Lee, dziwnie zadowolony, że go widzi.

– Już nie. Ostatnio brakuje mi trochę ruchu. – Chwycił ręką za warkoczyk i machnął nim. – Czy kiedykolwiek go obcinasz?

– Od czasu do czasu skracam nieco końce. Nie wybierałeś się na jakieś ważne spotkanie?

– Pieprzyć ważne spotkanie, ty jesteś ważniejszy!

– Dlaczego wszyscy uczymy się brzydkich słów od mojej matki? Jak ona się miewa?

– Bardzo dobrze. Właśnie przybyłem prosto z Kinross, więc po raz ostatni widziałem ją zaledwie sześć tygodni temu. – Alexander się skrzywił. – Już ze mą nie podróżuje, mówi, że to ją męczy.

Lee poczuł, że zasycha mu w ustach; przełknął ślinę.

– A Elizabeth?

– Wszystko po staremu. Ma mnóstwo roboty przy Dolly. Słyszałeś o biednej Annie? Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy zniknąłeś.

– Lepiej po prostu opowiedz mi wszystko od początku, Alexandrze.

Ostatecznie obeszło się bez przeprosin, ponieważ nie były potrzebne. Obaj panowie siedzieli długo przy lunchu w apartamencie Alexandra, jakby widzieli się wczoraj, chociaż w rzeczywistości po raz ostatni spotkali się wieki temu.

– Jesteś mi potrzebny, Lee – powiedział Alexander.

– Chętnie pomogę, ale pod warunkiem, że będę mógł pracować w niepełnym wymiarze.

Chcąc to uzasadnić, Lee musiał opisać swoją działalność w Persji i zdradzić nadzieje związane z przemysłem naftowym. Alexander słuchał z napięciem, zaintrygowany faktem, że pod wpływem jego własnych wspomnień z Baku Lee zawędrował aż na tamte tereny.

– Z powodów językowych w tamtym czasie nie zdawałem sobie sprawy z pewnych rzeczy – przyznał Alexander. – Nie wiedziałem, że mieszkańcy tych terenów odkryli, jak oczyszczać ropę naftową, by napędzała ich silniki. Oczywiście, nie mogli próbować rozdzielać jej składników, a doktor Daimler nie stworzył wówczas jeszcze swojego silnika spalinowego. To takie proste! Wystarczy sprawić, by paliwo pracowało wewnątrz cylindra, a nie na zewnątrz. Słowo daję, Lee, ten surowiec pojawił się we właściwym czasie. Dzięki niemu nowy wynalazek okazał się nie tylko możliwy, ale i użyteczny.

Mimo to Alexander nie gorączkował się na myśl o perskim przedsięwzięciu.

– Zbyt mało wiem o tym kraju, ale to bankrut o niestabilnej sytuacji. Co gorsza, całkowicie zdany na łaskę Rosjan. Thornleigh z Banku Anglii mówi, że Rosja ma zamiar zawładnąć Persją za pośrednictwem systemu bankowego albo jednego z banków. Kraj szacha chce pożyczyć pieniądze, a Wielka Brytania zachowuje się trochę jak młoda dziewczyna, której właśnie ktoś się oświadczył, lecz w głębi duszy jest święcie przekonana, że ojej rękę będą prosić jeszcze nie raz, więc na wszelki wypadek mówi „nie”. Trzymaj się tego, Lee, tak długo, jak możesz, ale gdy tylko będziesz mógł się wycofać bez większych strat, zrób to bez zwłoki.

– Coraz częściej dochodzę do tego samego wniosku – przyznał Lee z westchnieniem – mimo to w ropie naftowej jest więcej pieniędzy niż w złocie.

– A fakt, że już w tym siedzisz, to ogromny plus. Sądzę jednak, że wykonałeś swój ruch nieco za wcześnie. Ja poszedłem w innym kierunku – zainteresowałem się nie ropą naftową, ale gumą Mamy teraz na Malajach tysiące akrów obsadzonych brazylijskimi drzewami kauczukowymi.

– Guma? – spytał Lee, marszcząc czoło.

– Staje się wszechobecna. Używa się jej niemal do wszystkiego. Samochody korzystają z opon wykonanych z gumy, najchętniej z zewnętrznej, grubej warstwy i wypełnionej powietrzem rury w środku. Rowery przeżywają rozkwit od momentu, kiedy pojawiły się opony. Z gumy robi się też zastawki, podkładki, materiał nieprzemakalny i kalosze, gumowe prześcieradła na łóżka szpitalne, poduszki, balony, pasy do maszyn, pieczątki, rolki – ta lista niemal nie ma końca. Obecnie robią nawet kable elektryczne w izolacji z gumy zamiast gutaperki. Jest też twarda jak kamień guma zwana ebonitem. Nie ulega ona zniszczeniu pod wpływem kwasów i zasad.

Lee nie słuchał; rozparł się na krześle z żołądkiem pełnym po soczystym steku i obserwował grę uczuć na twarzy Alexandra. Nie zmienił się; prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. Jak większość żylastych mężczyzn wyglądał staro, gdy był młody, a na starość będzie wyglądał młodo. Gęste jak zawsze włosy teraz były niemal białe i nadawały mu wygląd lwa, ponieważ wciąż nosił je długie do ramion. Oczy nie straciły obsydianowego blasku i na przekór twierdzeniu, że musi chodzić po schodach, gdyż brakuje mu ruchu, nie przytył ani grama.

Znów nieco złagodniał – może dzięki sprawie Anny i Dolly, ale Lee nie był tego pewien. Arogancja i władczość, które Lee widział ostatnim razem w Kinross, zniknęły, a spod nich wyłonił się stary Alexander. Był tak energiczny jak zawsze i nadal miał ten sam nieomylny instynkt, który podpowiadał mu, co w danym momencie należy robić. Guma, na litość boską, kto by pomyślał o gumie?! Mimo to stał się łagodniejszy, życzliwszy, bardziej… wyrozumiały. Wyraźnie coś go nauczyło, jak być człowiekiem.