– Jego wielki odstrzał? – spytała.
– Tak. Ładunek nie odpalił, więc poszedł szukać przerwy w kablu.
Zachwiała się. Objął ją ramieniem, wprowadził do środka, posadził na krześle i przyniósł brandy.
– To do niego niepodobne. Nigdy się nie mylił, jeśli chodzi o materiały wybuchowe czy wysadzanie skał. Robił to od trzydziestu pięciu lat – powiedziała, powoli odzyskując kolory.
– Może w tym problem, mamo. Przestał uważać.
– To nie leżało w jego naturze i dobrze o tym wiesz.
– Po prostu próbuję to jakoś wyjaśnić, sobie również.
– W taki oto sposób zostałam wdową! – powiedziała ze zdumieniem w głosie. – Czuję się jak wdowa. Tylko popatrz, wystarczyło pozwolić Alexandrowi, żeby robił wszystko po swojemu, a zostawił po sobie dwie wdowy.
– Poradzisz sobie, mamusiu? Muszę zawiadomić Elizabeth.
– Nie będzie po nim płakać. Teraz może mieć ciebie.
– To niesprawiedliwe, mamo.
– Och, idź już! – powiedziała ze znużeniem. – Po prostu pod wpływem szoku zaczynam głupio gadać. Powiedz Elizabeth, że później do niej wpadnę. Do tego czasu jakoś sobie poradzi, Constance jej pomoże. Teraz wszystkie trzy jesteśmy wdowami.
Przez cały czas wózki opróżniały sztolnię, gdyż pół miasta próbowało usunąć gęsto zbite kamienie z korytarza numer jeden. Lee pojechał kolejką do Kinross House. Zastał Elizabeth i Constance przy herbatce w palmiarni. Dwie zwrócone w jego stronę twarze były całkiem spokojne, póki kobiety nie przyjrzały się baczniej Lee – był pokryty warstwą kurzu, spocony i miał minę taką jak Sung, gdy wśród jego ludzi następowała jakaś ogromna zmiana.
– Co się stało? – spytała Elizabeth. – Słyszałyśmy słaby wybuch.
– Wypadek. Alexander nie żyje.
Filiżanka Constance z hukiem rozbiła się o podłogę. Elizabeth ostrożnie odstawiła swoją i poprawiła ją, żeby tworzyła jeden wzór ze spodkiem. Biała skóra pani Kinross zrobiła się jeszcze bielsza, ale minęła długa chwila, nim spojrzała na Lee. W jej oczach dostrzegł przerażającą mieszaninę żalu i radości, ponieważ walczyły w niej te dwa uczucia. Kiedy walka ustanie – pomyślał Lee – Elizabeth poczuje jedynie ulgę. Żona Alexandra nie będzie go opłakiwać. Będzie to robić moja matka. Ta ocena była niesprawiedliwa wobec kobiet Alexandra; dwadzieścia trzy lata wspólnego życia, nawet jeśli było ono pełne goryczy, musiały zaowocować poczuciem pustki, a zatem i żalu.
– Co z Ruby? – spytała Elizabeth drżącym głosem. – Czy już wie?
– Tak. Powiedziałem jej jako pierwszej ze względu na wieści, które lotem błyskawicy rozniosły się wśród mieszkańców miasta. Tam było słychać potężny wybuch.
– Cieszę się, że powiadomiłeś ją wcześniej niż nas. Dziękuję – szepnęła Elizabeth. – Dla niej Alexander był znacznie ważniejszy. Och, biedaczka!
Constance płakała i wykręcała ręce.
– Nie płacz – powiedziała Elizabeth tym samym łagodnym głosem. – Tak jest lepiej. Lepiej umrzeć w kwiecie wieku niż czekać, kiedy nadejdzie śmierć. Cieszę się za niego.
– Mama powiedziała, że później tu wpadnie. Zawiadomicie Nell?
– Tak, oczywiście.
– Znaleziono jego ciało? – spytała Constance. Niespokojne oczy Lee skierowały się prosto na nią.
– Nie. Nigdy nie znajdą jego ciała, Constance. Zostało sto, może ponad sto metrów w głębi korytarza, który przestał istnieć. Na zawsze stał się częścią Apokalipsy. – Ruszył w stronę drzwi. – Muszę iść, jestem potrzebny.
Elizabeth przeszła z nim przez trawnik, który zazielenił się po deszczu.
– Nie wiedział o nas, prawda, Lee? – spytała.
– Nie, nie wiedział – zapewnił Lee, nagle zdając sobie sprawę, że jest to jedyne kłamstwo, które może znosić do końca życia. – Cała jego uwaga była skupiona na tym odstrzale. Wypadki chodzą po ludziach, nawet tych, którzy zawsze mają szczęście. Kopalnia to niebezpieczne miejsce. – Przetarł rękami oczy. – Nie wiedziałem tylko, że czeka to Alexandra. Był królem.
– W końcu ciężar musi przytłoczyć króla – powiedziała Elizabeth zagadkowo. – To cena, jaką płaci za rządzenie.
– Czy w twoim życiu i sercu jest wciąż miejsce dla mnie?
– O tak, zawsze, ale teraz będziemy musieli zaczekać.
– Mogę czekać, dopóki pamiętasz, że jestem na każde twoje zawołanie. Kocham cię, Elizabeth. Śmierć Alexandra niczego nie zmienia.
– Ja też cię kocham. Myślę, że Alexander byłby zadowolony, iż znalazłam kogoś, kogo potrafię pokochać. – Stanęła na palcach i pocałowała Lee w policzek. – Teraz ty tu rządzisz. Przychodź, kiedy tylko będziesz mógł.
Czy ona nigdy się nie zmieni? – zastanawiała się Ruby, gdy tego popołudnia spotkała Elizabeth w Kinross House. Oficjalna wdowa po Alexandrze była opanowana, chłodna i obojętna jak zawsze. Nawet w jej oczach widać było spokój, chociaż nie szczęście. Zaszyła się gdzieś i nikt nie wie, gdzie. Alexander zawsze tak o niej mówił.
Powiedziano o wszystkim Dolly. Leżała teraz w łóżeczku, gorzko płacząc, a Peony próbowała ją uspokoić i pocieszyć. Elizabeth zadzwoniła do Nell, przerwała jej obchód na oddziale w Prince Alfred Hospital i poinformowała, że ojciec nie żyje. Jest już w drodze – powiedziała do Ruby tym swoim spokojnym, obojętnym, łagodnym głosem.
Lee wrócił na kolację, wykąpał się i przebrał w czyste ubranie.
– Postanowiliśmy zakończyć poszukiwania – powiedział, siadając jak starzec i przyjmując od matki bourbona. – Wszyscy sztygarzy uznali, że pogłębienie tunelu o dalsze trzydzieści centymetrów może grozić następnym, jeszcze większym zawałem. Nigdzie nie ma śladu ciała Alexandra. Został we wnętrzu góry.
Elizabeth niepokoiła się, że nie ma zwłok.
– Co zrobimy, Lee? – spytała. – Nie możemy oficjalnie go pochować, prawda?
– Nie możemy.
– Ale on przecież musi mieć jakiś grób!
– Może go mieć – zapewnił cierpliwie. – Tyle że nie będzie w nim ciała, Elizabeth. Może mieć grób, gdzie tylko zechcesz.
– Obok Anny. Zawsze lubił szczyt góry.
Ruby siedziała bez słowa, wciąż zbyt zaszokowana, by płakać. Jakby za milczącą zgodą wszystkie trzy kobiety przywdziały czerń. Miały na sobie suknie z materiału o grubym splocie, wykończone wysoko pod szyją, surowe, bez żadnych ozdób. Czy wszystkie panie mają coś takiego schowanego na wszelki wypadek na dnie szafy? – zastanawiał się Lee. Z drugiej strony po śmierci Anny nikt nie włożył żałoby. Był to zbyt miłosierny koniec, by ubierać się na czarno.
– Posąg – powiedziała nagle Ruby. – Posąg z brązu Alexandra na Kinross Square. W koźlej skórze, na koniu.
– Tak – podchwyciła z zapałem Constance. – Wykonany przez kogoś dobrego.
Trzy pary oczu skierowały się na Lee. Chcą, żebym wszystkiego dopilnował – domyślił się. Zająłem miejsce Alexandra, ale czy tego chcę? Odpowiedź brzmi „nie”. Wygląda jednak na to, że nie mam wyboru. Śmierć Alexandra sprawiła, że jestem mocniej związany z Kinross niż Cezar ze swoją koncepcją Rzymu.
Przespał tę noc w Kinross House, chociaż nie w łóżku Alexandra, ale w małym pokoju gościnnym, który przez jakiś czas był więzieniem Anny. W środku nocy obudził go koszmar senny, wówczas okazało się, że obok niego leży Elizabeth. Drgnął przerażony, ale gdzieś w głębi duszy poczuł wdzięczność. Jego ukochana miała na sobie koszulę nocną, a zatem nie przyszła w poszukiwaniu seksualnego pocieszenia. Odwrócił się na bok, żeby ją objąć, wtedy przywarła do niego i lekko go pocałowała.