– Będziesz coraz bardziej ociężała, z miesiąca na miesiąc coraz trudniej będzie ci się poruszać, kochanie, więc takie zajęcie mogłoby umilić ci czas – wyjaśnił, starając się okazać jej życzliwość i współczucie, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że sam stara się przebywać z dala od ciężarnej żony.
To od Jade Elizabeth dowiedziała się w końcu wszystkiego, co wiązało się z Ruby Costevan. Trudno było zmienić pełen dystansu układ między Elizabeth a jej pokojówką, ponieważ młodziutka Chinka panicznie bała się nawiązania bliższej więzi. Gdy jednak Jade znalazła Elizabeth tonącą we łzach, ponieważ nie mogła sobie poradzić z wyhaftowaniem na watowanej, satynowej poduszce wyjątkowo skomplikowanego motyla, w okamgnieniu wszystkie oficjalne formy zniknęły. Jade otarła Elizabeth łzy i zaczęła mówić wszystko, co przyszło jej na myśl, głównie o mającym się urodzić dziecku.
– Och, miss Lizzy, zawsze bardzo chciałam opiekować się dziećmi! Czy będę mogła zająć się pani niemowlęciem? Proszę. Pani pokojówką mogłaby zostać Pearl. Od samego początku umiera z ciekawości, zwłaszcza że powiedziałam jej, jaka pani jest miła – błagała Jade gorączkowo.
Elizabeth zorientowała się, że ma jedyną i niepowtarzalną szansę.
– Pod warunkiem – uprzedziła twardym i zdecydowanym głosem – że powiesz mi, co wiesz o Ruby Costevan. Na początek możesz mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy jej pracownicy są Chińczykami.
– Ponieważ pani Ruby jest powiązana z księciem Sungiem.
– Sung jest księciem?
– Tak. Pochodzi z Pekinu i jest mandarynem. My… wszyscy jego ludzie… też jesteśmy mandarynami, nie kantończykami. – Jade westchnęła i delikatnie skinęła dłonią. – Jest taki przystojny, miss Lizzy! Nie zauważyła pani tego, gdy był tu na przyjęciu? Wielki pan. Dwa lata temu miałam nadzieję, że zostanę jego konkubiną, ale bardziej podobała mu się moja siostra Pink Bird.
– Konkubiną? Wiem, że jest to słowo z Biblii, ale nikt nigdy mi go nie objaśnił. Kim jest konkubina?
– To kobieta, która stanowi własność mężczyzny, ale nie jest wystarczająco wysoko urodzona, żeby być jedną z jego żon.
– Och! W takim razie co łączy panią Ruby z księciem Sungiem? Czyżby była jedną z jego konkubin?
Jade zachichotała.
– Och, miss Lizzy! Nie! Pani Ruby jest obecnie właścicielką hotelu Kinross, ale przedtem miała hotel w Hill End. Bywał tam książę Sung. Mają syna. Lee.
– To znaczy, że jest jedną z żon księcia Sunga. Rozbawienie Jade wzrosło.
– Nie, nie, miss Lizzy! Pani Ruby nigdy nie byłą niczyją żoną ani konkubiną. Urodziła się w Sydney, ale gdy była mała, jej rodzina przeprowadziła się na tereny, gdzie odkryto złoto. W Hill End jej hotel miał złą sławę. Pani Ruby nie jest Chinką, ale pali małe, czarne cygara i wypuszcza dym jak smok.
Kobieta, która stała przed hotelem Kinross! Sama tak pomyślałam: że wypuszcza dym jak smok. Jest piękna, wygląda na nieokiełznaną i arogancką. Ma dziecko z chińskim księciem!
– Gdzie jest jej syn, Jade? Tu, w Kinross?
– Lee przebywa w Anglii i uczy się w szkole dla ważnych osobistości. Pani Ruby wychowała go na Anglika i dała mu swoje nazwisko, Costevan.
– Ile Lee ma lat?
Jade w skupieniu zmarszczyła czoło.
– Nie jestem pewna, miss Lizzy. Chyba około jedenastu.
– Pani Ruby wciąż jest związana z księciem Sungiem?
– Jedynie przyjaźnią.
Igła opadła; Elizabeth ze zniecierpliwieniem odsunęła tam – borek. Co za nudne zajęcie!
– W takim razie powiedz mi, Jade, co wiąże panią Ruby z panem Kinrossem. Czy są przyjaciółmi?
– Hm… myślę, że tak.
– Byli kiedyś kochankami?
– Hm… myślę, że tak.
– Nadal są kochankami?
– Proszę, miss Lizzy! Pani Ruby zapowiedziała, że jeśli pisnę o tym choćby słówko, poderżnie mi brzytwą gardło… i na pewno to zrobi!
Elizabeth wyciągnęła nożyczki, których używała podczas haftowania.
– Jeśli mi nie powiesz, Jade, poderżnę ci gardło tymi nożyczkami. Myślę, że będzie bolało o wiele bardziej, niż gdybym zrobiła to brzytwą, ale z pewnością się nie zawaham!
– Ma pani taki dziwny akcent, miss Lizzy! Nie rozumiem, co pani mówi!
– Brednie! Codziennie pracuję nad moim akcentem i dotychczas nie miałaś żadnego problemu ze zrozumieniem mnie. Przestań sapać, Jade, i powiedz mi prawdę. Inaczej jesteś martwa.
– Zostali kochankami, gdy pan Alexander po raz pierwszy przyjechał do Hill End, mniej więcej trzy lata temu… – mówiła gorączkowo Jade. – Kiedy przeniósł się tutaj, pani Ruby przyszła za nim i wybudowała nowy hotel. Nie pozwolił jej na otwarcie lokalu o złej sławie, poza tym pani Ruby wcale nie musi już zarabiać pieniędzy w taki sposób; jest współudziałowcem kopalni Apokalipsa.
– Jest dziwką. Sprzedawała swoje ciało – oświadczyła Elizabeth spokojnie. – Jest gorsza niż gnida.
– Nie, miss Lizzy, pani Ruby nie jest dziwką! – zapewniła Jade, przerażona taką oceną. – Nigdy się nie sprzedawała! Zatrudniała jedynie kilka dziewcząt! Z tego, co wiem, pani Ruby miała tylko dwóch kochanków: księcia Sunga i pana Alexandra. Mój ojciec, Sam Wong, jest jej kucharzem. – Na twarzy Jade pojawiło się zaskoczenie. – Obecnie nazywają tatę szefem kuchni, cokolwiek to znaczy. Podoba mu się to, zwłaszcza że jego wynagrodzenie wzrosło.
– To znaczy, że jest o wiele gorsza od zwyczajnej dziwki. Zarabia na prostytucji innych – powiedziała Elizabeth z kamienną twarzą. – Czy mój mąż zadaje się z nią do dziś?
Jade rozwiązała swój problem, wybuchając płaczem i uciekając.
Elizabeth kopnęła tamborek tak mocno, że się złamał, potem wstała, podeszła do okna i przez czerwoną mgiełkę wściekłości spojrzała na ogród.
To dlatego Alexander nie chce, żebym zjeżdżała do Kinross! – pomyślała. Przez przypadek mogłabym się spotkać zje – go utrzymanką. Może sama by mnie zaczepiła; takie podłe kreatury zazwyczaj są całkowicie pozbawione jakiejkolwiek dumy, szacunku i ogłady. Alexander byłby wściekły, gdyby mieszkańcy miasteczka zobaczyli nasze spotkanie! Wielu z nich to jego pracownicy. To znaczy, że jest dokładnie tak, jak przypuszczałam. Alexander przypomina biurko: składa się z wielu szufladek, a każda z nich przeznaczona jest na coś innego. Szuflada jego kochanki ma etykietkę „Ruby Costevan”. Szuflada żony nosi moje imię. Och, tak dużo dowiedziałam się od opuszczenia Sydney! Mimo to nawet gdy się ma zaledwie szesnaście lat, człowiek wie, że mężczyźni miewają kochanki. Biblia wcale nie ukrywa tego faktu, wystarczy spojrzeć na Dawida i Batszebę, na to, jak Batszeba potraktowała skrupuły normalnego mężczyzny!
Alexander powiedział, że wcześniej przyjdzie na kolację i ma dla niej prezent. Włożyła nową suknię z Sydney: kreacja została uszyta z jedwabiu w kolorze burgunda, miała fioletowo – czarne wykończenia i skrojona była tak, by odsłonić znaczną część piersi, co niezbyt spodobało się Elizabeth. Jade przysłała Pearl, żeby pomogła pani ubrać się i uczesać; widocznie bezczelna dziewczyna nie chciała ryzykować, że Elizabeth będzie próbowała wyciągnąć z niej więcej informacji. Łabędzią szyję zdobił sznur pereł, w uszach wisiały perłowe kolczyki. Brylant w pierścionku zaręczynowym skupiał w sobie całe światło i lśnił, tworząc wielobarwną tęczę. Chociaż Elizabeth wiedziała, że perły nie mają zbyt wielkiej wartości, kochała je – zresztą sama je wybrała, gdy mąż próbował kupić jej rubiny. Nawet wtedy coś jej podpowiadało, żeby nie nosić niczego, co nazywa się ruby, czyli rubin.