Gdy Anna zaczęła dojrzewać, Alexander uznał, że ma tego dosyć, i zaczął marzyć o ucieczce. Nawet Ruby niewiele mogła pomóc, gdy był uwiązany w Kinross. Niestety, obecnie ucieczka była o wiele trudniejsza niż dawniej. Charles Dewy nie żył, a Sung coraz więcej czasu poświęcał sprawom samych Chińczyków. Kiedyś wszystko zaczęło się od kopalni złota, ale potem rozrosło do rozmiarów imperium, które teraz obejmowało różne dziedziny przemysłu na całym świecie. W skład Apocalypse Enterprises wchodziło wiele fabryk w różnych miejscach, znacznie oddalonych od kopalni złota. Zakłady te zajmowały się wydobyciem różnych minerałów – od srebra, ołowiu i cynku po miedź, aluminium, nikiel, magnez i pierwiastki śladowe. Alexander miał też udziały w zakładach produkujących cukier, w hodowli bydła i owiec oraz uprawie pszenicy. Należały do niego fabryki, które produkowały silniki, lokomotywy, tabor kolejowy i maszyny rolnicze. Były też plantacje herbaty i kopalnia złota na Cejlonie, plantacje kawy w Ameryce Środkowej i Południowej, kopalnia szmaragdów w Brazylii oraz udziały w pięćdziesięciu fabrykach w USA, Anglii, Szkocji i Niemczech. Ponieważ spółka wciąż znajdowała się w rękach prywatnych, nikt oprócz członków zarządu nie wiedział dokładnie, ile warta jest Apokalipsa. Nawet Bank Anglii mógł się tylko domyślać.
Gdy Alexander zdał sobie sprawę, że ma oko do antyków i dzieł sztuki, często podczas podróży zagranicznych kupował obrazy, rzeźby, meble i rzadkie książki. Dwie ikony, które dał sir Edwardowi Wylerowi, zostały zastąpione innymi, potem dołączyły do nich następne; oprócz Giotta miał teraz dwa Tycjany, Rubensa i Boticellego. Ostatnio Alexander zakochał się w dziwnych płótnach współczesnych malarzy z Paryża, dlatego zaczął kupować dzieła Matisse'a, Maneta, van Gogha, Degasa, Moneta i Suerata; miał też Velasqueza i dwa obrazy Goi, jakiegoś van Dyke'a, Halsa, Vermeera i Breugela. Przewodnicy z Pompejów sprzedali mu za pięć złotych suwerenów bezcenną rzymską mozaikę… Prawdę mówiąc, przewodnicy na całym świecie sprzedawali wszystko za kilka sztuk złota. Zamiast umieszczać owe skarby w Kinross House Alexander poświęcił kilka miesięcy na wybudowanie dodatkowego pawilonu, w którym mógł zaprezentować niemal wszystkie dzieła sztuki, oprócz kilku ulubionych prac. Dzięki temu miał się czym zająć i przez jakiś czas się nie nudził.
Drugą jego rozrywką były podróże, na razie jednak nie mógł się ruszyć z Kinross. W głębi duszy wciąż podążał śladami Aleksandra Wielkiego, marzył o zobaczeniu wszystkiego, co ma do zaoferowania świat, tymczasem utknął w domu, który wypełniały odgłosy i zapachy kobiet. Wrażenie to jeszcze bardziej się nasiliło, gdy także Anna wśród krzyków i pisków dołączyła do babskiego klubu.
– Pakuj kufry! – warknął do Ruby w czerwcu tysiąc osiemset osiemdziesiątego dziewiątego roku.
– Mówiłeś coś? – spytała obojętnie.
– Pakuj kufry! Wyjeżdżamy za granicę.
– Alexandrze, bardzo bym chciała, ale nie mogę. Prawdę mówiąc, ty również. Ktoś musi zostać tu na miejscu i zająć się pewnymi sprawami.
– Będzie, za kilka dni – obiecał Alexander. – Lee wraca do domu. Za tydzień przypływa do Sydney.
– W takim razie nigdzie nie jadę – oznajmiła Ruby z buntowniczą miną.
– Och, zobaczysz go! – warknął Alexander. – Spotkamy się z nim w Sydney. Nacieszysz się nim, a potem pojedziemy do Ameryki.
– Zabierz Elizabeth.
– Musiałbym chyba oszaleć! Chcę się nacieszyć życiem, Ruby.
Zielone oczy przyjrzały mu się badawczo. Wyzierało z nich coś, co graniczyło z niechęcią.
– Wiesz, Alexandrze, jesteś coraz większym egoistą – oświadczyła Ruby. – Nie mówię już o twojej rosnącej arogancji. Jeszcze nie jestem twoją służącą, sir, więc nie każ mi pakować kufrów tylko dlatego, że masz dosyć Kinross! Mnie się tu całkiem podoba. Chcę zostać, zwłaszcza jeśli przyjeżdża mój syn.
– Zobaczysz się z nim w Sydney.
– Jeśli to będzie od ciebie zależało, dasz mi na to pięć minut.
– Nawet pięć dni, jeśli o tym marzysz.
– Marzę o pięciu latach! Chyba zapomniałeś, przyjacielu, że bardzo długo go nie widziałam. Jeżeli naprawdę wraca do domu, to właśnie dom jest jedynym miejscem, w którym chcę być.
W jej głosie słychać było pewność i zdecydowanie. Alexander zrezygnował z władczego tonu, zrobił skruszoną minę i wykorzystał cały swój urok.
– Proszę, Ruby, nie opuszczaj mnie! – błagał. – Nie będziemy tam wiecznie, potrzebuję tylko trochę czasu, żeby się nieco otrząsnąć. Proszę, jedź ze mną! Obiecuję, że potem wrócimy i będziesz mogła zostać w domu.
Złagodniała.
– No cóż…
– Grzeczna dziewczynka. Pobędziemy w Sydney z Lee tak długo, jak zechcesz, a potem popłyniemy. Dla ciebie, Ruby, wszystko, bylebym mógł się stąd wyrwać, i to wyrwać się z tobą! Nigdy nie byłaś ze mną za granicą… Nie chciałabyś zobaczyć Alhambry, Tadż Mahal, piramid i Partenonu? Gdy Lee zajmie się wszystkim, będziemy wolni. Kto wie, co niesie przyszłość? To może być nasza ostatnia szansa, najdroższa! Powiedz „tak”!
– Pod warunkiem, że w Sydney będę miała czas dla Lee – zaznaczyła Ruby.
Pocałował ją w rękę, szyję, usta i włosy.
– Dostaniesz wszystko, co zechcesz, pod warunkiem, że będę mógł uciec z Kinross i od Elizabeth. Odkąd dziewczęta zaczęły dojrzewać, moja żona nie robi nic innego, tylko strofuje, strofuje i strofuje.
– Wiem. Mnie też się oberwało – przyznała Ruby. – Podejrzewam, że gdyby mogła, umieściłaby Nell i Anne w klasztorze. – Mruknęła cicho z zadowolenia. – Przestanie tak zrzędzić, to tylko przejściowe, ale miło będzie nie słuchać jej narzekań.
Gdy nazajutrz Elizabeth usłyszała od Ruby okrojoną wersję tej rozmowy, wyglądała na przerażoną.
– Och Ruby, na pewno nie jestem aż taka nieznośna! – zaprotestowała.
– Niewiele ci już brakuje, a to do ciebie niepodobne – wyznała Ruby. – Prawdę mówiąc, Elizabeth, musisz skończyć z tym obsesyjnym chronieniem cnoty swoich córek. Ostatnie półtora roku było pod tym względem jednym pasmem udręki. Wiem, że nie każda matka w tak młodym wieku ma córki, które stają się kobietami, ale zapewniam cię, że w tym mieście obie są zupełnie bezpieczne. Gdyby Nell była trzpiotką, mogłabyś mieć powody do obaw, ale to spokojna dziewczyna – w ogóle nie myśli o mężczyznach. Jeśli chodzi o Anne – Anna to dorosłe dziecko! Z powodu twoich ciągłych utyskiwań Alexander marzy o ucieczce – nawet od Nell, która wcale nie będzie ci wdzięczna, gdy odkryje, dlaczego ojcu tak spieszno do wyjazdu.
– A co ze spółką?! – krzyknęła Elizabeth.
– Spółka będzie miała odpowiednie kierownictwo – wyjaśniła Ruby, chociaż wcale nie miała ochoty dzielić się wiadomością, że Lee wraca do domu.
– Naprawdę wybierasz się z Alexandrem? – spytała Elizabeth ze smutkiem w głosie.
Ruby prychnęła.
– Tylko mi nie mów, że jesteś zazdrosna!
– Nie, nie, ależ skąd! Zastanawiam się tylko, jak by to było, gdybym podróżowała z kimś, kogo uwielbiam.