Выбрать главу

– Pewnego dnia – powiedziała Ruby, całując Elizabeth w policzek – dowiesz się tego, przynajmniej mam taką nadzieję.

Elizabeth, bardzo zawstydzona, żegnała Alexandra i Ruby na dworcu kolejowym. Znów ukryła się w swojej skorupce – pomyślała Ruby ze smutkiem. To chyba wystawia złe świadectwo Alexandrowi i mnie, skoro jedynym powodem powrotu Elizabeth do realnego świata była obawa o córki. Najgorsze jest to, że jej niepokój nie ma uzasadnienia – żadna z dziewcząt nie daje ku temu powodu.

– Powiedziałeś Elizabeth, że Lee wraca do domu? – spytała Ruby Alexandra, gdy pociąg ruszył.

– Nie, założyłem, że ty to zrobisz – odparł zaskoczony.

– Nie wspomniałam jej o tym.

– Dlaczego?

Ruby wzruszyła ramionami.

– Gdybym to wiedziała, byłabym jednym z tak modnych obecnie jasnowidzów. Poza tym jakie to ma znaczenie? Elizabeth ani trochę nie interesuje się spółką… ani Lee.

– Co cię bardzo denerwuje, prawda?

– Do jasnej cholery, tak! Jak można nie lubić mojego nefrytowego kociątka?

– Ponieważ sam bardzo go lubię, szczerze mówiąc, nie wiem.

Po wyjeździe Alexandra Nell całkowicie zatopiła się w książkach, chcąc pod koniec przyszłego roku zdać egzaminy wstępne i w wieku piętnastu lat rozpocząć studia na uniwersytecie. Ten pomysł przeraził Elizabeth, w związku z czym ostro zaoponowała. Usłyszała, że to nie jej sprawa.

– Jeśli chcesz się kogoś czepiać – wybuchnęła Nell – czepiaj się Anny! Może nie zauważyłaś, ale moja siostra ostatnio stała się bardzo krnąbrna. Jeśli jej nie upilnujesz, na pewno ci ucieknie.

Ponieważ była to uzasadniona krytyka, Elizabeth ugryzła się w język i poszła poszukać Jade, by wspólnie z nią się zastanowić, jak upilnować Anne.

– Nic się nie da zrobić – wyznała Jade ponuro. – Moja maleńka Anna nie jest już maleńka, nie chce siedzieć w domu. Staram się wszędzie z nią chodzić, ale ona jest taka… taka przebiegła!

Kto by się tego spodziewał? – zastanawiała się Elizabeth. Anna stała się dziwnie niezależna, jakby opanowanie sztuki mycia się i ubierania otworzyło w jej mózgu jakieś ukryte drzwi, a skoro już zostały otwarte, dziewczynka nabrała przekonania, że jest w stanie sama zatroszczyć się o siebie. Dotychczas między jedną miesiączką a drugą była całkiem szczęśliwym dzieckiem, chętnie się bawiła; wystarczyło dać jej jakąś układankę albo klocki, a potrafiła zajmować się nimi godzinami. Gdy jednak skończyła dwanaście lat, co nastąpiło w tym roku, w którym Alexander wyjechał z Ruby za granicę, zaczęła bawić się w uciekanie swoim opiekunkom. Wybiegała do ogrodu i tam się ukrywała. Jade i Elizabeth znajdowały ją tylko dzięki temu, że nie umiała ukrywać radości i bardzo głośno się śmiała.

Elizabeth wzięła sobie jednak do serca zarzut Ruby, że jest nadopiekuńcza, zwłaszcza że to samo tuż przed wyjazdem powiedział jej Alexander.

– Ona wybiega tylko do ogrodu, Elizabeth, więc zostaw ją w świętym spokoju i przestań tak bardzo jej pilnować!

– Jeśli się jej nie okiełzna, pójdzie gdzieś dalej.

– Wtedy będzie czas, żeby podjąć jakieś działania – brzmiał werdykt Alexandra.

Trzy tygodnie po wyjeździe Alexandra i Ruby Anne znaleziono u podnóża góry, przy szybach kopalni, gdy zmieniała się południowa szychta. Górnicy rozpoznali dziewczynkę, ponieważ Elizabeth wciąż co niedziela zabierała ją ze sobą do kościoła, w związku z tym delikatnie, ale zdecydowanie przekazali ją Summersowi, a ten zawiózł Anne kolejką do domu.

– Nie wiem, co mam z nią zrobić, panie Summers – westchnęła Elizabeth, zastanawiając się, czy nie pomógłby porządny klaps. – Staramy się mieć ją wciąż na oku, ale wystarczy na sekundę odwrócić się do niej plecami, a ona już gdzieś znika.

– Powiem o tym w mieście, pani Kinross – obiecał Jim Summers, ukrywając rozdrażnienie. Jego czas był cenny, miał ważniejsze rzeczy do roboty niż pilnowanie Anny. – Jeśli ktoś zobaczy ją na dole, przyprowadzi do mnie albo tu, do domu. Może tak być?

– Tak, oczywiście. Dziękuję – ucieszyła się Elizabeth, dochodząc do wniosku, że kara w postaci klapsa jest złym i nieskutecznym rozwiązaniem.

Na tym stanęło. Pod nieobecność Alexandra i Ruby męską władzę sprawował Summers.

Nie trwało to jednak długo. Któregoś dnia Elizabeth prowadziła do domu zadowoloną z siebie i rozchichotaną Anne, gdy zza żywopłotu przy pomoście kolejki wyłonił się Lee. Elizabeth zatrzymała się i patrzyła jak zahipnotyzowana. Anna pisnęła i wyrwała się matce, która z wrażenia nieco rozluźniła uchwyt.

– Lee! Lee! – zawołała dziewczynka, biegnąc do niego. Elizabeth bardziej ucieszyła się z widoku Lee, niż mogłaby przypuszczać. Przeszła przez trawnik serdecznie rozbawiona, gdyż w tym momencie syn Ruby wyglądał dokładnie tak, jak człowiek, który stara się poskromić ogromnego szczeniaka.

– Do nogi, Anno. Do nogi – powiedziała, śmiejąc się.

– Tak to trochę wygląda, prawda? – spytał ze śmiechem Lee.

Po chwili pojawiła się Jade. Przejęła opiekę nad Anną, która początkowo nie chciała iść, potem jednak na swój pogodny sposób pogodziła się z losem.

Młodzieniec zdecydowanie był już teraz mężczyzną; kilka miesięcy temu skończył dwadzieścia pięć lat. Miał gładką, typową dla Chińczyków skórę, która opiera się starzeniu, mimo to po obu stronach pięknych ust pojawiły się głębokie bruzdy. Nie było ich, kiedy Elizabeth po raz ostatni widziała go w Anglii. Oczy Lee sprawiały wrażenie mądrzejszych, smutniejszych.

– Doktor Costevan, jak przypuszczam? – spytała, wyciągając rękę.

– Lady Kinross – powiedział, całując jej dłoń.

Tego się nie spodziewała, nie bardzo wiedziała, jak zareagować; cofnęła rękę tak delikatnie, jak mogła, i ruszyła razem z gościem w stronę domu.

– To była Anna, prawda? – spytał.

– Tak, mój nieustanny powód zmartwień.

– Jakich zmartwień?

– Ucieka, kiedy tylko może.

– Rozumiem. To musi cię bardzo niepokoić.

W końcu ktoś stanął po jej stronie! Elizabeth zatrzymała się i spojrzała na Lee, a potem zaczęła tego żałować. Zapomniała, jak to jest, kiedy patrzy mu się prosto w oczy. Zabrakło jej tchu, wzięła więc głęboki wdech, a dopiero potem odpowiedziała.

– Jade i ja jesteśmy zupełnie bezradne – wyznała. – Póki jedynie ukrywała się w ogrodzie, nie było tak źle, ale ostatnio dotarła do kopalni. Myślę, że następnym razem znajdziemy ją w mieście.

– A ty wolałabyś, żeby do tego nie doszło, prawda? Zgadzam się. Brakuje ci sióstr Wong?

– Jasmine i Peach Blossom pojechały z twoją matką, ale mam tutaj Jade, Pearl i Silken Flower, a także Butterfly Wing. Mogłoby się wydawać, że to dużo, ale Anna za dobrze je zna. Potrzebuję kogoś, na kogo nie zwracałaby uwagi. Jade proponuje najmłodszą z sióstr Wong, Peony, ale nie mogę prosić dwudziestodwulatki, żeby wzięła na siebie odpowiedzialność za Anne.

– W takim razie zostaw to mnie. Poproszę ojca o kobietę, której Anna nie zna i która nie da się nabrać na jej sztuczki. Jeżeli Anna nie zmieniła się od pobytu w Anglii, to gdy przyzwyczai się do widoku czegoś, co uzna za kawał drewna, będzie się zachowywać, jakby była sama – wyjaśnił Lee, przytrzymując otwarte drzwi.

– Och Lee, byłabym taka wdzięczna!

– Drobiazg – powiedział i odwrócił się, by odejść.

– Nie wejdziesz? – spytała Elizabeth, zaniepokojona.

– Raczej nie. Nie masz żadnej przyzwoitki.

– Och, rzeczywiście! – zawołała Elizabeth, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce. – To śmieszne, jeśli weźmiemy pod uwagę, co porabiają obecnie mój mąż i twoja matka! Na litość boską, wejdź, usiądź i wypij ze mną filiżankę herbaty!