– Jesteś jak Hiob, Elizabeth. Nell bardzo chce iść na uniwersytet, a mnie bardzo zależy na tym, żeby jak najszybciej zdobyła odpowiednie kwalifikacje – zwłaszcza teraz, gdy Lee tak mnie zawiódł.
– Lee cię zawiódł? Alexandrze, jesteś niesprawiedliwy!
– Bzdura! Gdybym pozwolił Lee postawić na swoim, zamieniłby Apocalypse Enterprises w towarzystwo dobroczynne dla międzynarodowego socjalizmu! Nic, tylko robotnicy to, robotnicy tamto… Moi pracownicy mają lepsze wynagrodzenie niż gdziekolwiek indziej, mieszkają w lepszym i tańszym mieście. Poprzewracało im się w głowach! A co dostałem w zamian? Nic! – rzekł Alexander, prychając.
– To niepodobne do ciebie – powiedziała tępo Elizabeth.
– Teraz już podobne. Nadchodzą ciężkie czasy, nie mam zamiaru iść z innymi na dno.
– Odłóżmy na razie sprawę Lee. Błagam, nie pozwól, żeby Nell wyjechała w przyszłym roku.
– Nell i tak wyjedzie w przyszłym roku. Kazałem zapoznać ją i resztę chłopców, w tym również Donny'ego Wilkinsa, z chińskimi sztukami walki. Zapewnię im odpowiednie zakwaterowanie i będą całkowicie bezpieczni. A teraz idź już, Elizabeth, i zostaw mnie w spokoju!
Tak było do lipca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego roku. Potem wszystko wydarzyło się niemal jednocześnie.
Zaczęło się od Dragonfly, która miała jakieś poważne problemy z sercem. Hung Chee z chińskiej apteki powiedział jej, że przynajmniej przez sześć miesięcy nie może pracować. Ponieważ Alexander był bez przerwy w złym humorze – wciąż nie udało mu się wrócić do łóżka Ruby – Elizabeth nie mogła poprosić Lee o przysłanie zastępstwa; musiała zwrócić się z tą sprawą do męża. Ten spojrzał na nią jak na wariatkę.
– Na pewno Dragonfly była bardzo pomocna, ponieważ wzięła na siebie całą odpowiedzialność za Anne, odciążając ciebie i Jade, prawda? – spytał kąśliwie. – Proponuję zatem, żebyście wróciły do pracy. Nigdy nie było takiej potrzeby, żeby opłacać dodatkową opiekunkę do dziecka. Utrzymanie tego domu pochłania fortunę!
– Ależ, Alexandrze, tylko dzięki temu, że Anna w ogóle nie zwracała uwagi na Dragonfly, Chinka była w stanie tak dobrze pilnować naszej córki! – zaprotestowała Elizabeth, czując, że łzy napływają jej do oczu, i decydując się je ukryć. – Kiedy Anna ma przy sobie Jade albo mnie, oszukuje nas; jest naprawdę przebiegła! Nie można pozwolić jej, żeby wałęsała się tu i tam. Co by było, gdyby zdarzył się jej jakiś wypadek?
– Jak daleko może zajść dziewczynka? – spytał Alexander, unosząc brwi i nadając twarzy diabelski wygląd. – Wydam dyspozycje, żeby każdy, kto zobaczy ją w pobliżu kopalni albo w mieście, odprowadził ją do Summersa albo do ciebie.
– Przykro mi, Jade – powiedziała Elizabeth kilka minut później. – Musimy wrócić do pilnowania Anny.
– Ucieknie nam – stwierdziła ze smutkiem Jade.
– Tak, ucieknie… Choć może Alexander ma rację, twierdząc, że nic jej się nie stanie.
– Miss Lizzy, przypilnuję, żeby mnie nie oszukała!
– Boję się, że upadnie gdzieś w lesie i coś sobie złamie. Och, gdyby Dragonfly mogła wrócić!
Dwa dni później Alexander zwołał zebranie zarządu. Pojawili się tylko Sung, Ruby i Lee – mąż Sophii Dewy był za daleko, by przyjechać na czas. Alexander nie chciał mieć do czynienia z większą opozycją, niż to konieczne.
– Mam zamiar zmniejszyć o połowę wydobycie z kopalni Apokalipsa – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Cena złota spadła i w najbliższym czasie spadnie jeszcze bardziej. Profilaktycznie schowamy rogi, nie czekając, aż ktoś nam je obetnie. W kopalni węgla mamy łącznie pięciuset czternastu pracowników. Zostanie dwustu trzydziestu. Na rzecz miasta pracuje dwustu – niemal sami Chińczycy. Zostanie ich stu.
Przez długą chwilę nikt się nie odzywał, potem zabrał głos Sung.
– Alexandrze, Apocalypse Enterprises jest w stanie przetrwać nawet wieloletni kryzys międzynarodowy. Złoto stanowi obecnie relatywnie niewielką część naszych zysków, więc dlaczego nie możemy nadal go wydobywać?
– Żeby nie uszczuplać jego zasobów na przyszłość. Nie zgadzam się – zaprotestował Alexander.
– Dlaczego składowanie surowca miałoby uszczuplać jego zasoby? – spytał Sung.
– Ponieważ byłby wydobywany z ziemi.
Lee złożył ręce na stole, starając się zachować spokój.
– Jednym z głównych celów rozwijania spółki w wielu różnych kierunkach było osiągnięcie takiego stanu, by w razie potrzeby nasze przedsiębiorstwa i holdingi znalazły wsparcie w innych zakładach Apocalypse Enterprises – powiedział spokojnie. – Jeżeli w tej chwili wsparcia potrzebuje kopalnia Apokalipsa, powinniśmy ją wesprzeć.
– Nie przedłuża się żywota firm, które przynoszą straty – przypomniał Alexander.
– Zgadzam się, ale nie możesz obciąć o połowę wydobycia. Nasi pracownicy to wspaniali fachowcy, Alexandrze! Zatrudniamy najlepszych ludzi na świecie. Dlaczego rezygnować z nich z powodu przejściowej trudnej sytuacji? Dlaczego szkodzić reputacji firmy? Nigdy nie mieliśmy problemów ze związkami zawodowymi. Prawdę mówiąc, nasi pracownicy są tak dobrze traktowani, że nawet nie chcą się zapisywać do żadnych organizacji robotniczych.
Wyraz twarzy Alexandra się nie zmienił, mimo to Lee dalej walczył.
– Zawsze mi się podobało, że nie traktujemy naszych pracowników jak ludzi drugiej kategorii. Skąpstwo nie ma sensu, Alexandrze. Apocalypse Enterprises przetrwa, nawet jeśli kopalnia przez jakiś czas będzie przynosić straty.
– Lee ma rację – wtrąciła Ruby – ale nie wyczerpał tematu. Wszystko zaczęło się od Apokalipsy i Kinross – Alexandrze, im zawdzięczamy to, co posiadamy. Nie zgadzam się na cięcia, które stanowią kroplę w morzu, jeśli weźmie się pod uwagę całą spółkę. Ona jest wszędzie! Kopalnia i Kinross to twoje dziecko! Nigdy go nie zaniedbywałeś. Teraz zachowujesz się tak, jakby popełniło jakieś przestępstwo, a to już jest nie w porządku.
– Sentymenty! – wybuchnął Alexander.
– Zgadzam się, że to sentymenty – przyznał Sung – ale dobre sentymenty. Białym i żółtym dobrze się żyje w Kinross. Jeśli nadal tak będzie, zachowana zostanie dobra reputacja firmy.
– Nadużywasz słowa „dobry”, Sungu.
– I nie mam zamiaru za to przepraszać.
– Jesteś, Alexandrze, głównym udziałowcem, w związku z tym zakładam, że nie zrezygnujesz z zamiaru zwolnienia dwustu osiemdziesięciu czterech górników i stu pracowników z miasta, prawda? – spytał Lee.
– Nie zrezygnuję.
– W takim razie zgłaszam sprzeciw.
– Ja też – powiedział Sung.
– I ja – dołączyła się Ruby. – Zgłaszam również sprzeciw w imieniu Dewych.
– To i tak nie ma żadnego znaczenia – oznajmił Alexander.
– Czy masz zamiar cokolwiek zrobić dla tych, których chcesz zwolnić? – spytał Lee.
– Oczywiście. Nie jestem Simonem Legreem. Każdy z nich dostanie odprawę w zależności od lat pracy, kwalifikacji, a nawet liczebności rodziny.
– To już coś – przyznał Lee. – Czy to dotyczy również kopalni węgla?
– Nie. Tylko ludzi z Kinross.
– Jezu, Alexandrze, górnicy będą bardzo głośno protestować! – zawołała Ruby.
– Właśnie dlatego nie mogą liczyć na moją hojność.
– Mówisz jak właściciel fabryki z Yorkshire – skwitowała Ruby.
– Alexandrze, co ci się stało? – spytał Lee.
– Zdałem sobie sprawę z przepaści między bogatymi i biednymi.
– Trudno o głupszą odpowiedź!
– To już graniczy z nieroztropnością, młody człowieku.