Выбрать главу

Niepokoje, które zaczęły się na początku sierpnia tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego roku, przetaczały się przez kraj aż do końca października, kiedy to związki zawodowe ustąpiły z powodu nieugiętej postawy pracodawców i braku pieniędzy – cały kontynent odczuwał jednak skutki narastającego kryzysu. W połowie listopada dokerzy, górnicy węgla kamiennego i inni zostali zmuszeni do powrotu do pracy, chociaż nikt nie miał zamiaru spełniać ich żądań. Pracodawcy odnieśli ogromne zwycięstwo, ponieważ po trzech okropnych miesiącach mieli prawo do zatrudniania ludzi, którzy nie należeli do związków zawodowych. Jako ostatni poddali się postrzygacze owiec.

Alexander całkowicie zaniknął kopalnię złota w chwili, kiedy stanęła kopalnia srebra w Broken Hill, i podał ten sam powód: nie może nigdzie wysłać złota w sztabkach. Nie przejmował się górnikami z kopalni w Lithgow, ale swoich pracowników z Kinross potraktował zupełnie przyzwoicie, ponieważ płacił im nieco więcej, niż wynosiła opłata strajkowa. Dopisało mu szczęście; gdy ludzie wrócili do pracy, rachunek ekonomiczny zszedł na dalszy plan.

Bede Talgarth niemal zapomniał o Kinross. Lizał rany wraz z resztą ruchu laburzystowskiego i myślał o najbliższych wyborach do Legislative Assembly – izby niższej parlamentu.

Wybory miały się odbyć dopiero w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym drugim roku, był zatem czas, żeby wszystko dokładnie zaplanować. Trzymiesięczne ogólnokrajowe strajki odbiły się niekorzystnie na kondycji wielu rodzin, które znalazły się na skraju nędzy. Bede miał zamiar zostać jednym z tych, którzy dzięki uchwaleniu odpowiednich ustaw zlikwidują tę nędzę.

Jako człowiek myślący perspektywicznie uważał, że w Sydney kandydat laburzystów ma spore szanse, ponieważ obecnie była to półmilionowa metropolia. Śródmiejskie dzielnice, w których mieszkali ludzie ubodzy, takie jak na przykład Redfern, budziły tak żywe zainteresowanie najwyższych rangą działaczy laburzystowskich, że Bede na pewno przegrałby z nimi potyczkę o miano oficjalnego kandydata. W związku z tym postanowił zainteresować się odleglejszymi częściami miasta. Wybrał południowo – zachodnią dzielnicę, ponure tereny przemysłowe nad brudnymi rzekami, które wpadały do Botany Bay. Uznał, że tutaj ma szanse na zdobycie wystarczającej liczby głosów w sondażach przedwyborczych, a potem w wyborach stanowych, dzięki czemu będzie mógł zostać członkiem izby niższej parlamentu. Po podjęciu decyzji zamieszkał wśród wybranego przez siebie elektoratu i dokładał wszelkich starań, by stać się na tym terenie osobą powszechnie znaną: ciepłą, życzliwą, troskliwą.

Gdy tylko strajki dobiegły końca, Alexander spakował kufry i popłynął statkiem do San Francisco. Ku jego niezadowoleniu Ruby została w Kinross.

3. KATASTROFA

Nell uważała, że jej piętnaste urodziny były jedną wielką katastrofą. Dostała od ojca list, w którym Alexander napisał, że właśnie zmienił zdanie. Prosił, żeby poczekała do tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego drugiego roku i dopiero wtedy rozpoczęła studia inżynieryjne na uniwersytecie w Sydney. Czterej chłopcy również mieli przeczekać rok tysiąc osiemset dziewięćdziesiąty pierwszy w Kinross, żeby – tak jak początkowo planowano – wszyscy pięcioro razem rozpoczęli studia.

„Chcę być w Kinross i Sydney, gdy zaczniesz dalszą naukę – napisał swoim ładnym prostym pismem. – Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ta zwłoka Cię nie ucieszy, ale nie denerwuj się i zaakceptuj moją decyzję, Nell. Podjąłem ją w Twoim najlepszym interesie”.

Nell poszła prosto do matki, wymachując listem jak uczestnik rozruchów płonącą pochodnią.

– Co mu napisałaś? – spytała dziewczyna z czerwoną twarzą.

– O co ci chodzi? – odpowiedziała pytaniem Elizabeth z obojętną miną.

– Co napisałaś w liście?

– W liście do kogo? Do twojego ojca?

– Och, na litość boską, mamo, przestań zachowywać się jak idiotka!

– Nie podoba mi się twój ton i język, Nell. Co więcej, nie mam pojęcia, o czym mówisz.

– O tym! – krzyknęła Nell, potrząsając listem przed nosem Elizabeth. – Tatuś pisze, że nie mogę zacząć studiów w tym roku i że mam zaczekać, aż skończę szesnaście lat.

– Dzięki Bogu! – westchnęła Elizabeth z ogromną ulgą.

– Ale z ciebie aktorka! Jakbyś nie wiedziała! Wiedziałaś! To przez ciebie zmienił zdanie… Co mu napisałaś?

– Masz moje słowo, Nell, że nic mu nie pisałam.

– Twoje słowo! Koń by się uśmiał! Jesteś najbardziej nieuczciwą kobietą, jaką znam, mamusiu. Największą przyjemność sprawia ci wyrządzanie krzywdy mnie i tacie.

– Jesteś w błędzie – oświadczyła Elizabeth spokojnie. – Nie mam zamiaru udawać, że jestem zadowolona z tej zwłoki, ale to naprawdę nie moja sprawka. Jeśli mi nie wierzysz, idź i porozmawiaj z ciocią Ruby.

Niestety, Nell nie była w stanie ani chwili dłużej powstrzymywać łez, w związku z tym wybiegła z palmiarni, rycząc jak sześciolatka.

– Ojciec ją rozpuścił – podsumowała pani Surtees, która była mimowolnym świadkiem tego wybuchu. – Szkoda, lady Kinross, ponieważ Nell ma bardzo dobre serce. Jest całkowicie pozbawiona egoizmu.

– Wiem – przyznała Elizabeth bardzo przygnębiona.

– Przejdzie jej to – zapewniła pani Surtees i zniknęła.

Tak, przejdzie jej to – pomyślała Elizabeth – ale nawet wtedy nie będzie mnie lubiła bardziej niż obecnie. Nie mogę znaleźć klucza do Nell. Chyba problem polega na tym, że moja starsza córka zawsze staje po stronie ojca i w związku z tym niezmiennie zrzuca na mnie winę za wszystko, czego nie akceptuje. Biedaczka, podczas egzaminów wstępnych w listopadzie była najlepsza w całym stanie. Co ona teraz, do diabła, będzie robić przez następny rok? Myślę, że Alexander podjął decyzję nie tylko ze względu na Nell. Wyraźnie musiał zdać sobie sprawę, że czterej chłopcy są jeszcze w tyle, a jeśli oni nie pójdą na studia, Nell też nie może. Tylko dlaczego jej tego nie wyjaśnił? Gdyby to zrobił, z pewnością nie zrzucałaby winy na mnie. Chociaż właściwie jest to pytanie retoryczne. Alexander robi wszystko, co może, by utrzymać Nell i mnie z dala od siebie.

Nie było sensu iść do Ruby i szukać u niej pocieszenia, zwłaszcza że pogodziła się z Alexandrem, chociaż na razie tylko na odległość. Gdy wróci do domu, padną sobie w objęcia jak Wenus i Mars. Elizabeth poczuła, że po kręgosłupie przebiega jej dreszcz przerażenia. Skoro Alexander pogodził się z Ruby, może się okazać, że wróci do domu wcześniej, niż planował.

Dziesięć minut po spotkaniu z Nell przed Elizabeth pojawiła się następna członkini rodziny. Jade.

– Miss Lizzy, czy mogę z panią chwileczkę porozmawiać? – spytała, stając w drzwiach palmiarni.

Dziwne – pomyślała Elizabeth, patrząc na nią. Ładna, wiecznie młoda Jade wyglądała, jakby miała dziewięćdziesiąt łat.

– Usiądź, Jade.

Jade podeszła nieśmiało, przycupnęła na skraju białego trzcinowego krzesła i zacisnęła ręce na kolanach. Drżała.

– Co się stało, moja droga? – spytała Elizabeth, siadając obok niej.

– Chodzi o Anne, miss Lizzy.

– Och, nie mów mi, że znów uciekła.

– Nie, miss Lizzy.

– W takim razie co się stało z Anną?

W tym pytaniu nie było ani cienia strachu. Nie dalej jak wczoraj podczas swojego dyżuru przy Annie Elizabeth uznała, że jej młodsza córka bardzo ładnie wygląda: ma czystą skórę, błyszczące oczy. Anna miała trzynaście lat i dziewięć miesięcy i trzeba przyznać, że znacznie łatwiej niż Nell osiągała dojrzałość fizyczną. Gdyby tylko nie zachowywała się tak okropnie podczas miesiączek…