Выбрать главу

– Jeśli rzeczywiście to on molestował Anne, zasłużył sobie na to – oznajmił doktor.

– Tego się dowiemy. W porządku, doktorze, pan i chłopcy zabierzecie ciało do miasta. Ja pójdę z Jade na spotkanie z lady Kinross i spróbuję się czegoś dowiedzieć. – Jedną ręką zatrzymał posterunkowego Rossa. – Kiedy zrobicie, co do was należy, Bert, wybierz się do obozowiska Sama O'Donnella przy tamie i sprawdź, czy nie uda ci się tam czegoś znaleźć. Na przykład dowodu, że znał Anne Kinross. Potem wszyscy możecie zająć się przepytywaniem mieszkańców Kinross.

– Dowiedzą się – zauważył doktor Burton.

– Oczywiście! Co za różnica?

Jade poszła z sierżantem Thwaitesem przez podwórko i wprowadziła go do domu przez drzwi dla służby, a potem do biblioteki, gdzie czekała na nich Elizabeth. Po raz pierwszy korzystała z królestwa Alexandra, bo jakoś nie mogłaby spojrzeć na Jade w świetle, które rozjaśniało pozostałe pomieszczenia. Sierżant również czuł, jakie to ważne, i był wdzięczny za półmrok.

Jade usiadła wyprostowana na krześle między Elizabeth i Stanleyem Thwaitesem. Miała spokojną twarz.

– Twierdzisz, że to Sam O'Donnell molestował panienkę Anne Kinross – zaczął sierżant. – Skąd masz pewność, Jade?

– Ponieważ Anna znała imię jego psa. Rover.

– To raczej dość mizerny dowód.

– W przypadku Anny wcale nie – zapewniła Jade. – Ona nie uczy się imion, chyba że kogoś bardzo lubi.

– Nigdy nie podała imienia człowieka, który ją uwiódł, prawda, lady Kinross? – spytał Thwaites.

– Nie. Mówiła o nim tylko „miły pan”.

– To znaczy, że jedyną rzeczą, jaka naprowadziła cię na trop Sama, było imię jego psa? Rover? To tak samo popularne imię jak Fido.

– Był to pies specjalnej rasy do pilnowania bydła. Kiedy Anna zobaczyła takiego samego psa, należącego do pana Summersa, zawołała na niego: „Rover”. Pupil Summersa nazywa się Bluey. To pies Sama O'Donnella miał na imię Rover – powiedziała Jade zdecydowanie.

– To zupełnie nowa rasa – wyjaśniła Elizabeth. – Prawdę mówiąc, ponieważ nie znałam Sama O'Donnella ani jego psa, myślałam, że Bluey pana Summersa jest jedynym przedstawicielem tej odmiany w Kinross.

– To za mało – powiedział zrozpaczony Thwaites. Jade wzruszyła ramionami, obojętna na wszystko.

– Mnie to wystarczyło. Znam Anne i wiem, że to właśnie ten człowiek ją zgwałcił.

Chociaż sierżant Thwaites jeszcze przez pół godziny zadawał różne pytania, niczego więcej nie udało mu się wyciągnąć z Jade.

– Przez dzisiejszą noc mogę przetrzymać ją w celi w Kinross – wyjaśnił Elizabeth, przygotowując się do wyjścia – ale jutro rano będę musiał odesłać ją do Bathurst. Może pani zwrócić się do sądu w Bathurst o zwolnienie jej za kaucją. Nie mają tam stałego sędziego, ale są trzej sędziowie niższej instancji, którzy mogą wnieść oskarżenie. Proponuję, lady Kinross, żeby skorzystała pani z usług jakiejś kancelarii adwokackiej. Tylko oni mogą pomóc pani i pannie Wong.

Dziwna formalność.

– Dziękuję, sierżancie. Był pan bardzo miły.

Elizabeth uścisnęła mu rękę, a potem stała w drzwiach i patrzyła, jak potężnie zbudowany mężczyzna prowadzi przez trawnik drobniutką Jade.

– Jezu! Co się dzieje?! – krzyknęła Ruby, wpadając do biblioteki, do której Elizabeth wróciła po odprawieniu sierżanta. – Całe miasto huczy. Ludzie mówią, że Jade obcięła Samowi O'Donnellowi przyrodzenie, wepchnęła mu je do ust i kazała zjeść, po czym zadała mu chińską śmierć „tysiąca cięć”. Wszystko dlatego, że ponoć to on zgwałcił Anne!

– Z grubsza to prawda, Ruby – przyznała Elizabeth – lecz okoliczności nie były aż tak makabryczne… chociaż wystarczająco przerażające. Rzeczywiście obcięła mu przyrodzenie, a potem zaniosła je na posterunek policji i przyznała się do morderstwa. Jest święcie przekonana, że to Sam O'Donnell uwiódł Anne. Znałaś go?

– Tylko przelotnie. Nigdy nie pił w hotelu. Ludzie mówią, że w ogóle nie pił. Theodora Jenkins wie więcej, ponieważ malował jej dom. Wyraża się o nim tak, jakby z jego tyłka wschodziło słońce. Twierdzi, że absolutnie nie mógł mieć nic wspólnego z Anną. Prawdziwy dżentelmen, który nie wszedłby do domu kobiety nawet po to, żeby umyć ręce. Pastor anglikański również zawzięcie broni Sama, gotów przysiąc, że O'Donnell był przyzwoitym człowiekiem.

Włosy Ruby opadały na ramiona. Tak jej się spieszyło, że nie zdążyła się uczesać ani zawiązać gorsetu. Gdybym nie wiedziała, jaka to wspaniała kobieta – pomyślała Elizabeth z dziwną obojętnością – uznałabym ją za zdecydowaną dziwkę, wilka w owczej skórze.

– W takim razie będziemy miały poważne problemy – powiedziała.

– Śmierć Sama podzieliła miasto na dwie części, Elizabeth. Górnicy i ich żony są po stronie Jade, wszystkie stare panny, wdowy i ludzie wierzący opowiadają się za Samem O'Donnellem. Pracownicy fabryki i warsztatów wybierają jedną albo drugą stronę. Wszyscy pamiętają, że w lipcu i sierpniu Sam próbował wzniecić tu niepokój – wyjaśniła Ruby, przecierając drżącymi dłońmi twarz. – Och Elizabeth, powiedz mi, że Jade zabiła właściwego człowieka.

– Jestem przekonana, że tak, ponieważ wiem, że Jade zawsze świetnie rozumiała Anne. Każde spojrzenie, każde słowo, każdy gest Anny zdradzały Jade rzeczy, których ja w ogóle nie dostrzegałam.

Opowiedziała Ruby o psie, głównym dowodzie Jade.

– Taki argument nie przekona sądu – uznała Ruby.

– Wiem. Sierżant Thwaites… był taki miły, Ruby… próbował mnie namówić, żebym jak najszybciej zatrudniła jakąś kancelarię adwokacką, tymczasem nie znam nawet nazwisk prawników Alexandra. Nie wiem, czego szukać. Czy kancelarie adwokackie się nie specjalizują?

– Zostaw to mnie – zaproponowała Ruby ochoczo, zadowolona, że będzie miała coś konkretnego do roboty. – Oczywiście, zatelegrafuję do Alexandra, który jest teraz w swojej kopalni złota na Cejlonie, i poproszę prawników Apokalipsy, żeby polecili dobrą firmę, która odpowiednio zadba o interesy Jade. – Zatrzymała się w drzwiach. – Możliwe, że będą chcieli odesłać biedaczkę na rozprawę do Sydney, zwłaszcza jeśli dojdą do wniosku, że miejscowa ława przysięgłych może się kierować uprzedzeniami. Moim zdaniem wielkomiejski sąd może być gorszy – prychnęła – ale chyba pod tym względem jestem nieco uprzedzona.

Nell dowiedziała się o wszystkim, gdy pilnowała wywozu dynamitu z magazynu z materiałami wybuchowymi. Natychmiast pobiegła ścieżyną, nie chcąc tracić czasu na czekanie na kolejkę. Miotały nią żal i przerażenie, które Elizabeth tak bardzo starała się ukryć. Widać to było wyraźnie, gdy dziewczyna patrzyła na matkę. Łzy płynęły po jej pokrytej pyłem twarzy, zostawiając wyraźne ślady; jej drobne piersi poruszały się pod zaplamionym kombinezonem roboczym.

– To nie może być prawda! – zawołała, gdy Elizabeth opowiedziała jej całą historię. – To nie może być prawda!

– W co nie możesz uwierzyć? – spytała Elizabeth bezbarwnym głosem. – Że Jade zabiła Sama O'Donnella czy że Sam O'Donnell aż nazbyt dobrze znał Anne?

– Czy ty kiedykolwiek coś czujesz, mamo? Czy kiedykolwiek coś czujesz? Siedzisz jak manekin na wystawie: lady Kinross do usług! Jade jest moją siostrą! A Butterfly Wing jest mi bliższa, niż ty kiedykolwiek byłaś, Bóg świadkiem! Moja siostra przyznała się do popełnienia morderstwa. Jak mogłaś jej na to pozwolić, lady Kinross? Dlaczego nie zatkałaś jej dłonią ust, jeśli nie chciała się zamknąć? Pozwoliłaś jej się przyznać! Czy nie rozumiesz, co to oznacza? Że nie będzie żadnej rozprawy! Sądzi się kogoś tylko wtedy, jeśli są jakieś wątpliwości co do jego winy. Na tym polega praca ławy przysięgłych! Mężczyzna czy kobieta, którzy przyznają się do winy i nie wyrażają z tego powodu ani cienia skruchy, siadają na ławie oskarżonych tylko po to, żeby wysłuchać wyroku. – Nell odwróciła się na pięcie. – Idę na posterunek policji porozmawiać z Jade. Musi wycofać swoje zeznania. Jeśli tego nie zrobi, powieszają!