Выбрать главу

Po tej publikacji Wadim próbował nakłonić Siergieja do wyjazdu z Rosji, on jednak stanowczo odmówił. Z uporem twierdził, że nie może go spotkać nic złego, ponieważ nie popełnił żadnego wykroczenia. Oburzał go również fakt, że ludzie ci okradli jego kraj z tak wielkich pieniędzy. Był nieugięty i tak święcie wierzył w praworządność, że 7 października jeszcze raz udał się do siedziby Komitetu Śledczego i złożył kolejne oświadczenie pod przysięgą. Powtórnie wykorzystał obowiązujące procedury, aby dowody zostały oficjalnie dołączone do akt, i tym razem dostarczył sporo dodatkowych szczegółów na temat oszustwa oraz zamieszanych w nie osób.

Było to śmiałe posunięcie, jednak napełniało mnie niepokojem. Chociaż Siergiej imponował mi swoją determinacją i prawością, zważywszy na to, co groziło Eduardowi i Władimirowi, byłem pełen obaw, że wkrótce zostanie aresztowany. Jednak nic takiego nie nastąpiło.

Rankiem 20 października 2008 roku Iwan po raz kolejny usiłował przemówić mu do rozumu.

— Posłuchaj, wszyscy nasi prawnicy znaleźli się na celowniku. Eduard jest tutaj. Władimir jest tutaj. Widzieliśmy materiały, w których figuruje twoje nazwisko. Jestem przekonany, że jeśli tam zostaniesz, przytrafi ci się coś bardzo złego.

— Ale czemu cokolwiek miałoby mi się stać? Nie złamałem żadnych przepisów. Uwzięli się tylko na Eduarda i Władimira, bo oni podważyli sfałszowane orzeczenia sądu. Ja tym się nie zajmowałem. Nie ma powodu, abym uciekał.

— Musisz wyjechać, Siergieju. Oni cię aresztują. Proszę cię. Błagam.

— Przykro mi, Iwanie. Prawo mnie chroni. To nie jest rok trzydziesty siódmy — odparł Siergiej, nawiązując do czystek stalinowskich, kiedy aresztowani przez tajne służby ludzie przepadali bez wieści.

Nic nie było w stanie go przekonać. Siergiej postanowił zostać w Rosji i nic nie mogliśmy na to zaradzić. Wywodził się z innego pokolenia niż Władimir i Eduard, którzy dorastali w Związku Radzieckim i widzieli na własne oczy, jak przewrotne bywają rosyjskie władze. Jeżeli wpływowi ludzie chcieli kogoś aresztować, dopinali swego. Prawo nie miało żadnego znaczenia. Z kolei Siergiej miał trzydzieści sześć lat i wychował się w czasach, kiedy sytuacja zaczynała się poprawiać. Postrzegał Rosję nie taką, jaka była naprawdę, lecz taką, jaką chciał ją zobaczyć. Dlatego nie zdawał sobie sprawy, że w Rosji nie rządzi prawo, lecz ludzie. A nie byli to ludzie uczciwi.

Rozdział 29

Dziewiąte przykazanie

Wczesnym rankiem 24 listopada 2008 roku trzy oddziały funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podlegające podpułkownikowi Artemowi Kuzniecowowi rozjechały się po Moskwie. Jeden z nich udał się do mieszkania Siergieja. Pozostałe dwa skierowały się do domów innych prawników, którzy podlegali mu w firmie Firestone Duncan.

Kiedy Irina Perichina, jedna z podwładnych Siergieja, usłyszała pukanie do drzwi, siedziała właśnie przy toaletce. Jak każda szanująca się Rosjanka po trzydziestce spaliłaby się ze wstydu, gdyby musiała pokazać się komuś bez makijażu. Dlatego zamiast otworzyć, najpierw dokończyła nakładać tusz na rzęsy i pomalowała usta szminką. Dopiero potem, gdy już była gotowa, podeszła do drzwi, ale nikogo nie zastała na korytarzu. Milicjanci dali za wygraną i odeszli, myśląc, że nikogo nie ma w domu.

Borysowi Samołowowi, drugiemu z prawników, dopisało szczęście, gdyż nie mieszkał tam, gdzie był zameldowany, więc też uniknął spotkania z milicją.

Jednak Siergiej był w domu wraz ze swoim ośmioletnim synem, Nikitą. Siergiej szykował się do pracy, a Nikita do szkoły. Jego starszy syn, Stanisław, już wyszedł. Żona Siergieja, Natasza, tego ranka nie czuła się najlepiej i poszła do lekarza.

Gdy rozległo się pukanie, Siergiej otworzył drzwi i zobaczył przed sobą trzech funkcjonariuszy. Odsunął się na bok i wpuścił ich do środka.

Rodzina Magnitskich zajmowała nowoczesne mieszkanie z dwiema sypialniami w centrum Moskwy przy ulicy Pokrowka. Przez kolejne osiem godzin milicjanci wywracali cały lokal do góry nogami. Natasza, która wróciła od lekarza, była wstrząśnięta i przerażona. Ale Siergiej nie tracił pewności siebie.

— Nie martw się — szeptał do żony, gdy siedzieli razem w pokoju Nikity. — Nie popełniłem żadnego przestępstwa. Oni nie mogą mi nic zrobić.

Rewizja wciąż trwała, kiedy ze szkoły wrócił Stanisław. Chłopiec wpadł w gniew, ale ojciec zapewnił go spokojnym głosem, że wszystko będzie dobrze.

Milicjanci skończyli przeszukanie o 16.00. Skonfiskowali wszystkie dokumenty Siergieja i komputery, rodzinne zdjęcia, stos płyt DVD z filmami dla dzieci, a nawet kolekcję kartonowych samolotów należącą do Nikity oraz jego szkicownik. Potem oznajmili Siergiejowi, że jest aresztowany. Kiedy go wyprowadzali, odwrócił się w stronę żony i dzieci i z wymuszonym uśmiechem zapewnił ich, że wkrótce wróci.

Tak oto rozpoczęła się udręka Siergieja Magnitskiego. Strzępy informacji docierały do mnie stopniowo w ciągu kilku miesięcy, ale nigdy nie przestawałem myśleć o jego losie.

O rewizji w jego domu dowiedziałem się od razu. Po południu 24 listopada Wadim wpadł do mojego gabinetu. Na jego twarzy malowała się panika.

— Bill, musisz natychmiast przyjść do sali konferencyjnej!

Pospieszyłem za nim. Wiedziałem, co zaraz usłyszę. Iwan, Eduard i Władimir już na mnie czekali.

— Siergiej został aresztowany — oznajmił Wadim, gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi.

— O kurwa.

Opadłem na najbliższe krzesło. Nagle zaschło mi w ustach. W mojej głowie kotłowały się dziesiątki pytań i obrazów. Gdzie był przetrzymywany? Na jakiej podstawie go zatrzymano? W jaki sposób go wrobili?

— Co z nim teraz będzie? — zwróciłem się do Eduarda.

— Zostanie przesłuchany i albo zwolnią go za kaucją, albo trafi do aresztu śledczego. Niemal na pewno to drugie.

— Jakie tam są warunki?

Eduard westchnął, unikając mojego spojrzenia.

— Kiepskie, Bill. Kiepskie, bez dwóch zdań.

— Jak długo mogą go tam trzymać?

— Nawet rok.

— Rok? Bez postawienia zarzutów?

— Tak.

Moja wyobraźnia zaczęła pracować na wysokich obrotach. Nie mogłem się oprzeć skojarzeniu z amerykańskim serialem telewizyjnym Oz opowiadającym o prawniku, absolwencie Harvardu, który zostaje wtrącony do fikcyjnego zakładu karnego zwanego Szmaragdowym Miastem, pełnego brutalnych przestępców. Był to tylko serial, ale niesłychane rzeczy, jakie spotykały tego bohatera, przyprawiały mnie o dreszcze, kiedy zastanawiałem się, co czeka Siergieja. Czy strażnicy będą go torturować? Czy będzie gwałcony? Jak łagodny intelektualista z klasy średniej poradzi sobie w takiej sytuacji?

Przede wszystkim musiałem zorganizować mu prawnika. Siergiej zażyczył sobie, aby reprezentował go dobrze znany adwokat z jego rodzinnego miasta, Dmitrij Charitonow. Wynajęliśmy go natychmiast. Spodziewałem się, że przekaże nam on wszystko, czego się dowie o sytuacji Siergieja, jednak okazało się, że jest skrupulatnie inwigilowany. Był pewien, że milicja podsłuchuje jego rozmowy telefoniczne i monitoruje pocztę elektroniczną. Chciał się kontaktować tylko osobiście, a było to możliwe dopiero w połowie stycznia, gdyż wtedy zamierzał odwiedzić Londyn. Nie byłem zadowolony z takiego układu, ale skoro był to adwokat, na którym zależało Siergiejowi, nie mogłem się z nim kłócić.