Выбрать главу

– Wczoraj wieczorem w przemówieniu do narodu oświadczyłem, że załatwimy to wszystko metodami dyplomatycznymi…

– Możemy. Powinniśmy bezpośrednio skontaktować się z Sowietami – odezwał się doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa państwa. – Niemniej, dopóki nie odpowiedzą pozytywnie na nasz apel powinniśmy też pokazać, że wchodzimy do interesu. Panie prezydencie, wnoszę o ogłoszenie mobilizacji.

Północny Atlantyk

Przechyły boczne „Juliusa Fućifa" sięgały dziesięciu stopni, co niezwykle uprzykrzało żołnierzom życie. Kapitan Kierow zauważył jednak, że jak na lądowe szczury znosili to bardzo dobrze. Marynarze wisieli po obu burtach statku i farbą z pistoletów malarskimi zamalowywali oryginalne oznakowanie, by zastąpić je emblematem Lykes Lines. Żołnierze w tym czasie cięli palnikami nadbudówki, upodabniając sylwetkę statku do „Doktora Lykesa", największego amerykańskiego barkowca klasy Seabee, który zadziwiająco przypominał kształtem „Fucika". Radziecka jednostka zbudowana została przed laty, na podstawie zakupionych w Ameryce planów, w fińskiej stoczni Valmet.

Aktualnie pokryto już czarną farbą całą rufę, gdzie mieściły się podnośniki i wyciągarki, a na bocznych ścianach nadbudówek wymalowano czarny romb – znak amerykańskiego armatora. Oddzielny zespół, używając części z prefabrykatów, trudził się nad zmianą kształtu dwóch kominów.

Najbardziej skomplikowaną pracą było malowanie kadłuba. Oznakowanie statku bowiem składało się z liter Wysokości sześciu metrów. Wymagało to użycia specjalnych, brezentowych szablonów, a same napisy musiały być wykonane równo i dokładnie.

– Jak długo jeszcze, towarzyszu kapitanie?

– Co najmniej cztery godziny. Praca idzie dobrze – Kierow nie potrafił jednak ukryć niepokoju. Wprawdzie w tym miejscu Atlantyku nie przechodziły żadne regularne drogi morskie, zawsze jednak…

– A jeśli wykryje nas jakiś amerykański samolot lub okręt? – zapytał generał Andriejew.

– Przekonamy się wtedy, jak skuteczne były ćwiczenia waszych żołnierzy w ratowaniu statku; a misja skończy się niepowodzeniem. – Kapitan przeciągnął dłonią po balustradzie wykonanej z wypolerowanego, tekowego drewna. Dowodził tym statkiem od sześciu lat i zwiedził prawie każdy port na północnym i południowym Atlantyku. – Niebawem nadrobimy stracony czas. Na długiej fali statek popłynie szybciej.

Moskwa, RSFRR

– Kiedy chcesz wracać? -zapytał Flynn Callowaya.

– Niebawem, Patrick. Może razem wyjedziemy?

Dzieci obojga mężczyzn studiowały na wyższych uczelniach; obaj też już poprzedniego dnia wysłali żony na Zachód.

– Nie wiem. Płacą mi za najświeższe wiadomości. Nigdy dotąd nie uciekałem.

Świadczyły o tym jego blizny. Popatrzył wilkiem na pustą scenę w odległym rogu pomieszczenia.

– Z więzienia w Lefortowie nie prześlesz żadnej wiadomości, przyjacielu – zauważył Calloway. – Jedna nagroda Pulitzera ci nie wystarcza?

Flynn roześmiał się.

– A któż poza mną o tym pamięta? Skąd wiesz, że nie wyślę?

– Bez istotnego powodu też nie opuściłbym posterunku. Ale skoro ja go mam, Patrick, to i ty powinieneś tak zrobić. Dopiero zeszłego wieczoru dowiedział się, jak niewielka jest szansa, pokojowego rozwiązania kryzysu – niecałe pięćdziesiąt procent. Po raz setny chyba korespondent Reutera winszował sobie decyzji współpracy ze Służbą Badań Specjalnych.

– Zaczynamy – mruknął Flynn, rozkładając notatnik.

W drzwiach pojawił się minister spraw zagranicznych i podszedł do mównicy. Wyglądał na skrajnie wyczerpanego. Ubranie miał zmięte, kołnierzyk koszuli nie grzeszył czystością; zupełnie jakby całą noc pracował ciężko nad rozwiązaniem niemieckiego kryzysu metodami dyplomatycznymi. Nałożył okulary i obrzucił salę spojrzeniem spod przymrużonych powiek.

– Panie i panowie, wielkie nadzieje związane z trwającymi rok negocjacjami między Wschodem a Zachodem rozwiały się jak dym. Tygodnie tylko dzieliły Stany Zjednoczone, Związek Radziecki i pozostałe kraje biorące udział w rokowaniach wiedeńskich od ostatecznego porozumienia w sprawie kontroli strategicznych broni jądrowych. Ameryka i Związek Radziecki zawarły korzystną umowę na dostawy zboża, które jeszcze teraz dociera do Odessy nad Morzem Czarnym. Nasze narody zaczęły sobie ufać, czego najlepszym dowodem jest liczba przybywających do nas z Zachodu turystów. Niestety, wszystkie te wysiłki by na świecie zapanował wreszcie trwały i powszechny pokój poszły na marne za sprawą pewnych, opanowanych żądzą rewizjonizmu sił, które z drugiej wojny światowej nie wyciągnęły żadnej nauki.

Panie i panowie, Związek Radziecki dysponuje niezbitymi dowodami, iż rząd Republiki Federalnej Niemiec zorganizował zamach bombowy na Kremlu, traktując go jako część planu zjednoczenia Niemiec siłą. Posiadamy oryginalne, niemieckie dokumenty świadczące, iż tamtejszy rząd planował doprowadzić do upadku naszych władz i wykorzystać okres wewnętrznego chaosu w Związku Radzieckim, by przekształcić Niemcy w główne mocarstwo w Europie. Mieszkańcy tego kontynentu dobrze wiedzą, co znaczyłoby to dla światowego pokoju. W obecnym stuleciu Niemcy najechali mój kraj dwukrotnie. Odpierając te inwazje zginęło ponad czterdzieści milionów radzieckich obywateli. Nie zapominajmy również o zagładzie milionów mieszkańców pozostałych krajów Europy, którzy zginęli w wyniku niemieckiego nacjonalizmu. Działaliśmy wspólnie z Polakami, Belgami, Holendrami, Francuzami, Anglikami i Amerykanami, by zapewnić Europie trwały pokój po wojnie. Wydawało się, iż wszystko jest na jak najlepszej drodze. Taki był właśnie sens traktatu dzielącego Niemcy i Europę na strefy wpływów; proszę pamiętać, iż istnienie tych stref ratyfikowane zostało w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym piątym roku w Helsinkach. Równowaga sił miała zapobiec wybuchowi kolejnej wojny.

Dobrze wiemy, że Zachód, zbrojąc Niemców pod pretekstem wyimaginowanego zagrożenia ze strony Wschodu – pomijam tu fakt, iż Układ Warszawski powołaliśmy do życia dopiero po sformowaniu się NATO – uczynił pierwszy krok na drodze prowadzącej do zjednoczenia Niemiec jako elementu przeciwwagi dla potęgi radzieckiej. Obecne wypadki pokazują, jak krótkowzroczna i niebezpieczna była to polityka. Pytam, czy istnieje w Europie ktokolwiek, kto pragnie połączenia Niemiec? Nawet kraje NATO zaprzestały już przed rokiem agitacji na ten temat. Tylko sami Niemcy, pamiętając minioną potęgę, widzą ten problem inaczej niż my, którzy padliśmy ich ofiarą. Republika Federalna Niemiec ewidentnie pobiła zachodnich sprzymierzeńców ich własną bronią i obecnie planuje użyć sojuszu NATO jako tarczy. Pod tą osłoną chce prowadzić działania zaczepne, destabilizując równowagę sił, która zapewniła życie w pokoju dwóm generacjom Europejczyków. Jakkolwiek to Zachód właśnie doprowadził do obecnej sytuacji, rząd Związku Radzieckiego nie obarcza – powtarzam, nie obarcza – winą Ameryki i jej sojuszników. Mój kraj również pobrał gorzką lekcję, iż najwierniejszy nawet sojusznik potrafi podnieść rękę na przyjaciela; tak jak pies w każdej chwili może rzucić się na swego pana.

Związek Radziecki za żadną cenę nie chce niweczyć wszystkiego, co z takim trudem osiągnął w ciągu ostatniego roku w stosunkach z Zachodem. – Minister spraw zagranicznych umilkł na chwilę. – Ale też nie możemy pogodzić się z tym, że z rozmysłem dokonano ataku na Związek Radziecki. I to dokonano go na jego ziemi. Jeszcze dzisiaj rząd Związku Radzieckiego wystosuje notę do rządu w Bonn. Ceną za naszą wyrozumiałość, ceną zachowania pokoju będzie natychmiastowa demobilizacja armii niemieckiej do poziomu niezbędnego dla utrzymania wewnętrznej stabilizacji. Dalej żądamy, by rząd boński przyznał się do tego, że dopuścił się aktu terroryzmu, a następnie podał się do dymisji i ogłosił nowe wybory, aby społeczeństwo niemieckie samo mogło zdecydować, jak należy mu dobrze służyć. Wreszcie żądamy pełnej rekompensaty finansowej dla rządu radzieckiego i dla rodzin osób, które tak bestialsko zamordowali, kryjący się w miastach na zachód od Renu, niemieccy rewizjoniści. Niespełnienie tych postulatów pociągnie za sobą najdalej idące konsekwencje. Jak już powiedziałem, nie mamy podstaw by oskarżać którykolwiek z zachodnich krajów o współudział w tym akcie międzynarodowego terroryzmu. Kryzys obecny jest zatem sprawą wyłącznie między rządem Związku Radzieckiego a rządem w Bonn i żywimy najgłębsze przekonanie, iż rozwiążemy go środkami dyplomatycznymi. Apelujemy do rządu bońskiego, aby wnikliwie rozważył konsekwencje swego postępowania i podjął odpowiednie kroki w celu ocalenia pokoju. Tyle miałem do powiedzenia.