Выбрать главу

Jej uśmiech był szeroki i szczery.

Sherry Crumpler i David Messinger stali między mną a jedynymi drzwiami, którymi mogłam uciec, i patrzyłam, jak David zamknął je za sobą. Był na prawdę duży. Sherry naprawdę dobrze walczyła.

Byli ostrożni.

– Co z kluczami, zabrałaś klucze? Jak długo żołądek Claudea będzie sprawiał mu kłopoty?

– Wiedziałam, że będę musiała oddać swój komplet szeryf, przynajmniej na jakiś czas, a nie byłam pewna, czy Deedra nie zostawiła jakiejś wiadomości. Więc ukradłam całą torebkę, wzięłam też klucz z parasolki w wiacie garażowej. Przyszłam tu zaraz po tym, jak wróciłam z lasu, i zabrałam gazetę z programem, bo była poznaczona. Ale ludzie zaczęli wracać z weekendu i musiałam zostać w mieszkaniu. Później miałam jeszcze dwa razy okazję przyjść tu i postarać się sprawdzić, czy nie zostały jakieś ślady. Uznałam, że nic takiego nie zostało. Ale w chwili gdy zobaczyłam, że wynosisz kasety, uświadomiłam sobie, że pewnie nagrała ten program. Oglądałam go tego wieczoru. Możesz sobie wyobrazić, co czułam. Ale byłam pewna, że nikt mnie nie rozpozna. Jednak następnego ranka zobaczyłam Deedrę, jak zmierza do kościoła. Byłam w szoku, gdy zdałam sobie sprawę, że wie, kim jestem.

– Niesamowite, jak makijaż może zmienić wygląd – powiedziałam, gdy rozdzielili się i zaczęli osaczać mnie z dwóch stron.

– Wiesz, nie znoszę tego – powiedziała szczerze Sherry. – I nie znoszę tej cholernej peruki. Mogę ją na szczęście zdejmować na czas snu, ale w ciągu dnia mam ją ciągle na sobie. Tego dnia, gdy wpadłaś, a ja byłam pod prysznicem – gdybym nie pilnowała się, żeby nakładać makijaż i fryzurę, gdy tylko jest to możliwe, wyszłabym z łazienki bez nich. Ale jestem zdyscyplinowana, więc miałam na sobie perukę i makijaż.

Stopniowo przechodziła w pozycję gotowości do walki, ustawiła się do mnie bokiem, ugięła kolana, zacisnęła pięści. Uderzyła.

Ale mnie już nie było.

Odskoczyłam na bok i kopnęłam ją w prawe kolano.

Zacharczała, ale doszła do siebie i wróciła do wcześniejszej pozycji. David postanowił zakraść się od tyłu i unieruchomić mnie, obejmując ramionami. Odrzuciłam głowę w tył i walnęłam go w nos. Zachwiał się, a Sherry zaatakowała raz jeszcze. Tym razem trafiła mnie w żebra, a ja mimo bólu chwyciłam jej rękę i wykręciłam ją.

Odwlekałam jedynie to, co było nieuniknione, ale miałam swoją dumę.

Straciłam ją, gdy David grzmotnął mnie w głowę.

– Claude! – przekrzykiwałam dzwonienie w uszach. – Claude!

Becca-Sherry szykowała się właśnie do potężnego kopnięcia, gdy Claude wyszedł z łazienki z bronią w ręku. Sherry stała do niego tyłem, ale David go widział, a ja byłam przynajmniej częściowo świadoma jego obecności, po tym jak potrząsnęłam głową, żeby nieco otrzeźwieć. Claude zdołał pchnięciem usunąć Sherry z linii strzału tak, że rozłożyła się na kanapie Deedry, cały czas trzymając Davida na celowniku. Rzuciłam się, rezygnując z resztek godności, spomiędzy Claudea i tej dwójki. Cały czas się pochylałam, żeby Claude mógł ich zastrzelić, gdyby musiał.

Przekazał informacje przez radio, które miał przypięte na ramieniu. Reakcją było takie zaskoczenie, że musiał powtórzyć wszystko jeszcze raz, spokojnym, pewnym, charakterystycznym dla Claudea tonem, dzięki któremu był tak dobrym policjantem.

– Nie mogę wyjść z pokoju, a tym bardziej wyjechać z miasta, żebyś nie wpakowała się w kłopoty – powiedział do mnie, gdy uznał, że odzyskałam już mowę. – Powiesz mi, o co w tym wszystkim chodzi?

– Zabiła Deedrę – powiedziałam. Otworzyłam drzwi, które zamknął David, żeby policjanci mogli wejść. Słyszałam zbliżające się syreny.

– Becca zabiła Deedrę? Dlaczego?

– To nie Becca. Deedra ją rozszyfrowała.

Kobieta nic nie powiedziała. Patrzyła na nas spode łba i trzymała się za kolano. Miałam nadzieję, że je jej wybiłam. Miałam nadzieję, że okropnie cierpiała. Davidowi krew leciała z nosa ciurkiem, ale Claude nie pozwolił mu sięgnąć po chusteczkę. David także nic nie mówił. Był zbyt doświadczonym przestępcą, by sobie na to pozwolić.

– No cóż, zanim pogawędzimy z nimi o Deedrze, możemy oskarżyć ich o napaść na ciebie – powiedział Claude po namyśle.

– Musicie obejrzeć to nagranie – pokazałam na magnetowid. – Po tym jak nadjedzie wsparcie – dodałam pośpiesznie, ponieważ chciałam, żeby Claude skupił się na obecnej sytuacji.

Uśmiechnął się ponuro i nie był wcale rozbawiony.

– Nie jest to jakiś sprośny film, prawda? – zapytał, nie spuszczając wzroku z Davida.

Becca, Sherry czy jakkolwiek jej było na imię, wystartowała z kanapy. Gdybym nie chwyciła jej z całej siły za łydkę, wylądowałaby pewnie tuż przy drzwiach, w miejscu, gdzie przykucnęłam. Moje dłonie nie były na tyle duże, by pewnie ją złapać, ale udało mi się spowolnić jej ruch i przytrzymać mocno lewą kostkę. Lewą, czyli tę zdrową. Prawie przewróciła się na mnie, a ja podniosłam się i obróciłam. Przycisnęłam przedramię do jej gardła. Zaczęła się dławić i wbijać palce w moje ramiona i głowę.

Zamknęłam oczy i schyliłam głowę tak mocno, jak to było możliwe, i przyszpiliłam jej nogi swoimi. Wiedziałam, że muszę sobie z nią poradzić sama – Claude nie mógł spuścić olbrzyma z celownika.

– Zabiję cię! – powiedziała słabym głosem.

Nie sądziłam, żeby była w stanie. Ale wierzyłam, że chciałaby to zrobić.

Miała jednak jeszcze asy w rękawie. Skoncentrowała wszystkie siły: nie walczyła jak wiatrak, ale jak wytrenowany zawodnik. Chwyciła mnie za uszy i skręciła je, próbując zmusić mnie, żebym się przetoczyła na plecy. Dopadało mnie już zmęczenie i nie byłam tak zdeterminowana jak ona, więc moje poddanie się było kwestią sekund. Ale zebrałam resztki sił, zacisnęłam lewą dłoń w pięść i podniosłam ją tak wysoko, jak mogłam. Była tak skupiona na tym, żeby wejść na mnie, że nie zauważyła, co próbuję zrobić.

Uderzyłam ją w głowę tak mocno, jak tylko potrafiłam.

Wydała śmieszny odgłos, jej uścisk zelżał i straciła świadomość.

Wtedy dwóch mężczyzn ściągnęło mnie z niej.

Wszystkim dobrą chwilę zajęło ustalenie, kto był bohaterką, a kto czarnym charakterem. Jak tylko Skok Farraclough i Tiny Dalton zdali sobie sprawę, że stoję po stronie prawa i porządku (choć przekonanie ich o tym zajęło trochę czasu), porzucili zamiar zakucia mnie w kajdanki i zamiast tego skuli słaniającą się Beccę. Sherry. Nieważne. W trakcie walki jej peruka przekrzywiła się, mimo że była dobrze umocowana. Jej własne włosy (ufarbowane na identyczny kolor, pewnie na wypadek, gdyby wystawały spod peruki), miały może trzy centymetry długości. Zastanawiałam się, czy jej spektakularna klatka piersiowa była darem natury i jak wyglądała ta kobieta, gdy zmywała z siebie cały makijaż. Wszystkie te obrysy, cieniowania, rozświetlania, jaskrawe kolory zmieniły jej rysy tak bardzo, że chyba tylko ekspert od makijażu mógł powiedzieć, jak wyglądała naprawdę. Ekspert taki jak Deedra Dean. Deedra dostrzegła to, co było poza błękitnymi soczewkami, stanikiem push-up, tapetą, peruką.

– Dlaczego Deedra nikomu nic nie powiedziała? – zapytał mnie później Claude.

Siedzieliśmy w jego gabinecie na posterunku policji.

– Może nie wierzyła własnym oczom. Musiała nie być pewna tego, co widziała. Może chciała jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się Sherry Crumpler, żeby się na sto procent upewnić, że jej podejrzenia są prawdziwe.

– Sherry jest naprawdę sprytna i wydaje się nie mieć żadnych problemów z zabijaniem ludzi, jeśli połowa z tego, co ci powiedziała, jest prawdą – powiedział Claude. – Pewnie uznała, że lepiej zabić Deedrę, zanim David przyjedzie do miasta, bo on dużo bardziej przypomina siebie w telewizji. Spotkanie z nim utwierdziłoby Deedrę w jej podejrzeniach.