– W charakterze okularów meduzy się nie przyjęły, są zbyt delikatne i zbyt drogie. Mogą żyć kilka miesięcy, jeśli się je regularnie umieszcza w akwarium z odżywczym planktonem, ale tak czy inaczej, to bardzo delikatne istoty. Za to okazało się, że po odpowiednim przekształceniu można dzięki mim zobaczyć to co ukryte. Na przykład ciepło.
– Obłęd – powiedziałem, patrząc w oczy kardynała. Teraz stało się jasne, skąd ten młodzieńczy blask. – Żywe noktowizory.
– Można zobaczyć również fale światła. Ultrafiolet, tak?
Skinąłem głową. W tej chwili już nic mnie: nie dziwiło.
– Zatem, jedna z właściwości „oka anioła” pozwala odróżniać funkcyjnych od zwykłych ludzi. Funkcyjni emitują skomplikowane harmonijne drgania. To idzie od głowy, czy raczej od przysadki. Nie da się zablokować tych drgań w naturalny sposób… mamy nadzieję, że się nie da. Byli funkcyjni, tacy jak ty, mają inne spektrum promieniowania, ale mimo wszystko pozostają nie-ludźmi.
– Wracają do poprzedniego stadium, lecz nie do końca?
– Nie. Przechodzą w trzecie stadium.
– A co to za promieniowanie? Radioaktywne, fale elektromagnetyczne…
– Nie – rzekł z uśmiechem kardynał. – Nie. Wchodzimy w sferę pytań, na które nie odpowiem. Nawet jeśli sprawdzę cię do końca. Możesz być przyjacielem, ale nawet przyjaciel może zdradzić albo wydać informacje na torturach.
– Nie nalegam – powiedziałem z urazą. – Po prostu… zainteresowało mnie to. A portale? Nie, nie tylko portale, ale funkcje w ogóle?
– One również promieniują – odparł niedbale kardynał. Zbyt niedbale, żeby to mógł być przypadek.
– To znaczy, że funkcje żyją?! – wykrzyknąłem.
– A co pan myślał, młodzieńcze? Jeśli w ciągu jednej nocy jakaś stara wieża wyhodowała panu meble i pomalowała ściany, to jak to się stało? Krasnoludki zakasały rękawy?
Wzdrygnąłem się, a potem powiedziałem:
– W takim razie smycz funkcyjnego…
– To pępowina. – Rudolf skinął głową. – Niewidzialna energetyczna pępowina. Jeśli odejdzie się zbyt daleko, ulegnie zerwaniu.
– Ale dla noworodka oznacza to narodziny!
– Dla funkcyjnego również – absolutna wolność.
– Ale znikają umiejętności!
– A czy noworodki mają tak wiele umiejętności?
– Więc eksfunkcyjni przeradzają się w coś innego…
Rudolf pogroził mi palcem.
– Niech pan nie idzie zbyt daleko w tych asocjacjach. Do określonego momentu są pomocne, pomagają zrozumieć to, co się dzieje, ale potem mogą wprowadzać zamieszanie. Wie pan, jak zwykle wyjaśniam prostemu człowiekowi fenomen Trójcy Świętej?
Wzruszyłem ramionami.
– Mówię tak: patrzymy na niebo i widzimy tarczę słońca. Podobnie możemy ujrzeć, nawet zrozumieć, Chrystusa, jego ludzką naturę. Ale przy tym wydaje nam się, że słońce jest niezbyt duże i krąży wokół nas, choć tak naprawdę słońce jest ogromne i to Ziemia krąży wokół niego. Podobnie my, ludzie, tak naprawdę korelujemy z Chrystusem. Idźmy dalej. Słońce wydaje nam się tarczą, ale to gigantyczna kula. Podobnie Bóg dla ludzkiego wzroku jest dostępny jednie w małej szczęści, która nas oślepia. Nie jesteśmy w stanie ogarnąć go w pełni. I jeszcze: nawet jeśli zamkniemy oczy i przestaniemy widzieć słońce, i tak będziemy czuli jego promienie, jego ciepło całą swoją skórą. Tak właśnie Duch Święty przenika cały świat.
– Ee… niesamowite – powiedziałem ostrożnie. – Mam wrażenie, że nawet ja zacząłem lepiej to rozumieć.
Kardynał się zaśmiał.
– Dziękuję. A pewien prosty człowiek, po wysłuchaniu mojego wyjaśnienia – a byłem wtedy zwykłym kapłanem – podszedł i zapytał, czy dobrze zrozumiał, że Pan Bóg jest wielki i okrągły.
– Czyli funkcyjni po zerwaniu smyczy w nic się nie przeradzają…
– W każdym razie my nic o tym nie wiemy. – Kardynał skinął głową. – Ale nie ukrywam, że jesteś ciekawym przypadkiem. Twoja aura, jeśli użyć tego słowa, jest typowa dla byłego funkcyjnego. Ale przecież jakimś cudem zdołałeś pokonać kuratora, i to już wtedy, gdy straciłeś swoją funkcję, swoją energię. Być może to resztki sił… – Rozłożył ręce. – Nie wiem. Nie zdołaliśmy pojąć funkcyjnych do końca. Trwała wojna… szykowaliśmy się długo, tak długo jak mogliśmy, ale informacje się przesączały. Wybuchła wojna – okrutna i straszna. Płonęły stosy inkwizycji, na których palono funkcyjnych, którzy odmówili zerwania więzi ze swoją funkcją. Ginęli kapłani, świadomi tego, z kim walczymy. Ginęli prości ludzie, którzy wierzyli, że nadeszła apokalipsa i trwa ostateczna walka z diabłem. Prości ludzie mordowali się między sobą, przerażeni, niebędący w stanie odróżnić szatańskiej mocy funkcyjnego od potęgi ludzkiego umysłu, od talentu. Genialni kompozytorzy, zręczni rzemieślnicy, zwinni cyrkowcy i uzdrowiciele ginęli tylko dlatego, że brakło czasu i sił, by oddzielić ziarno od plew. Należało wyplenić zarazę do końca. Zamilkł. Pies na jego rękach się poruszył.
– Nie wiedziałem – mruknąłem. – Myśleliśmy, że…
– A teraz przychodzisz do nas i mówisz: „Mnie i przyjacielowi znudziło się bycie funkcyjnymi drugiej kategorii. Chcemy zachować niewinność i zdobyć kapitał. Dajcie nam armię, ale nie żądajcie niczego w zamian”. Czy tak?
– Nie wiem – odparłem. – To znaczy, początkowo tak myślałam, a teraz… nie wiem. Wy… – rozłożyłem ręce – okazaliście się lepsi niż myśleliśmy; widocznie tak właśnie jest.
– Więc czego chcecie? Z czym przyszedłeś, były celniku?
– Przyszedłem prosić – wyznałem. – Przecież powiedziane jest: „Proście, a będzie wam dane”. Przyszedłem prosić o pomoc. Rzeczywiście nie chcemy być po prostu ludźmi. Ale przecież… chyba nie zostawicie nas samych przeciwko Arkanowi?
– A czy masz pewność, że twój kajający się przyjaciel faktycznie jest przeciwko Arkanowi?
Pokręciłem głową.
– Czy jesteś pewien, że źródłem wszelkiego zła jest Arkan?
Podrzuciłem głowę:
– To w takim razie, kto?
Kardynał pokręcił głową.
– Dobrze, jestem gotów uwierzyć, źródłem wszelkiego zła jest diabeł – powiedziałem. – Ale… przecież nawet pan nie myśli, że gdzieś tam siedzi diabeł i rozsyła diablęta z poleceniami: tego uczynić funkcyjnym-skrzypkiem, a tamtego celnikiem. Nie sądzi pan tak, prawda? Diabeł to zła wola, to te… napuszczenia i namowy. Ale przecież istnieje organizacja funkcyjnych! Istnieją ci, którzy wysyłają rozkazy. Jest jakiś kurator kuratorów, jeden albo wielu, nieważne. Gdzieś mieszkają i gdzieś robią eksperymenty ze światami w swoim nieznanym nam celu.
Kardynał westchnął. Wstał ciężko, położył drzemiącego psa na fotelu i wymruczał, patrząc na zwierzę:
– Jest już bardzo stary… ma osiemnaście lat. Gwardziści od dawna mówią, żebym wziął innego, a ja nie mogę. Przecież on umrze, gdy go porzucę. Kurator kuratorów, mówisz?
Przeszedł się po pokoju, stanął przy oknie plecami do mnie i powiedział gorzko:
– Jak dobrze być młodym i mieć gorącą głowę! Wierzyć, że ciemność ma serce, wróg imię, a eksperymenty cel. Słabo znamy Arkan. Wyłapujemy ich szpiegów, ale nie jesteśmy w stanie się tam przedostać. Ale to, czego zdołaliśmy się dowiedzieć, nie wskazuje na Arkan. Arkan to świat technologii, podobnie jak twój świat. Ich poziom rozwoju nie pozwala na tworzenie funkcyjnych i podbijanie innych światów. Nie pozwala! Oni mogą być wykonawcami, posłusznymi żołnierzami, namiestnikami w zajętych światach… nie tylko mogą, ale i są, tu masz rację. Ale wymyślono i stworzono to gdzie indziej! Nie na Demosie, nie w Werozie, nie w Opoce i nie w Arkanie. Głupotą byłoby walczenie z wykonawcami, przecież oni nie są niczemu winni, a na ich miejsce przyjdą nowi. Zdołaliśmy odgrodzić nasz świat, ale jeśli zacznie się wojna na wielką skalę, możemy się mieć z pyszna. Gwardziści i zakonnicy zakonów rycerskich z żywą bronią przeciwko wytrenowanym funkcyjnym z automatami, przeciwko czołgom i samolotom. Nie chcę przez to powiedzieć, że przegramy. Najprawdopodobniej po prostu się pozabijamy. Gdybyśmy tylko wiedzieli, że zginie również zło… Ale my nie wiemy, gdzie jest serce ciemności, młodzieńcze. I dlatego żołnierze Opoki nie pójdą walczyć w obcych światach.