– Sugerujesz, żebym zachował się tak jak yeti z tej historii? – zapytał robot. Czy mi się wydawało, czy w głosie tego żelaznego bałwana faktycznie pobrzmiewała ironia?
– No wyciągnijże mnie! – zawołałem. – Wyciągnij albo zepchnij, ale nie stój jak słup! Przecież spadnę!
Nie wiem nawet, jak to się stało, pamięć po prostu tego nie zarejestrowała. Z nieprawdopodobną szybkością robot wyciągnął ręce, chwycił mnie pod kolanami i teraz trzymał przed sobą. Przez chwilę wisiałem w metalowych łapach, tkwiąc w mocnym i pewnym uścisku, a potem łapy przekręciły mnie i postawiły na ziemi.
Robot znowu stał nieruchomo.
– Nie mogłeś upaść, kontrolowałem sytuację – powiedział spokojnie.
– Więc ty… ty się słuchasz? – Już nie miałem o co zapytać!
– Skąd ten wniosek? Mówię, że nie dopuściłbym do twojego upadku. Jesteś mi potrzebny.
– T-tak? – Po raz pierwszy w życiu zacząłem się jąkać.
– A ja zapewne jestem potrzebny tobie. Wydaje mi się prawidłowe, że nasze interesy są w wielu punktach zbieżne.
Metalowy palec zbliżył się do mnie, dotknął automatu.
– To broń – przyznałem się.
– Wiem. Radzę nie marnować niepotrzebnie nabojów, próbując uszkodzić mnie. Jestem chroniony przed bronią tego typu.
– Nie miałem zamiaru… – zacząłem i dałem spokój, co ja mu będę wyjaśniał. Już sam wygląd machiny, która okazała się tak szybka, podpowiadał, że nie da mu rady ani karabin ani siekiera.
– Dobrze.
Robot znów nieuchwytnie szybko zmienił pozycję – usiadł. Pod metalowym cielskiem zgrzytnęły kamienie.
– Pytaj – polecił robot. – Wiem, że ludzie nie mogą działać, jeśli nie zadadzą przedtem niepotrzebnych pytań.
– A ty odpowiesz?
– Zależy, o co zapytasz.
Z jego logiką było wszystko w porządku. Szkoda, że jego twórcy nie wyznawali praw Asimova.
– Jesteś robotem?
– Jestem. Nie wyglądam?
Naprawdę miał poczucie humoru! To mnie trochę uspokoiło. Zerknąłem w przepaść i przełknąłem ślinę – nawet nie było widać dna. Czym prędzej odsunąłem się od krawędzi i usiadłem naprzeciwko robota. Zdjąłem z szyi automat i położyłem z boku, bardziej dla wygody niż demonstracji pokojowych zamiarów.
– Jesteś miejscowy? Stworzyli cię mieszkańcy tego świata?
– Nie. Nie.
– Stworzyli cię ludzie?
– Tak.
– Masz poczucie humoru? – spytałem niespodziewanie.
– Skąd u żelaznej beczki poczucie humoru – odparł żałośnie robot.
– W jakim świecie zostałeś stworzony?
– A jaką znasz klasyfikację?
– Funkcyjnych. Światy Wachlarza.
– W takim razie nazwa nic ci nie powie. Funkcyjni nie umieszczają naszego świata w swojej klasyfikacji.
– Dlaczego? Nie znają go?
– Zostali boleśnie odparci podczas próby inwazji.
– Czy ten świat jest ojczyzną funkcyjnych?
– Tak.
– Wieża, która stoi za twoimi plecami, została stworzona przez funkcyjnych?
– Ona nie stoi za plecami. Tak. Przez nich.
– Chronisz ją?
– Czy na to wygląda?
– Chcesz ją zniszczyć?
– Zbadać. Może zniszczyć. W zależności od przeznaczenia.
– Zdaje się, że znalazłem sprzymierzeńca – zawyrokowałem. – Długo tu jesteś?
– Sześćdziesiąt dwa lata, cztery miesiące i trzy dni.
– Niesamowite! Wyglądasz jak nowy!
– Niestety, jest inaczej. Jestem uszkodzony i jestem sam, a początkowo było nas troje. Za dwa miesiące i sześć dni moje źródła energii ulegną ostatecznemu wyczerpaniu i przestanę funkcjonować. – Umilkł na chwilę. – Chociaż nie lubię słowa „funkcjonować”.
– Rozumiem. Opowiesz mi o swoim świecie?
– Nie. Te informacje nie mają dla ciebie żadnego znacznie. Nie stanowimy zagrożenia dla twojego świata, ani dla ludzi w ogóle. Ale nasz styl życia mógłby ci się wydać dziwny, nawet odpychający. To mogłoby zaszkodzić współpracy.
– Są u was ludzie? Zwykli ludzie? Nie zostali zniewoleni przez maszyny?
– Są. Nie zostali. Dalej powinien nastąpić śmiech, ale moje możliwości dźwiękona-śladowcze są ograniczone. Próbowałem się śmiać, ale wtedy ludzie się boją.
– To nie dziwota. – Zjeżyłem się. – Ludzie wystraszyliby się nawet wtedy, gdybyś zaśpiewał piosenkę o świerszczyku. Jesteś taki… duży i stalowy. Choć jednocześnie podobny do człowieka.
– Stworzono mnie z tytanu i ciekłej ceramiki – wyjaśnił robot. – Ale mój umysł został skopiowany z ludzkiego umysłu.
– Obłęd! Nawet nie wiem o co jeszcze zapytać.
– To bardzo dobrze, że potrafisz zatrzymać się w wypytywaniu. Teraz moja kolej zadawania pytań, zgoda?
– Zasuwaj.
Od robota płynęło ciepło – łagodne, niemal żywe. Mgła wokół nas jakby się rozeszła, poczułem, że moje ubranie zaczyna schnąć.
– Jak brzmi twoje imię?
– Kirył. Przepraszam, nie zapytałem o twoje…
– To nieistotne. Mów do mnie „robot”. Z jakiego jesteś świata?
– Z Ziemi. Funkcyjni nazywają ją Demos.
– Tak przypuszczałem – powiedział z satysfakcją robot. – Prawie nie jesteś zszokowany i znasz słowo „robot”, musiałeś przybyć ze świata o rozwiniętej technice. Jak się tu znalazłeś?
– Jestem byłym funkcyjnym. Celnikiem.
– Nie można być byłym funkcyjnym. Nawet jeśli zerwałeś więź ze swoją funkcją, to pozostało w tobie zmienione prawdopodobieństwo.
– Zmienione prawdopodobieństwo?
– To moja kolej zadawania pytań – przypomniał robot. – Tak, zmienione prawdopodobieństwo. Lokalny chronoklazm. Niedoszła rzeczywistość. Międzyczasowa fluktuacja. To z dziedziny fizyki kwantowej.
– Nigdy o czymś takim nie słyszałem – mruknąłem tonem specjalisty od fizyki kwantowej.
– Naszej fizyki kwantowej. To jest to, co funkcyjni robią z ludźmi, zmieniając ich w sobie podobnych. Zrywają łączność z rzeczywistością i nadają ich istnieniu odcień prawdopodobieństwa. Ale to nieistotne. Nie masz wystarczającej wiedzy do zrozumienia teorii, poza tym ja sam nie znam jej wystarczająco dobrze. A więc jesteś funkcyjnym. Dlaczego przerwałeś swoją funkcję? Z zasady życie funkcyjnego jest raczej przyjemne. Miłość?
Spojrzałem w płonące łagodnym światłem oczy i przypomniałem sobie, że ten stwór jest w pewnym stopniu człowiekiem.
– Tak.
– Typowa historia, o ile mi wiadomo. – Robot dotknął delikatnie mojego ramienia. – Z biegiem czasu funkcyjni tracą zdolność kochania… i nigdy nie doceniają siły tego uczucia. Zostałeś całkowicie pozbawiony swoich zdolności?
– Nie. Czasem się pojawiają. Wydaje mi się, że wtedy, gdy stoję przed poważnym wyborem.
– Słusznie. Twój powrót do rzeczywistości nie był całkowity, Kiryle. Nadal jesteś przeszkodą w biegu czasów. Ziarenkiem piasku w oceanie, niesionym przez fale…
– Jesteś poetą…
– Byłem. To nieistotne. Chcesz się zemścić?
– Chcę zamknąć Ziemię przed funkcyjnymi. Podobnie jak zamknął się wasz świat czy Opoka.
– My zamknęliśmy się inaczej. Opoka prowadzi wojnę, my odizolowaliśmy się na poziomie cienkich struktur przestrzeni. Nikt nigdy nie przeniknie do naszego świata, a my nigdy nie zdołamy wyjść na zewnątrz.
W głosie robota zadźwięczał smutek.
– Bardzo mi przykro…
– Dziękuję. To nieistotne. Nie jestem człowiekiem i nie odczuwam prawdziwej tęsknoty za ojczyzną. Ale nieprzyjemne jest dla mnie to, co się wydarzyło w czasie inwazji. Człowiek, którego świadomość leży u podstaw mojej świadomości, zginął z rąk funkcyjnych. Chciałbym zadać funkcyjnym cios, który nie pozwoliłby na powtórzenie czegoś takiego.