5
O czwartej po południu Houston i Blair siedziały z matką w salonie. Blair czytała pismo medyczne, pozostałe panie szyły, gdy nagle drzwi otwarły się z wielkim hukiem.
– Gdzie ona jest? – grzmiał Duncan Gates, aż zadźwięczał kryształowy żyrandol nad ich głowami. – Gdzie ta latawica? Gdzie ta kusicielka?
Wpadł do pokoju, trzęsąc się ze złości. Złapał Blair za rękę, ściągnął z krzesła i pociągnął do drzwi.
– Panie Gates! – Opal skoczyła na równe nogi. – Co to wszystko znaczy?
– Ta… ta córka szatana spędziła noc z Leanderem, a on, mimo, że jest nieczysta, chce z niej zrobić uczciwą kobietę!
– Co?! – zapytały wszystkie trzy, niepomiernie zdumione.
– Powiedziałem, że Leander mimo to chce się ożenić z tą ladacznicą. – Z tymi słowami prawie wywlókł z domu głośno protestującą Blair.
Houston ciężko usiadła z powrotem. Nie była w stanie pojąć, co się wokół niej dzieje.
– Houston – spytała wreszcie matka – zeszłej nocy zamieniłaś się z Blair, prawda?
Skinęła twierdząco głową i wróciła do szycia, jakby nic się nie wydarzyło. Słońce zaszło, w pokoju ściemniło się, więc służąca włączyła światło, ale matka i córka wciąż siedziały w milczeniu.
Przez głowę Houston przemknęła tylko jedna myśclass="underline" To koniec. Wszystko się skończyło.
O północy usłyszały otwieranie drzwi i po chwili Duncan wepchnął do salonu Blair.
– Załatwione – powiedział głosem ochrypłym ze zmęczenia. – Blair i Leander pobiorą się za dwa tygodnie. W niedzielę zapowiedzą to w kościele.
Houston wstała po cichu.
– Córko… – Duncan zwrócił się do niej serdecznie. – Tak mi przykro.
Skinęła tylko głową i skierowała się w stronę schodów.
– Houston – odezwała się Blair. – Proszę…
Houston nie była w stanie współczuć siostrze. Weszła na górę i nie obejrzała się nawet wtedy, gdy usłyszała płacz Blair.
W swoim pokoju wciąż czuła się otępiała. Przez jedną noc zmieniło się całe jej życie. Wszystko stracone. Spojrzała na wiszący na ścianie dyplom Szkoły Młodych Dam panny Jones. Z wściekłością zdjęła go ze ściany i rzuciła na podłogę, ale nie przyniosło jej to żadnej ulgi, chociaż szkło rozprysło się w drobne kawałki.
Rozebrała się; kiedy była już w nocnej koszuli, weszła matka.
– Houston – powiedziała Opal, kładąc rękę na ramieniu córki.
– Idź do niej – odparła. – Blair cię potrzebuje. Jeśli tutaj zostanie i wyjdzie za Leandera, bardzo wiele poświęci.
– Ale ty też. Wiele straciłaś tej nocy.
– Ja straciłam już dawno. Naprawdę, idź do niej. Ze mną wszystko w porządku.
Opal podniosła zniszczony dyplom.
– Chcę cię zobaczyć w łóżku.
Houston posłusznie położyła się do łóżka.
– Zawsze posłuszna, prawda, mamo? Jestem zawsze posłuszna. Jeśli nie rodziców, to słucham Leandera. Zawsze byłam taką grzeczną dziewczynką i co mi z tego przyszło? Jestem najprawdziwszą damą, a moja siostra swoimi majtkami i pocałunkami zdobyła więcej niż ja, chociaż pracowałam na to od pierwszej klasy.
– Houston – prosiła matka.
– Zostaw mnie! – krzyknęła Houston. – Zostaw mnie w spokoju!
Opal wyszła od niej zszokowana.
Niedzielny poranek wstał słoneczny i piękny. Słońce błyszczało nad Ayers Peak, górującym nad zachodnimi wzgórzami Chandler. W mieście znajdowało się wiele kościołów niemalże wszystkich wyznań i większość była pełna.
Słońce nie zdołało jednak stopić chłodu w sercach bliźniaczek Chandler, które szły po obu stronach ojczyma. Ich matkę zaatakowała nagle jakaś tajemnicza przypadłość, z powodu której nie mogła być świadkiem publicznej hańby swych córek.
Leander czekał na nich w ławkach i patrzył w stronę Houston, a kiedy się zbliżyli, wyciągnął do niej rękę.
– Houston – szepnął.
Teraz potrafi nas odróżnić, pomyślała, ale cofnęła rękę, żeby uniknąć jego dotyku.
Duncan niemalże popchnął Blair w kierunku Lee i nareszcie usiedli: Blair obok Leandera, później Duncan i na końcu Houston.
Msza minęła jej błyskawicznie, gdyż Houston wiedziała, że na końcu będą zapowiedzi. Nadeszło to zbyt prędko.
Niestety, nie było dziś wielebnego Thomasa i w jego zastępstwie celebrował mszę wielebny Smithson, który nie był zbyt taktowny.
– A teraz mam zapowiedź – powiedział wesoło. – Wydaje się, że nasz drogi Leander zmienił zamiary co do bliźniaczek i jest teraz zaręczony z Blair. Ja pewnie też miałbym trudności, którą z nich wybrać. Gratulacje, Lee.
Przez moment wszyscy w kościele byli jak porażeni gromem. Później mężczyźni zaczęli chichotać, a kobiety wzdychały zdumione. Wszyscy wstali i ruszyli do wyjścia.
– Houston, musisz mnie wysłuchać – powiedział Lee, łapiąc ją za ramię. – Muszę ci coś wyjaśnić.
– Już wyjaśniłeś – syknęła. – Kiedy mi powiedziałeś, jaka cudowna była Blair i wyraziłeś nadzieję, że księżniczka lodowata już nie powróci. Wtedy wyjaśniłeś. Dzień dobry. – Uśmiechnęła się do przechodnia.
– Cześć, Houston, czy jesteś może Blair? – spytał ktoś.
– Gratulacje, Lee. – Ktoś poklepał go po ramieniu i odszedł, śmiejąc się.
– Houston, chodźmy gdzieś.
– Możesz sobie iść do swojej narzeczonej. – Spojrzała na niego ze złością.
– Houston – błagał Lee. – Proszę.
– Jeżeli nie zabierzesz ręki, zacznę krzyczeć. Już tyle wstydu się przez ciebie najadłam, że jest mi wszystko jedno.
– Leander! – powiedział Duncan. – Blair na ciebie czeka.
Lee niechętnie odwrócił się od Houston, złapał Blair za ramię, wepchnął ją do powoziku i bardzo prędko odjechali.
Gdy tylko została sama, otoczyły ją różne znajome, odgradzając od opiekuńczego Duncana. Były zdumione, zatroskane, niektóre współczujące. Jednak przeważnie wszystkie się dziwiły.
– Houston, co się stało? Myślałam, że ty i Leander byliście tacy szczęśliwi.
– Jak Leander może woleć Blair? Przecież bezustannie się kłócą.
– Kiedy zapadła ta decyzja?
– Czy jest ktoś inny?
– Macie rację, do cholery. Jest – rozległ się za nimi gromki głos. Odwróciły się i ujrzały Kane’a Taggerta.
Nikt w mieście nie słyszał jeszcze, żeby tyle naraz powiedział, a on nigdy chyba nie interesował się tym, co kto robi. Kobiety gapiły się na tego potężnego mężczyznę w skromnym ubraniu, z rozwichrzoną brodą, gdy przedzierał się przez tłum. Najbardziej zdumiona była Houston.
– Przepraszam, że nie zdążyłem na mszę, bo bym siadł koło ciebie – powiedział, gdy doszedł do niej. – Nie bądź taka zdziwiona, słoneczko. Wiem, obiecałem utrzymać naszą tajemnicę trochę dłużej, ale jak już stary Lee zdradził swoją…
– Tajemnicę? – spytała jedna z pań.
Kane objął Houston ramieniem. Stanowili szokującą parę: on kudłaty, nieporządny, ona idealnie elegancka.
– Zerwała zaręczyny z Leanderem, bo wzięła i zakochała się we mnie. Mówię paniom, nie mogła nic na to poradzić.
– A kiedy to się zdarzyło? – jedna z pań odzyskała nagle rezon.
Houston znowu zaczęła oddychać.
– Zaczęło się, kiedy pan Taggert i ja zjedliśmy razem kolację w jego domu – szepnęła, pewna, że później będzie żałowała każdego słowa, ale teraz miło było nie przyznawać, że została zdradzona.
– A co z Leanderem?
– Pocieszyła go kochająca siostra Houston, Blair – oznajmił słodko Kane. – A teraz musimy lecieć. Mam nadzieję, że przyjdziecie panie wszystkie na ślub, podwójny, za dwa tygodnie. – Objął ją lekko w talii i skierował w stronę swojego starego wozu.