Выбрать главу

– Oczywiście, że nie. Jeszcze raz dziękuję, panno LaRue.

We wtorek po południu, kiedy Houston była już zmęczona ciągłym organizowaniem wesela, wpadli do niej Leora Vaughn i jej narzeczony, Jim Michaelson, na tandemie. Zapytali, czy namówiłaby Kane’a na wynajęcie drugiego roweru i wspólne pojeżdżenie po parku.

Houston przebrała się w tureckie pantalony, które dostała w prezencie od Blair, i pojechała z przyjaciółmi na ramie roweru do Kane’a.

– Cholerny Gould! – usłyszeli jego krzyki poprzez otwarte okno.

– Spytam go – powiedziała Houston.

– Myślisz, że nie będzie miał nic przeciwko temu, żebyśmy weszli do domu? – zapytała Leora, ciekawie patrząc na drzwi wejściowe.

– Myślę, że się ucieszy.

Houston nigdy nie była pewna, jak ją Kane powita, ale tym razem wydawał się zadowolony. Trochę się wahał co do roweru, bp nigdy przedtem nie jeździł, lecz opanował tę sztukę w kilka minut i namawiał Jima na ściganie się.

Późnym popołudniem, gdy oddali rowery, powiedział, że kupi fabrykę rowerów.

– Może nie zrobię na tym pieniędzy, ale czasem lubię hazard. Teraz na przykład kupiłem udziały spółki, która produkuje napój zwany Coca-Cola. Pewnie wszystko stracę. – Wzruszył ramionami. – Nie można zawsze wygrywać.

Wieczorem poszli razem do Sary Oakley na gotowanie ciągutek.

Kane był najstarszy w towarzystwie, ale wszystkie gry i atrakcje były dla niego nowością i bawił się najlepiej ze wszystkich. Wciąż go zdumiewało, że ci młodzi ludzie z towarzystwa akceptują go.

A nie był łatwy do zaakceptowania. Mówił, co myślał, nie tolerował cudzych poglądów, jeśli się z nimi nie zgadzał, i był agresywny. Powiedział Jimowi Michaelsonowi, że jest głupi, skoro zadowala się prowadzeniem ojcowskiego sklepu. Powinien go rozbudować i zacząć interesy z Denver, jeżeli chce pozostać w Chandler. Sarze Oakley powiedział, że powinna kupować sukienki razem z Houston, bo te, które nosi, nie są zbyt ładne. Poplamił ciągutkami zasłony pani Oakley, więc następnego dnia sprowadził dla niej z Denver dwadzieścia metrów jedwabnego aksamitu. Skrzywił koło w pożyczonym rowerze i przez dwadzieścia minut krzyczał na właściciela wypożyczalni, że ma wybrakowany sprzęt. Powiedział Cordelii Farrel, że stać ją na kogoś lepszego niż John Silverman, który szuka tylko opiekunki dla trójki swoich dzieci.

Houston miała ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy Kane zaprosił wszystkich do siebie do domu na kolację w środę wieczór.

– Nie mam na dole mebli – powiedział – więc urządzimy to tak, jak niedawno zrobiła Houston: dywany, poduszki, świece i tak dalej.

Kiedy trzy dziewczyny zaczęły chichotać na widok zakłopotania na twarzy Houston, Kane spytał:

– Zapomniałem o czymś?

Wkrótce przekonała się, że z nim wszystko prowadziło do kłótni. On nazywał to dyskusją, ale były to słowne zapasy. We wtorek wieczorem poprosiła go, żeby obok niej podpisał trochę pustych karteczek, które włoży się do małych pudełek z tortem, wydawanych na weselu.

– Za diabła! – powiedział. – Nie będę podpisywał swoim nazwiskiem nic in blanco. Ktoś może tam sobie wpisać, co mu się podoba.

– To taki zwyczaj – tłumaczyła Houston. – Wszyscy kładą podpisane bileciki do pudełek z tortem, które ludzie zabierają ze sobą do domu.

– Mogą zjeść tort na weselu. Nie potrzebują zabierać w pudełeczkach. Zresztą rozmaże się.

– To na szczęście, żeby o czymś marzyć, czegoś sobie życzyć.

– Chcesz, żebym z powodu takiego głupstwa podpisywał coś w ciemno?

Tę rundę Houston przegrała, ale wygrała w sprawie wynajęcia mężczyzn do pomocy paniom przy wysiadaniu z powozów oraz zatrudnienia kobiet, żeby urządziły szatnię w małym saloniku Kane’a.

– A w ogóle, to ile osób planujesz?

Popatrzyła na listę.

– Według ostatnich obliczeń pięćset dwadzieścia. Przyjeżdża większość krewnych Leandera ze Wschodniego Wybrzeża. Czy jest ktoś, kogo chciałbyś zaprosić, prócz twoich stryjów i kuzynów Taggertów?

– Kogo?

Znów się pokłócili i znów Houston wygrała. Kane powiedział, że nigdy nie poznał swoich krewnych i nie ma takiego zamiaru. Houston, która nie mogła się przyznać, że zna Jean, bo zaraz by spytał skąd, powiedziała, że i tak ich zaprosi. Z jakichś powodów Kane nie chciał ich tu widzieć i po dłuższej sprzeczce stwierdził, że z pewnością przyjdą w swoich roboczych ubraniach.

Nazwała go snobem i pomyślała, że prędzej umrze, niż się przyzna, że zamówiła już dla nich odświętne stroje na jego koszt. Nim zdążył odpowiedzieć, do pokoju weszła Opal i zasiadła do haftowania.

Kiedy Kane zwrócił się do niej z pytaniem, co o tym myśli, Opal odpowiedziała:

– Więc chyba będziesz musiał kupić im jakieś nowe ubrania, prawda?

Nim wyszedł, narzeczona czuła się, jakby przeżyła sztorm na morzu. On jednak był nieporuszony. Kiedy go odprowadzała do drzwi, pocałował ją i powiedział, że spotkają się nazajutrz.

– Czy zawsze o wszystko będą takie sprzeczki? – szepnęła, siadając obok matki.

– Sądzę, że tak – pogodnie odpowiedziała matka. – Może byś tak zrobiła sobie długą, gorącą kąpiel?

– Potrzebna mi chyba trzydniowa – mruknęła Houston.

Kane stał przy oknie swego gabinetu, trzymając cygaro w zębach.

– Będziesz pracował czy marzył? – zapytał Edan, stając za nim.

Kane nie odwrócił się.

– To są po prostu dzieciaki – powiedział w końcu.

– Kto taki?

– Houston i jej przyjaciele. Nigdy nie musieli dorosnąć ani martwić się, co będą jedli następnego dnia. Ona sądzi, że jedzenie pochodzi z kuchni, ubrania od krawcowej, a pieniądze z banku.

– Nie jestem taki pewien, czy masz rację. Houston wydaje mi się całkiem rozsądną osobą, a przez to, że Westfield ją wykołował, bardzo wydoroślała. Takie rzeczy wiele znaczą dla kobiety.

Kane odwrócił się, by spojrzeć na przyjaciela.

– Pocieszyła się – powiedział, wskazując na dom.

– Nie sądzę, żeby chodziło jej tylko o twoje pieniądze. – Edan zamyślił się.

Kane prychnął.

– Pewnie tak jej się spodobała wytworność, z jaką trzymam filiżankę. Chcę, żebyś ją obserwował.

– To znaczy, mam ją szpiegować?

– Jest zaręczona z człowiekiem bogatym. Nie chciałbym, żeby ją porwano.

Edan uniósł brew.

– Naprawdę chodzi o to, czy boisz się, że mogłaby znów spotkać się z Fentonem?

– Większą część środy spędza w tym swoim kościele i chciałbym wiedzieć, co tam robi.

– A więc chodzi ci o przystojnego pastora?

– O nikogo mi nie chodzi! – wrzasnął Kane. – Zrób, co ci powiedziałem, i obserwuj ją.

– Zastanawiam się, czy Houston wie, w co się pakuje – powiedział Edan, patrząc na Kane’a z obrzydzeniem.

Kane znów odwrócił się do okna.

– Kobieta wiele potrafi znieść, żeby położyć łapę na takich milionach.

Edan bez słowa wyszedł z pokoju.

Houston przebrana w wywatowany, gruby kubrak Sadie z wprawą kierowała końmi, wiozącymi ją do kopalni Mała Pamela. Omówiła to z pastorem i zdecydowali, że można powiedzieć Jean o zbliżającym się weselu. Wielebny Thomas wyjawił, że tajemnica Sadie już dawno nie jest tajemnicą. Houston czuła ogromną potrzebę porozmawiania z Jean. Była taka cicha i rozsądna i chociaż nigdy nie spotkała Kane’a, była jego kuzynką.

Houston bez problemów przejechała przez bramę kopalni i skierowała się natychmiast do chaty Taggertów. Jean czekała już na nią.

– Nie było kłopotów? Cieszę się, że w końcu wiesz – powiedziała ostrożnie.