Выбрать главу

Zamknął usta i przestał się w nią wpatrywać.

– Kiedy mówiłem Edanowi, że zaczynam myśleć nad ożenkiem, spytał, czy jestem gotów wpuścić kobietę do swego życia. Śmiał się jak głupi, kiedy powiedziałem, że nie sądzę, aby małżeństwo miało zmienić moje życie. Teraz widzę, dlaczego się śmiał. Kogo jeszcze chcesz sprowadzić do mojego domu? Miejscowego pijaczka? Ale nie zgadzam się na kaznodziejów. Nie lubię ich jeszcze bardziej niż dzieci. Oczywiście, nie ma znaczenia, kogo ja lubię – przerwał, gdyż Houston, wyprostowana, popędziła swojego konia.

Przez chwilę patrzył za nią, nie ruszając się, ale zaraz ją dogonił.

– Nie będziesz się złościć, co, kochanie? Możesz zapraszać, kogo tylko zechcesz, do tego dużego domu. Mnie to nie przeszkadza.

Po raz pierwszy w życiu próbował poprawić humor kobiecie i bardzo dziwnie się z tym czuł.

Schwycił jej konia za uzdę.

– Nawet jej nie widziałem. Jak ona wygląda? Może jest taka brzydka, że nie będę mógł na nią spojrzeć?

Był pewien, że na jej ustach zobaczył ślad uśmiechu. Więc dowcipem można coś załatwić.

– Jean była ubrana w fioletowy szyfon na liliowym atłasie, z małymi brylancikami na ramionach.

– Chwileczkę! – zawołał. – To ta mała, czarna, zielonooka pannica z ładnymi wypukłościami i nogami szczupłymi w kostkach? Widziałem, jak wysiadała z powozu. Łydki też ma niezłe.

– To w dniu naszego ślubu gapiłeś się na inne kobiety? – Houston zdumiała się.

– Kiedy nie patrzyłem na ciebie, jak wędrowałaś w górę i w dół po pnących różach. Świetnie wyglądałaś w tej bieliźnie. – Przybliżył się, żeby ją pogłaskać po ramieniu.

Z dala widać już było miejską cywilizację, a w niej ludzi, którym trzeba będzie poświęcić czas. Mieli ostatnie chwile tylko dla siebie.

Widocznie czytając w jej myślach Kane ściągnął ją z siodła i wziął w ramiona, jakby to była ich ostatnia noc w życiu.

Kiedy dwie godziny później weszli do domu, mieli zakurzone ubrania, rzepy we włosach i zarumienione twarze. Kane trzymał ją za rękę, dopóki nie pojawił się Edan.

Spojrzał na nich i po chwili, gdy odzyskał mowę, powiedział do Houston:

– Widzę, że go znalazłaś. Kane, czeka na ciebie czterech mężczyzn i sześć telegramów. Houston, wygląda na to, że ta służba, którą najęłaś, jest w stanie wojny.

Poczuła, jak Kane ostatni raz ściska jej rękę, a po chwili znika w holu. Poszła na górę przebrać się. Powracała do rzeczywistości.

Dziesięć minut później Kane przyszedł jej powiedzieć, że musi wyjechać w pilnych sprawach i wróci, jak tylko skończy. Nie było go trzy dni.

20

W cztery godziny po wyjeździe Kane’a Houston wiedziała, że jest stworzona do roli żony. Blair miała swoje ambicje i potrzebę zmieniania świata, ona zaś chciała tylko zarządzać domem ukochanego mężczyzny. Co prawda prowadzenie domu Kane’a przypominało dowodzenie armią podczas wojny, ale Houston była kształcona na stanowisko generała armii.

Napisała liścik do Jean Taggert błagając, żeby spędziła z nią kilka dni i pomogła w urządzaniu gospodarstwa. Później napisała do jej ojca, że ma zamiar zatrzymać ją jako gospodynię. Bardzo chciała, żeby Sherwin Taggert wypuścił córkę z górniczej kolonii.

Kiedy dała te liściki nowemu lokajowi, po raz pierwszy zobaczyła, co denerwuje służbę. Lokaj uważał, że chodzenie do górniczej osady uwłacza jego godności i jako prawdziwy Amerykanin nie omieszkał głośno tego wyrazić. Houston spytała spokojnie, czy chce tu pracować, czy nie. Jeżeli chce, to ma robić, o co go proszą i nie poniżać rodziny człowieka, który go karmi.

Po tej przemowie zeszła na dół rozdzielić obowiązki między ludzi, których zatrudniła. Większość z nich siedziała na gołej podłodze nie robiąc nic, skoro nie dostali wyraźnego zakresu obowiązków. Houston natychmiast sobie przypomniała, że panna Jones zawsze radziła przyjmowanie doświadczonych służących.

Rankiem następnego dnia siedem pokojówek sprzątało, czterech lokajów znosiło meble ze strychu, a trzy dziewczyny pomagały pani Murchison w kuchni. Poza domem miała stangreta, dwóch chłopców stajennych i czterech młodych, silnych chłopaków do pomocy w ogrodzie. Przedstawiając ich państwu Nakazona, którzy nie znali angielskiego, poleciła, by kierowali pracą chłopców. Nagle zobaczyła w oknie na piętrze twarz lana.

Rano Susan poinformowała ją, że po wyjściu weselnych gości Rafę Taggert urządził tu straszną bójkę, Ian przechwalał się, że nienawidzi swojego kuzyna Kane’a i nie chce mieszkać w jego domu. Rafę powiedział, że nie ma się co chwalić, bo nikt go tu nie zapraszał, Ian na to, że owszem, Houston go zapraszała, ale woli umrzeć niż z tego skorzystać. W tym momencie rozpoczęła się bójka i Rafę, jako potężniejszy, wygrał ją. Powiedział, że Ian ma tu zostać i korzystać ze wszystkiego, co dają pieniądze, i że dopilnuje tego, nawet jeśli miałby go bić codziennie do końca życia. I znajdzie go, gdyby chciał uciec. Więc przez ostatnie dni Ian siedział jak więzień w pokoju, w którym Houston go zostawiła. Tylko pani Murchison go widuje, donosząc jedzenie i książki.

– Książki? – zainteresowała się Houston.

– Chyba je bardzo lubi – powiedziała Susan. – Pani Murchison mówi, że to niezdrowo dla niego, tak cały dzień siedzieć i czytać. Powinien wyjść i pograć z chłopakami w baseball.

Teraz, gdy załatwiła większość spraw z innymi ludźmi, mogła pomyśleć o lanie. Jeżeli ma mieszkać z nimi, musi być członkiem rodziny.

Zapukała do jego drzwi i po kilku minutach pozwolił jej wejść. Po jego zaczerwienionej twarzy, poznała, że coś ukrywał. Po chwili zobaczyła książki wystające spod poduszki.

– Wróciłaś – stwierdził oskarżycielskim tonem.

– Wróciliśmy wczoraj – odpowiedziała pewna, że o tym wie. – Podoba ci się twój pokój?

Duży jasny pokój był dwa razy większy od chatki Taggertów w górniczej osadzie, ale nie było w nim żadnych mebli prócz łóżka okrytego brudnym kocem – znak, że Ian leżał na nim przez kilka dni.

– W porządku – mruknął, patrząc na czubki swych roboczych butów.

Duma Taggertów, pomyślała.

– Ian, czy mógłbyś mi pomóc po południu? Wynajęłam czterech ludzi do ustawiania mebli, ale chyba potrzebuję kogoś, kto by to nadzorował, pilnował, żeby nie poobijali przy znoszeniu i tak dalej. Mógłbyś pomóc?

Zawahał się, ale się zgodził.

Ciekawa była, jak się wywiąże z tego zadania, ale okazało się, że nadzwyczaj dobrze. Był uważny i bardzo opanowany. Tylko na początku okazywał zdenerwowanie. Po pewnym czasie Houston musiała tylko wskazywać, gdzie co ma stać. Patrzyła ze zdumieniem, jak zręcznie kieruje olbrzymie biurko po schodach, gdy usłyszała za sobą głos Edana.

– Kane też taki był. Tacy osobnicy nigdy nie są dziećmi. Ci ludzie to wyczuwają, dlatego słuchają smarkacza.

– Czy umiesz grać w baseball?

– Jasne, że tak. – Edanowi rozbłysły oczy. – A co, zakładasz drużynę?

– Prawie już mam zawodników. Muszę chyba zadzwonić do sklepu sportowego Vaughna i zamówić sprzęt. Myślisz, że ja mogłabym się nauczyć odbijać piłkę tym kijem?

– Wiesz, Houston – powiedział, kierując się z powrotem do gabinetu Kane’a – myślę, że ty nauczyłabyś się wszystkiego, do czego byś się zabrała.

– Kolacja o siódmej – zawołała za nim. -1 przebieramy się do kolacji.

Posiłek przebiegł bardzo miło, a dzięki temu, że Edan był bardzo spokojny i cierpliwy, złość chłopaka zaczęła przechodzić.

Jednak następnego dnia było inaczej. Kiedy nadszedł czas na kolację, Houston przebrała się w seledynową sukienkę z różową kameą przy talii. Nie widziała Kane’a od momentu jego powrotu po południu i wiedziała, że nie przebrał się z roboczego ubrania, które nosił w podróży. Nie chciała się z nim kłócić. Trudno, będzie jedynym mężczyzną przy stole w brudnym płóciennym ubraniu. Edan, bardzo przystojny w ciemnym wieczorowym garniturze, czekał na nią u szczytu stołu, a Ian, w troszkę tylko za dużym ubraniu Kane’a, stał w holu.