– Do tego ban… – Zach ugryzł się w język. – Nie chcę go więcej widzieć.
– Zobaczysz go – powiedziała, nachylając się tak, że prawie zetknęli się nosami.
– Tak, proszę pani.
Houston i Zachary spędzili kilka godzin z Edanem i Taggertami. Patrząc na Jean i Edana, Houston odnosiła wrażenie, że ogląda ich miesiąc miodowy.
Sherwin zabrał chłopców do ogrodu, gdzie mieli odsunąć kamienie i powyrywać chwasty. Później Houston dowiedziała się, że Zach i Ian umówili się na drugi dzień na baseball z chłopcami z miasta.
Gdy wreszcie dotarła do łóżka po trzech przeprosinach i czterech podziękowaniach Pameli, była wykończona W wazonie przy łóżku stały dwa tuziny czerwonych róż od Jakuba Fentona.
Teraz znów była zmęczona; biegła, żeby zdążyć przed deszczem, do konnego tramwaju. Była już prawie koło Opery Chandler, gdy huknął grzmot, niebo się rozdarło i zaczęło lać. Nagle czyjaś ręka wciągnęła ją w boczną uliczkę. Grzmot zagłuszył jej krzyk.
– Jeżeli się nie uspokoisz, zbiegną się tu ludzie – powiedział Kane i zakrył jej usta ręką. – To ja i chcę tylko przez chwilę z tobą porozmawiać.
Patrzyła na niego poprzez strugi deszczu zalewające jej oczy.
– To jest to samo miejsce, gdzie cię wciągnąłem za pierwszym razem, pamiętasz? Spytałem cię, dlaczego mnie broniłaś przed tą babą. Coś jakby rocznica…
Gdy to mówił, twarz mu złagodniała i rozluźnił uchwyt. Houston natychmiast krzyknęła tak, że umarłego mogła obudzić, ale grzmot zagłuszył jej krzyk, zresztą ludzie pochowali się przed deszczem.
– Niech cię diabli, Houston! – Kane znów mocno trzymał rękę na jej ustach. – Co jest z tobą? Chcę tylko pogadać. Wezmę rękę, ale jak zaczniesz znowu krzyczeć, to cię powstrzymam. Zrozumiano?
Skinęła głową, ale gdy tylko ją puścił, zaczęła uciekać. Kane złapał ją za sukienkę, aż rozpruła się w pasie.
Houston patrzyła z wściekłością to na niego, to na swoją spódnicę, która trzymała się jeszcze tylko w jednym miejscu.
– Czy raz nie możesz posłuchać, co się do ciebie mówi? Nie chcę z tobą rozmawiać! Gdybym chciała, to bym z tobą mieszkała! – krzyknęła. – Chcę iść do domu. Mogę cię więcej nie oglądać.
Znów się odwróciła, żeby odejść, ale on znów ją schwycił.
– Houston, zaczekaj. Mam ci coś do powiedzenia.
– Powiedz przez telefon – rzuciła przez ramię.
– Ty mała dziwko – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Posłuchasz mnie, choćbym nie wiem co musiał zrobić.
Przyciągnął ją tak mocno, że oboje przewrócili się w błoto, a sukienka rozerwała się zupełnie. Kane, który upadł na Houston, był dość czysty, natomiast ona wpadła twarzą w grubą warstwę szlamu, który zebrał się tu po kilkudniowych deszczach.
Zdołała unieść górną część ciała i wysyczała przez zaciśnięte zęby, żeby nie najeść się błota:
– Złaź ze mnie.
Kane podniósł się.
– Houston, kochanie. Nie chciałem ci zrobić krzywdy. Próbowałem tylko porozmawiać.
Houston siedziała w błocie i nie starała się nawet wstać, tylko wycierała twarz spódnicą, która już zupełnie oddzieliła się od stanika.
– Ty nigdy nie chcesz zrobić krzywdy. Po prostu robisz, co chcesz, nie patrząc, kto lub co jest na drodze.
Uśmiechnął się do niej.
– Wiesz, nawet teraz bardzo ładnie wyglądasz.
Spojrzała ostro.
– Co masz mi do powiedzenia?
– Ja… chcę, żebyś wróciła i mieszkała ze mną.
– Oczywiście, że chcesz. Wiedziałam, że tak będzie. Edana też straciłeś, prawda?
– Do diabła, Houston. Co mam zrobić? Błagać?
– Nic od ciebie nie chcę. Teraz chcę tylko jechać do domu i wykąpać się.
Próbowała wstać, walczyła z błotem i podartą suknią.
– Nie możesz nikomu nic wybaczyć, co?
– Tak jak ty nie możesz wybaczyć panu Fentonowi. Ja przynajmniej nie wykorzystuję innych, żeby dostać, co chcę.
– Dosyć tego – powiedział z wściekłością, przyciskając ją do muru. – Jesteś moją żoną i mam do ciebie prawo. Nie obchodzi mnie, czy mnie szanujesz, kochasz, czy jeszcze co innego. Wracasz, żeby ze mną mieszkać, i to natychmiast.
Popatrzyła na niego na tyle wyniośle, na ile była w stanie w tych okolicznościach.
– Będę krzyczeć całą drogę przez miasto i ucieknę przy pierwszej okazji.
Nachylił się nad nią.
– Znasz ten browar, który należy do twojego ojczyma? Rok temu Gates miał problemy finansowe, o których nic nie mówił. Dwa miesiące temu sprzedał interes anonimowemu kupcowi, który pozwolił mu zostać tu dyrektorem.
– Tobie? – szepnęła, opierając się o mokrą ścianę.
– Mnie. A w zeszłym miesiącu kupiłem Narodowy Bank Chandler. Ciekaw jestem, komu stanie się krzywda, jak postanowię to zamknąć?
– Nie zrobiłbyś tego.
– Przed chwilą powiedziałaś, że robię, co chcę, nie patrząc, co stoi mi na drodze. A teraz chcę, żebyś się z powrotem wprowadziła do mojego domu.
– Ale dlaczego? Nigdy nic dla ciebie nie znaczyłam, byłam tylko rekwizytem w akcie zemsty na Jakubie Fentonie.
Nie zwracał uwagi na jej słowa.
– Czy poświęcisz się, żeby ratować to miasto? Stosem, na którym masz spłonąć, jest mój dom i moje łóżko.
Nagle ujął ją pieszczotliwym ruchem pod brodę.
– Czy mogę jeszcze sprawić, że będziesz płonąć? Krzyczeć z rozkoszy? – Nachylił się tak nisko, jakby chciał ją pocałować. – Nie masz wyboru. Albo natychmiast pojedziesz ze mną do domu, albo wszystko zamykam i ludzie zostaną bez pracy. Czy twoje zasady są ważniejsze niż to, że ludzie nie będą mieli co jeść?
– Będę z tobą mieszkać – powiedziała w końcu – ale nie masz pojęcia, jaka zimna potrafi być lodowata księżniczka.
Nic nie odpowiedział, tylko wziął ją na ręce i zaniósł do czekającego powozu. Nie odzywali się do siebie przez całą drogę.
Houston nie miała trudności z zachowaniem chłodu w stosunku do męża. Doskonale pamiętała, dlaczego się z nią ożenił i jaka była głupia sądząc, że kocha takiego egoistę. Leander był przynajmniej uczciwy, kiedy jej powiedział, czego od niej oczekuje.
Robiła jedynie to, co niezbędne do prowadzenia domu i nic więcej. Ponownie zatrudniła służbę, ale nie planowała żadnych atrakcji towarzyskich. Rozmawiała z Kane’em tylko wtedy, kiedy było to konieczne, i starała się nie reagować na jego dotyk, co było o wiele trudniejsze.
Najgorsza była pierwsza noc po powrocie do domu. Przyszedł do jej pokoju i wziął ją w objęcia. Houston nie pozwoliła, żeby jej ciało ją zdradziło. Stała sztywna jak kołek i myślała o osadzie górniczej. Było to bardzo trudne zadanie, ale wcale nie miała zamiaru załamać się i iść z nim do łóżka po tym, jak ją wykorzystał.
Następnego ranka znów przyszedł do jej pokoju. Podniósł z podłogi małą skrzyneczkę. Houston wiedziała, że był to prezent ślubny od niego i wiedziała, co jest w środku, ale czekała, aż sam jej to poda. A teraz, kiedy rzucił jej na kolana biżuterię, wartą około miliona dolarów, myślała tylko o tym, że jest tak samo zimna, jak ona czuje się zimna w środku.
Kane cofnął się, żeby popatrzeć, jak zareaguje.
– Próbujesz mnie kupić – zaczęła.
Przerwał jej.
– Do cholery, Houston! Miałem ci powiedzieć o Fentonie, zanim się pobraliśmy? I tak dosyć miałem kłopotów, gdy okazało się, że nawet stojąc ze mną przy ołtarzu wciąż marzyłaś o tym, żeby wyjść za Westfielda. – Milczał przez chwilę. – Nie przeczysz, że chciałaś Westfielda?
– Chyba nie ma znaczenia, czego ją chcę. To ty jesteś ekspertem od załatwiania wszystkiego tak, jak ci odpowiada. Chciałeś mieć dom i żonę, żeby zaimponować Fentonowi. Nie ma znaczenia, że dom kosztuje miliony, a żona to ludzka istota, która też coś czuje. Dla ciebie to jest to samo. Robisz, co chcesz, i niech się pilnują ci, którzy się sprzeciwią.