Выбрать главу

Zielony jak morze lakier na paznokciach małych palców skrzył się lekko. Zawsze miała nadzieję na awans, ostatecznie może nawet na Złotego Kapitana, dowodzącego flotami, jak jej matka. W dzieciństwie marzyła nawet o mianowaniu Ręką Imperatorów Morzu, jak jej matka, która mogła stać po lewej stronie Kryształowego Tronu, so’jhin samej Imperatorowej, oby żyła wiecznie, z prawem bezpośredniego odzywania się do niej. Młode dziewczyny traciły czas na próżne mrzonki. Musiała też przyznać, że kiedy weszła w poczet Zwiastunów, rozważała możliwość otrzymania nowego imienia. Nie była to nawet nadzieja, nic z tych rzeczy — oznaczałoby to wynoszenie się ponad swoją pozycję — jednak wszyscy przecież wiedzieli, że odzyskanie ukradzionych ziem oznacz będzie rozszerzenie szeregów Krwi. Teraz była Zielonym Kapitanem, dziesięć lat wcześniej, niż mogła się w najśmielszych snach spodziewać i stała już na stoku tej stromej góry, wznoszącej się przez chmury do szczytu, na którym znajdowała się Imperatorowa oby żyła wiecznie.

Wątpiła niemniej, by zaraz miała otrzymać dowództwo jednego z dreadnoughtów, a co dopiero szwadronu. Suroth twierdziła że wierzy w jej opowieść, w takim wypadku jednak, dlaczego cały czas siedziała na miejscu w Cantorin? Dlaczego, gdy w końcu przybyły rozkazy, stwierdzały, że ma się zameldować tutaj, a nie na statku? Oczywiście, nawet dla Zielonego Kapitana dostępna była tylko skończona ilość przydziałów. Niewykluczone, że o to właśnie chodziło. Niewykluczone, że przeznaczono jej pozycję w otoczeniu Suroth, chociaż rozkazy głosiły tylko, że pierwszym środkiem transportu ma się udać do Ebou Dar i tam czekać na dalsze instrukcje. Niewykluczone. Przedstawiciele Szlachetnej Krwi mogli się zwracać do przedstawicieli niższej bez pośrednictwa Głosu, jej się wszakże wydawało, iż Suroth zapomniała o jej istnieniu zaraz po tym, jak została oddalona po odebraniu wszystkich nagród. Skąd można było wnosić, że żywiła swoje podejrzenia. Tego rodzaju rozważania zazwyczaj się zapętlały. W każdym razie, jeśli ten Poszukiwacz zrezygnuje ze swych podejrzeń, mogła żyć samą wodą morską A musiało tak być, w przeciwnym razie już by wrzeszczała w lochu, ale jeśli on również przebywa w mieście, to będzie ją obserwował, czekając aż podwinie jej się noga. W obecnej sytuacji me był w stanie utoczyć więcej niż tylko kroplę jej krwi, ale Poszukiwacze byli doświadczeni w radzeniu sobie z drobnymi niedogodnościami. Póki jednak będzie tylko obserwował, może sobie patrzeć aż mu oczy wyjdą na wierzch. Miała pod nogami stabilny pokład i odtąd będzie nadzwyczaj uważała na każdy krok. Być może Złoty Kapitan stanowiło niespełnione marzenie, jednak odejście na emeryturę jako Zielony Kapitan wciąż było zaszczytem.

— No i? — dopytywał się Bayle. — Co o tym myślisz?

Potężnie zbudowany, solidny, mocny — dokładnie w typie mężczyzn, których zawsze preferowała. Stał obok łóżka w koszuli bez rękawów z marsem na czole i pięściami na biodrach. Nie była to postawa, jaką so’jhin winien przybierać w obliczu swej pani. Z westchnieniem opuściła ręce. Bayle po prostu nigdy się nie nauczy, jak powinien zachowywać się so’jhin. Wszystko traktował jako żart, zabawę, jakby nic nie było rzeczywiste. Czasami mawiał nawet, że chce być jej Głosem, niezależnie jak długo mu wyjaśniała, że jest to możliwe tylko dla Szlachetnej Krwi. Raz kazała go wysmagać, a potem on nie zgadzał się na spanie w tym samym łóżku, póki go nie przeprosiła. Przeprosiny!

Pospiesznie próbowała sobie przypomnieć, co przedtem tylko na poły usłyszała z jego narzekań. Tak, po całym tym czasie wciąż ta sama dyskusja. Nic nowego. Opuściła nogi na podłogę, usiadła i zdjęła z paznokci nakładki. Robiła to już tyle razy, że cała czynność nabierała rutynowego charakteru.

— Gdybyś spróbował ucieczki, damane na tamtym statku połamałaby twoje maszty niczym gałązki. To nie było przypadkowe zatrzymanie, Bayle, sam doskonale o tym wiesz, obwołali cię i pierwsze co chcieli wiedzieć to, czy mają do czynienia z kapitanem “Morskiego Jastrzębia”. Każąc ci stanąć i przekonując ich, że zmierzamy do Cantorin z darem dla Imperatorowej, oby żyła wiecznie, uśpiłam ich podejrzenia. Cokolwiek innego... cokolwiek!... a skończylibyśmy w łańcuchach w ładowni, a potem sprzedani na targu w Cantorin. Wątpię, byśmy mieli tyle szczęścia, żeby choć spotkać się katem. — Uniosła kciuk. — Poza tym, gdybyś zachował spokój, Jak ci mówiłam, również nie trafiłbyś na targ niewolników. Musiałam za ciebie zapłacić mnóstwo pieniędzy!— Najwyraźniej wiele kobiet w Cantorin miało podobny jak ona gust, jeśli chodzi o mężczyzn. Na licytacji podbiły cenę w sposób niebotyczny.

Zaparł się w swym uporze i tylko zmarszczył czoło oraz z irytacją podrapał się po brodzie.

— Wciąż uważam, że powinniśmy to wyrzucić za burtę — mruknął. — Poszukiwacz nie miał dowodu, że w ogóle znajdowało na pokładzie.

— Poszukiwacze nie potrzebują żadnych dowodów — powiedziała, szyderczo naśladując jego akcent. — Poszukiwacze zawsze są w stanie znaleźć dowód, a jest to proces zazwyczaj bardzo bolesny.— Skoro został zmuszony, żeby wspomnieć o tym, co dawno temu sam uznał już za rzecz załatwioną, może tym samym niedaleki był już koniec całej sprawy. — W każdym razie, Bayle, przyznałeś, że nic się nie stanie, jeśli Suroth wejdzie w posiadanie obroży i bransolet. Nie będzie mu można ich nałożyć, jeśli ktoś nie znajdzie się w bezpośredniej bliskości, a z tego, co słyszałam, nikomu ani się to nie udało, ani nikt tego nie chciał. — Powstrzymała się od dodania, że nawet w przeciwnym razie, nie będzie to miału większego znaczenia. Bayle nie znał dobrze nawet wersji Proroctw rozpowszechnionych po tej stronie Morza Świata, ale trwał nic wzruszenie przy przekonaniu, że nigdzie nie wspomina się, aby Smok Odrodzony musiał uklęknąć przed Kryształowym Tronem. W tym celu zaś prawdopodobnie będzie konieczne nałożeniu mu męskiej odmiany a’dam, ale Bayle i tak nigdy by tego nie zrozumiał. — Co się stało, nie odstanie, Bayle. Jeśli Światłości się spodoba, długo pożyjemy w służbie Imperium. No dobrze, twierdziłeś, że znasz to miasto. Co tu jest ciekawego do roboty?

— Zawsze odbywały się tu obchody rozmaitych świąt — powiedział powoli, niechętnie. Nie lubił przyznawać się do porażki w kłótnie, niezależnie jak puste były jego argumenty. — Niektóre mogą ci przypaść do gustu. Ale inne nie, jak podejrzewam. Tyłki cię... rozdrażnią. — Co chciał przez to zasugerować? Znienacka wyszczerzył zęby. — Możemy znaleźć Mądrą Kobietę. Tutaj to one zajmują się odbieraniem przysiąg małżeńskich. — Pogładził palcami ogoloną część czaszki i przewrócił oczyma, jakby chciał się przyjrzeć pozbawionym włosów miejscom. — Oczywiście, jeśli dobrze pamiętam wykład, jaki mi zrobiłaś na temat “praw i obowiązków” związanych z moją pozycją, so’jhin może wziąć ślub tylko z innym so’jhin najpierw musisz zwrócić mi wolność. Niech mnie fortuna okaleczy, nie zobaczyłaś jeszcze nawet stopy kwadratowej obiecanych posiadłości. Ja ze swej strony mógłbym wrócić do dawnego zajęcia i szybko zarobić na posiadłość dla ciebie.