Harry poczuł, jak wzburzona fala gniewu zalewa jego umysł.
Już dawno zauważył, że w przypadku Snape'a nie ma taryfy ulgowej. Eliksiry w dalszym ciągu były dla niego taka samą gehenna, jak zawsze. Miał nawet wrażenie, że Snape stał się dla niego pod tym względem jeszcze bardziej wymagający. Jakby to, że się pieprzyli oznaczało, że Harry powinien automatycznie lepiej rozumieć Eliksiry.
Ale teraz przeszedł już samego siebie! Jak on mógł? Miał pewność, że wszystko było dobrze! I przez jeden głupi błąd cały jego wysiłek poszedł na marne. Siedział nad wypracowaniem do późna. Chciał, aby chociaż raz Snape był z niego zadowolony, żeby dostrzegł, że Harry jednak się przyłożył, że mu zależało! To była chyba jego najdłuższa i najlepsza praca z Eliksirów, jaką kiedykolwiek napisał, a ten... drań nie sprawdził jej tylko dlatego, że pomylił się w tytule!
- Cholera, znowu zawaliliśmy - odezwał się Ron, zaglądając mu przez ramię. - Jak tak dalej pójdzie, to...
- Och nie! - Jęk Hermiony był tak głośny, że obaj natychmiast przerwali i spojrzeli na nią z zaskoczeniem. Dziewczyna wpatrywała się w swoje wypracowanie, a na jej twarzy szok mieszał się z niedowierzaniem. - Mam... Zadowalający.
- Och, to naprawdę tragedia - parsknął Ron, odsuwając się od niej i wywracając oczami.
- A... ale to niemożliwe. Wszystko napisałam dobrze. Jestem tego pewna! Sprawdzałam pięć razy.
- Widocznie Snape uznał, że niewystarczająco dobrze - westchnął Ron. - Daj spokój, Hermiono. Czy on kiedykolwiek sprawiedliwie nas ocenił? Spójrz. - Podsunął jej pod nos swój pergamin. - Ja mam Okropny. Zawsze dostaję Okropny albo Trolla. Czy to jest w porządku według ciebie?
- W twoim przypadku zdecydowanie tak - odparła Hermiona, kręcąc głową i wpatrując się z niedowierzaniem w swoja ocenę. Ron prychnął ze złością i odwrócił się do niej plecami.
Harry przestał ich słuchać i spojrzał na swoje wypracowanie. Nie podaruje mu tego tak łatwo! Wziął pióro, zanurzył je w kałamarzu, przekreślił tytuł i na górze napisał dużymi, drukowanymi literami:
ELIKSIR WIGGENOWY
Wstał i podszedł do biurka Snape'a. Wyciągnął pergamin w stronę nauczyciela i powiedział chłodnym tonem:
- Poprawiłem już nazwę eliksiru. Chciałbym, żeby ponownie sprawdził pan moje wypracowanie, ponieważ kosztowało mnie ono bardzo dużo czasu i wysiłku.
Snape zerknął na niego, a w jego oczach zamigotał cień szyderstwa:
- Doprawdy? A dlaczego właśnie tobie miałbym sprawdzić go ponownie?
- Ponieważ tylko mojego pan nie przeczytał - wycedził Harry przez zęby. - Skoro już poprawiłem błąd, to uważam, że...
- Podaj mi nazwę tego eliksiru - przerwał mu Severus.
- Eliksir Wiggenowy - odpowiedział Harry, nie spoglądając na wypracowanie. Snape uniósł brew.
- Jesteś tego pewien?
Harry zawahał się. Czyżby znowu coś pomieszał? Zerknął na swój referat. Miał nadzieję, że Hermiona się nie pomyliła.
- Tak, jestem pewien. - odparł. Podsunął wypracowanie nauczycielowi. - Czy mógłby pan teraz...? - zapytał, starając się przekazać Severusowi, że ma już dosyć jego pedantycznej skrupulatności. Wiedział, że robi to specjalnie. Mężczyzna patrzył mu w oczy. I czekał. Harry domyślił się, na co. - Proszę - dodał, chociaż to słowo z trudem przeszło mu przez gardło.
Snape ponownie uniósł brew.
- No, skoro prosisz, to jakże mógłbym odmówić? - Kpina, z jaką odpowiedział nauczyciel była wręcz namacalna. Harry z wysiłkiem przełknął gorzkie słowa, które cisnęły mu się na usta. Snape zerknął na pergamin, zmarszczył brwi, ponownie spojrzał na Harry'ego i oświadczył: - Przepisz to i przynieś mi na następną lekcję.
Harry wytrzeszczył oczy. Przepisać? Przecież zajęło mu to kilka godzin. W wypracowaniu był tylko jeden, mały błąd!
Gniew trzasnął i rozpalił się jasnym, gorącym płomieniem.
- Już nie trzeba - wycedził lodowato, gniotąc ze złością pracę i odwracając się na pięcie. Był tak zły na Snape'a, że z trudem panował nad drżeniem dłoni. Podszedł do kosza i z wściekłością cisnął do niego zgnieciony w kulkę pergamin. Odprowadzany zaciekawionymi i zdumionymi spojrzeniami uczniów, wrócił do swojej ławki.
- Co się stało, Harry? - wyszeptał przejęty Ron, kiedy Harry usiadł na miejscu. - Dlaczego wyrzuciłeś swoje wypracowanie?
- Nieważne - uciął ostro Harry, unikając zamyślonego wzroku Hermiony i wbijając spojrzenie w ławkę.
- Nie przejmuj się, stary. Przecież nie pierwszy raz dostałeś Trolla. Jakoś się z tego wygrzebiesz. - Ron nieudolnie próbował go pocieszyć.
- Przestań, Ron. Nie widziałeś, ile czasu Harry poświęcił na tę pracę? Niemal tyle, co ja, ale Snape'a i tak nic to nie obchodzi. Mam tego dosyć - wyszeptała Hermiona, zagryzając wargę. - On nie może nas tak traktować.
Harry poczuł, że zbliżają się kłopoty, ale zanim zdążył ją powstrzymać, przyjaciółka podniosła rękę. Za późno, Snape już to zauważył. Obrzucił Gryfonkę pogardliwym spojrzeniem i zapytał:
- O co chodzi, panno Granger?
Hermiona odchrząknęła i zaczęła zdecydowanym, choć nieco drżącym głosem:
- Uważam, że ocena, którą otrzymałam, jest nieadekwatna do mojej wiedzy i umiejętności. Jestem pewna, że wszystko napisałam prawidłowo, a otrzymałam jedynie Zadowalający. Na jakiej podstawie zostałam oceniona w taki sposób?
Wszystkie oczy, które w trakcie jej wypowiedzi zaczęły ją obserwować, teraz, w ułamku sekundy, spoczęły na Mistrzu Eliksirów. Harry zobaczył, jak wzrok Snape'a zmienia się z nieprzyjaznego na... groźny. Jęknął w duchu. Hermiona nie powinna była tego mówić. Przynajmniej nie dzisiaj.
- Kwestionujesz mój sposób oceniania, Granger? - Głos nauczyciela stał się chrapliwy i niebezpiecznie podniesiony. - Dostałaś taką ocenę, na jaką zasłużyłaś.
Hermiona wyglądała na niezwykle zdecydowaną. Wydawało się, że tnące spojrzenie Snape'a, pod którym część klasy skuliła się w sobie, nie robi na niej żadnego wrażenia.
- Uważam, że zasłużyłam na wyższy stopień - odparła twardo, patrząc wprost w oczy nauczyciela. - Ale jeżeli pan sądzi inaczej, to proszę mi wytłumaczyć, co było nie w porządku z moim wypracowaniem. Wtedy będę mogła to poprawić.
Harry miał wrażenie, że powietrze nagle się naelektryzowało. Tak, jak wtedy, kiedy Ginny usiadła zbyt blisko niego. Twarz Snape'a ściągnęła się w gniewie, który toczył go przez cały dzień, a który nareszcie znalazł sposób na wyładowanie. Nauczyciel wstał i podszedł do ławki, przy której siedzieli Harry, Ron i Hermiona. Cała klasa czekała w pełnej grozy ciszy na to, co za chwile nastąpi. Nikt, kto w ten sposób odzywał się do Mistrza Eliksirów, nie mógł skończyć dobrze.