Więcej, więcej, więcej!
- Zawsze będziesz mi posłuszny. - Głos był ostry, rozkazujący.
- Tak - odparł i niemal w tym samym momencie zajęczał ochryple, kiedy dłonie Severusa nagrodziły go za kolejną dobrą odpowiedź.
- Będziesz robił to, co ci każę, bez pytań i bez wahania.
- Tak.
Nogi ugięły się pod nim, kiedy palce Snape'a skubnęły czubek jego erekcji.
- Nie będziesz kwestionował moich decyzji.
- Nie.
Kolejna eksplozja sprawiła, że Harry ledwie utrzymał się na nogach.
- Za każde nieposłuszeństwo spotka cię kara. Czy to jasne?
- Tak.
Przeszywający ból przyjemności.
Chciał tylko więcej! Więcej! Zrobiłby wszystko, powiedział wszystko, byle tylko dostać więcej! Czuł, że jego ciało drży, a serce bije tak gwałtownie, iż niemal przerażająco.
Płonął.
- Doskonale - usłyszał groźny, pełen satysfakcji szept przy swoim uchu i w tym samym momencie dłonie wycofały się. Harry uniósł powieki, ale nie zdążył już otworzyć ust, kiedy Snape złapał go za ramię i ponownie rzucił na fotel. Uderzył czołem o poręcz i na chwilę go zamroczyło. Instynktownie oparł się rękami o siedzenie, aby jak najszybciej się podnieść i odzyskać kontrolę nad sytuacją, ale nie zdążył tego zrobić. Poczuł nacisk na biodrach i palce we włosach. Jego głowa została wciśnięta w siedzisko. Jęknął i odwrócił ją, aby zaczerpnąć tchu, a w tym samym momencie usłyszał, jak Snape mruczy słowa jakiegoś zaklęcia.
I wtedy wszystko wokół przestało istnieć, ponieważ Severus już w nim był, już czuł w sobie jego gorącą, twardą erekcję, wdzierającą się brutalnie w nieprzygotowane wejście. Czuł coś śliskiego, co działało łagodząco, ale z jego gardła wyrwał się zduszony krzyk. Krzyk, który jednakże nie był wcale krzykiem bólu. Wszystkie jego mięśnie spięły się gwałtownie, paznokcie wbiły w materiał, a w jego podbrzuszu nastąpiła erupcja bolesnej przyjemności.
Merlinie, tak cholernie za tym tęsknił. Miał wrażenie, że minęły całe dekady, od kiedy ostatnio czuł taką euforię.
Snape jednak na tym nie poprzestał, nie zatrzymał się, aby ciało Harry'ego mogło się przyzwyczaić. Wchodził i wychodził z szaleńczą, nieokiełznaną furią, jakby chciał go ukarać, jakby chciał go rozedrzeć na strzępy. Harry czuł ból, ale całkowicie wypierało go zupełnie inne odczucie, potęgowane z każdym pchnięciem, z każdym smagnięciem przyjemności, które przetaczało się przez jego ciało i umysł, doprowadzając do tego, że potrafił jedynie skomleć.
Gdzieś na obrzeżach jego umysłu dryfowały dźwięki i kolory. Odgłos nagich bioder uderzających o siebie z ogromną prędkością. Złote rozbłyski pod powiekami. Urywany szept Severusa:
- Podoba ci się to, Potter? Uwielbiasz być pieprzony w ten sposób. Uwielbiasz być karany, nawet, jeżeli tego nienawidzisz. - Zakwilił jedynie w odpowiedzi. Jego przyciśnięty do fotela policzek ocierał się o materiał, kiedy Snape przytrzymywał mu głowę, jakby po to, żeby Harry nie mógł się bronić ani próbować wyrwać i uciec.
Ale on nie miał zamiaru tego robić.
- Zadałem ci pytanie, Potter! - Głos Snape'a przedarł się przez otulające go opary żaru. - Powiedz, jak bardzo ci się to podoba?
Jak miał mu odpowiedzieć, kiedy nie był w stanie składnie myśleć? Jak miał odnaleźć swój głos pośród jęków i skomlenia, który nieustannie wydobywały się z jego wpółotwartych ust? Jak miał wyrazić za pomocą słów tę ogromną nawałnicę, która szalała w jego ciele?
- U-uwielbia-am to - wyjęczał w końcu, zaciskając oczy, kiedy Severus zmienił nieco kierunek i wchodził teraz jeszcze głębiej. Ciepłe jądra uderzały o jego nagie pośladki.
- Dalej - syknął mężczyzna. Harry wyczuł w jego głosie ponaglenie, niecierpliwe wyczekiwanie. - Chcę słyszeć, jak bardzo ci się to podoba, jak bardzo to uwielbiasz, nawet, jeżeli wciąż się tego wypierasz.
- U-uwielbia-am kie-edy wcho-odzisz we-e mnie-e...
Uderzenie w prostatę pozbawiło go zdolności mówienia. O tak, uwielbiał to! Zrobiłby wszystko, by to dostać! By na własnej skórze poczuć tę agresywną żądzę, zwierzęcą brutalność, które sprawiały, że mógł tylko kwilić i eksplodować tysiącem iskier, że pragnął wić się, rzucać, krzyczeć, że tak, chce więcej!, mocniej!, głębiej!, że zapominał o wojnie, o przeznaczeniu, o wszystkim, co go czekało, że czuł się tak jakby był zupełnie wolny, jakby nie był już Harrym Potterem, a jedynie swobodnym, wibrującym od doznań jękiem rozkoszy, kimś, kto istnieje tylko po to, by odczuwać.
Prowokował Snape'a, ponieważ chciał to dostać, igrał z niebezpieczeństwem, balansował na cienkiej linii. Teraz już rozumiał. Zawsze chciał, by Severus był milszy, ale dopiero kiedy taki się stał, Harry miał okazję odkryć to, co zawsze siedziało głęboko w nim...
...że wcale tego nie chce. Że zawsze, od samego początku dostawał właśnie to, czego najbardziej pragnął. Wspomnienia odbijały się echem w jego głowie. Kiedy to się zaczęło? A tak, przypominał sobie... te wszystkie myśli, które spychał daleko w głąb siebie, zawstydzony nimi. Ale one zawsze tam były i czekały na odpowiedni moment, żeby się ujawnić. Teraz pamiętał... pamiętał to niesamowite podniecenie, kiedy pieprzył się na Snapie tuż przed pobiciem. Przypomniał sobie jak się wtedy czuł, kiedy mężczyzna go upokarzał, przypomniał sobie tą jedną niewypowiedzianą myśl, którą zignorował, przestraszony... I później, kiedy Severus przycisnął go do ściany w schowku i wyszeptał mu groźbę... która sprawiła, że momentalnie stał się twardy. Och, pamiętał to uczucie zniewolenia. I jak ostre słowa Snape'a rozpaliły w nim taki żar, że całkowicie zapomniał o swoim wstydzie. I dziś, kiedy Severus odkrył przed nim wszystkie karty, kiedy powiedział mu wprost to, co Harry ukrywał głęboko w swoim sercu... w końcu zrozumiał. Niczego nie udało się przed nim ukryć. Do cholery, znowu go przejrzał! I miał rację. Harry uwielbiał to uczucie upodlenia. Czy to czyniło go nienormalnym? Całkiem możliwe. Ale w jakiś przewrotny sposób pasowali do siebie. Przecież Snape lubił mieć nad nim całkowitą władzę, lubił, gdy Harry był mu posłuszny, lubił zadawać mu ból i patrzeć, jak skomli o więcej. Severus dawał mu to, czego pragnął, a Harry przyjmował to zachłannie. Pamiętał, jak jego druga, mroczna strona sprowokowała Snape'a na lekcji, i jak widział wściekłość w oczach mężczyzny, ale nie chciał ugasić lontu. Za bardzo pragnął, aby bomba wybuchła. Ponieważ uwielbiał to uczucie wyczekiwania, tę niepewność, jaką karę otrzyma za zniszczenia, których dokonał. Nie da się tego z niczym porównać. I Harry wiedział, że nie potrafiłby już żyć bez tego ryzyka. I że jeszcze nie raz je podejmie.
Tak, zdecydowanie był nienormalny.
Nie wiedział, kiedy w jego oczach pojawiły się łzy. Snape miał rację. Właśnie dlatego eliksir wskazał jego. Ponieważ właśnie on potrafił dać mu to, czego potrzebował.
- Jesteś małą, brudną dziwką, Potter.
Ogromna fala przetoczyła się przez jego ciało. Miał wrażenie, jakby po skórze, zamiast potu, spływał mu wrzący olej.