- Powiedz to!
Harry jęknął przeciągle. Jego łzy wsiąknęły w materiał.
- Jestem...
Nie potrafił już z tym walczyć.
- ...małą...
To był jego koniec.
- ...brudną...
Stoczył się na samo dno.
- ...dziwką.
W odpowiedzi usłyszał głośny, dziki jęk mężczyzny, który pochylił się nad nim i wbijając się w niego z jeszcze większą siłą, zamruczał mu do ucha:
- Dokładnie tak.
Harry poczuł kolejną, silniejszą niż wszystkie poprzednie, erupcję bolesnej rozkoszy.
Och, jakże to było przyjemne! Mógłby być teraz kimkolwiek, byle tylko Severus pieprzył go tak już zawsze.
- Tak, kurwa-a... ta-ak! Właśnie-e tak! Pieprz m-mnie! Wiesz... jak to u-uwielbiam! Och, do diabła! Seve-erusie... - Słowa same zaczęły wypływać mu z ust, jakby w jego umyśle otworzyła się brama, przez którą wydostawało się wszystko, co było najmroczniejsze i najbrudniejsze. - Mocniej... och tak! Chcę, żebyś m-mnie... pieprzył, żebyś n-nigdy ze m-mnie... oooooch... nie wychodził! Zrobię wszy-ystko, żebyś n-nie prze-estawał!
Czuł, że Severus zwalnia, tak zaaferowany przedstawieniem. Ale chwilę później przyśpieszył ponownie, jakby z nową werwą, z jeszcze większą siłą, jakby chciał spełnić pragnienia Harry'ego.
Chłopak wcisnął twarz w siedzisko, jęcząc w nią ochryple. Teraz nie byłby już w stanie powiedzieć ani słowa więcej. Zamienił się w pragnienie. Czyste i oślepiające.
Snape napierał na niego, niemal położył się na jego plecach. Krawędź poręczy fotela wbijała mu się w podbrzusze, ale to tylko wzmacniało doznania. Jeszcze tylko kilka pchnięć, kilka ciężkich sapnięć tuż nad głową, kilka uderzeń gorąca i...
...wszystko rozpłynęło się w purpurowej mgle. Harry pragnął tylko zatonąć w przyjemności i nigdy więcej się już nie wynurzyć. Rozgrzana fala zalała każdy zakamarek jego drżącego spazmatycznie ciała, docierając wszędzie i pochłaniając wszystko, co stanęło jej na drodze, łącznie ze świadomością i zmysłami.
Gorące łzy spłynęły z jego oczu, oddech ugrzązł mu w gardle, a mięśnie spięły się boleśnie. Chciał krzyczeć, rzucać się i wić, ale orgazm był zbyt silny i Harry nie był w stanie kontrolować swojego ciała. Otwarte, przyciśnięte do fotela usta nie wydały z siebie żadnego dźwięku, podczas kiedy jego ciało drgało niczym potrącana palcami Severusa struna, którą niewiele dzieli od pęknięcia.
Dopiero, kiedy przyjemność wypuściła go ze swych szponów, mógł jęknąć i gwałtownie wciągnąć powietrze w obolałe płuca. Opadł bezwładnie na fotel, nie potrafiąc poruszyć nawet palcem. Mięśnie zamieniły się w wodę, a pogrążony w upojeniu umysł był zbyt zamroczony, by próbować zmusić ciało do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Mógł tylko leżeć i dryfować wśród odpływających fal rozkoszy.
Po chwili poczuł, jak Severus łapie go za ramię i siłą unosi z fotela. Jęknął niezadowolony, ponieważ był zbyt osłabiony, aby utrzymać się prosto. Snape szarpnął nim i odwrócił go w swoją stronę, ale nogi ugięły się pod Harrym i opadł na kolana. Przed oczami tańczyły mu purpurowe plamy, które rozwiały się natychmiast, kiedy tylko zobaczył zaczerwienionego, wymierzonego w siebie penisa mężczyzny. Zrozumienie uderzyło w niego gwałtownie i szybko spojrzał w górę, na twarz Snape'a. Zobaczył to! Usta wpółotwarte w niemym krzyku, zaciskające się mocno oczy, twarz pogrążona w niebiańskim upojeniu, niesamowicie łagodna... Severus wyglądał tak... pięknie. Oczy Harry'ego zaczęły lśnić z zachwytu. To był absolutnie najcudowniejszy widok, jaki kiedykolwiek miał okazje oglądać. Poczuł na twarzy ciepłe strugi spermy. Zamknął powieki i uśmiechnął się, rozkoszując się jej zapachem. Otworzył usta, pragnąc jej posmakować. Tak bardzo za tym tęsknił. To była esencja Severusa. Esencja, której jedynie on - Harry - mógł spróbować. Usłyszał nad sobą przeciągły jęk rozkoszy. Jęk, który wibrował wokół niego, unosząc ze sobą wszystko to, czego mężczyzna nigdy nie wyraziłby słowami.
Po chwili zapadła cisza, przerywana jedynie cichymi odgłosami ich przyspieszonych oddechów. Harry niepewnie otworzył oczy i ponownie spojrzał w górę. Na jego okularach lśniły białe kropelki. Napotkał spojrzenie ciemnych, rozpalonych źrenic, w których nadal tlił się ślad po niedawnym pożarze, który je trawił. Jego serce szarpnęło się w piersi. Severus pochylił się i łagodnie starł z jego policzka nieco spermy. Harry skrzywił się i syknął, czując nagły ból. Brwi Snape'a zmarszczyły się, jakby mężczyzna dopiero teraz przypomniał sobie o ranie, którą mu zadał. Zobaczył, jak Mistrz Eliksirów prostuje się i wyciąga różdżkę. Przyłożył ją do policzka Gryfona i wyszeptał:
- Abscondi.
Harry poczuł dziwne pieczenie, jakby jego skóra sklejała się, a rana zabliźniała. Snape nie mógł zostawić żadnych śladów. Już otwierał usta, żeby mu podziękować, ale wtedy Severus ponownie dotknął jego policzka i Harry znowu syknął. Spojrzał z zaskoczeniem na mężczyznę, który uśmiechnął się krzywo:
- Ślad zamaskowałem, ale ból pozostanie, żebyś dobrze zapamiętał dzisiejszą lekcję, Potter. Ale ty przecież lubisz ból...
Harry rozszerzył oczy.
Widzę, że lubisz ból...
W jego głowie odbiły się echem słowa, które już gdzieś kiedyś słyszał. Ale nie potrafił sobie przypomnieć, gdzie i kiedy.
Sprawię ci wiele bólu...
Zamrugał kilka razy, odganiając to dziwne wrażenie i odpędzając słowa, które wdarły się do jego umysłu.
Severus wyprostował się i spojrzał na niego przeciągle.
- Wstawaj i doprowadź się do porządku - powiedział oschle, po czym odwrócił się i zniknął w swojej sypialni.
Harry poczuł znajome ukłucie w sercu.
Jakże za nim tęsknił.
***
Harry leżał w łóżku i wpatrywał się w sufit, a w jego głowie krążyły tysiące myśli. To, co dzisiaj odkrył, to, czego dowiedział się o sobie... Jego policzki płonęły wściekle, kiedy przypominał sobie wszystko, co mówił podczas seksu. Od razu miał ochotę wcisnąć w poduszkę zaczerwienioną twarz. To przecież nic takiego... w uniesieniu umysł się rozpuszcza i mówi się różne głupoty.
Przewrócił się na brzuch i zacisnął dłonie na poduszce, kiedy powróciło do niego wspomnienie obietnic, które złożył. Snape był podłym draniem! Wiedział, jak go złamać! Wiedział, w który punkt uderzyć, żeby Harry stał się niczym marionetka w jego rękach. Zawsze, kiedy było już po wszystkim, był zły na siebie, że znowu do tego dopuścił, ale kiedy Severus się do niego zbliżał, kiedy czuł jego oddech na karku... postanowienia stawały się odległym wspomnieniem, przyrzeczenia rozwiewały się jak mgła, nogi uginały się pod nim i nie pozostawało w nim nic, poza pragnieniem, które musiało zostać zaspokojone. To był jego najsłabszy punkt, a Snape doskonale o tym wiedział. I z tego powodu Harry był zawsze na przegranej pozycji.