Westchnął głęboko, po czym ułożył się wygodniej, podciągnął kolana pod brodę i przytulił policzek do wciąż ciepłej powierzchni zielonego klejnotu. Płomienie igrały na jego gładkiej powierzchni, odbijając się w rozpływających się z wolna słowach:
Ciii... Już dobrze, Potter, jutro się tobą zajmę.
--- rozdział 25 ---
25. The Punishment
I want you wanting me
I want what I see in your eyes
So give me something to be scared of
Don't give me something to satisfy*
"Jak on mógł tak pomyśleć? Co w niego wstąpiło? Podejrzewać mnie o to, że ja... i Hermiona...? To przecież chore! Skąd mu to przyszło do głowy?" - myślał Harry, przemierzając korytarze Hogwartu. - "I na dodatek jestem już spóźniony! Po prostu pięknie!"
Od dziesięciu minut powinien być na szlabanie u Snape'a. Ale zamiast tego musiał wysłuchiwać podejrzliwych spekulacji Rona o tym, dlaczego on i Hermiona tak się ostatnio dziwnie zachowują. Weasley zasypywał go pełnymi złości oskarżeniami i w ogóle nawet nie pomyślał, że to wszystko może być po prostu jednym, wielkim nieporozumieniem. Harry cały czas miał w głowie jego oskarżycielski głos:
"Więc dlaczego tak dziwnie się zachowywałeś wczoraj rano? I czemu ona była taka czerwona, kiedy się do ciebie przysunęła? I dlaczego cię unika? I ciągle się rumieni, kiedy na nią patrzysz! Co między wami zaszło? Przyznaj się! Jak mogłeś?! Jestem twoim przyjacielem..."
W końcu Harry stracił cierpliwość i ryknął na niego:
"Jesteś IDIOTĄ!"
Każdy by stracił, gdyby nie miał w ogóle szansy powiedzenia czegokolwiek na swoją obronę. Ron w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że może być zupełnie inaczej, niż sobie ubzdurał. W końcu Harry nie wytrzymał i wyszedł, trzaskając drzwiami. Był teraz tak wściekły i roztrzęsiony, że miał ochotę coś rozwalić.
Nawet nie przejmował się pukaniem, gdy wchodził do gabinetu Snape'a, a kiedy znalazł się w komnacie, bez słowa podszedł do fotela i usiadł, wbijając drżący wzrok w płomienie. Severus nie zdążył nawet odłożyć książki, którą czytał. Uniósł brew, jakby chciał wypowiedzieć jakąś złośliwą uwagę co do niepunktualności Harry'ego, ale widząc jego zaciętą minę, najwidoczniej zrezygnował.
- Co się stało, Potter? - zapytał, odkładając książkę na stolik.
- Nic - odburknął Harry. - Czuję się świetnie.
- Tak świetnie, że jeszcze trochę i porobisz mi dziury w fotelu - prychnął mężczyzna.
Harry spojrzał na swoje zaciśnięte pięści, którymi uderzał w poręcze, i szybko uwięził je pomiędzy kolanami.
- Po prostu... niektórzy zachowują się czasami tak, jakby mózgi wypłynęły im uszami! - wybuchnął.
- Według mnie, znacznie częściej, niż "czasami" - odparł ze spokojem Mistrz Eliksirów. Harry spojrzał na niego kątem oka.
- No dobra, pokłóciłem się z Ronem i Hermioną - burknął. - A wszystko przez naszą "rozmowę" na wczorajszej lekcji. Hermiona zauważyła, że robię coś pod stołem, zajrzała pod niego i zobaczyła... wiesz, co. I teraz ma mnie za kompletnego zboczeńca, który zaspokaja się publicznie pod ławką. Teraz cały czas mnie unika, jakby spodziewała się, że na każdym kroku będę się masturbował. A do tego Ron... zauważył jej dziwne zachowanie i zaczął podejrzewać Merlin wie co! Myśli, że mamy romans, albo coś takiego. Po prostu, kurwa, cudownie! - zakończył, uderzając pięścią w poręcz.
Harry zobaczył, że Severus zakrywa usta dłonią. Mógłby przysiąc, że chce w ten sposób ukryć uśmiech, który z pewnością musiał zagościć na jego twarzy. Rzeczywiście, jest się z czego śmiać!
- Cóż... - powiedział po chwili mężczyzna. - Dla panny Granger musiał to być naprawdę szokujący widok. Wątpię, by ona albo Weasley mieli jakiekolwiek pojęcie o tych sprawach. - Harry poczuł, że jego usta drgają. Nie, powinien być zły! Nie może się roześmiać! - Skoro ona nigdy się z tym nie zetknęła, to każdy, kto to zrobił, jest dla niej zboczeńcem. Możesz się uważać za szczęściarza, że nie zgłosiła jeszcze waszej opiekunce tego zatrważającego faktu, iż jej najlepszy przyjaciel ma penisa. - Po tych słowach Harry już nie potrafił powstrzymać parsknięcia. - To typowy przykład pensjonarskiej hipokryzji. Jeżeli to ma być powodem do kłótni, to naprawdę powinieneś poszukać sobie bardziej tolerancyjnych przyjaciół, Potter.
Harry pokiwał głową, uśmiechając się z wdzięcznością. Od razu poczuł się lepiej. Niewielka część jego umysłu stwierdziła, że w ustach Snape'a słowo "penis" brzmi tak cholernie... seksownie.
- Masz rację, to nie jest powód do kłótni. Jutro z nimi porozmawiam i na pewno się pogodzimy - powiedział cicho.
- A teraz - kontynuował mężczyzna - jeżeli skończyliśmy już temat twoich przyjaciół, to może przejdziemy wreszcie do tego, po co się tu znalazłeś?
Harry nie potrafił powstrzymać gwałtownego skurczu żołądka. Severus zawsze szybko przechodził do rzeczy...
- Gdzie dzisiaj to zrobimy? - zapytał, uśmiechając się lubieżnie.
Mężczyzna spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a następnie uniósł jedną brew i wykrzywiając kpiąco wargi, wyjaśnił:
- To znaczy, do twojej kary za to, że śmiałeś sprzeciwić mi się na lekcji. Napiszesz trzysta razy: "Nie będę się wtrącał w cudze sprawy i będę odzywał się z szacunkiem do nauczyciela". Chyba nie sądziłeś, że ci to odpuszczę, Potter? - Jego oczy zwęziły się, kiedy pochylił się do przodu. - A w weekend wyczyścisz wszystkie łazienki w szkole.
Harry zamrugał, zaskoczony.
Co? Przecież... przecież mieli robić... Przecież Severus powiedział...
- A-ale... - zaczął, lecz mężczyzna natychmiast mu przerwał:
- Już mi się sprzeciwiasz?
Harry pokręcił głową, czując lodowatą falę zawodu, która obsypała jego ciało gęsią skórką.
Zajmę się tobą...
Słowa te od wczoraj odbijały się echem w jego głowie i sprawiały, że jeszcze trudniej było mu dotrwać do tego spotkania, nagle stały się odległym, rozmywającym się wspomnieniem.
Severus machnął różdżką i na stoliku przed Harrym wylądował pergamin, kałamarz i pióro.
- Ale zanim zaczniesz... - Mężczyzna wstał i wyciągnął z szuflady kawałek pergaminu i pióro, które Harry podarował mu na urodziny. Podszedł do Gryfona i rzucił pergamin na stolik, po czym usiadł w swoim fotelu i warknął: