Выбрать главу

W oczach Snape'a pojawiły się iskierki rozbawienia.

- Doprawdy? - zapytał mężczyzna, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie.

Harry pochylił się do przodu i kontynuował:

- Tak. I wiesz co? Nie wiem, jak mogłem wcześniej tego nie dostrzegać. Te wszystkie składniki, które przewijają się przez moje ręce... Dotykam ich, pieszczę w moich palcach, ugniatam, kruszę albo wyciskam z nich soki... - zobaczył, jak Snape zagryza wargę. - ...są naprawdę niezwykle interesujące. No i jest jeszcze kociołek, którego cały czas trzeba pilnować, żeby nie osiągnął temperatury wrzenia i nie wybuchnął... - Severus odpiął guzik przy kołnierzyku, a Harry uśmiechnął się w duchu. Sam był zaskoczony, że potrafi opowiadać o tym w tak dwuznaczny sposób. - Ale to nie wszystko. Jest jeszcze Mistrz Eliksirów, który nas naucza i chociaż niemal wszyscy uczniowie się go boją, to ja uważam, że jest doskonały w swoim fachu. - Harry poczuł, że na jego policzki wypływa rumieniec.

Mężczyzna rozchylił usta w zdumieniu, jednak szybko się opanował. Oparł się wygodnie w fotelu, przez cały czas wbijając w niego intensywne spojrzenie. Harry odchrząknął zakłopotany, próbując szybko zmienić temat, ale w tej samej chwili usłyszał łagodny głos Snape' a:

- Jak bardzo lubisz swojego nauczyciela Eliksirów, Potter? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się ten cudowny, krzywy uśmiech. Harry rozszerzył oczy, nie mogąc uwierzyć, że Severus to powiedział i że chciał kontynuować ich małą grę. Jak miał mu odpowiedzieć na takie pytanie? Jak bardzo go lubi? Tego się nie dało opisać...

Poczuł, że jego serce zaczyna bić coraz szybciej. Gorączkowo poszukiwał jakiegoś określenia, ale nic mu nie przychodziło do głowy. A najgorsze było to, że Snape wydawał się naprawdę zainteresowany odpowiedzią. Harry spuścił wzrok i spojrzał na swoje kolana. Wyobraził sobie, że Severusa tu nie ma. Że naprzeciw niego siedzi ktoś inny. Luna na przykład. To ona zadała mu to pytanie. Co by jej odpowiedział?

Sięgnął głęboko wewnątrz siebie, przypominając sobie każdą lekcję Eliksirów. Wszystkie uczucia, które zdawały się płonąć przeróżnymi barwami i splatać ze sobą. Każdą chwilę, w której jego umysł odpływał, a serce przejmowało kontrolę nad ciałem. Zamknął oczy. Zobaczył klasę. I zobaczył jego.

- Tak bardzo... - zaczął lekko drżącym głosem - ...że kiedy siedzi przy biurku, sprawdzając wypracowania, nie mogę się powstrzymać i obserwuję go znad swojego kociołka. I wiem, że nie powinienem przerywać pracy, wiem, że muszę uwarzyć eliksir. Jednak nie mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo... że zaczynam odliczać do chwili, kiedy przerwie i spojrzy na mnie. A gdy już to zrobi, na ten jeden moment zapominam, że jesteśmy w klasie, i myślę tylko o tym, jaki jestem twardy. Myślę tylko o moim pragnieniu. Tak bardzo... że kiedy już zdołam odwrócić wzrok i wracam do warzenia eliksiru, uświadamiam sobie nagle, że nie wiem jaki składnik trzymam w ręku i który mam dodać następny, w ogóle zapomniałem jaki eliksir mam uwarzyć. Myślę tylko o tym, żeby znów na niego spojrzeć... - Otworzył oczy i odetchnął głęboko. Czy to nie było głupie? Czy udało mu się przekazać to, co wtedy czuł? - Bardzo - dokończył cicho, jakby w tym jednym słowie chciał zawrzeć wszystkie te emocje.

Dopiero wtedy odważył się spojrzeć na Severusa i niemal się zachłysnął. Mężczyzna siedział nieruchomo, wpatrując się w niego z wyrazem zdumienia na twarzy i takim niesamowitym... ciepłem w oczach. Harry zorientował się, że wstrzymał oddech, a jego serce szarpnęło się. To, co zobaczył w czarnych źrenicach Severusa było niemal jak... czułość. Ostre rysy złagodniały. Na wiecznie zaciśniętych wargach widniał... uśmiech. Nie kpiący, nie szyderczy. Prawdziwy uśmiech. Lekki i ciepły, taki, który sprawił, że wszystko nagle stało się tak... niemożliwie piękne.

Harry zamrugał kilka razy, jakby próbował sam siebie przekonać, że to, co widzi, nie jest iluzją.

- W takim razie musisz bardzo uważać, Potter - rzekł w końcu Severus. - Jeżeli tak bardzo będziesz lubił swojego nauczyciela, to możesz w końcu... oblać.

Harry poczuł, że się rumieni.

- Podejmę to ryzyko - odparł cicho, patrząc Severusowi prosto w oczy. Wydawało się, że na ułamek sekundy wszystko się zatrzymało. Harry nie wiedział, który z nich pierwszy odwrócił wzrok. Zdawał sobie tylko sprawę z tego, że jego usta ponownie przejęły kontrolę i zaczęły mówić bez udziału jego woli, tak jakby za wszelką cenę chciały zapełnić ciszę i pozbyć się tego dziwnego napięcia.

- Zresztą równie dobrze mógłbym oblać każdy inny przedmiot. Nie jestem tak dobry jak Hermiona. Nie pochłaniam wiedzy tak szybko i mam problemy z koncentracją, ale kiedy naprawdę chcę, to potrafię. Tak jak w moim ostatnim wypracowaniu z Eliksirów... do którego się przyłożyłem i poświęciłem mu dużo czasu. Ale oczywiście musiałem się pomylić i wszystko spieprzyć. Nic nie umiem zrobić dobrze. - Westchnął. - Może następnym razem... - urwał, widząc jak Snape podnosi się ze swojego miejsca i podchodzi do szafki. Wyjął z niej kawałek pergaminu i położył go na stoliku, siadając ponownie w fotelu. Harry spojrzał na pergamin, a jego oczy rozszerzyły się gwałtownie. Przed nim leżało... jego wypracowanie. Wypracowanie, które powinno teraz gnić gdzieś na dnie kosza. Wszystkie zagięcia zostały wygładzone, a na samym dole widniała ocena: Powyżej Oczekiwań.

Dopiero po chwili zorientował się, że ma szeroko otwarte usta. Spojrzał na Snape'a z niedowierzaniem. Twarz mężczyzny była nieporuszona.

- A jednak sprawdziłeś... - Na jego usta wypłynął radosny uśmiech. - Och, Severusie... Naprawdę uważasz, że jest takie dobre? Bardzo się starałem.

Snape skrzywił się, wyraźnie zirytowany.

- Jeżeli ten głupi uśmiech nie zniknie zaraz z twojej twarzy, to bardzo szybko mogę przywrócić ci poprzednią ocenę, Potter.

Harry szybko ukrył uśmiech, ale nie potrafił zdusić płomienia radości, który tańczył w jego brzuchu. Gwałtownie podniósł się z fotela i okrążył stolik, a następnie ukląkł przed Severusem, objął go ramionami w pasie i przytulił policzek do jego klatki piersiowej.

- Dziękuję - powiedział cicho, uśmiechając się do siebie. Słyszał dziwnie płytki oddech mężczyzny i bicie jego serca. Czuł chłód jego ciała. Tak bardzo za tym tęsknił... Jego szata była przesiąknięta zapachem jakiegoś gorzkiego zioła. Pewnie niedawno warzył eliksir. Ale to nic nowego, on zawsze warzył jakiś eliksir... Ścisnął go mocniej, przesuwając twarz i wtulając ją w czarną, szorstką tkaninę. Ogarnęła go ciemność. Cicha i przyjemna. A także - mimo wszystko - ciepła...

Przez jakiś czas panowała cisza. Po chwili jednak, poprzez ciepłe oddechy i miękkie bicie serca, przebił się chłodny głos Severusa:

- Dałem ci zadanie, Potter. Zapomniałeś już?

Harry mruknął niepocieszony. Uniósł rozgrzaną twarz i spojrzał wprost w przyglądające mu się z góry łagodnie zmrużone oczy.