Выбрать главу

- A wiesz, że... że niedługo mam mecz? To oznacza, że nie będziemy mogli się pieprzyć przez jakiś czas. Bo nie dałbym rady siedzieć na miotle... - W powietrzu zawisła niewypowiedziana prośba.

Severus uniósł brew.

- W takim razie będę zmuszony odwołać do tego czasu nasze szlabany, panie Potter.

A niech go szlag!

- Bardzo śmieszne - wymamrotał. - Przecież zawsze możemy ze sobą porozmawiać.

Snape posłał mu kpiące spojrzenie, ale Harry je zignorował.

- Przyjdziesz na mecz, żeby mnie zobaczyć? - zapytał z nadzieją.

- Będę w tym czasie absolutnie zajęty.

- Szkoda - burknął Harry, coraz bardziej zrezygnowany. Ale w tym samym momencie przyszła mu do głowy pewna myśl. - A może to i lepiej, bo gdybyś przyszedł, to nie mógłbym się skupić na złapaniu znicza i pewnie byśmy przegrali.

Snape spojrzał na niego z namysłem.

- Więc możliwe, że jeszcze się zastanowię.

Harry ukrył uśmiech, ponownie przyciskając twarz do szorstkiej szaty.

- Czy możesz już wrócić na miejsce, Potter i zająć się w końcu tym, co powinieneś robić? - usłyszał nad głową szorstki głos Severusa. Harry skrzywił się. To jasne, że wolał być blisko niego i go przytulać, a nie siedzieć i przepisywać trzysta razy jakieś zdanie. Ale jeszcze trochę... jeszcze chociaż trochę. Podniósł się z kolan i wyprostował. Przez chwilę stał tylko i patrzył na mężczyznę, ale potem coś przejęło nad nim kontrolę i kazało mu pochylić się, opleść ramionami szyję Snape'a i delikatnie pocałować go w policzek.

Wciągnął głęboko w płuca ten charakterystyczny zapach ziół i piżma, po czym westchnął i odsunął się. Nie spojrzał na twarz mężczyzny, kiedy odwrócił się, by powrócić na swoje miejsce. Wyczuwał jedynie na sobie jego intensywny wzrok.

Wziął do ręki pióro i spojrzał na leżący przed sobą pergamin. Nie potrafił zmusić się do napisania chociażby jednego słowa. Jego myśli wciąż krążyły wokół Severusa. Podniósł głowę i zobaczył, że mężczyzna trzyma w ręku książkę. Harry wytężył wzrok, żeby odczytać tytuł:

Zastosowania Czarnej Magii w...

Mistrz Eliksirów opuścił nieco książkę i Harry nie zdążył przeczytać reszty. Jego serce zabiło mocniej. Przypomniał sobie tomy, które wyniósł z Działu Ksiąg Zakazanych, a które co do jednej okazały się zupełnie bezużyteczne. Ale Severus... on powinien wiedzieć, co jest warte przeczytania. Może mógłby nawet mu pomóc... Harry miał tyle pytań. Do kogo miałby z tym pójść? Do Tonks? Od razu zaczęłaby drążyć temat, dlaczego Harry interesuje się Czarną Magią. Wiedział, że Snape już raz odmówił, ale może gdyby umiejętnie poprowadził rozmowę... może dowiedziałby się czegokolwiek, co by mu pomogło.

- To książka o Czarnej Magii? - zapytał, przerywając tym samym panującą w pomieszczeniu ciszę. Severus spojrzał znad lektury.

- Jak się tego domyśliłeś, Potter? - parsknął. Harry wiedział, że wystawia cierpliwość Severusa na coraz cięższą próbę, ale musiał się czegoś dowiedzieć!

- Ja słyszałem... to znaczy Moody opowiadał nam na czwartym roku o Zaklęciach Niewybaczalnych. Mówił, że aby je rzucić, trzeba naprawdę tego chcieć. I że nikt z nas nie byłby w stanie tego zrobić. Czy to się tyczy tylko Zaklęć Niewybaczalnych, czy tak samo jest ze wszystkimi klątwami, nawet tymi najzwyklejszymi?

Harry zobaczył zainteresowanie na twarzy mężczyzny. Tak jakby w końcu trafił na temat, który był wart jego uwagi. Severus przez chwilę patrzył na niego z namysłem, a następnie odłożył książkę, splótł dłonie i odparł:

- Czarna Magia rządzi się takimi samymi prawami, jak każdy inny rodzaj magii. Żeby rzucić jakiekolwiek zaklęcie, nawet tak proste jak Lumos, trzeba tego chcieć i skupić swoje myśli. Pod tym względem wcale się one nie różnią. - Harry zauważył, że kiedy Severus opowiadał, jego twarz zmieniła się. Zdawał się być całkowicie pochłonięty tym, co mówił. - Klątwy są zazwyczaj niezwykle trudnymi i złożonymi zaklęciami, dlatego wymagają o wiele większego skupienia. Tak samo, jak, przykładowo, Zaklęcie Patronusa. Aby je rzucić, musisz naprawdę mocno tego pragnąć. Jedyna różnica pomiędzy nimi wynika z charakteru rzuconego zaklęcia. Kiedy używasz klątwy, której zadaniem jest zranienie kogoś, musisz postawić sobie podstawowe pytanie: czy naprawdę chcesz kogoś zranić? Jeżeli nie jesteś w stanie tego zrobić, nigdy nie uda ci się rzucić jej poprawnie. A więc, jak sam widzisz, nie chodzi tutaj o jakieś specyficzne wymagania, a jedynie o twoją duszę. O to, czy chcesz i potrafisz zrobić komuś krzywdę.

- Czyli to prawda... - Harry zdawał się być pogrążony w myślach. - Żeby rzucić klątwę, trzeba mieć duszę przeżartą złem?

Severus zmarszczył brwi.

- Dlaczego tak uważasz?

Harry zarumienił się.

- Ja... przeczytałem to gdzieś.

Przez chwilę mężczyzna lustrował go uważnym spojrzeniem.

- Skoro i tak nie potrafisz się powstrzymać przez kradzieżą książek z zakazanego działu...

- To nie była kradzież! - wpadł mu w słowo Harry.

- ...to przynajmniej postaraj się brać takie, które mają jakąkolwiek naukową wartość, a nie brednie nawiedzonych czarnoksiężników, którzy żyli setki lat temu i nie odróżniali swojego odbicia w lustrze od wroga. Jest bardzo wiele rzetelnie napisanych podręczników Czarnej Magii.

- Na przykład jakie? - zapytał szybko Harry.

Severus spojrzał na niego z kpiną.

- Próbujesz być przebiegły, Potter?

Harry zagryzł wargę. Nie było w ogóle sensu próbować podejść Severusa.

- No to skąd mam wiedzieć, które książki są dobre? Nikt mi tego nie powiedział - rzekł twardo Gryfon, kładąc wyraźny nacisk na pierwsze słowo.

- Ponieważ zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią prowadzi różowowłosa ignorantka i niezdara, która z Aurora ma tyle, ile McGonagall z wili. A na lekcjach, zamiast prawdziwej Czarnej Magii, uczy was tylko, jak bronić się przed druzgotkami czy mantykorami.

- To nieprawda! - oburzył się Harry. - Tonks jest tysiąc razy lepsza od Umbridge. Może nie tak dobra, jak Moody czy Lupin, ale uważam, że jest naprawdę świetną nauczycielką. Ostatnio opowiadała nam o najniebezpieczniejszych klątwach, których może używać Voldemort, a które nie zostały zaliczone do Zaklęć Niewybaczalnych. Uczymy się też mnóstwa zaklęć obronnych.

Severus parsknął cicho, a następnie pochylił się w fotelu, mrużąc niebezpiecznie oczy.

- Zaklęcia obronne? Nie rozśmieszaj mnie, Potter. Zamiast przygotowywać was do wojny, uczy jak odpierać ataki i chować się za plecami innych. Nie pokonasz Czarnego Pana rzucając na niego Expelliarmus albo kryjąc się za Zaklęciem Tarczy. W programie już dawno powinny znaleźć się podstawowe klątwy, którymi można zdziałać dużo więcej, niż tylko ogłuszyć przeciwnika, i to na bardzo krótko. Ale oczywiście Dumbledore prędzej udusi się własną brodą, niż pozwoli "zatruć" wasze "niewinne duszyczki". I właśnie dlatego nie macie żadnych szans w starciu z Czarnym Panem i jego zastępami.