- No to dlaczego ty nie chcesz mnie tego uczyć? Skoro uważasz, że powinniśmy umieć rzucać klątwy, czemu nie mógłbyś szkolić uczniów, którzy tego chcą? - zapytał Harry, wbijając w mężczyznę twarde spojrzenie.
- Ponieważ wasz ukochany dyrektor mi na to nie pozwoli, Potter.
- Nie pozwala ci też pieprzyć uczniów, a jednak to robisz - odparł Harry, zanim zdążył ugryźć się w język. Oczy Severusa błysnęły niebezpiecznie.
- Uważaj na język, Potter - warknął gniewnie. Harry wziął głęboki oddech, starając się nie zwracać uwagi na ciskający pioruny wzrok mężczyzny i kontynuował, ale już znacznie ciszej:
- Możemy robić to w tajemnicy. W zeszłym roku wraz z kilkoma uczniami stworzyliśmy grupę, którą nazwaliśmy "Gwardią Dumbledore'a". Ćwiczyliśmy w Pokoju Życzeń i... - urwał, widząc szydercze spojrzenie, które wbijał w niego Snape. - Co? - zapytał.
- To coś nowego. Chłopiec, Który Przeżył pragnie w tajemnicy przed ukochanym dyrektorem skalać swą niewinną duszyczkę Czarną Magią, nawet jeżeli groziłoby to wydaleniem go ze szkoły i umieszczeniem w Azkabanie.
- Od kiedy położyłeś na mnie swoje ręce, już nie jestem taki niewinny... więc co to za różnica? - odparł Harry, patrząc Severusowi prosto w oczy. Snape zmarszczył brwi, ale nie skomentował tego. Obserwował Harry'ego tak, jakby poddawał go ocenie. Chłopak miał ochotę uciec wzrokiem, ale nie zrobił tego. Pomimo że wytrzymanie taksującego spojrzenia mężczyzny bardzo wiele go kosztowało. Po kilku minutach napiętej ciszy, Severus odchylił się w fotelu i powiedział cicho, spoglądając w ogień:
- Zastanowię się nad tym.
To nie była obietnica, jedynie otwarta możliwość, ale Harry i tak miał wrażenie, jakby zdobył niebosiężny szczyt. Z trudem powstrzymał radosny uśmiech, który cisnął mu się na usta. Odchrząknął i powiedział:
- Zresztą moja dusza wcale nie jest taka niewinna. W zeszłym roku rzuciłem Cruciatus na Bellatrix. To znaczy, może nie do końca... wyszło tak, jak powinno. Ale byłem bardzo blisko. Zawahałem się. Chciałem tego, ale coś mnie powstrzymało.
Severus zerknął na niego kątem oka.
- I myślisz, że teraz będziesz w stanie to zrobić? - zapytał drwiąco.
Harry zagryzł wargę.
- Nie jestem już tą samą osobą, którą byłem rok temu - powiedział cicho, po czym spojrzał na mężczyznę. - Ty mnie zmieniłeś. - Severus parsknął i ponownie spojrzał w ogień. - Wiem, że teraz mi się uda. Przecież sam powiedziałeś, że wystarczy tylko bardzo chcieć... skrzywdzić kogoś. - Popatrzył na swoje dłonie. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi na nich ślady krwi, ale wiedział, że to tylko złudzenie. - A ja bardzo chcę. - Wyczuł na sobie wzrok Severusa, ale nie podniósł głowy. Zacisnął pięści i szybko odegnał obrazy, które próbowały wedrzeć mu się do głowy. I wtedy uderzyła go nagła myśl. - W zasadzie to... tak się zastanawiam... - Dopiero teraz podniósł wzrok i spojrzał na przypatrującego mu się z uwagą Mistrza Eliksirów. - Kiedy jesteś z Voldemortem i kiedy on każe robić ci te wszystkie... rzeczy... To znaczy, rzucać różne klątwy... Powiedziałeś, że aby je rzucić, trzeba naprawdę tego chcieć. Więc jak ty...? - urwał, widząc nagły błysk w oczach mężczyzny.
To nie był przyjemny blask. Przypominał lodowate światło. Z sugestią zieleni.
Napłynęło zrozumienie.
Usta Severusa wykrzywił mroczny uśmiech.
- Jesteś zaskoczony, Potter?
Harry wstrzymał oddech, czując uderzające mu do twarzy gorąco. Jego żołądek wywrócił się. Przed oczami błysnął mu obraz Severusa, stojącego w kręgu, pośród wysokich, ciemnych postaci z twarzami ukrytymi za maskami. Lśniącymi niczym biała porcelana. Severus rzucający Crucio na niewyraźne, wijące się po ziemi sylwetki. Ręka pewnie trzymająca różdżkę, ukryte za maską oczy, takie nieczułe, pozbawione współczucia czy wyrzutów sumienia. Zamrugał kilka razy, próbując przegonić obraz i czując, że jego serce bije coraz szybciej i szybciej. Spojrzał z niedowierzaniem na siedzącego naprzeciw niego mężczyznę i pokręcił głową.
- To niemożliwe.
- Dlaczego nie? - zapytał kpiąco Severus.
- Czy to... czy to znaczy, że ty... ty to lubisz? Powiedziałeś, że trzeba naprawdę tego chcieć. Czy ty naprawdę...? - urwał, kiedy Snape pochylił się w jego stronę i zmrużył oczy.
- To, co lubię, to, co muszę, a to, czego chcę, to są zupełnie różne rzeczy, Potter.
Harry zmarszczył brwi, próbując zrozumieć.
- Ale czy ty...?
- Ludzki umysł to naprawdę ciekawe narzędzie. Można się nim posługiwać do woli, jeżeli wie się tylko, gdzie znajduje się zamek i w jaki sposób go otworzyć. Kiedy tego dokonasz, jesteś w stanie zrobić wszystko. Możesz zmusić swój umysł do takich rzeczy, których teoretycznie nigdy nie byłbyś w stanie zrobić. Na przykład zabić człowieka. Albo związać się z nim uczuciowo. Lub też go znienawidzić. Na tym właśnie polega kontrola. Coś, czego ty nigdy nie byłeś w stanie opanować, pomimo moich wysiłków. Nie potrafisz nawet na chwilę zamknąć swojego umysłu, można czytać z niego jak z otwartej książki. Ja robię to niemal przez cały czas.
Harry przypomniał sobie, jak wiele wysiłku kosztowały go zeszłoroczne lekcje Oklumencji ze Snape'em. Pamiętał smak goryczy, kiedy, pomimo wielu prób, nie potrafił przeciwstawić się Severusowi, który bez żadnych oporów wdzierał się do jego głowy.
Przez umysł Harry'ego przebiegła nagła, niekontrolowana myśclass="underline"
Cóż, w sumie niewiele się zmieniło. Tylko że teraz wdziera się bez oporów zupełnie gdzie indziej...
- To znaczy, że zawsze, w każdej sytuacji, potrafisz nad sobą panować? - zapytał, patrząc na Severusa z niedowierzaniem i głębokim podziwem. - To naprawdę... niesamowite - wymamrotał.
Mężczyzna wydawał się zaskoczony tym, co zobaczył w szeroko otwartych oczach Harry'ego. Spodziewał się zapewne wszystkiego, od strachu do niechęci, ale z pewnością nie... pewnego rodzaju czci.
Harry był naprawdę pod wrażeniem. Nie wyobrażał sobie takiego życia. Ciągle się kontrolować, zawsze być skupionym... nie móc pozwolić sobie nawet na chwilę oddechu. Sam nie potrafił skupić się nawet na lekcjach, a co dopiero na... Zaraz... Coś się tu nie zgadzało... Przecież Severus nie mógł się kontrolować w czasie...
- Chwila - odezwał się, kiedy mężczyzna odchylił się do tyłu i ponownie spojrzał w ogień. - Przecież ty też nie zawsze nad sobą panujesz. Ostatnio wybuchłeś na lekcji. Byłeś wściekły. Pamiętam to. I przecież zawsze... zawsze, kiedy to robimy... wtedy też się nie kontrolujesz.