Zaraz, on chyba nie zamierzał...?
W tym samym momencie poczuł, że Severus napiera na niego od tyłu. Jedną ręką przycisnął jego głowę do twardego, zimnego blatu, a drugą szybkim ruchem ściągnął jego slipy.
- Co ty rob...? - zaczął Harry, z trudem odwracając głowę, by zaczerpnąć tchu.
- Spełniam twoją prośbę, Potter! - syknął mężczyzna, rozszerzając palcami jego wejście.
Zaraz, czy on to chciał zrobić bez...?
- Przestań! - krzyknął - Uwolnij mnie! Nie możesz...
Wystarczył jeden gwałtowny ruch i Severus już był w nim. Powietrze rozdarł krzyk Harry'ego. Miał wrażenie, że eksploduje z bólu. Bez żadnej maści, bez żadnego przygotowania... Mistrz Eliksirów naparł na niego, a szorstka szata przywarła do jego nagich pośladków. Szarpnął się, ale mężczyzna mocno przyciskał jego głowę i nie pozwalał na jakikolwiek ruch. Zatrzymał się równie nagle, jak w niego wtargnął, jakby dawał Harry'emu czas na przyzwyczajenie się, na otworzenie przed nim.
- Przestań ze mną walczyć - wyszeptał groźnie, wycofując się i ponownie rozdzierając Harry'ego jednym gwałtownym ruchem - to przestanie boleć.
W oczach Harry'ego pojawiły się łzy. Zagryzł zęby, próbując nie krzyczeć. Severus ponownie się zatrzymał.
To wcale nie było przyje...
Z jego gardła wydobył się kolejny krzyk, kiedy mężczyzna wycofał się i wbił ponownie.
- Przestań! - zakwilił. - To boli! Severusie! To bo... - Nagle zorientował się, że jest niemy. Otwierał usta, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.
Jego oczy rozszerzyły się w zrozumieniu. Zaklęcie wyciszające! Snape rzucił na niego cholerne zaklęcie wyciszające, żeby...
Mężczyzna wszedł ponownie. Harry uderzył głową o twardy blat, skoro nie mógł krzyczeć. Czuł rękę Severusa w swoich włosach i krople potu spływające po rozgrzanej skórze.
- Przestać? - wydyszał Snape, pochylając się nad nim. Głowa Harry'ego została oderwana od blatu i szarpnięta w tył, a przy uchu usłyszał niski, dyszący głos Mistrza Eliksirów. - Sam tego chciałeś, Potter. Błagałeś o to. A więc teraz to dostaniesz! - Wycofał się i ponownie wszedł w niego. Gwałtownie, ostro. Głęboko. Gdyby Harry mógł krzyczeć, zdarłby sobie gardło. Zamiast tego tylko kręcił głową, próbując powstrzymać łzy. - Och, wiem, że boli... Musi boleć! Skoro chciałeś się ze mną bawić, to teraz pokażę ci, czym taka zabawa może się skończyć!
Puścił głowę Harry'ego, która natychmiast opadła na stół.
To nie tak miało wyglądać... Nie tak!
Ciało Gryfona podrygiwało w rytmie narzuconym przez Severusa. Był w stanie jedynie kwilić bezgłośnie, kiedy czubek penisa Snape'a raz po raz uderzał w jego prostatę, coraz szybciej i szybciej. Odziane w czerń uda uderzały gwałtownie i agresywnie w nagie pośladki chłopca. A Harry czuł, jakby wszystko, absolutnie wszystko w nim zamarło, zawisło nad przepaścią pełną wrzącej lawy, która z każdym pchnięciem podnosiła swój poziom. Czuł, jak krew w jego żyłach buzuje, a skóra topi się. Krople potu spływające po jego ciele były niczym krople rozgrzanego oleju, który parzył i wypalał ślady na jego skórze.
Jego policzek tarł o twardy blat. Ciało wibrowało z wysiłku. Ból zaczął odpływać, wypłukany erupcją rozgrzanej lawy, która stopniowo opanowywała jego ciało. Pozostała jedynie czysta i rozżarzona niczym żelazny pręt euforia. Wszystko w nim zdawało się płonąć. Łącznie z mięśniami wykręconych do tyłu ramion. Penis Snape'a już dawno utorował sobie drogę i teraz wbijał się w niego bez żadnych oporów.
Wdziera się bez oporów... wszędzie.
-Echo własnych myśli Harry'ego odbiło się w jego głowie. Słyszał nad sobą ciężkie sapanie Severusa. Stolik skrzypiał pod jego ciężarem, biodra uderzały o biodra z odgłosem przypominającym zadawanie ciosu owiniętą materiałem pięścią. Słyszał nawet swój szybki, urywany oddech. Dźwięki mieszały się ze sobą, tworząc spiralę, po której zbliżał się finał.
Lawa sięgnęła jego lędźwi i zaczęła się w nich zbierać, niemal go parząc. Severus przyspieszył. Harry zacisnął zęby. Coś było nie tak. Zbyt gorąco, zbyt... intensywnie. Nie zdążył nawet się przygotować...
Mężczyzna znieruchomiał. Harry wstrzymał oddech. Chłodne palce mocniej wbiły się w jego biodra. Severus wysunął się i pchnął. Jeszcze raz. I kolejny...
Powietrze przeciął z trudem powstrzymywany pomruk ogromnej satysfakcji. Gorąco rozlewające się we wnętrzu Harry'ego tylko wzmogło pożar szalejący w jego lędźwiach. Palce wbiły się tak głęboko w ciało, iż z pewnością pozostawią ślady. Czuł pulsowanie erekcji Severusa, które niemal pokrywało się z pulsowaniem jego własnego członka. Był już na samej granicy, ale coś go blokowało.
Zadrżał gwałtownie, czując ciepły oddech na skórze pleców, kiedy Severus pochylił się nad nim, ciężko oddychając.
"A więc to już koniec..." - przemknęło mu przez głowę. Poczuł rozczarowanie, kiedy rozgrzany penis Snape'a wysunął się z niego, pozostawiając po sobie żar i ślady spermy. Ale cóż, nie zawsze można mieć wszystko... A był już tak blisko...
Coś się jednak zmieniło. Harry usłyszał nad sobą cichy pomruk niezadowolenia, a po chwili jakieś przekleństwo, którego nie zrozumiał. Za bardzo kręciło mu się w głowie. Kątem oka dostrzegł wsuwające się pod niego ręce Mistrza Eliksirów. I nagle wszystko zostało zasypane eksplozją tysiąca iskier, gdy długie palce skubnęły jego sutki. Jego ciało zareagowało, podrywając się i opadając z powrotem. Uderzył głową o twardy blat i jęknął bezgłośnie. To było niczym smagnięcie prądem. Kolejne skubniecie sprawiło, iż gdyby nie był przywiązany magicznie do stolika, to z pewnością spadłby na podłogę. Nie, nie prądem. Batem. Bolesne, intensywne. Pobudzające. Lawa wezbrała ponownie, a w umyśle Harry'ego otworzyły się drzwi zrozumienia.
Czyli Severus zauważył, że nie dosz...
Przycisnął czoło do blatu, kiedy poczuł wsuwający się w niego palec. Łagodnie skręcił i uderzył dokładnie w to miejsce, w które miał trafić. Jeszcze raz. I jeszcze. I... Harry drżał cały. Jego skóra płonęła. Wszystko w nim pochłonął ogień. Poczuł, że Severus pochyla się nad jego plecami i...
...i niemal w tym samym momencie świat rozbił się na tysiące kawałków, kiedy wilgotny, gorący język dotknął jego skóry i zaczął powoli sunąć wzdłuż kręgosłupa. Jakby krzesał iskry, które wtapiały się w jego ciało i zbierały w podbrzuszu, formując coś tak ogromnego... Usta Harry'ego otworzyły się w bezgłośnym krzyku. Język Severusa. Na jego skórze. Coraz niżej. Na krzyżu. Na... Merlinie!
Fala runęła, pochłaniając wszystko, co napotkała na swej drodze, łącznie ze świadomością, zmysłami i niekończącym się, niemym krzykiem. Zatopiła napięte do granic możliwości mięśnie, przelała się przez ciało i wytrysnęła białą pianą wprost na blat.
Na ten jeden moment wszystko zniknęło, rozpłynęło się, przestało mieć znaczenie. Istniała tylko przyjemność tak ogromna i tak potężna, iż z łatwością mogłaby zatopić góry. Harry miał już wiele orgazmów, ale żaden nie dorównywał intensywnością temu. Miał wrażenie, że jeszcze trochę i zemdleje, rozpłynie się wraz z nim.