- To boli! - wrzasnął Harry, ale lodowate, ciemne oczy tylko zwęziły się w odpowiedzi. - Ona mnie nie interesuje! Sama zaproponowała pomoc! - krzyczał, pojękując i zaciskając zęby.
- A ty musiałeś się zgodzić! - Głos przeciął powietrze, a palce wbiły się głębiej w ramię Harry'ego. - Opowiedz, jak dobrze się z nią bawiłeś!
- Chciała mi pomóc, a ja byłem już zmęczony - sapnął Harry, kiedy kolejne szarpnięcie uderzyło nim o ścianę z taką siłą, iż miał wrażenie, że jego narządy wewnętrzne się przemieściły. - Tylko sprzątaliśmy. Odegraliśmy przedstawienie przed Martą, żeby zostawiła mnie w spokoju. - Zdołał skupić wzrok na pociemniałym, płonącym wściekłością spojrzeniu Severusa, które zdawało się rozszarpywać go na kawałki, tak jak niewiele dzieliło od tego ręce mężczyzny, zaciskające się na jego ciele niczym szpony. - Jestem tylko twój, Severusie - jęknął, czując zawroty głowy. - Zawsze będę tylko twój. Nikt inny mnie nie interesuje. Przysięgam. Należę tylko do ciebie!
To chyba podziałało, ponieważ palce rozluźniły nieco uścisk, a płonący w mrocznych oczach ogień przygasł odrobinę. Harry zorientował się, że drży. A w lędźwiach czuł nieopisany żar, którego wcześniej w nich nie było.
- Daję ci ostatnie ostrzeżenie, Potter. Jeżeli jeszcze raz zbliżysz się do Weasley... jeżeli jeszcze raz pozwolisz jej się dotknąć, to zadam ci taki ból, którego nigdy nie zapomnisz.
Członek Harry'ego drgnął gwałtownie. Nie wiedział, od jak dawna jest twardy, ale czuł, że każde słowo Snape'a wywoływało w nim małą eksplozję, która pustoszyła jego ciało i posyłała samoopanowanie do diabła.
Rzucił się do przodu, odgarnął dłonią czarne włosy i przyssał się do miękkiego ucha Severusa. Usłyszał cichy pomruk.
Och, doskonale wiedział, że to jego wrażliwy punkt...
Oderwał plecy od ściany i naparł na odziane w czerń ciało, pojękując, kiedy jego twardy członek otarł się o udo mężczyzny. Czuł bolesne pulsowanie w miejscach, w których ściskały go dłonie Snape'a, ale to tylko sprawiało, że płonął jeszcze bardziej. Jednak Mistrzowi Eliksirów szybko udało się zapanować nad sytuacją. Harry zajęczał z rozczarowania, kiedy ściskające go ręce odsunęły go od siebie. Jednak niemal w tym samym momencie zachrypnięty szept, który usłyszał przy swoim uchu, rozpalił w nim nowy płomień:
- Nie tutaj. Przebierz się i przyjdź do moich komnat.
Severus odsunął się od niego i wygładził szaty, starając się ukryć swoją oczywistą erekcję. Harry drżał i niemal osunął się po ścianie, kiedy przyciskające go do niej ręce zniknęły. Snape nie patrzył na niego. Jakby jedno spojrzenie więcej mogło rozbić w pył jego samokontrolę. Odwrócił się i wyszedł.
Harry stał przez chwilę, zbyt oszołomiony, aby się poruszyć. Nogi uginały się pod nim, a przez żyły płynęła lawa.
Nie może tak tutaj stać! Musi iść do Snape'a!
Zmusił się, żeby ruszyć przed siebie. Odepchnął się od ściany, potknął o stojące mu na drodze wiadro i pobiegł do wieży Gryffindoru. Zatrzymał się przed portretem Grubej Damy, odetchnął kilka razy, aby uspokoić rozszalałe serce i złapać oddech, który zgubił gdzieś po drodze, a następnie wszedł do wypełnionego uczniami Pokoju Wspólnego i ignorując zaczepki i pytania, wpadł do dormitorium, złapał kilka ubrań i pobiegł do łazienki. Wziął szybki prysznic, przebrał się (ręce drżały mu tak bardzo, że miał problemy z zapięciem koszuli), zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i wymknął się z sypialni. Lawirując pomiędzy uczniami udało mu się dotrzeć do wyjścia, gdzie niemal wpadł na wchodzących właśnie Rona i Hermionę w towarzystwie Ginny, która opowiadała im o zajściu w łazience. Harry wyminął ich, nie myśląc na razie o tym, że będzie musiał wymyślić dla nich jakąś bajeczkę, i zbiegł po schodach do lochów. Kilka razy cudem uniknął zderzenia z kręcącymi się po zamku uczniami.
Kiedy dotarł pod drzwi gabinetu Snape'a, był już ognistą kulą pragnienia. Niemal zaczął obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, gdy czekał, aż podążający korytarzem Ślizgoni znikną za rogiem. Wszedł do gabinetu, czując pulsowanie w skroniach i gwałtownie bijące serce. Zdjął z siebie pelerynę i podszedł do drzwi prowadzących do prywatnych komnat Severusa. Kiedy ich dotknął, otworzyły się.
Wstrzymał oddech i wszedł do środka, a wtedy usłyszał szelest peleryny za swoimi plecami. Snape zamknął za nim drzwi i niemal w tym samym momencie Harry poczuł na sobie silne, drżące dłonie, które popchnęły go na drewniana powierzchnię i rozerwały jego koszulę.
Wszystko stało się tak nagle. Usta Severusa, wpijające się w jego szyję. Niecierpliwe ręce, zrywające z niego ubranie. Szarpnięcie, kiedy został podniesiony i przyciśnięty do twardej powierzchni. Nie zdążył nawet zaczerpnąć tchu, kiedy jego pozbawione butów, spodni i slipów nogi zostały uniesione w górę, a Severus już w niego wchodził, podtrzymując go w górze, tak, jakby Harry ważył mniej niż piórko. Gorący, twardy jak skała penis, pokryty czymś śliskim i wilgotnym wtargnął w niego gwałtownie, ostro, niecierpliwie. Harry chciał krzyknąć, ale z jego ust wydobył się tylko ochrypły jęk. Czuł siłę Severusa, jego pragnienie, brutalne pożądanie, dzikie i nieokiełznane, które wsuwało się w niego boleśnie, rozpychając jego nieprzygotowane wejście. Zbyt szybko, zbyt natarczywie. A on potrafił jedynie kwilić i zagryzać wargi niemal do krwi. Pragnąc jeszcze więcej, jeszcze gwałtowniej.
Mężczyzna naparł na niego mocno i wcisnął go w drzwi, a Harry owinął nogi wokół bioder Snape'a i stłumił krzyk, zaciskając zęby na jego szorstkiej szacie. Słyszał ciężki oddech mężczyzny, owiewający ciepłymi podmuchami jego nagie ramię, ponieważ wisząca w strzępach koszula już dawno zsunęła mu się do łokci. Owinął ręce wokół szyi Severusa i wcisnął twarz w jego obojczyk, próbując stłumić krzyki i jęki, które niepowstrzymanie wyrywały mu się z ust. Czuł uderzenia rozgrzanych jąder Snape'a o swoje pośladki, kiedy mężczyzna wchodził w niego z szaleńczą szybkością i agresywną siłą, jakby chciał przebić go na wylot, rozerwać, naznaczyć jako swą własność już po wsze czasy.
- Severusie... - zdołał wyszeptać głosem zachrypniętym od krzyku. - Jestem... tylko twój.
Poczuł, że mężczyzna wciska twarz w jego obojczyk. Zgniatające mu pośladki palce wbiły się w ciało z siłą i gwałtownością szponów, jakby one także pragnęły go rozedrzeć. I Severus doszedł, jęcząc ochryple w jego skórę, zaciskając zęby na ramieniu i drżąc spazmatycznie. W momencie, kiedy Harry poczuł rozlewające się w nim, wyrzucone z pulsującej, rozgrzanej erekcji gorąco, jego umysł i ciało pofrunęło pod sufit. Oślepiająca eksplozja własnego orgazmu spustoszyła zmysły i wstrząsnęła nim z siłą gromu, który przetoczył się przez jego ciało, spalając wszystko, co napotkał na swojej drodze.
Jego krzyk zmieszał się z jękami mężczyzny. Na kilka chwil stracił prawie wszystkie zmysły. Pozostał mu tylko dotyk, ale jeden zmysł nie był w stanie odebrać całej feerii doznań i Harry miał wrażenie, że eksploduje.
Dopiero po kilku chwilach udało mu się złapać oddech, podobnie jak Severusowi, który dyszał ciężko w jego ramię. Harry nadal czuł wbijające mu się w skórę ostre zęby. Ciepło powoli wysunęło się z jego wnętrza i Harry jęknął w poczuciu straty, ale wtedy Snape przysunął usta do jego ucha i wyszeptał ochryple: