Выбрать главу

Czy to od początku było zaplanowane? Czy miało posłużyć jedynie do osiągnięcia jakiegoś niewiadomego celu?

Słyszał, jak Mistrz Eliksirów znęca się słownie nad Neville'em za jego nieudany eliksir. Ale nic go w tej chwili nie obchodziło.

Dlaczego przyszedł do niego wtedy w schowku? Dlaczego zrobił to, co zrobił? Dlaczego zawsze był taki... podły? Przecież gdyby naprawdę chciał, gdyby mu zależało...

Słyszał, jak Snape beszta Rona. Ten niski, groźny głos, który zawsze doprowadzał go do stanu wrzenia... Poczuł drżenie w podbrzuszu. Zacisnął oczy w bezsilnej złości.

Dlaczego pozwolił, aby to zaszło tak daleko? Dlaczego pozwolił mu się...

Padł na niego cień. Jego kostki pobielały od zaciskania, kiedy spojrzał w górę i napotkał spojrzenie czarnych, bezdennych oczu, które teraz zwęziły się i przez chwilę zdawały się badać jego duszę, a Harry wiedział, że pozwoliłby im zajrzeć absolutnie wszędzie...

Dlaczego?

Snape ruszył dalej, nie zaszczyciwszy go żadnym komentarzem. A przecież widział, jak bardzo Harry spartaczył swój eliksir. Poczuł na sobie zdziwione spojrzenia przyjaciół, ale nie zwracał na nie uwagi.

Unosił się w pustce, a w jego uszach dzwoniło wśród ciszy tylko jedno słowo:

Dlaczego?

Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek, błyskawicznie spakował się i ignorując przyjaciół oraz ciepło, które poczuł w kieszeni, wybiegł z klasy.

***

Harry kolejny raz przemył twarz zimną wodą i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Wyglądał, jakby nie spał od tygodnia. Zaczerwienione, podkrążone oczy i blada cera mogły zdradzić każdemu, że coś jest z nim nie w porządku.

Powie mu po prostu, że ostatnio uczył się nocami, aby nadrobić zaległości.

Potrzebuje Eliksiru Bezsennego Snu. Miał plan. Ryzykowny, ale to było lepsze niż proszenie Snape'a o to, by mu go dał. Mógłby zadawać pytania, a potrafił to robić w taki sposób, aby zawsze uzyskać szczerą odpowiedź.

Spojrzał na wyblakłą już wiadomość w leżącym na umywalce kamieniu:

Myślisz, że mnie okłamiesz?

Z powrotem spojrzał na swoje odbicie w lustrze.

Musi pamiętać o tym, że nie może nic pić. Musi o tym pamiętać. I jeszcze... nie, to później. Na razie i tak nie miał pojęcia, w jaki sposób mógłby to zrobić. Będzie musiał poprosić kogoś o pomoc. Może Lunę?

Zamknął oczy i odetchnął głęboko, walcząc ze zmęczeniem.

Tak, to był dobry plan.

Musiał być, bo nie miał innego.

***

Z bijącym szaleńczo sercem Harry podszedł do drzwi gabinetu Snape'a. Obok niego przebiegło kilkoro pierwszorocznych Ślizgonów. Powtórzył sobie w myślach cały plan, po czym podniósł rękę i dotknął drzwi, które natychmiast się otworzyły.

Wśliznął się do środka, wyciągając różdżkę i wyszeptał zaklęcie:

- Accio Eliksir Bezsennego Snu.

Nic się nie wydarzyło. Harry zaklął cicho pod nosem, a następnie rozejrzał się po pomieszczeniu zapełnionym zalegającymi na półkach słoikami i butelkami.

Mistrz Eliksirów rzucił pewnie na wszystkie mikstury zaklęcie uniemożliwiające przywołanie ich. Inaczej każdy uczeń mógłby bez problemu je wykraść. Cholerny, zapobiegliwy Snape!

Przecież to musi tutaj być. Severus zawsze ma w pogotowiu każdy rodzaj eliksiru. Na palcach zbliżył się do półek i zaczął przeszukiwać je wzrokiem. Czuł, że serce podchodzi mu niemal do gardła ze zdenerwowania. Kątem oka obserwował drzwi prowadzące do prywatnych kwater Mistrza Eliksirów.

Miał mało czasu. Zbyt mało.

Nazwy zaczęły rozmywać mu się przed oczami.

Wywar z krwi mangusty, Eliksir Wytrawiania, Mikstura Ognistego Oddechu, Eliksir Rozgrzewający...

Jest!

Harry złapał małą buteleczkę i wstawił na miejsce pustą butelkę po zużytym eliksirze, który dostał od Snape'a wcześniej. Szybko schował ją do kieszeni razem z różdżką i odwrócił się.

W tym samym momencie drzwi do komnat otworzyły się i stanął w nich Snape. Jego oczy zwęziły się gwałtownie, kiedy zobaczył stojącego przy półkach Gryfona. Harry poczuł, że oblewa go zimny pot.

- Czego tam szukałeś, Potter? - warknął mężczyzna, przeszywając go podejrzliwym wzrokiem.

- N-nic - wydukał, czując jak jego ręce drżą, więc szybko schował je za siebie. - Przyszedłem na szlaban i... - Myśl! Myśl! - Rozwiązał mi się but, więc zatrzymałem się, żeby go zasznurować.

Brwi Snape'a uniosły się.

- I dlatego postanowiłeś iść okrężną drogą za moim biurkiem?

- No... - Harry czuł jak jego umysł paruje od wysiłku. - Kiedy się schyliłem, zobaczyłem mysz i chciałem ją... ee...

- Złapać? - dokończył Severus głosem ociekającym kpiną.

- Tak, ale uciekła za półki i... nie zdążyłem - wyszeptał, wiedząc już, że przegrał.

- To naprawdę bardzo ciekawe - rzekł mężczyzna. - Nie wiedziałem, że twoim powołaniem jest łapanie myszy, Potter. Może wobec tego powinieneś zamienić się kształtem z Panią Norris? Ona z pewnością potrafiłaby kłamać bardziej przekonująco od ciebie - dokończył, a każde słowo zamieniało się w sopel lodu. - A teraz oddaj to, co ukradłeś.

- J-ja... - wydukał. Czuł jak grunt usuwa mu się spod nóg.

Snape wyciągnął rękę.

- Nie każ mi cię przeszukiwać - warknął, wbijając w niego groźne spojrzenie.

Harry zagryzł wargę.

Wszystko na nic.

Podszedł do mężczyzny, wyjął z kieszeni eliksir i podał mu go bez słowa. Snape spojrzał na butelkę i jego twarz przez moment stała się blada, a oczy rozszerzyły się. Szybko się jednak opanował. Spojrzał na Harry'ego i syknął gniewnie:

- Dlaczego mnie o niego nie poprosiłeś, Potter?

Harry miał wrażenie, że słowa zamieniły się w pociski, że było w nich o wiele więcej złości, niż się wydawało. Złości i... czegoś jeszcze, co trudno było mu opisać. Uderzyły w niego i wbiły się głęboko.

Zrozumiał. To był żal. Strach. Niepewność.

Albo coś w tym rodzaju. Albo wszystko naraz.

- J-ja... - próbował się wytłumaczyć. - Nie chciałem cię niepokoić. Dlatego sam wziąłem ten eliksir. Żebyś... - "nie zadawał pytań", dokończył w myślach, głośno zaś powiedział: - ...się nie martwił.

- Jakież to miłe z twojej strony - prychnął Severus, wbijając w niego przeszywające spojrzenie. - A więc to nie ma nic wspólnego z tym, że ostatnio wyglądasz jak lunatyk? I że pewnie znowu śniło ci się coś, o czym chcesz zapomnieć?