Выбрать главу

- Harry!

Chłopak odwrócił się w wypełnionym uczniami korytarzu i przeczesał go wzrokiem w poszukiwaniu wołającej go osoby. Tonks przecisnęła się przez tłum i uśmiechnęła do niego.

- Nie mogłam cię dogonić. Słuchaj... wpadłam na pewien pomysł. Oczywiście nie wiem, czy dyrektor wyrazi na to zgodę... ale macie ostatnio tak mało rozrywek, więc pomyślałam... Wiesz, że niedługo będą święta?

Harry przytaknął, nie rozumiejąc na razie niczego więcej z całej jej wypowiedzi.

- No więc pomyślałam, że fajnie byłoby sobie urządzić taką małą imprezę świąteczną, zanim wszyscy rozjadą się do domów. W niewielkim gronie spotkać się na piwku... Oczywiście kremowym. - Mrugnęła do niego porozumiewawczo. - Porozmawiać, może nawet potańczyć. Gdzieś w Hogsmeade, bo tutaj jest trochę za ciężka i zbyt poważna atmosfera... i nie wyobrażam sobie dobrej zabawy pod okiem Filcha i profesor McGonagall. - Zachichotała, więc Harry uprzejmie odpowiedział jej uśmiechem. - Co ty na to? To na razie tylko pomysł, ale może coś z tego wyjdzie.

- Ale czy w obecnej sytuacji pozwolą nam pójść do Hogsmeade? - zapytał. - No wiesz... jest wojna i w ogóle.

- Nie obrażaj mnie, Harry - fuknęła kobieta. - Jestem aurorem. Potrafię zapewnić bezpieczeństwo swoim uczniom. Zresztą pomyślałam, że ja i profesor Flitwick moglibyśmy rozciągnąć barierę ochronną wokół miejsca naszego spotkania. Tak na wszelki wypadek. Byłoby fajnie. Wyobraź to sobie... śnieg, dzwoneczki, kolędnicy, gwar rozmów, prezenty, kominek... Moglibyśmy wynająć całą salę tylko dla nas. Niekoniecznie w Trzech Miotłach, tam zawsze jest zbyt duży ruch. Może być gdzieś indziej. Co ty na to?

Harry patrzył na jej przejętą twarz i błyszczący w oczach entuzjazm.

Pomysł był naprawdę fajny i miło byłoby spędzić wieczór w gronie przyjaciół, ale miał jakieś złe przeczucia. A jeżeli coś się stanie? Jeżeli ten szpieg dowie się o wszystkim i naśle na nich Śmierciożerców? Tonks nie da rady ich wszystkich obronić.

Z drugiej strony... nie mogą się przecież ciągle ukrywać jak szczury w norze i bać się wystawić nos spod dywanu.

- Myślę, że to dobry pomysł - powiedział w końcu. Tonks rozpromieniła się cała, a jej włosy przybrały kolor cukierkowego różu.

- Cieszę się, Harry. Mamy jeszcze dużo czasu, ale myślę, że możemy już powoli zaczynać przygotowania. Zaproś kogo chcesz, wszyscy będą mile widziani.

Przed oczami chłopaka pojawiła się otulona czarnymi włosami i wykrzywiona kpiącym uśmiechem twarz.

"Wątpię" - pomyślał, ale nie powiedział tego głośno.

***

- Harry! Harry, obudź się!

Chłopak otworzył oczy. Coś przyciskało się do jego policzka. Czuł szarpanie za ramię. Zamrugał kilka razy, próbując zorientować się, gdzie się znajduje. Podniósł głowę i zobaczył pochyloną nad sobą Hermionę.

- Co się stało? - zapytał sennie, próbując się wyprostować. Poczuł ból w karku.

- Zasnąłeś nad książkami - wyszeptała dziewczyna, patrząc na niego z niepokojem. - Wiem, że prosiłam cię, abyś się więcej uczył, ale bez przesady. Nie możesz się tak przemęczać.

Harry rozejrzał się sennym wzrokiem. Znajdował się w opustoszałej bibliotece. Było chyba już bardzo późno. Spędził tutaj całe popołudnie i wieczór, aż w końcu...

- Krew buhorożców w znanych eliksirach? Zastosowania krwi zwierzęcej w produkcji...? - Hermiona zaczęła czytać tytuły leżących wokół Gryfona książek. - Harry, na jakie zajęcia mieliśmy się tego nauczyć? Nie pamiętam, żeby któryś z nauczycieli...

- To nie na zajęcia! - przerwał jej szybko chłopak, zbierając ksiązki w stos. - Ja po prostu... bardzo się tym ostatnio zainteresowałem.

Hermiona posłała mu spojrzenie pod tytułem: "I tak ci nie wierzę". Harry poczuł, że zaczyna się czerwienić.

- Nie oszukasz mnie - powiedziała. - Jestem pewna, że to Snape kazał ci się tego uczyć, żeby cię przepytywać na szlabanach.

- Dokładnie! - Harry niemal odetchnął z ulgą. - Wredny drań myśli, że mam zbyt dużo wolnego czasu.

- Ale plusem jest, że może dzięki temu nadrobisz zaległości, więc pewnie to i dobrze. - Hermiona wyprostowała się. - Ale lepiej już skończ, bo jest naprawdę późno. Trzeba wracać do dormitorium. Pani Pince zaraz zamyka bibliotekę.

- Dobrze, już idę. Jeszcze tylko... coś sprawdzę. - Uśmiechnął się, starając się, aby wyglądało to naturalnie.

- Dobrze, ale szybko. - Hermiona wskazała na wiszący pod sufitem zegar i wyszła.

Harry spojrzał z westchnieniem na leżące przed nim ksiązki. Uczył się przez tyle godzin, ale prawie nic nie pamiętał.

Szlag by to trafił!

Wyjął spod stosu książek kawałek zapisanego drobnym maczkiem pergaminu.

Cóż... może to mu pomoże...

***

Harry nie widział Snape'a od poniedziałkowego incydentu, kiedy to mężczyzna nakrył go w gabinecie, a później wyrzucił za drzwi.

Eliksir pomógł, nie śniły mu się już goniące go pająki. Nareszcie mógł się wyspać, ale część z tamtych wydarzeń nadal była rozmazana i nieco niewyraźna. Ciągle miał wrażenie, jakby czegoś brakowało, jakby o czymś zapomniał.

Trochę się denerwował przed czekającym go szlabanem. Miał nadzieję, że Severus nie jest już na niego zły. Tym razem nie będzie go prowokował. Tym razem zajmie się czymś. Na przykład nauką. W końcu i tak do sobotniego meczu zostały tylko trzy dni, więc nie może uprawiać seksu, bo nie byłby w stanie wsiąść na miotłę, a jeżeli przez niego Gryffindor by przegrał, to nigdy by sobie tego nie darował. Inni też by mu tego nie wybaczyli.

Dlatego też wziął pod pachę kilka książek o eliksirach, w drugą rękę pergamin, pióro i kałamarz, do rękawa włożył zapisaną drobno kartkę i tak uzbrojony ruszył do lochów.

Kiedy wszedł do komnaty, Snape siedział w swoim fotelu i wyglądał jakby na niego czekał. Harry poczuł bijącą od niego sugestię chłodu.

- Dobry wieczór, Severusie - powiedział i spróbował się uśmiechnąć. Czarne oczy tylko zmrużyły się w odpowiedzi. Harry wbił wzrok w podłogę i powoli podszedł do drugiego fotela. Usiadł w nim i rozłożył na stoliku książki i przybory.

- Nie chcę ci dzisiaj przeszkadzać - wymamrotał, otwierając książkę. - Po prostu się pouczę.

Snape parsknął. Harry poderwał głowę i spojrzał na mężczyznę z zaskoczeniem.

- Cóż za odmiana, Potter. Nie masz zamiaru rozbierać się albo mnie okradać?

Chłopak zagryzł wargę.

- Możesz sobie kpić do woli - mruknął ze złością. - Nie zamierzam cię więcej prowokować, jeżeli o to ci chodzi. Dobrze zapamiętałem ostatnią karę...