Выбрать главу

Ron przewrócił oczami i rozwinął swój pergamin. I niemal natychmiast jęknął, zwinął go z powrotem, a na jego twarzy pojawił się wyraz rozpaczy.

- Mama mnie zabije - wymamrotał, uderzając czołem o ławkę. - Znowu "okropny".

Harry spojrzał na swój zwinięty test. Denerwował się. Chciał zaimponować Severusowi. Tak długo się tego uczył... Nie chodzi nawet o to, że wykuł wszystko na pamięć, ale o to, że zrozumiał i nawet udało mu się połączyć fakty i wysnuć kilka własnych wniosków. Ale czy Snape to docenił? Czy wszystko napisał dobrze, czy jak zwykle coś pomieszał?

Podniósł pergamin i bardzo powoli go rozwinął...

...po czym rozszerzył gwałtownie oczy, a zwój wypadł mu z rąk, potoczył się po blacie i spadł na podłogę.

Poczuł na sobie zaskoczone spojrzenia przyjaciół.

- Co się stało, stary? - zapytał Ron.

Harry przełknął ślinę i wychylił się, aby podnieść pergamin.

- N-nic - wydukał. - Po prostu... znowu zawaliłem.

- Troll? - zapytał Ron ze współczuciem w głosie, przez który jednak przebijał cień satysfakcji, że ktoś okazał się gorszy, niż on.

- Ukhm - mruknął Harry, ściskając mocno zwój i czując, że kręci mu się w głowie z oszołomienia. Kiedy przyjaciele wrócili do swoich testów, Harry ponownie go rozwinął i jeszcze raz spojrzał na nakreśloną ostrym pismem Snape'a ocenę:

"Wybitny"

Nigdy, w całym swoim życiu nie spodziewał się, że kiedykolwiek otrzyma z Eliksirów "wybitny". To było nieprawdopodobne. Odczuwał taką radość, że miał ochotę wejść na ławkę i zacząć śpiewać. Poderwał głowę i spojrzał na Severusa. Mężczyzna, jakby to wyczuwając, też skierował na niego spojrzenie. Kiedy ich oczy się spotkały, Harry poczuł się tak, jakby coś zakwitło w jego piersi. Miał nadzieję, że Snape to widzi, że także to czuje. I chociaż twarz Mistrza Eliksirów pozostała nieporuszona, dostrzegł w jego oczach blask. I to mu wystarczyło. Severus wiedział.

Harry spuścił głowę, czując, jak po jego skórze pełzają pierwsze języki ognia.

- Jeżeli skończyliście już prezentować ten żałosny koncert jęków, który sami zgotowaliście sobie swoją głupotą, to proszę natychmiast wyciągnąć kociołki i przybory, ponieważ przechodzimy do lekcji - oznajmił surowo mężczyzna, odwracając się z rozmachem i podchodząc do biurka. Kiedy wszyscy zaczęli wykładać przyrządy, Harry, nie mogąc się powstrzymać, sięgnął do kieszeni i zacisnął dłoń na kamieniu. Czuł zawroty głowy. Wszystko, co go otaczało, przestało mieć znaczenie. W jego wnętrzu rozkwitało pragnienie. Tak bardzo chciał się mu odwdzięczyć... Już teraz. Nie mógł czekać. Nie potrafił.

Zamknął oczy i wysłał:

Severusie... powinieneś wiedzieć, że w tej chwili marzę tylko o tym, aby wsunąć rękę pod ławkę, rozpiąć spodnie i zacisnąć palce wokół mojej erekcji. Jestem tak twardy, że to aż boli. I to wszystko z twojego powodu.. Pragnę zaspokajać się teraz, patrząc na ciebie. Czy mógłbym?

Chyba trochę przesadził, ale kiedy tylko to sobie wyobraził, jego członek zareagował błyskawicznie i naparł na spodnie.

Zobaczył, jak siedzący przy biurku Snape sięgnął do kieszeni i wyjął kamień. Spojrzał w dół i... rozszerzył nagle oczy. Po chwili poderwał głowę i przeszył Harry'ego napastliwym spojrzeniem. To wystarczyło, aby chłopak poczuł dreszcz, docierający do każdego zakamarka ciała i następującą po nim falę gorąca. Przesunął rękę pod ławką, aby poluzować napierającą boleśnie na spodnie erekcję i zobaczył, jak wzrok mężczyzny zmienia się. Jego oczy zaczęły dziwnie błyszczeć, ale w tej samej chwili odwrócił głowę i spojrzał na ścianę. Tak, jakby próbował nad sobą zapanować.

Harry zagryzł wargę i wbił wzrok w ławkę. Miał wrażenie, że zaraz spłonie. Pragnął go teraz tak bardzo, że z trudem przychodziło mu opanowanie się. Ale musiał. Był przecież na lekcji. Nie mógł...

Ach, do diabła z tym!

Zacisnął powieki, czując zawroty głowy, i spróbował wziąć kilka głębokich oddechów, aby wpuścić do ściśniętych płuc nieco powietrza. Ale kiedy je wydychał, z jego ust wyrwał się niekontrolowany jęk. Zamarł, czując na sobie zaskoczone spojrzenia siedzących najbliżej Rona, Hermiony i... Severusa.

- Dobrze się czujesz, Harry? - zapytała przyjaciółka, kładąc na ławce deskę i nóż. - Wyglądasz, jakbyś miał gorączkę. Jesteś cały czerwony.

- T-tak. Tylko... trochę tu gorąco - wydukał, otwierając oczy i rumieniąc się. Zobaczył, że Snape szybko odwraca głowę.

- Dlaczego nie wyjmujesz rzeczy? - zapytał ze zdziwieniem Ron. - Snape cię ochrzani, kiedy to zobaczy.

- Co? Już. - Harry odetchnął i sięgnął po swoją torbę, aby wyjąć kociołek, wagę i wszystkie te bezużyteczne przedmioty, które nie miały teraz dla niego żadnego znaczenia.

W końcu wszyscy już się z tym uporali i wlepili wzrok w nauczyciela, a w klasie zapadła cisza. Mistrz Eliksirów odwrócił głowę od ściany i spojrzał na nich z zaskoczeniem, tak, jakby przez chwilę zapomniał gdzie się znajduje.

- Zaczynamy - oznajmił i zerwał się z krzesła z takim impetem, że biurko zatrzęsło się, a stojący na nim atrament i butelka jakiegoś eliksiru przewróciły się i spadły na kamienną posadzkę, roztrzaskując się na kawałki.

Ignorując zaskoczone spojrzenia uczniów, wyciągnął różdżkę i ze złością sprzątnął skorupy.

- Dzisiaj kontynuujemy temat eliksirów niewidzialności - oznajmił, przechodząc na środek klasy. - Kto wie, jaki eliksir z tej grupy jest najniebezpieczniejszy?

Ręka Hermiony wystrzeliła w górę. Harry spuścił wzrok. Znał odpowiedź na to pytanie, ale w sytuacji, w której się znajdował, wolał się jednak nie zgłaszać, ponieważ miałby poważny problem, gdyby musiał się podnieść.

Dlaczego nikt nie wymyślił zaklęcia na tego typu niedogodności? Na pewno pomógłby tym tysiącom nastolatków, przeżywającym burzę hormonalną.

- Eliksir kameleona - odparła Gryfonka, nie czekając na reakcję Snape'a. Mężczyzna zmarszczył brwi.

- Dlaczego?

- Ponieważ w przeciwieństwie do zaklęcia kameleona, nie można go przerwać, a źle uwarzony, może spowodować, że ktoś, kto go zażyje, może tak wtopić się w otoczenie, że zostanie przez nie wchłonięty. I nie ma na nie antidotum, ponieważ nie ma możliwości, aby go przyjąć, kiedy jest się... "wchłoniętym". W przypadku eliksiru powodującego rozmycie należy...

- Wystarczy - przerwał jej Snape ostrym tonem. - Tak, waszym dzisiejszym zadaniem będzie uwarzenie tego eliksiru. Dlatego radzę się przyłożyć, bo możliwe, że wypróbujecie je na sobie. - Po klasie przeszedł szmer. Każdy zdążył już poznać sposoby stosowane przez Snape'a i pomimo tego, że każdy wiedział, iż dyrektor kategorycznie zabronił stosowania takich praktyk, nikt nie był pewien, czy nauczyciel, nie przejmując się zakazem, nie zechce wprowadzić swojej groźby w życie. - Cisza! - warknął i machnął różdżką w stronę tablicy. - Oto potrzebne ingrediencje i sposób przygotowania eliksiru - powiedział, przesuwając wzrokiem po twarzach uczniów. - Macie czas do końca zajęć. Składniki... - jego spojrzenie spoczęło na Harrym - ... znajdziecie pod ławką.

Cisza, która zapadła, aż dzwoniła. Uczniowie spojrzeli po sobie. Kilka osób zajrzało pod ławki.

- To znaczy... - Snape odchrząknął - ... w składziku.

Harry potrzebował całej siły woli, aby się opanować i nie wybuchnąć śmiechem. Świadomość, że gdyby to zrobił, zostałby prawdopodobnie zrównany przez Severusa z ziemią, bardzo mu w tym pomogła.

Mężczyzna odwrócił się i dumnym krokiem podszedł do swojego biurka. Harry zagryzł wargę, tłumiąc pełzający w jego przełyku śmiech. Poprosił, aby Hermiona przyniosła mu składniki, gdyż nadal wolał nie wstawać.

Eliksir, mimo że bardzo niebezpieczny, nie wydawał się jednak skomplikowany. Kiedy Ron i Hermiona wrócili ze składnikami, był już w trakcie czytania instrukcji, a przyjaciele dołączyli do niego chwilę później.