Выбрать главу

Uśmiechnął się do siebie.

- Czasami też jedna osoba potrafi doprowadzić drugą do bardzo ciekawego stanu... - powiedział z zadziornym uśmiechem. - Powinniśmy częściej urządzać sobie takie gierki na lekcjach. Są niezwykle... stymulujące, nie uważasz?

Severus uniósł jedną brew.

- I bardzo niebezpieczne. Wiem, że tego słowa nie ma w twoim słowniku, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że nie możemy pozwalać sobie na coś takiego. To był ostatni raz. Już nigdy więcej nie próbuj robić takich rzeczy. Na lekcjach będziesz musiał powstrzymać swój popęd.

Harry wydął usta.

- Mój popęd? - zapytał, udając wielkie zdziwienie i zachichotał, widząc mordercze spojrzenie, które rzucił mu Snape. - To będzie trudne... Nawet nie wiesz jak ciężko było mi się dzisiaj powstrzymać. Naprawdę była taka chwila, że chciałem to zrobić. Wsunąć rękę w spodnie... - Harry zmrużył oczy - ...i obciągnąć sobie, patrząc wprost na ciebie i wiedząc, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co robię, a nie możesz tego w żaden sposób okazać... - Merlinie, czy on naprawdę powiedział to na głos? To była wina alkoholu. Musiała być! - Zobaczył, jak oczy mężczyzny przesuwają się na jego krocze, jakby spodziewając się, że Harry zrobi to teraz. - Ale musiałem zrezygnować - ciągnął dalej, układając się wygodniej na fotelu. Przerzucił nogi przez jedną poręcz, opierając się plecami o drugą, i założył ręce za głowę, splatając dłonie na karku. - Ponieważ ktoś naprawdę mógłby to zobaczyć, a wtedy dopiero byłaby jazda... - Czuł krążący w jego żyłach alkohol. Był niesamowicie rozluźniony. Spojrzał w sufit i dał się ponieść wyobraźni. - Już widzę te nagłówki: "Harry Potter - Chłopiec, Który Masturbował Się Na Lekcji", "Złoty Chłopiec już nie taki złoty". Hahaha. Już sobie wyobrażam komentarze: "Zawsze wiedziałam, że z tym chłopcem jest coś nie tak" - powiedziała nam Rita Skeeter. - "Ostrzegałam was, ale nikt mnie nie słuchał! On mógł to robić już od dawna! Kto wie, ile niewinnych umysłów zdeprawował?!" Otrzymaliśmy lawinę komentarzy od oburzonych tym incydentem rodziców: "Mój syn chodzi do szkoły z tym zboczeńcem!"; "Proszę go natychmiast zamknąć w Świętym Mungu! Jest niebezpieczny dla otoczenia! Może tam wyleczą jego chorobę..."; "Kto wie, jakie jeszcze perwersje ukrywa za fasadą normalnego, zdrowego chłopca, bohatera czarodziejskiego świata?" Niestety, pan minister uchylił się od komentarza. Zapytaliśmy więc dyrektora Hogwartu o jego stanowisko w tej sprawie, ale jedyną wypowiedź, jaką otrzymaliśmy, brzmiała: "Ach, to rzeczywiście poważny problem. Może dropsa cytrynowego?" - przerwał, ponieważ nie potrafiąc już dłużej się powstrzymać i parsknął śmiechem. Oderwał wzrok od sufitu i spojrzał na Severusa.

Mężczyzna miał odwróconą głowę i próbował przysłaniać ręką drżące od z trudem tłumionego rozbawienia wargi, ale nie bardzo mu się to udawało. Jego ramiona drżały, a w kącikach oczu pojawiły się zmarszczki.

Harry rozszerzył oczy, nie mogąc w to uwierzyć. Czy on naprawdę rozbawił Severusa? Tego Severusa? Tego Severusa, który zawsze tylko warczał, kiedy inni się śmiali, i toczył wokół ponurym, całkowicie pozbawionym humoru spojrzeniem?

Wyglądało na to, że tak. Ale czar prysnął, kiedy Snape'owi w końcu udało się opanować i spojrzeć na Harry'ego wzrokiem, w którym wciąż czaiły się jednak iskry rozbawienia.

- To byłby naprawdę... interesujący artykuł.

Rozmawiali prawie przez cały wieczór. O lekcjach, o eliksirach, a także jeszcze trochę o Quidditchu. I nawet o tym, że Dumbledore się starzeje. Harry nie wiedział, że w takich chwilach czas potrafi płynąc aż tak błyskawicznie. Bolał go kark i wszystkie mięśnie. Odwrócił się, opuścił nogi na podłogę i kiedy próbował wyprostować plecy, jęknął przeciągle. Położył rękę na szyi i zaczął ją masować, przechylając głowę na wszystkie strony. Zamknął oczy i zaczął mruczeć cicho, rozkoszując się przyjemnym uczuciem rozluźnienia i zanikającego powoli napięcia mięśni. Kiedy uniósł powieki i napotkał spojrzenie Severusa, gwałtownie wciągnął powietrze. Mężczyzna wbijał w niego przenikliwy, badawczy wzrok, niemal go nim rozbierając. Patrzył na niego jak na apetyczny kąsek, który miał ochotę schrupać.

Harry zarumienił się i odchrząknął z zakłopotaniem. Wtedy usłyszał ostry, rozkazujący głos:

- Podejdź do mnie.

Przeszyły go dreszcze. To było... niespodziewane. Czy Severus naprawdę to powiedział...? Czy naprawdę chciał...? Patrząc na jego płonące oczy, odpowiedź była tylko jedna.

Poczuł, że jego ciało reaguje samoczynnie. Wstał, okrążył stolik i zatrzymał się przed Mistrzem Eliksirów. Następnie, nie czekając na zaproszenie, ponieważ wzrok, który wbijał w niego mężczyzna był wystarczającym zaproszeniem, usiadł mu okrakiem na kolanach. I dokładnie w tym samym momencie niecierpliwe dłonie Snape'a wśliznęły się pod sweter Harry'ego i zaczęły gładzić jego plecy, przesuwając się po nagiej skórze w górę i w dół, za każdym razem wywołując w nim docierające do każdego zakątka ciała dreszcze.

Czuł rozgrzewający go od środka żar, który tlił się w nim przez cały dzień, od lekcji Eliksirów, aż po ten właśnie moment. Wcześniej ugasił go, zanim jeszcze na dobre zdążył się rozpalić, ale teraz... teraz czuł, że będzie naprawdę gorąco.

Szorstkie dłonie Severusa błądzące po jego skórze sprawiały, że miał coraz większe kłopoty z oddychaniem. Sapnął, kiedy mężczyzna przesunął ręce do przodu i podciągnął sweter do góry, odsłaniając jego brzuch i sutki, a w czarnych oczach dostrzegł wygłodniały błysk. Kiedy Severus pochylił się i wziął w zęby jego sutek, wszystko wokół eksplodowało, łącznie z jego opanowaniem. Zaskamlał, czując płynący w żyłach prąd. Odrzucił głowę do tyłu, zaciskając zęby, aby nie kwilić, chociaż doznania były tak intensywne, że nie potrafił nad tym zapanować. Zaskamlał jeszcze głośniej, kiedy poczuł ciepły język, obmywający to nabrzmiałe, wrażliwe miejsce, które zdawało się być umieszczonym na jego ciele zapalnikiem, za pomocą którego Snape mógł rozpalić w nim ogień tak potężny, iż w każdej chwili groził wybuchem.

Zaczęło kręcić mu się w głowie, a oczy zaszły mgłą. Opuścił głowę i zmusił się, aby unieść rozpalone powieki i spojrzeć w dół. A widok, który ujrzał... Merlinie! Severus, z przymkniętymi powiekami, rozchylonymi ustami i tym niemożliwie gorącym i mokrym językiem, którym potrafił posługiwać się z taką wprawą... Skoro reagował tak, kiedy Snape lizał jego sutek, to co by było, gdyby lizał także inną część jego drżącego z pragnienia ciała? Sama ta myśl posłała iskry przyjemności w znajdujący się w jego podbrzuszu, pulsujący niecierpliwie ośrodek rozkoszy.

Severus przerwał na chwilę i odsunął się. Spojrzał na Harry'ego spod wpółprzymkniętych tajemniczo powiek i uśmiechnął się mrocznie. Harry poczuł, jak coś w nim pęka. Dopiero później zorientował się, że to jego samoopanowanie.

To wszystko... cały ten wieczór... był niczym sen. Severus zachowywał się tak inaczej... A teraz... teraz patrzył na niego tak, jakby na coś czekał. Tak się przynajmniej Harry'emu wydawało. I chciał mu to dać, och, tak bardzo chciał. Przecież tyle się pomiędzy nimi zmieniło. Teraz było już zupełnie inaczej. Teraz...

Severus oblizał wargi.

Harry jęknął.

Złapał w dłonie twarz mężczyzny i pochylił się do przodu, aby złożyć na jego ustach tak długo wyczekiwany pocałunek. Pocałunek, który miał być nagrodą, pieczęcią, która podkreśliłaby całą długą drogę, którą przeszli, aby znaleźć się w tym miejscu.

I w momencie, kiedy ich usta już niemal się zetknęły, Severus odwrócił głowę w bok i odsunął się.

Harry zamarł.

Poczuł, jak pierwsze odłamki wieży, którą zbudował, zaczęły się odłupywać i opadać w przepaść.