- Nie mogę... oddychać... - zdołał wydusić z siebie, rozpaczliwie próbując złapać haust powietrza.
I wtedy do jego świadomości przedarł się głos Snape'a:
- Spójrz na mnie, Potter! - Harry zdołał unieść powieki. Zobaczył wbijające się w niego spojrzenie czarnych oczu, w których płonęło coś na kształt... niepokoju. - Uspokój się i oddychaj głęboko. Nie ma nikogo innego, więc przestań się krzywdzić. Przestań! - W głosie Severusa przebijała desperacja.
Do płuc Harry'ego wdarło się powietrze. Odetchnął głęboko, czując, jak panika powoli ustępuje. Ale wściekłość rozpaliła się jeszcze gorętszym płomieniem, kiedy zrozumiał, że Snape przez cały czas szydził sobie z niego, jakby chciał go za coś ukarać. A przecież to on był winny! To on...
- Nie wierzę ci! - warknął. - Nie wolno ci go... Nigdy więcej go tutaj nie wpuścisz!
Wzrok Snape'a na powrót stał się chłodny, jakby teraz, kiedy z Harrym było już wszystko w porządku, znowu mógł się na niego wściekać do woli. A nawet wydawał się jeszcze bardziej zły, ponieważ został zmuszony do powiedzenia czegoś, czego nie miał ochoty mówić.
- Nie będziesz mi rozkazywał, szczeniaku! Mogę wpuszczać kogo zechcę, a ty nie będziesz mi tu urządzał scen zazdrości! Wynoś się i wróć, kiedy ochłoniesz! - Mówiąc to, Severus puścił go i mocno od siebie odepchnął. Harry, chwiejąc się, zrobił kilka kroków w tył, ale w końcu udało mu się złapać równowagę.
- Świetnie! Mam tego dosyć! Powinienem dostać jakiś pieprzony medal za to, że z tobą wytrzymałem! Ale koniec z tym! Już nigdy więcej moja stopa tutaj nie postanie!
Oczy mężczyzny rozbłysły lodowatą wściekłością, a usta zacisnęły tak bardzo, iż niemal zrobiły się białe.
- To wracaj do swoich żałosnych przyjaciół i nie pokazuj mi się na oczy!
- Świetnie! - prychnął Harry. - Tak właśnie zamierzam zrobić! Nie będę tym drugim! Możesz pieprzyć się ze swoim obleśnym Ślizgonem ile tylko zechcesz! Nic mnie to nie obchodzi!
Odwrócił się tak gwałtownie, iż niemal się zachwiał, po czym ruszył w stronę wyjścia. Złapał za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Szarpnął nią raz i drugi, czując, że zaraz chyba ją wyrwie, byle tylko móc się wyładować. Byle tylko to rozsadzające go od środka piekielne gorąco zniknęło!
Ale drzwi nadal pozostawały zamknięte. A Harry był w takim stanie, że prędzej by je rozwalił, niż pomyślał o tym, by zdjąć zaklęcie blokujące.
- Otwórz te pierdolone drzwi! Otwórz je, ale już! - wrzasnął, z całej siły kopiąc w drewnianą powierzchnię. Kątem oka dostrzegł ruch za plecami. Odwrócił się gwałtownie. Severus stał tuż za nim i wyglądało na to, że zamierza ponownie go złapać. Harry uniósł rękę, próbując go odepchnąć, uderzyć, cokolwiek! Ale mężczyzna złapał ją i boleśnie ścisnął. Harry wrzasnął, kiedy Snape wykręcił jego rękę do tyłu i odwrócił go twarzą do drzwi, z całej siły przyciskając go do drewnianej powierzchni.
Próbował się uwolnić, ale mężczyzna był silniejszy. Nie miał z nim szans.
Severus naparł na niego całym ciałem, a Harry jęknął, czując niesamowity ból w wykręconej ręce, którą Snape trzymał tak mocno, jakby chciał mu ją złamać.
- Mnie się nie odpycha. - Usłyszał jadowity syk tuż przy swoim uchu. - Zapamiętaj to sobie. Ponieważ następnym razem, kiedy spróbujesz to zrobić, mogę nie być na tyle wspaniałomyślny, aby nie odepchnąć ciebie w zamian i nie zakończyć tej farsy. - Słysząc te słowa, żołądek i serce Harry'ego ścisnęły się boleśnie, sprawiając mu jeszcze większe cierpienie niż to, które odczuwał w wykręconej ręce. - A teraz, Potter... wyjaśnimy sobie kilka spraw. Po pierwsze: jeżeli jeszcze raz zignorujesz moje polecenia i wpadniesz tutaj, żeby zrobić mi awanturę, opierając się jedynie na swoich wyolbrzymionych emocjonalnie domysłach i pomimo braku jakichkolwiek solidnych dowodów, to nie będę zawracał sobie głowy tłumaczeniem ci czegokolwiek i wywalę cię na zbity pysk. Po drugie: jestem nauczycielem i uczniowie czasami przychodzą do mnie zarówno na szlabany, jak i korepetycje, Potter. A jeżeli tego nie rozumiesz, to następnym razem zostawię ci otwarte drzwi, żebyś dobrze wszystko słyszał. Zadowala cię takie rozwiązanie? - Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Harry'ego, kontynuował. - A po trzecie: nikogo, poza tobą, nie pieprzę. Nikogo. I moje zapewnienie powinno ci wystarczyć, a jeżeli nie wystarcza, to zaraz ci to zademonstruję.
Harry poczuł, że mężczyzna zwalnia uścisk. Miał problemy z oddychaniem i wyglądało na to, że Severus również. Nie zdążył się jednak nad tym głębiej zastanowić, ponieważ Snape złapał go za szatę i szarpnąwszy nim mocno, rzucił go na biurko. Harry krzyknął, zaskoczony, i uderzył biodrami o kant blatu. Na moment stracił orientację. Odzyskał ją dopiero wtedy, kiedy Severus pojawił się przy nim i wbijając w niego płonące spojrzenie, odwrócił go tyłem do siebie i popchnął na blat.
Ale Harry nie pozwolił na to. Odepchnął się rękami i odwrócił, wbijając w Snape'a zacięte spojrzenie.
- Chcę cię widzieć - wydyszał, czując, jak cały drży. Ze złości, frustracji i czegoś jeszcze... czegoś, co rozkwitło w jego lędźwiach, sprawiając, że jedynym, czego pragnął, jedynym, za co w tej chwili mógłby zabić, aby to dostać... był stojący przed nim mężczyzna.
Severus spełnił jego prośbę. Popchnął go na biurko i wyciągnął różdżkę. Jednym machnięciem pozbawił Harry'ego dolnej części ubrania, a następnie rozsunął swoje szaty i opuścił nieco spodnie. Oczy Harry'ego zabłysły, kiedy zobaczył zaczerwienionego, twardego penisa mężczyzny i otaczające go ciemne włosy. Snape owinął dłoń wokół swojej erekcji i nakierował na nią różdżkę. Jego penis został pokryty lśniącą substancją, którą Severus rozprowadził po członku kilkoma szybkimi pociągnięciami. Ten widok sprawił, że oczy Harry'ego zrobiły się okrągłe z niedowierzania, a serce niemal wyskoczyło mu z piersi. Ale nic więcej nie zdołał już zobaczyć, ponieważ Severus w tej samej chwili znalazł się przy nim, posadził go na blacie, popchnął do tyłu i uniósł jego nogi. Oparł ręce po obu stronach jego głowy i pochylił się nad nim tak nisko, iż Harry nie widział niczego, poza wbitymi w siebie, płonącymi migotliwym ogniem czarnymi oczami. Przez chwilę trwał tak, zagłębiając się w zielonym spojrzeniu Harry'ego, jakby chciał przedostać się wprost do jego umysłu, po czym wszedł w niego jednym, gładkim pchnięciem. Ciało Gryfona otworzyło się przed nim, tak jak otwierało się za każdym razem, kiedy tylko padało na niego to niesamowite spojrzenie, ale tym razem było w nim coś więcej. Uparte zdecydowanie, zawziętość, pragnienie udowodnienia czegoś.
I Harry poczuł to, kiedy Severus wycofał się i pchnął ponownie, niemal natychmiast przechodząc do zawrotnego tempa.
Oczy chłopaka uciekły w głąb czaszki, kiedy poczuł przeszywający go prąd przyjemności, który rozlewał się w nim po każdym uderzeniu w znajdujący się w jego wnętrzu ośrodek rozkoszy.
- Patrz na mnie! - warknął mężczyzna, wycofując się i karząc Harry'ego wyjątkowo ostrym i mocnym pchnięciem.
Chłopak jęknął głośno, unosząc powieki i wstrzymując oddech, kiedy oczy Severusa ponownie zagłębiły się w jego oczach, jakby próbowały powiedzieć mu coś bardzo ważnego.
Harry czuł w sobie ogień. Ogień przyjemności. Ogień gniewu. Chciał jednocześnie rozerwać Snape'a na kawałki i samemu zostać przez niego rozerwanym. Chciał sprawić mu taki sam ból, jaki dzisiaj odczuwał i chciał, aby on sprawiał ból jemu. Zawsze. Ponieważ należeli tylko do siebie. Ponieważ on należał do Severusa, a Severus należał do niego. Tylko do niego.
Złapał go za szatę i przyciągnął jeszcze bliżej. Ich twarze znalazły się niemal milimetry od siebie. Czuł na skórze gorący oddech mężczyzny. Nie widział już niczego, poza wdzierającą się do jego umysłu czernią hebanowych oczu.